Reklama

Druga porażka Grbicia. Polacy przegrali z Iranem

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

05 lipca 2022, 23:28 • 5 min czytania 8 komentarzy

Na ostatni turniej Ligi Narodów Polacy przyjechali do Gdańska. Wcześniej w Ottawie zanotowali trzy zwycięstwa, ulegając tylko Włochom, a w Sofii nie dali szans między innymi Brazylii czy USA. W ojczyźnie mieli walczyć o wygranie fazy zasadniczej, ale zaczęli… od falstartu. Dziś w ERGO Arenie ulegli Iranowi po pięciu emocjonujących setach (25:21, 23:25, 22:25, 27:25, 7:15). 

Druga porażka Grbicia. Polacy przegrali z Iranem

Mecze z historią

Wiadomo, że gdy spotykają się Polska z Iranem, na parkiecie często dzieją się ciekawe rzeczy. I nie chodzi wyłącznie o grę. Pamiętamy swego rodzaju wojnę, jaką irańskim zawodnikom i kibicom wypowiedział kilka lat temu Michał Kubiak – do niedawna kapitan kadry. Pamiętamy też emocjonujące mecze na igrzyskach olimpijskich – wygrany po tie-breaku w Rio de Janeiro (zresztą z przepychanką pod siatką po meczu) i przegrany, też po tie-breaku, w Tokio. Ba, atmosfera tych spotkań i ogólna nerwowość przenosiły się nawet na reprezentacje młodzieżowe, bo i tam zawodnicy potrafili zetrzeć się ze sobą pod siatką.

W ostatnim czasie ogień jakby nieco jednak przygasł.

Orlen baner

Reklama

Kubiak zakończył przecież karierę reprezentacyjną, przebudowana została też w dużej mierze ekipa Iranu, którą oparto między innymi na młodszych zawodnikach. W dodatku pierwsze skrzypce odgrywają w niej też aktualnie zawodnicy znani z PlusLigi – przede wszystkim Milad Ebadipour, który po pięciu latach opuścił Skrę Bełchatów, ale długo będzie kojarzony przez tamtejszych fanów. Nie spodziewaliśmy się więc, że pod siatką znowu wybuchnie pożar, ale oczekiwaliśmy, że będzie to trudne, wymagające spotkanie. Innymi słowy – świetny test dla kadry Nikoli Grbicia, bo przecież temu głównie służy Liga Narodów. Testowaniu.

Dziś przede wszystkim patrzyliśmy na to, jak poradzi sobie Bartosz Bednorz. Nasz przyjmujący jeszcze za kadencji Vitala Heynena łapał się do szerokiego składu reprezentacji, ale na najważniejsze imprezy nie jeździł. Zresztą nie było wielką tajemnicą, że nie wszystko na linii zawodnik-trener w tym układzie grało, a wobec bogactwa Polski na przyjęciu nikt też specjalnie za Bartkiem nie tęsknił. Teraz sytuacja się jednak zmieniła – wspominaliśmy już koniec kariery Kubiaka, ale przecież z kontuzją walczy też aktualnie Wilfredo Leon. Bednorz jest jednym z zawodników, którzy mogą na tym skorzystać.

W poprzednich turniejach Ligi Narodów nie grał, bo sam musiał wyleczyć urazy – najpierw łokcia, potem szyi. W Gdańsku dostał szansę na wykazanie się. I, poza polem zagrywki, gdzie wyraźnie dziś sobie nie radził, zagrał dobre spotkanie.

Dobry początek, a potem coraz gorzej

To Polacy lepiej weszli w ten mecz. Od samego początku kontrolowali to, co działo się na parkiecie, szybko – bo jeszcze przed przerwą techniczną, która następuje, gdy jedna z reprezentacji dojdzie do 12 oczek – wyszli na czteropunktowe prowadzenie. Momentami było ono zresztą nawet wyższe. Świetnie w tym okresie rozgrywał Janusz, a w ataku pierwsze skrzypce grali dwaj Bartkowie – Bednorz i Kurek. Gdy wygraliśmy tę partię do 21, można było tylko pokiwać głową z uznaniem i powiedzieć sobie, że to jak najbardziej zasłużony wynik.

W drugim secie było już z naszą grą zupełnie inaczej. To ekipa gości wyszła na cztery punkty przewagi (9:5), ale zniwelować te straty udało się nam przy zagrywce Aleksandra Śliwki. Tyle że Irańczycy też na zagrywce nie spali – fantastycznie dzisiaj spisywał się zwłaszcza Amir Hossein Toukhteh, za którego sprawą rywale odskoczyli naszym zawodnikom po raz kolejny. I kontrolowali sytuację, nie dając nam odrobić strat. Aż do momentu, gdy serwisami zaczął popisywać się Mateusz Bieniek. A on to potrafi – pamiętamy w końcu jego siedem zagrywek z rzędu z Brazylią. W drugim secie meczu z Iranem były „tylko” cztery – trzy asy i jedna, po której przechodzącą piłkę skończył Kuba Kochanowski. Tyle wystarczyło, by doprowadzić do remisu 21:21. Niestety jednak, nerwową końcówkę lepiej rozegrali siatkarze z Iranu. I zgarnęli seta.

