W poniedziałek 11 lipca w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozpoczęło się postępowanie w sprawie Superligi. Prawnicy spółki wspieranej nadal przez FC Barcelonę, Juventus i Real Madryt spróbują przekonać sędziów, że FIFA i UEFA tworzą nielegalny monopol na europejskie rozgrywki. Temat, który ponad rok temu rozgrzał cały piłkarski świat, wraca szybciej, niż można się było spodziewać. Decyzje, które zapadną, mają być przełomowe i przebić nawet wprowadzenie “prawa Bosmana” w 1995 roku.
Wydawało się już, że sprawa ucichła i spokój będzie przynajmniej przez kilka kolejnych lat. Potwierdza się jednak, że licho nigdy nie śpi, tak że wracamy do tematu Superligi. Oczywiście, póki co jest jeszcze daleko do wybuchu skandalu porównywalnego do tego z początku 2021 roku, ale nie wiadomo, jak sytuacja dalej się rozwinie. FIFA i UEFA znów wracają do roli obrońców moralności, więc w najbliższym czasie nasłuchamy się bardzo wiele na temat tego, która organizacja jest mniej pazerna.
Decydujące starcie
FIFA i UEFA mają swoje własne zatargi, ale wygląda na to, że przynajmniej na razie nastąpi zawieszenie broni. Trzeba uznać, że wzruszające jest to, jak Gianni Infantino i Alexander Ceferin znów idą ramię w ramię przeciwko wspólnemu wrogowi. Ale ten wróg, czyli Superliga, nie zamierza się łatwo poddawać i podczas gdy wszyscy myśleli, że zasnął, to tak naprawdę knuł, jak przywrócić temat na czołówki gazet.
Pierwszym krokiem było pozwanie obu federacji do hiszpańskiego sądu za naruszenie europejskich przepisów antymonopolowych. I tutaj plus dla prawników spółki “European Super League”, którzy przekonali sędziów, że sprawa rzeczywiście budzi wątpliwości. W związku z tym ci sędziowie skierowali całą listę tych wątpliwości do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który właśnie rozpoczął zajmowanie się całą sprawą.
Prawnicy mają więc kolejną szansę na zarobienie sporej kasy i do popisania się swoimi umiejętnościami. Główny cel to udowodnić, że FIFA i UEFA “działają niczym kartel i utrzymują dominującą pozycję na rynku”. Z sędziami TSUE może jednak nie być tak łatwo, jak z tymi hiszpańskimi. Na to przynajmniej liczą obie federacje, które nie tylko zamierzają się bronić i podważyć oskarżenia, ale przede wszystkim zaatakować i zapobiec przyszłym próbom tworzenia podobnych tworów.
Trudno tego słuchać, bo linia obrony FIFA i UEFA odwołuje się głównie do europejskich wartości, ważnego miejsca piłki nożnej w kulturze europejskiej itp. Może to budzić oburzenie, ale już w tej chwili te argumenty prawdopodobnie działają doskonale. W poniedziałek i wtorek odbywają się przesłuchania, w których udział wezmą sędziowie z 15 z 27 krajów Unii Europejskiej i według agencji “Associated Press” większość jest przeciwko Superlidze.
Zwycięzca nieoczywisty
– Wynik jest o wiele ważniejszy niż tylko kwestia Superligi. Powie nam, jak będą wyglądały relacje pomiędzy klubami i federacjami a sportowcami i federacjami. To chyba najważniejszy wyrok TSUE w dziedzinie sportu. O wiele ważniejszy niż Bosman. Może przywrócić nieco swobody sportowcom i klubom w walce z federacjami – stwierdził Mark Orth, ekspert od prawa sportowego w rozmowie z “Daily Mail”.
Wygląda więc na to, że FIFA i UEFA, pokonując Superligę, mogą jednocześnie ukręcić na siebie bat w przyszłości. Eksperci rzeczywiście spodziewają się decyzji ważniejszych niż ta wprowadzająca “prawo Bosmana” w latach 90. Przede wszystkim cała sprawa w TSUE zwróci uwagę instytucji europejskich na problemy w relacji kluby-federacje, dotyczące przede wszystkim podziału pieniędzy.
Spokojnie może się więc jeszcze okazać, że marzenie Florentino Pereza o utworzeniu Superligi upadnie, ale i tak to on wyjdzie z tego starcia zwycięsko. Politycy mogą się bowiem zacząć powoli doszukiwać nieuczciwych praktyk, szczególnie ze strony UEFA. Nie jest w końcu żadną tajemnicą, że europejska federacja rzeczywiście gromadzi spory kapitał kosztem klubów, choć to przecież przede wszystkim właśnie one generują dla niej gigantyczne dochody.
Pozytywne orzeczenie dla Superligi jest raczej mało prawdopodobne, ale w zasadzie niczego nie można być pewnym na 100 procent. Powstania takiej idei też raczej nikt się nie spodziewał, choć akurat Florentino Perez od dawna zwracał uwagę na to, że UEFA jest mu do niczego niepotrzebna i takie wyjście byłoby najlepsze dla klubów. Cała sprawa przed Trybunałem potrwa zapewne kilka miesięcy, więc jej finału możemy oczekiwać najwcześniej w 2023 roku.
Bez względu na to, jakie będą ostateczne decyzje, to futbol w najbliższym czasie czeka spore trzęsienie ziemi. Zobaczymy, kto wyjdzie z niego najbardziej poturbowany. Pierwsze starcie wygrały federacje, w drugim są na pozycji zdecydowanego faworyta, ale triumfatorem całej wojny może zostać ktoś zupełnie inny.
Czytaj więcej:
- Pan marionetka
- Strzelać i nie strzelać. O wojnach Aleksandra Ceferina
- Obietnice i niewiadome. Co wiemy o Afrykańskiej Superlidze?
Fot. Newspix