Reklama

Nowe otwarcie, ale czy będą też stare wyniki?

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

11 lipca 2022, 13:05 • 15 min czytania 72 komentarzy

Tak źle jak w poprzednim sezonie w Legii nie było od 30 lat. 10. miejsce warszawskiego zespołu, brak awansu do finału Pucharu Polski, to wynik fatalny. Również w europejskich pucharach, mimo dwóch początkowych zwycięstw, nie udało się awansować dalej. W trakcie jednego sezonu drużynę prowadziło trzech trenerów, zmienił się również dyrektor sportowy. Powołano nowego szefa akademii, rotacje nastąpiły też na innych, mniejszych stanowiskach. Jedno pozostaje niezmienne. Jako prezes dalej trwa Dariusz Mioduski. 

Ekstraklasa. Legia Warszawa – zapowiedź sezonu 2022/2023 (skarb kibica)

W tej kwestii zapewne niewiele się zmieni w najbliższym czasie. Mioduski, choć raz po raz mówi się o możliwości sprzedaży klubu, nadal nie podjął się ostatecznej decyzji o wycofaniu się z klubu. Domagają się tego kibice. Takie przeczucia mają pewnie również niektórzy piłkarze z Arturem Borucem na czele. Wyjaśnień dot. sprawy sprzedaży kortów tenisowych domagał się również warszawski ratusz. Nic nie skłoniło Mioduskiego do ustąpienia. Należy zatem żyć w przeświadczeniu, że przy ul. Łazienkowskiej 3 struktury prezesowsko-właścicielskie na razie się nie zmienią. Trzeba zatem skupić się na tym, co dotyczy sportu.

Historia o najgorszym sezonie od 30 lat została już przedstawiona w pierwszym zdaniu. Dobitnie jednak o stanie piłkarskiej sekcji Legii Warszawa świadczy fakt, że przeżera ona zdecydowanie największą część budżetu, a zakończyła sezon niżej niż sekcja koszykarska, która zdobyła wicemistrzostwo Polski. To pierwszy taki przypadek od 1966 roku. Nic więc dziwnego, że przez klub przeszedł wiatr zmian. Nowy trener Kosta Runjaic, wciąż świeży dyrektor sportowy Jacek Zieliński, nowy szef akademii – Marek Śledź wzięli odpowiedzialność za projekt odbudowy Legii. Co ważne, choć pewnie mało zachęcające dla niedzielnego kibica, nie stawiają sobie wygórowanych celów ani nie głoszą buńczucznych tez ponownego zdominowania ligi.

Nie będziemy faworytami do mistrzostwa. Będą inne zespoły, które można uznać za większych faworytów. Ale nie będziemy bez szans. My się przebudowujemy, jest nowy sztab, nowy trening. Nie chcę, by dochodziło do eskalacji oczekiwań. Mistrzostwo będzie marzeniem, a puchary czymś realnym pod warunkiem, że zrobimy dobre okno transferowe – to słowa Zielińskiego sprzed kliku tygodni. Jasno dają do zrozumienia, w jakim miejscu aktualnie znajduje się Legia i czego się można po niej spodziewać. Jak jednak na to przygotowany jest zespół?

Ocena rozdania – 4

Na szatnię spadł oczyszczający deszcz. Na swoim postawili wychowankowie klubu, którzy nie otrzymywali tyle szans, na ile liczyli, i opuścili klub. Wśród nich są m.in. Mateusz Kochalski, Szymon Włodarczyk czy Mateusz Hołownia, odchodzący definitywnie, czy też Bartłomiej Ciepiela, który trafił na wypożyczenie. Stołeczny zespół opuścili również piłkarze nie wnoszący dużej jakości albo ci, którzy ją zatracili jak Richard Strebinger, Tomas Pekhart, Rafa Lopes czy Artur Boruc.

