Reklama

Bez problemów. Raków wygrywa w Kazachstanie i jest w III rundzie el. LKE

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

28 lipca 2022, 19:09 • 4 min czytania 60 komentarzy

Raków Częstochowa bez większych kłopotów przypieczętował awans do III rundy Ligi Konferencji Europy. Ci, którzy myśleli, że wicemistrzowie Polski ponownie rozgromią Astanę 5:0 mogą czuć zawód, ale w rewanżowym spotkaniu w Kazachstanie ważniejsze było uniknięcie kontuzji i zwycięstwo jak najmniejszym kosztem. W wyniku tego ekipa spod Jasnej Góry wygrała 1:0 po golu Władysława Koczerhina. 

Bez problemów. Raków wygrywa w Kazachstanie i jest w III rundzie el. LKE

Po pierwszym meczu było już niemal pewne, że Raków Częstochowa w Kazachstanie musi dopełnić jedynie formalności. Zwycięstwo 5:0 nad Astaną w zeszłotygodniowym spotkaniu dawało duży komfort, z którego skrzętnie skorzystał trener Marek Papszun, dając odpocząć m.in. swojej największej gwieździe Iviemu Lopezowi. Niemniej jednak na dalekim, piłkarskim Wschodzie na ekipę spod jasnej Góry czekało kilka min, które wicemistrzowie Polski rozmontowali na spokojnie.

Astana – Raków: do trzech razy sztuka

Z racji występu w Kazachstanie, Raków czekała daleka podróż. Ze względu na problemy z lotami nad Ukrainą i Rosją trwała ona przeszło sześć godzin. Do tego doszła zmiana czasu o cztery godziny. Wobec tego ekipa spod Jasnej Góry zdecydowała się na przełożenie ligowego spotkania z Piastem Gliwice, a do Kazachstanu zabrała własnego kucharza i wodę. Ponadto na częstochowian czekała sztuczna murawa, która zawsze dodaje pewien element niepewności. Jednak nie dla dobrze naoliwionej maszyny Marka Papszuna. Już na starcie szkoleniowiec pokazał jak czuje się silny, wprowadzając do pierwszego składu debiutanta Stratosa Swarnasa. W rolę zmiennika Lopeza wcielił się natomiast Władysław Koczerhin. Ukrainiec wespół z Sebastianem Musiolikiem, Benem Ledermanem czy Mateuszem Wdowiakiem pokazali, że o jakość gry nie należy się martwić.

Od pierwszych chwil Raków utrzymywał wysoką intensywność. Astana nie radziła sobie z agresywnym pressingiem rywali, często tracąc piłki przed własnym polem karnym, co było wodą na młyn dla wicemistrzów Polski. Po przejęciu futbolówki bądź błędach w defensywie Kazachów, częstochowianie błyskawicznie kreowali sobie kolejne okazje do strzału. Zaledwie kwadrans potrzebowali wicemistrzowie Polski, by dwukrotnie obić poprzeczkę rywali. Przy trzeciej próbie bramkę potężnym uderzeniem z dystansu zdobył Koczerhin, który chwilę wcześniej odebrał futbolówkę spod nóg Jeremy’ego Manzorro. Wcześniej aluminium obili Musiolik i Lederman. Urodzony w Los Angeles pomocnik daje coraz mocniejszy sygnał selekcjonerowi reprezentacji Polski do powołania. Oprócz świetnej ofensywnej gry, radził sobie bardzo dobrze w destrukcji.

Reklama

Blisko powtórki z rozrywki

Astana nie radziła sobie z przetransportowaniem piłki na połowę częstochowian. Raków umiejętnie rozbijał kolejne ataki przeciwników. Nawet jeśli Kazachowie utrzymywali się dłużej przy piłce, to działo się to pod zupełne dyktando częstochowian. Wobec pewnego prowadzenia kluczowe dla trenera Papszuna było, żeby jego zawodnicy wygrali mecz bez kontuzji i zdobyli kolejne punkty do rankingu UEFA. Sztuczna nawierzchnia płatała różne figle, o czym przekonał się m.in. próbujący przecinać prostopadłe podania Fran Tudor. Powodowała również problemy zdrowotne, co na własnej skórze odczuli Wdowiak, podkręcając staw skokowy czy Giannis Papanikolaou, który boisko opuścił w drugiej części gry,

W pierwszym spotkaniu można było drżeć o wynik po otrzymaniu czerwonej kartki przez Deiana Sorescu. W rewanżu blisko wykluczenia znalazł się Zoran Arsenić. Chorwacki kapitan ratował błąd Papanikolaou, który zagrał fatalnie pod nogi osamotnionego z przodu Abata Ajmbetowa. Obrońca zdążył zmniejszyć dystans do napastnika rywali, ale nie zdołał odebrać mu czysto piłki, za co zarobił, na szczęście dla Rakowa, żółty kartonik. Było jednak blisko powtórki z rozrywki.

Zamurowali bramkę w pucharach

Powtarzalność częstochowianie zachowują natomiast w innym aspekcie swoich występów w europejskich pucharach. Są bezkompromisowi jeżeli chodzi o czyste konta. Już w siedmiu na osiem występów w Lidze Konferencji Europy, Raków nie stracił gola. To daje powody do optymizmu przed kolejną rundą, w której prawdopodobnie trafi na Spartak Trnawa (w pierwszym meczu słowacki klub pokonał Newtown 4:1, rewanż rozpoczął się o godz. 19:00). To również pokaz dobrej formy Vlada Kovacevicia. Czyste konto w rewanżu z Astaną to już czwarty mecz z rzędu Bośniaka bez straconego gola, a kilka okazji do zaprezentowania swoich umiejętności miał. Nic więc dziwnego, że golkiper wzbudza zainteresowanie zachodnich klubów, w m.in. Benfiki Lizbona.

Raków ma jeszcze kilka celów do zrealizowania. Przede wszystkim okaże się jak ekipa Papszuna zareaguje na grę co trzy dni, bowiem jedno z regulaminowych przełożeń meczów w Ekstraklasie już wykorzystała, a do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy pozostały jeszcze dwie rundy.

FK Astana – Raków Częstochowa 0:1 (0:1)

Bramka: Koczerhin 16′

WIĘCEJ O RAKOWIE CZĘSTOCHOWA:

Reklama

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

60 komentarzy

Loading...