Cóż… Lechia Gdańsk zrobiła swoje, więc to jest najważniejsze. Nad samym meczem chciałoby się spuścić zasłonę milczenia, ponieważ był to zdecydowanie najnudniejszy mecz polskiej drużyny w europejskich pucharach od dawna. Wygrana 2:1 chluby drużynie Tomasza Kaczmarka nie przyniesie, liczba wykreowanych sytuacji też nie i nie przyniosą jej też poczynania obrońców. Na szczęście przynajmniej Maciej Gajos dał coś ekstra i popisał się fantastycznym strzałem, który mógł wywołać chwilowy uśmiech na twarzy.
Cel był jeden – awans do kolejnej rundy i dorzucenie punktów do rankingu. Pierwszy mecz pomiędzy tymi drużynami był wyjątkowy z kilku powodów. Miejscowym karkom nie spodobał się jeden z barów na stadionie, więc postanowili go zdemolować przy użyciu bejsboli czy też… parasoli. Mało tego, później postanowili wbiec na jedną z trybun i rozgonić trochę towarzystwo, które tam zasiadało. Z tego powodu mecz został wstrzymany, ale walkowera na szczęście nie było, bo udało się go wznowić. Po drugie Lechia wygrała to spotkanie bardzo pewnie 4:1, co jest raczej niespotykanie w występach polskich drużyn w europejskich pucharach.
Akademija Pandew – Lechia Gdańsk 1:2. Brzydka gra, piękny Gajos
Tempa spacerowego w czwartkowym spotkaniu można się było spodziewać, ale to, co widzieliśmy na początku spotkania po stronie gości, było przekroczeniem pewnej granicy. Pierwsze minut były jeszcze dość intensywne, bo podopieczni Tomasza Kaczmarka wyszli wysoko pressingiem i dość agresywnie atakowali rywali. Nie przełożyło się to jednak na żadną dogodną sytuację.
Zupełnie inaczej wyglądało to po stronie gospodarzy, którzy obeznani z miejscowymi warunkami atmosferycznymi byli zdecydowanie świeżsi i kilkukrotnie zagrozili bramce Dusana Kuciaka. Głównie udawało im się to po strzałach z dystansu lub przy rzutach rożnych. Obrona Lechii zachowywała się na tyle opieszale, że słowacki bramkarz znów miał okazję do udowodnienia swojej wartości.
Piłkarze Akademiji mogli sobie pluć w brodę, schodząc na przerwę, ponieważ mieli znacznie więcej szans do zdobycia bramki, a i tak przegrywali 0:1. W 37. minucie spotkania pięknym strzałem z 30 metrów popisał się Maciej Gajos i nie pozostawił żadnych złudzeń Marko Alchevskiemu. To był pierwszy celny strzał Lechii w pierwszej połowie, choć nie ostatni. Kilka minut później na bramkę gospodarzy uderzali jeszcze Tobers i ponownie Gajos, ale tym razem bez skutku.
Akademija Pandew – Lechia Gdańsk 1:2. Zmiennicy uratowali honor Lechii
Jeżeli mielibyśmy się na siłę doszukiwać jakichś jasnych punktów w drużynie Lechii Gdańsk w tym spotkaniu, to oprócz Macieja Gajosa, wypadałoby wyróżnić Kacpra Sezonienkę. Utalentowany zawodnik dobrze współpracował właśnie ze wspomnianym strzelcem bramki i był bardzo aktywny, ale brakowało konkretów. Na plus także po raz kolejny występ Dusana Kuciaka, który kilkukrotnie musiał ratować swoją drużynę.
Po przerwie obraz gry znacząco się nie zmienił. Piłkarze obu drużyn coraz bardziej opadali z sił i tempo gry nie było zbyt wysokie. Najlepiej w ogóle bawili się chyba kibice Lechii, którzy dość licznie przybyli do Skopje i tym razem wyjątkowo nie przeszkadzał im żaden punkt gastronomiczny. Nie przeszkadzało im także świecące słońce i dość wysoka temperatura, dlatego przez całe 90 minut głośno dopingowali swój zespół.
Spotkanie było nudne, ale chociaż padły jeszcze dwie bramki. Najpierw pokonany przez Dimitara Mitrovskiego został Dusan Kuciak, któremu w 59. minucie nie udało się naprawić kolejnego błędu obrony. Pojawiła się obawa, że gospodarze mogą się rozkręcić, ale na szczęście nie poszli za ciosem. Na boisku pojawił się za to niezawodny Flavio Paixao, który przeprowadził dwójkową akcję z Rafałem Pietrzakiem, sfinalizowaną bramką lewego obrońcy.
Mecz zakończył się więc zwycięstwem gdańszczan 2:1, którzy mogą na spokojnie rozpocząć przygotowania do kolejnej rundy. Tam poprzeczka będzie zawieszona znacznie wyżej, bo rywalem Lechii będzie piąty zespół ligi austriackiej zeszłego sezonu – Rapid Wiedeń.
Akademija Pandew – Lechia Gdańsk 1:2
Mitrovski 59′ – Gajos 37′, Pietrzak 82′
Czytaj więcej o Lechii Gdańsk:
- Dobra mina do złej gry? Lechia bez wzmocnień przed nowym sezonem
- Lechia, Legia, Lech, Piast… Największe kibolskie skandale ostatnich lat
- Bracia Paixao, czyli najlepsze co Polska znalazła w Portugalii
Fot. 400mm.pl