Wydawało się, że Polacy szybko się z tego otrząsnęli, bo trzecią partię rozpoczęli w fenomenalnym stylu. Na przerwie technicznej prowadzili już 12:5, a potem… wszystko się posypało. Nagle kompletnie przestało funkcjonować nasze przyjęcie, sporo piłek przechodziło na stronę Iranu, a tamtejsi zawodnicy skrzętnie z tego korzystali. Nikola Grbić próbował reagować zmianami, ale ani Karol Kłos, ani Karol Butryn, ani Kamil Semeniuk nie byli w stanie poderwać kolegów do boju. Zresztą każdy z nich psuł zagrywki, trafiając czy to w aut, czy w siatkę. Po trzech setach zepsutych serwisów mieliśmy aż 20! Iran miał 8. To aż 12 punktów różnicy. Pół seta.

Reklama

Efekt? Nie tylko nie byliśmy w stanie odbudować przewagi, ale też Iran kompletnie ją zniwelował i ostatecznie wygrał trzecią partię. Biorąc pod uwagę to, jak dobrze do tej pory w Lidze Narodów nasi siatkarze kontrolowali sety przy wypracowanej przewadze, naprawdę trudno wytłumaczyć tę niemoc. Gdy jednak oglądaliśmy to spotkanie na żywo, nie spodziewaliśmy się, że… podobna jeszcze nadejdzie.

Wielka pogoń i beznadziejny tie-break

Nikola Grbić w trakcie meczu próbował różnych rozwiązań. Mieszał dwójką naszych libero, wprowadzał różnych zawodników na zagrywkę, nawet zmieniał rozgrywających – za Marcina Janusza wchodził Jan Firlej. Część dała niezły efekt, część nie dała żadnego. Widać było wyraźnie, że Serb nadal buduje kadrę i sprawdza, co pomaga Polakom w grze, a co nie. W czwartym secie długo wydawało się zresztą, że nie pomoże nic, choć Firlej, który w nim grał, faktycznie robił, co tylko mógł, by ułatwić kolegom grę.

Sęk w tym, że ci nie potrafili z tego skorzystać. Długo przegrywali kilkoma oczkami, a gdy pojawiała się szansa na nadrobienie strat, nie potrafili z niej skorzystać. Dopiero w samej końcówce, kiedy na zagrywce pojawił się Tomasz Fornal, udało mu się z miejsca doprowadzić do remisu, dzięki czemu set kończył się grą na przewagi. Tym razem lepiej wojnę nerwów wytrzymali Biało-Czerwoni. I wygrali 27:25.

To było jednak wszystko, na co było ich stać.

W tie-breaku bowiem Irańczycy nie dali Polakom szans. W pewnym momencie zdobyli dziewięć punktów z rzędu i mimo tego że w końcówce nasi reprezentanci się ocknęli, to i tak przegrali – do siedmiu. Tym samym zanotowali drugą (po 1:3 z Włochami) porażkę w dziewiątym meczu tegorocznej Ligi Narodów. Nadal jednak liczą się w walce o zwycięstwo w fazie zasadniczej – a to dałoby im dobre rozstawienie w turnieju finałowym, w którym losowani byliby z „2” (jedynka jest zarezerwowana dla Włochów, będących gospodarzami, zresztą liderujących aktualnie w tabeli).

Warunki są dwa – sami Polacy potknąć się już nie mogą, a rywale (głównie Francuzi) muszą to zrobić. Najbliższy mecz naszych siatkarzy w czwartek – zagrają wtedy z Chinami, którzy w teorii zagrożenia nie powinni stanowić. Aktualnie zajmują 13. miejsce w tabeli Ligi Narodów, ale potrafili już pokonać Niemców i Brazylię. W obu przypadkach po 3:0.

Zlekceważyć z pewnością więc ich nie można. I oby Polacy tego nie zrobili.

Polska – Iran 2:3 (25:21, 23:25, 22:25, 27:25, 7:15)

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

„Miał szklaną psychikę, a dziś to mentalny tytan”. Bartłomiej Bołądź i jego droga po srebro igrzysk

Jakub Radomski
5
„Miał szklaną psychikę, a dziś to mentalny tytan”. Bartłomiej Bołądź i jego droga po srebro igrzysk
Polecane

Bestia w ataku i dżentelmen siatkówki. Aaron Russell błyszczy w PlusLidze

Jakub Radomski
2
Bestia w ataku i dżentelmen siatkówki. Aaron Russell błyszczy w PlusLidze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...