Z drugiej strony Legia w większości postawiła na znane twarze. Mimo szumnych zapowiedzi Paweł Wszołek nie zdołał przekonać nikogo w Unionie Berlin i wrócił do Warszawy. W końcu udało się pozyskać Dominika Hładuna, na którego Wojskowi polowali od wielu miesięcy. Przed rokiem interesowano się również Makaną Baku. Niemiec postanowił wybrać opcję gry w Turcji. W Goeztepe mu nie poszło. Spadł z ligi i zdecydował się na powrót do Polski, gdzie pokazał się w Warcie Poznań z dobrej strony. Transfer Roberta Picha ciężko racjonalnie wytłumaczyć – no chyba, że przy Ł3 traktują go po prostu jako sensowne poszerzenie kadry. Niewiadomą pozostaje Blaż Kramer, pozyskany z Zurychu.

Ot, ruchy bez szaleństw.

Nie można być z nich przesadnie zadowolonym ani ich kategorycznie krytykować. Skrojone na aktualne możliwości Legii. Co ważne, już na samym początku sezonu trener Kosta Runjaic posiada niemal na każdej pozycji, oprócz ataku, po dwóch stosunkowo równorzędnych zawodników. Na niektórych rywalizacja jest większa, na innych widać potrzebę uzupełnień, które nastąpią zapewne pod koniec okna transferowego. Patrząc wyłącznie na pierwszą jedenastkę można śmiało powiedzieć, że to spokojnie skład na walkę o mistrzostwo Polski. Sezon jest jednak długi, kontuzje w ostatnich latach często przeszkadzały, a nawet torpedowały przygody trenerów. Co będzie jeśli do zdrowia nie wróci Bartosz Kapustka? Co jeśli Josue zostanie wyłączony z gry, co w obliczu braku Kapustki nie będzie wcale trudnym zadaniem?

Tracąc dwie najbardziej kreatywne osoby, moce ofensywne Legii znacząco się uszczuplają. Można nawet powiedzieć, że ograniczają się do gry skrzydłami i dośrodkowań, czym stołeczna drużyna potrafiła wygrywać mecze i zdobywać tytułu, lecz na dłuższą metę okazywało się to łatwe do rozszyfrowania. Do tego w odpowiedniej formie muszą znajdować się wykonawcy, czyli boczni pomocnicy i obrońcy, a także skuteczny napastnik. Z tym ostatnim w Warszawie może być duży problem.

Do uporządkowania jest również obrona. Przede wszystkim musi wykrystalizować się sytuacja na bramce. Pierwszym wyborem w sezonie Runjaicia będzie Kacper Tobiasz. Chęć gry wykazuje również Cezary Miszta, który w zeszłym sezonie zastąpił między słupkami Artura Boruca, a także sprowadzony z Zagłębia Lubin Dominik Hładun. Oprócz tego poprawie musi ulec cały blok defensywny. Wielokrotnie Legia traciła gole w sposób karygodny, kończąc finalnie sezon z ujemnym bilansem bramkowym. Zdarzyło się to po raz pierwszy od sezonu 1975/76.

Nowy as w talii – Makana Baku

W sezonie 2020/21 był najlepszym piłkarzem rewelacyjnej Warty Poznań. Dowodzą tego nie tylko przyznawane przez nas noty – ich średnia wynosiła 5,38 -, ale również statystyki i  zwykły ogląd na występy niemieckiego skrzydłowego. Pomimo że trafił do Zielonych zimą, to szybko i udanie wkomponował się w zespół. Otrzymując pełne zaufanie był w stanie z marszu stać się wiodącą postacią zespołu. W 13 meczach strzelił sześć goli i miał dwie asysty, co jak na skrzydłowego jest wynikiem bardzo dobrym. Oprócz tego napędzał wiele innych ataków Warty, stwarzając miejsce i okazje swoim partnerom z ataku.

Nic więc dziwnego, że po pół roku gry w Polsce wzbudził zainteresowanie innych klubów. Wśród nich była również Legia Warszawa, ale do stolicy niemiecki skrzydłowy nie odważył się przyjść. Wybrał opcję występów w Turcji, co nie wyszło mu na dobre. Nie mógł liczyć na pełne zaufanie ze strony trenera. Często był sadzany na ławkę rezerwowych, jego zespołowi wiodło się słabo i szorował po dnie tabeli. Ostatecznie Goeztepe z Baku spadło do drugiej ligi tureckiej, ale w końcówce sezonu skrzydłowy pokazał, że potrafi grać w piłkę, zdobywając dwie jedyne bramki nad Bosforem.

