Reklama

PRASA. Dziekanowski: W Polsce jest akceptacja czynów etycznie niedopuszczalnych

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

04 lipca 2022, 09:06 • 9 min czytania 35 komentarzy

Poniedziałkowa prasa dość mocno wieje sezonem ogórkowym. Sporo relacji ze sparingów, tylko kilka dłuższych materiałów. Na przykład w “Przeglądzie Sportowym” Krzysztof Przytuła tłumaczy się z niepowodzeń ŁKS-u.

PRASA. Dziekanowski: W Polsce jest akceptacja czynów etycznie niedopuszczalnych

Sport

Waldemar Fornalik o przygotowaniach Piasta.

Piast wygrał 2:0, a trener Waldemar Fornalik miał dwa zmartwienia, jeśli chodzi o kadrę gliwiczan. – W sparingu ze Stalą Alberto Toril zszedł z kontuzją, ale mamy nadzieję, że to tylko stłuczenie. Trochę martwi dotychczasowy brak Damiana Kądziora, ale wiele wskazuje na to, że lada dzień dołączy do zespołu i wejdzie w normalny trening. To nie jest tak, że nic przez ten czas nie robił, bo trenował indywidualnie, a to też jest istotne – stwierdził szkoleniowiec Piasta, który po sparingu ma świetny materiał do analizy. – Stal bardzo dobrze grała i operowała piłką. Widać, że jest to zgrany zespół o wysokich umiejętnościach. My byliśmy do bólu skuteczni i dlatego wygraliśmy. Naszego przeciwnika oceniam wysoko. 

Jak oceniać pracę Marka Śledzia w Rakowie?

Reklama

W kuluarach pojawiają się jeszcze inne zastrzeżenia wobec byłego już dyrektora akademii. Według nieoficjalnych danych Raków miał przeznaczać na cały system szkolenia wysokie kwoty, w okolicach 9 milionów złotych. Mimo to nie przyniosło to efektu w postaci nowych wychowanków gotowych do rywalizacji w pierwszym zespole. Inne zastrzeżenia tyczyły się działu skautingu akademii. Tego miało nie być aż do tego roku. Dopiero pod koniec swojej pracy Marek Śledź miał porozumieć się w tej sprawie z dyrektorem sportowym Rakowa. Może być w tym trochę prawdy. Niedawno w okolicach Częstochowy rozegrano wojewódzki finał turnieju 10-latków. Nie pojawił się na nim żaden przedstawiciel akademii Rakowa, co wskazuje na pewne problemy. Mimo to wiele tych zastrzeżeń to strefa plotek. Pewne jest to, że nowym dyrektorem klubowej akademii został Dariusz Grzegrzółka. Dotychczasowy zastępca Śledzia piastował tę funkcję przez półtora roku. Być może będzie to nowe otwarcie dla zespołów młodzieżowych, a przede wszystkim szansa na nowych wychowanków, którzy będą decydować w przyszłości o wynikach Rakowa. 

Podbeskidzie testuje Kameruńczyka.

Sparing był wyrównany. Ruch zaimponował wyjściem spod pressingu i piękną wielopodaniową akcją zakończoną strzałem Kacpra Michalskiego, obronionym przez Matveia Igonena w 26 minucie. W II połowie nieznacznie pomylił się Daniel Szczepan. Nieco więcej okazji wykreowało Podbeskidzie. Kamil Biliński, Emre Celtik i Maksymilian Sitek w I połowie pudłowali, zaś strzał Julio Rodrigueza fantastycznie zatrzymał Jakub Bielecki. Po zmianie stron – już gdy wynik był ustalony – Michał Janota obił poprzeczkę, a Osobiński wygrał sam na sam z Lionelem Abate, testowanym Kameruńczykiem występującym ostatnio w Beskidach, ale na dużo niższym szczeblu, bo w IV-ligowej Kuźni Ustroń. Swoją drogą: ten kontrast mocno rzucał się w oczy. Ruch to drużyna bez obcokrajowców, pełna Ślązaków, podczas gdy w bielskich barwach zagrało aż dziesięciu zagranicznych zawodników!

Rozmówka z Tomaszem Jodłowcem.

Jak pan pamięta swój pobyt w Bielsku-Białej sprzed kilkunastu lat?

Reklama

– Spędziłem tutaj sporo czasu, chodziłem do szkoły i zacząłem poważniejszą piłkę. Wspomnienia wróciły. Po tylu jednak latach na nowo muszę poznać miasto i klub, bo wiele się zmieniło. Mam nadzieję, że znowu przeżyję coś fajnego.

To jednocześnie pański powrót na zaplecze ekstraklasy, bo wszystkie te lata spędził pan na najwyższym poziomie.

– Mam wrażenie, że nie będzie wielkiej różnicy. Kluby pierwszoligowe stoją na wysokim poziomie, bo piłka nożna poszła do przodu. Muszę skupić się na graniu i wszystko będzie w porządku.

