Nasi siatkarze nie mieli dzisiaj w głowie starych demonów. Choć Słowenia to dla nich – patrząc na ostatnie lata – bardzo niewygodny zespół, ograli ją bez większych problemów. Co prawda rywale zgarnęli jedną partię, ale cały mecz (25:14, 25:23, 23:25, 25:17) należał do Biało-Czerwonych, którzy zapewnili sobie drugie miejsce w tabeli Ligi Narodów. W fazie pucharowej tym samym zagrają z Iranem.
Nikola Grbić postawił dziś na galowy skład. W pierwszej szóstce pojawili się faworyci do gry w podstawowym składzie podczas imprezy docelowej, czyli mistrzostw świata. A więc Marcin Janusz, Mateusz Bieniek, Kuba Kochanowski, Olek Śliwka, Kamil Semeniuk, Bartosz Kurek oraz libero, Paweł Zatorski.
Taka decyzja selekcjonera nie mogła jednak dziwić. Polacy grali – na własnym terenie, w turnieju rozgrywanym w Gdańsku – o drugie miejsce w tabeli Ligi Narodów. Te dawało zmierzenie się w fazie pucharowej z Iranem. To o tyle ciekawe, że akurat z tym irańskim zespołem Polacy ostatnio…. przegrali. Wygrali natomiast z Brazylią, czyli ekipą, która czekała na nas po ewentualnej porażce ze Słowenią.
Pierwszy set niedzielnego spotkania jednak żadnej porażki nie zapowiadał.
Zrobić swoje
Bo ekipa Nikola Grbicia wyglądała w pierwszym secie świetnie. Mogła podobać nam się zagrywka Polaków, a także postawa w obronie. W ataku Słoweńcy nie mogli sobie natomiast poradzić z Kamilem Semeniukiem. W ten sposób Biało-Czerwonym szybko udało się uzyskać kilkupunktowe prowadzenie. Ba, po udanej kiwce Olka Śliwki wygrywaliśmy aż 19:10! Tej partii niemal nie dało się przegrać, szczególnie że parę chwil później asa serwisowego wyczarował Kochanowski. Mieliśmy zatem inaugurującego seta w garści (25:14).
Jak na taki obraz gry odpowiedzieli Słoweńcy? Tak jak powinni. Znacznie poprawiła się ich skuteczność w ataku, w dużej mierze za sprawą regularnie punktującego Tončeka Šterna. Atakujący, który występuje we włoskiej lidze pokazywał się zresztą nie tylko podczas akcji, ale i na zagrywce. Wyglądało to tak, że Słoweńcy przez długi czas bronili dwóch oczek przewagi. W końcówce seta udało nam się jednak ich dogonić. I kiedy to było potrzebne, znowu zagrywką popisał się Kochanowski. Piłka po jego pocisku przeszła na drugą stronę, co wykorzystał Mateusz Bieniek (23:22).
Ekipa Słowenii co prawda nie załamała rąk, udało jej się doprowadzić jeszcze do remisu. Ale w kluczowej akcji Śliwka zablokował tego samego Sterna, który wcześniej sprawiał nam tyle problemów! Partia została tym samym wygrana przez Polaków (25:23).
SPONSOREM POLSKIEJ SIATKÓWKI JEST PKN ORLEN
Zapowiadało się na trzysetowe zwycięstwo, ale Słoweńcy mieli inne plany. Trzecia odsłona należała do nich – mimo tego, że bardzo udane wejście z ławki w naszej ekipie zaliczył (po raz kolejny w Lidze Narodów) Tomasz Fornal. Po tym, jak nasi rywale doprowadzili do stanu 1:2 w setach, zawodnik Jastrzębskiego Węgla pozostał zresztą na parkiecie (kosztem Śliwki). I była to świetna decyzja Grbicia, bo Tomek oraz doświadczony Karol Kłos, który zastąpił Kochanowskiego, grali znakomicie.
Tak zresztą jak cała polska ekipa, która spokojnie dopięła swego i zamknęła mecz (25:14).
Co teraz?
Końca dobiegł turniej Ligi Narodów w Gdańsku. Za kilka dni powinniśmy poznać skład (czternastu siatkarzy), jaki Nikola Grbić wybierze na fazę pucharową tych zawodów. To powinno też mniej więcej odpowiedzieć na pytanie, jak będzie wyglądała hierarchia Serba na siatkarski mundial.
Jakie są najważniejsze pytania, na które chcemy poznać odpowiedź? Wiele mówi się na pewno o rezerwowym atakującym. Wiadomo, że pierwszą opcją jest Bartosz Kurek, ale kto będzie jego zmiennikiem? W dotychczasowych meczach Ligi Narodów lepiej prezentował się Karol Butryn, ale doświadczenie na wielkiej scenie stoi po stronie Łukasza Kaczmarka. Tomasz Fornal również pokazał w ostatnich meczach, że należy mu się miejsce w pierwszej szóstce reprezentacji Polski. No i właśnie – co z czwartym przyjmującym? Czy Bartosz Bednorz pokazał wystarczająco, żeby znaleźć się w talii Grbicia na fazę pucharową Ligi Narodów oraz mistrzostwa świata (jeśli do kadry nie wróci kontuzjowany Wilfredo Leon)?
Cóż, skład nas interesuje, ale interesuje nas też gra biało-czerwonych. Zobaczymy, jak reprezentacja Nikoli Grbicia spisze się w grze o większą stawkę. Mecz z Iranem zagramy 21 lipca.
Polska – Słowenia 3:1 (25:14, 25:23, 23:25, 25:17)
Fot. Newspix.pl