O potrzebie zaufania i wiary w Baku mówią zgodnie wszyscy, którzy pracowali z nim w Poznaniu. W Warcie zapewniono mu odpowiednie warunki do rozwoju, a on ze swojej strony zagwarantował odpowiednie zaangażowanie i podejście. Nie chciał odhaczyć kolejnego klubu w karierze, a pokazać się z jak najlepszej strony. Czasem jego nadgorliwość nie była odpowiednio dostosowana do warunków, bowiem nie mówiąc nikomu, trenował z kontuzją, ale to odpowiednia rola sztabu trenerskiego i lekarzy, by właściwie dozować obciążenia zawodnikom.

Czuję duże zaufanie ze strony klubu, dlatego tu jestem. Czuję pewność od wszystkich – dyrektora sportowego, trenera, każdego pracownika. Chciałbym oddać to zaufanie i zagrać najlepiej jak umiem – powiedział po ogłoszeniu transferu Baku. O ile nie są to jedynie kurtuazyjne słowa ze strony niemieckiego skrzydłowego, to Legia może mieć z niego pociechę. A dla lepszego poznania zawodnika, podrzucamy kilka ciekawostek na jego temat.

  • Jego brat bliźniak – Ridle – występuje w Wolfsburgu
  • Jego ojciec – Lutumba – grał m.in. z Juergenem Kloppem. Oprócz tego pracował na lotnisku
  • Urodził się i wychował w Mainz, ale nigdy nie zadebiutował w pierwszym zespole
  • Trzykrotnie wystąpił w reprezentacji Niemiec do lat 21
  • Jego rodzina pochodzi z Demokratycznej Republiki Konga, ale w tym kraju jeszcze nie był

Blotka – Atak

W zasadzie to nie ma co bawić się w wymianę napastników Legii, bowiem ta zabawa mogłaby się zakończyć na cyfrze jeden. Jedynym snajperem w składzie Wojskowych pozostaje Blaż Kramer. Niewiele jednak o nim wiemy, poza tym, że w ostatnich dwóch latach strzelał tyle goli, co skuteczni obrońcy czy pomocnicy. W poprzednim sezonie zdobył cztery bramki, wcześniej – siedem. Nie są to statystyki, które powalają ani tym bardziej dają powody do optymizmu. Szczególnie, że mamy w pamięci, jakich Legia potrafiła sprowadzać napastników.

Ze względu na wychowanie na piłkarskiej prowincji posiada duże braki w wyszkoleniu technicznym. Jest jednak wysoki i szybki, co nie jest takie oczywiste. Niestandardowo prowadzi również swoją karierę. Średniak ligi słoweński, czwartoligowe rezerwy Wolfsburga, głównie rezerwowy w mistrzu ligi szwajcarskiej, Legia Warszawa. Ten ostatni ruch zawdzięcza w dużej mierze Koście Runjaiciowi, który wypatrzył go podczas jednego ze sparingów Pogoni Szczecin i wobec wygasającego kontraktu postanowił sprowadzić go na Łazienkowską 3. O ile w przeszłości w towarzyskich potyczkach robił wrażenie, o tyle po pierwszych tygodniach w Warszawie ciężko powiedzieć o nim coś pozytywnego. Nie wystąpił tylko w jednym kontrolnym spotkaniu z Chojniczanką (3:1). W pozostałych meczach nie zdobył żadnej bramki.

Ogólnie rzecz biorąc ze strzelaniem goli w sparingach Legia miała spory problem. Najskuteczniejszy okazał się Josue, a zaraz po nim Ernest Muci, czyli dwaj gracze środka pola. Trafienia zaliczali również obrońca – Maik Nawrocki, skrzydłowy – Lirim Kastrati, a także borykający się z kontuzją Bartosz Kapustka oraz Maciej Rosołek, którego pozycja nie jest do końca zidentyfikowana. Jesień poprzedniego sezonu spędził na wypożyczeniu w pierwszoligowej Arce Gdynia. Przez pół roku jako środkowy napastnik strzelił tylko jednego gola. Wiosną występował już dla ekstraklasowej Legii jako skrzydłowy i zdobył trzy bramki, do tego notując tyle samo asyst. Chyba najdobitniej pokazuje to, gdzie Rosołek czuje się lepiej. A także definiuje ogromny problem Wojskowych, czyli brak napastnika.