Przerwa po kontuzji i rehabilitacji trwała kilka miesięcy. Ostatni raz na boisku był pan w listopadzie zeszłego roku. Jak pan się czuje fizycznie po pierwszym sparingu?

– Okres urazu i rekonwalescencji nie był dla mnie łatwy, ale miałem jeden cel: wrócić. Musiałem zadbać o to sam i przez dwa miesiące jak najlepiej przygotować się do powrotu na boisko. Pracowałem bardzo ciężko i bardzo się z tego cieszę, że znów jestem na boisku. Nic nie zastąpi meczu. Jestem po pierwszym przetarciu sparingowym i wrażenia są pozytywne. Do rozpoczęcia sezonu pozostało jeszcze trochę czasu i mam nadzieję, że wykorzystam go jak najlepiej. Wiem, że mi go wystarczy, by dobrze przygotować się do ligi. 

Dominik Nowak o przygotowaniach GKS-u Tychy.

– Nieźle już funkcjonujemy w takiej organizacji gry, w której chodzi o fazy przejścia z wysokiego do niskiego pressingu, czy zachowanie się w niskim pressingu – zaznaczył Dominik Nowak. – Mogę też powiedzieć, że na tym etapie przygotowań już na dobrym poziomie funkcjonujemy jeżeli chodzi o budowanie gry w ataku pozycyjnym. Oczywiście, możemy ją jeszcze przyspieszać i na pewno na to nas stać i na to będziemy kładli nacisk. Nieźle się też poruszamy. Widać również lepsze zrozumienie i to jest kolejny plus. Momentami nieźle zakładamy też wysoki pressing, ale tu jeszcze jest pole do popisu. Wiadomo jednak, że jeżeli już nogi będą „lżejsze” i dynamika będzie większa, to łatwiej będzie doskakiwać, ale ten etap jeszcze przed nami, więc z tego, co mamy w tej chwili, możemy być zadowoleni. W tym nastroju zamykamy więc następny etap pracy i możemy przejść do kolejnego. 

Super Express

Fotorelacja ze sprzątania kup psa przez Jana Bednarka i mądrości Jana Tomaszewskiego. Dziś odpuścimy.

Przegląd Sportowy

Dariusz Dziekanowski o sprawie Michniewicz – Fryzjer.

Wiadomo, że każdy z zawodników musiał słyszeć o tym sporze i historii kontaktów (połączeń telefonicznych) selekcjonera z Ryszardem Forbrichem. Każdy z nich ma pewnie wyrobione zdanie na ten temat, ale na pewno doniesienia na ten temat czyta z wielką uwagą i ciekawością. Michniewicz podczas rozmów też zapewne się zastanawia, co dany piłkarz o nim myśli, jakie jest jego przypuszczenie. Domyślam się, że przed samymi mistrzostwami świata w Katarze media naszych rywali nie omieszkają do sprawy wrócić i ją przypomnieć. Również po mundialu nie będzie cicho na ten temat, skoro selekcjoner szykuje się do ataku na dziennikarza. Można przypuszczać, że jeśli wyjdziemy z grupy – co będzie ogromnym osiągnięciem (i czego naszej kadrze, sobie i wszystkim kibicom życzę) – Czesław Michniewicz na fali sukcesu przystąpi do odwetu z większym animuszem. Przykre jest to, że – niestety – w naszym kraju jest coraz większa akceptacja czynów etycznie niedopuszczalnych. Bo brak zarzutów ze strony prokuratury to jedno, a poczucie przyzwoitości – drugie. 

Co słychać w Lechu tuż przed meczem z Karabachem?

Spotkanie, które było próbą generalną przed rywalizacją z drużyną z Azerbejdżanu (dlatego nie upubliczniono nawet składów), zakończyło się wygraną Lecha z Jagiellonią 2:1 po bramkach zdobytych przez obrońcę Antonio Milicia. Mecz odbył się we wtorek – nie mógł w nim zagrać jeszcze piłkarz, który ma być największym wzmocnieniem Kolejorza. Afonso Sousa podpisał kontrakt w czwartek i jest drugim najdroższym zakupem Lecha w historii – cała transakcja miała opiewać na 1,2 miliona euro. 22-letni pom o c n i k , który występował we wszystkich młodzieżowych reprezentacjach Portugalii od U-15 do U-21, trafi ł do Polski z Belenenses. Sztab szkoleniowy jest zachwycony jego pracą na treningach, ale raczej wątpliwe, by trener zdecydował się wystawić go we wtorek w pierwszym składzie. Sporym ryzykiem byłoby postawienie na gracza, którego ma się w zespole zaledwie od sześciu dni. Szczególnie, że miał sporą przerwę w treningach. Lech, Pogoń i Lechia rozpoczynają batalię w Europie. Ich pierwsze mecze są ogromną niewiadomą – w Poznaniu i Szczecinie zmienili się trenerzy, a w Gdańsku czekają na zmiany właścicielskie. Sousa na początku czerwca miał lekki uraz, ale pojechał na zgrupowanie kadry do lat 21. W pierwszych dwóch meczach swojej reprezentacji był poza kadrą (z Białorusią i Lichtensteinem), w ostatnim spotkaniu eliminacyjnym z Grecją siedział już na ławce rezerwowych. Potem wyjechał na urlop, a gdy przyleciał we wtorek do Poznania, od razu wszedł w trening z nowym zespołem. Został zgłoszony przez klub do udziału w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Na pierwotnej liście nie umieszczono Georhija Citaiszwiliego, który dopiero 1 lipca został wypożyczony do Lecha z Dynama Kijów. Ostatecznie ma się jednak znaleźć w kadrze na mecz z Qarabagiem – klub do 24 godzin przed meczem ma możliwość dopisać dwa nazwiska i z tego prawa skorzysta. 