Rozdający – Kosta Runjaic

Przychodząc do Warszawy Runjaic wiele zaryzykował. Z jednej strony może korzystać z ogromnego zaplecza infrastrukturalno-organizacyjnego, które pozostaje najlepsze w Polsce. Z drugiej napotkał w stolicy spaloną ziemię. W ostatnim czasie wyjaławiali ją kolejni trenerzy. Brakowało stabilizacji. Kilka niepowodzeń kończyło się błyskawicznymi zwolnieniami i odwróceniem wajchy rozwoju zespołu. Przejmując Legię niemiecki trener nie dość, że pozostawił lekki niesmak w środowisku – ogłosił bowiem swoje rozstanie z Pogonią Szczecin w newralgicznym punkcie sezonu, to pod względem sportowym zaliczył zjazd. Nie inaczej należy określać przejście szkoleniowca z trzeciej do dziesiątej drużyny Ekstraklasy.

Runjaic niewiele sobie jednak robi z tego, jak się o nim mówi. Nie przejmuje się opiniami, że nie potrafi sklecić pół zdania po polsku. Ten język nie jest mu on potrzebny do komunikacji z piłkarzami i podchodzi do niego jak Himilsbach do angielskiego. Szkoleniowiec po prostu robi to, co umie najlepiej, czyli trenuje. Szybko wprowadził swoje metody szkoleniowe, a także poprawił atmosferę. Nie boi się pokazać swojej prywatnej twarzy przed piłkarzami, co nadaje mu bardziej przyjaznej, a nie analitycznej, jak do tej pory sądzono, twarzy. Czy przełoży się to na wyniki? To się okaże, bowiem sparingi na razie nie napawają optymizmem.

Oprócz tego za Runajiciem ciągnie się łatka “zero tituli”. Nieco się ona zdewaluowała w ostatnich latach w Polsce, bowiem Pogoń potrafiła pokonać m.in. Legię, ale summa summarum zdefiniowała również ona okres pracy Niemca na Pomorzu Zachodnim. Nie radził sobie z Pucharze Polski. W ważnych meczach tracił punkty, których w ogólnych rozrachunku brakowało do mistrzostwa czy wicemistrzostwa kraju. Podobnie działo się podczas jego pracy w Niemczech. Dwukrotnie z Kaiserslautern wyłożył się na finiszu 2. Bundesligi w walce o awans. W Legii, choć pewnie nie w pierwszym sezonie, trofeów będą się domagać. Czy Runajic to zapewni?

Dżoker – Paweł Wszołek

Równie dobrze mógłby trafić do rubryki nowy as w talii, ale z racji tego, że występował w Legii w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu, stał się dżokerem. Jego przygoda z Unionem Berlin od początku wyglądała na nieporozumienie i tak w ogólnym rozrachunku się stało. Grający zupełnie innym system, nie uwzględniającym skrzydłowych, Żelaźni nie byli odpowiednim miejscem do rozwoju dla Wszołka. W porę 30-latek zdał sobie z tego sprawę i powrócił do Legii. Efekt? Wiosną był obok Josue najlepszym piłkarzem, który zanotował sześć goli i trzy asysty w 13 występach, czyli jeszcze więcej niż rok wcześniej Baku wykręcił dla Warty.

To był imponujący wynik, ale również sama gra skrzydłowego dawała kibicom powodu do radości. Wszołek strzelał bowiem ważne gole. Zwycięskie trafienie ze Śląskiem Wrocław (1:0), bramka na wagę punktu z Rakowem (1:1), gol i asysta z Lechią (2:1). Swoimi rajdami, nieszablonowanymi zagraniami w pojedynkę był czasem w stanie rozerwać szyki obronne rywali. A trzeba przyznać, że Legia miała z tym ogromne problemy. Wiosną szło jej tylko nieco lepiej niż jesienią, a i tak ta machina zgrzytała i szczękała przy każdym większym ruchu. Toteż imponujące są dokonania Wszołka, który liczy na kolejne dobre lata w Warszawie, o czym świadczy nowy trzyletni kontrakt z zespołem.

Można poddawać pod wątpliwość nominację Wszołka na dżokera. Takie piłkarza można zdefiniować jako tego, który mógłby jednym zagraniem odmienić oblicze meczu. W końcu takim piłkarzem Wojskowych pozostaje Josue. Niemniej jednak również 30-letni skrzydłowy potrafi zaskoczyć. Choć nie posiada wielkich walorów technicznych, to umie celnie dośrodkować do napastnika w pole karne. Pytanie, czy ktoś znajdzie się w nim, by takie okazje wykorzystywać. Jeśli nie, potencjał Wszołka może zostać przepalony na marne.

Świeżak – Maik Nawrocki

Choć stracił niemal całą wiosnę z powodu kontuzji, a lista potencjalnych kupców została znacznie okrojona, to Legia Warszawa w dobie jednego z największych kryzysów ostatnich lat, zdecydowała się wydać 1,5 mln euro na Maika Nawrockiego. Wciąż mogący występować jako młodzieżowiec środkowy obrońca, otrzymał spory kredyt zaufania od klubu, który postara się spłacić. A może to zrobić już po kilku meczach, w końcu jesienią wystarczyły tylko dwa, by znaleźć się na ustach wielu piłkarskich ekspertów nie tylko w Polsce, ale i Europie. W dwóch potyczkach Ligi Europy – z Leicester City i Spartakiem Moskwa – prezentował się jak profesor. Mający zaledwie 21 lat stał się szefem obrony ówczesnych mistrzów Polski, którzy zatrzymali ofensywy Lisów oraz Rosjan. Po tych dwóch występach Nawrocki został nominowany do najlepszej jedenastki kolejki Ligi Europy tworzonej przez UEFA.

W kolejnych tygodniach nie szło mu już tak dobrze, jak i całej Legii. Nie grał już tak pewnie. Ucichła również opcja jego powołania do dorosłej reprezentacji Polski. Później było jeszcze gorzej. Doznał urazu kostki, przez który stracił niemal całą rundę wiosenną. Teraz przed startem nowego sezonu ponownie ma być mocnym punktem defensywy Legii. O ile zdrowie mu pozwoli, pewnie tak się stanie.

Ogólnie rzecz biorąc, sytuacja Legii z młodzieżowcami jest dość dobra, ale również w poprzednim sezonie nie było powodów do narzekać, a finalnie do gry zdolny był jedynie Rosołek. Oprócz Nawrockiego pewnym występów w pierwszym składzie może być Tobiasz, a przynajmniej wszystko na to wskazuje. Jeśli nie, między słupkami może wskoczyć za niego również kwalifikujący się do tej reguły – Miszta. W drugiej linii Runjaic może liczyć na wspomnianego Rosołka i w mniejszym stopniu na Kacpra Skibickiego, który wyraźnie spuścił z tonu rozwoju i od dłuższego czasu nie przypomina dawnego siebie. W sparingach niemiecki szkoleniowiec dawał również szanse Kacprowi Skwierczyńskiemu, a także Igorowi Strzałkowi, ale to melodia przyszłości.

Legia Warszawa – przewidywany skład na sezon 2022/2023

Nowe otwarcie, ale czy będą też stare wyniki?

Okiem eksperta – Marek Jóźwiak (Były piłkarz i były dyrektor Legii Warszawa)

Jak Pan ocenia przygotowania Legii do sezonu i początek okna transferowego?

To okno dla Legii w zasadzie dopiero się rozpoczyna. Potrwa jeszcze blisko dwa miesiące. Pierwsze ruchy pokazują, że w Warszawie wraca się do zawodników, którzy są już dobrze znani. Dzięki temu ryzyko pomyłki jest zdecydowanie mniejsze. Paweł Wszołek grał przecież wiosną. Po Makanie Baku również wiemy, czego się spodziewać. Dobrze się odnajduje w Polsce, co pokazał w Warcie Poznań. Wstrzymałbym się z ostateczną oceną transferów. W zasadzie do grudnia, bowiem dopiero wtedy poznamy prawdziwą wartość wzmocnień.