O transferze Makany Baku do Legii Warszawa.

Na boisku spędził 894 minuty, ledwie trzy razy zagrał od początku do końca. Po degradacji Göztepe rozstało się z nim bez najmniejszego żalu – turecka strona odzyskała od Legii pieniądze, które przed rokiem (po sezonie 2020/21) zapłaciła za Baku niemieckiemu Holsteinowi Kiel. Wiosnę 2021 roku piłkarz spędził w Polsce, dzięki pracy ówczesnego dyrektora sportowego Warty Radosława Mozyrki trafi ł na wypożyczenie do poznańskiego klubu. Wypromował się, strzelił sześć goli w 13 występach, czym przekonał do siebie klub tureckiej SuperLigi. Tam – z różnych przyczyn – sobie nie poradził, a że dziś Mozyrko jest dyrektorem skautingu Legii, droga zawodnika na Łazienkowską była ułatwiona. Z warszawskim klubem Baku podpisał trzyletni kontrakt, w umowie są wpisane niewielkie bonusy dla Göztepe związane z ewentualnymi sukcesami Legii w przyszłości (trofea w kraju i awanse w pucharach). – Kibice Ekstraklasy doskonale znają Makanę, w Polsce pokazał się z bardzo dobrej strony i po roku tutaj wraca. To piłkarz, który odpowiada nam pod względem swojej charakterystyki piłkarskiej, jest w odpowiednim wieku. Ma dopiero 24 lata i wciąż może się rozwijać. Ma także dobre statystyki, zarówno te na boisku, jak i dotyczące możliwości fi – zycznych. Ma spory potencjał, może biegać dużo i szybko. Być może nie od pierwszego meczu będzie gotowy do gry od początku, ale dość szybko powinien nadrobić zaległości i jeśli wygra rywalizację, może grać po 90 minut. Makana to skrzydłowy, na tę pozycję wciąż potrzebujemy zawodników i mam nadzieję, że uda nam się zrealizować kolejne transfery takich graczy – stwierdził dyrektor sportowy Jacek Zieliński.

Krzysztof Przytuła o ŁKS-ie.

Bylibyście w ekstraklasie. Znacznie większe pieniądze spływałyby do klubu, a to przekładałoby się na możliwości.

Balansowalibyśmy pomiędzy ekstraklasą i pierwszą ligą. Nie wiem dlaczego, ale po przegranym barażu z Górnikiem Łęczna ten entuzjazm został zabity.

Graliście u siebie i przegraliście.

Tylko to nie taka tragedia, po której trzeba zaorać wszystko, co do tej pory zbudowaliśmy. Nagle bycie w pierwszej lidze stało się katorgą, dramatem, choć chwilę wcześniej ŁKS trzy sezony spędził w trzeciej lidze.

W kolejnym sezonie nawet do barażów nie dotarliście.

Kontuzje, złe wybory, dobre wybory. Wszyscy się uczymy. Pracowałem na tym stanowisku pierwszy raz, tak samo jak prezes jest pierwszy raz prezesem klubu. Wielu piłkarzy wcześniej nie zetknęło się z taką presją. I trzeba powiedzieć, że sobie z nią nie radzili.

Dlaczego nie sprawdził się w ŁKS?

Co się działo zaraz po transferze? Kamil Grabara pytał, jak to zrobiłem, że taki zawodnik nas wybrał. W Wiśle Kraków i innych klubach dziwili się, jak taki piłkarz mógł trafić do I ligi polskiej. Przyszedł z Danii, gdzie się nadawał, w ŁKS się nie nadawał, odszedł do Szwecji, gdzie dziś jest podstawowym piłkarzem lidera ligi – Häcken i wybrano go do jedenastki rundy. U nas wszyscy powtarzali: nie nadaje się, nie nadaje się. Kolejny to Carlos Moros Gracia. U nas się nie nadawał, w Szwecji trafił do jedenastki wiosny. Oczywiście to były też moje decyzje o rozstaniu. Mogłem się uprzeć, powiedzieć: „Nie, oni zostają”.

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

35 komentarzy

Loading...