Czego możemy się spodziewać po Legii w pierwszej części sezonu?

Legia powinna być w czołówce. Myślę, że TOP6 jest w jej zasięgu. Skład jak na polską ligę jest wyrównany i mocny. Natomiast nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć w Warszawie napastnika, który byłby gwiazdą pokroju Ljuboji, Prijovicia czy Nikolicia. O takim formacie zawodniku myślę, ale wątpię, by Legię byłoby stać na kogoś takiego. Obecne ruchy transferowe wyglądają na wyważone względem możliwości i budżetu, jakim dysponuje klub. Pod koniec okna pojawią się zawodnicy, którym nie uda się załapać do wymarzonej drużyny i z tego powinna skorzystać Legia.

Wspominał Pan o napastniku, czy jego brak jest największym bólem głowy dla trenera Kosty Runjaicia, czy też Legia ma większe braki?

Myślę, że Legia powinna poszukać pomocnika do Josue. Jeśli problemy Bartka Kapustki będą się przedłużały, nie widzę zbyt dobrze Legii. Gra będzie opierała się na Portugalczyku, którego pewnie wszyscy szybko rozszyfrują. Josue to fajny zawodnik, kreatywny, ale w pojedynkę nie da rady sam wszystkiego pociągnąć. W tym momencie potrzebny również Legii pomocnik odpowiedzialny w dużej mierze za grę defensywną. Aktualnie występuje tam Bartek Slisz, ale wydaje mi się, że ktoś solidny obok niego mógłby się zmieścić. Również do środka obrony pozyskałbym wartościowego zawodnika, bo w poprzednim sezonie i teraz w sparingach różnie ta gra w defensywie wyglądała.

A na kogo należałoby postawić między słupkami? O pozycję walczą Cezary Miszta, Kacper Tobiasz i Dominik Hładun.

Najbardziej doświadczony z nich wszystkich jest Hładun i pewnie dlatego Legia go pozyskała. Natomiast ja postawiłbym na Czarka Misztę. Dałbym mu większy kredyt zaufania, aby powoli się ogrywał i zbierał doświadczenie. Rywalizacja na pewno jest spora, bo to trzej wyrównani zawodnicy. Legia zawsze miała silnie obsadzoną bramkę, więc o to, kto będzie grał, bym się nie martwił.

Czego możemy się spodziewać po Runjaiciu? Przychodzi do Legii po sukcesach z Pogonią Szczecin, ale nie okrasił ich żadnym trofeum.

Jeśli w pierwszym sezonie Legia Runjaicia będzie notowała podobne wyniki jak Pogoń w poprzednim, to wszyscy w Warszawie będą zadowoleni. Po tym co widać i słychać, można zauważyć, że trener stworzył fajną atmosferę w zespole. Zawsze nowy trener to nowe doznania, inny sposób pracy i warunki. Oby dobra atmosfera utrzymała się jak najdłużej, bo przyniesie to konkretny wynik. Pamiętajmy, że Legia to nie Pogoń i kiedyś Runjaic będzie musiał przynieść trofea do gabloty. Tego mu życzę.

Okiem ankietowanych

Gdyby rozdanie było GIF-em

Legia Warszawa – prognoza Weszło na sezon 2022/2023

W tym sezonie wieszczymy im…

walkę o ligowe podium. Z takim składem Wojskowi powinni być pewni miejsca w czołowej piątce. W ostatnich latach było tam jednak niebywale ciasno, dlatego również teraz powinno być podobnie. W dużej mierze od tego jak Legia zacznie sezon, może okazać się, na której pozycji go skończy. Lech Poznań, Raków Częstochowa, Pogoń Szczecin czy Lechia Gdańsk szczególnie na wstępnym etapie rundy jesiennej będą w dużej mierze zaangażowane w grę w europejskich pucharach. Jeśli tutaj Legia zdobędzie kilka punktów przewagi nad rywalami, może zaprocentować to na finalnym etapie rozgrywek. Mówienie o odzyskaniu mistrzostwa Polski należy jednak traktować w charakterze marzeń, a nie realnych celów.

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

72 komentarzy

Loading...