Ani Piotra Nowaka, ani Michała Nalepy nie ma już w Białymstoku. Były trener „Jagi” nie zostanie zbyt dobrze zapamiętany w tym klubie, a tym bardziej po słowach, jakie wypowiedział Nalepa w wywiadzie na łamach TVP.sport.
Zdaniem byłego gracza Jagiellonii trener Nowak nie przykładał się do pracy tak, jak powinien to robić fachowiec na tym poziomie. Ba, Nalepa uważa, że gdyby nie pozakulisowa praca asystentów, klub spadłby z ligi:
– Jego podejście do codziennych obowiązków pozostawiało wiele do życzenia. To polegało na braku szacunku do pracodawców, swoich współpracowników, piłkarzy, kibiców… Nie miał respektu także wobec rywali. Przed niektórymi spotkaniami mówił: „Co to w ogóle za klub? Wychodzimy i walimy ich 5:0”, podczas gdy mieliśmy problem ze stworzeniem kilku klarownych okazji. Rozmawiał tak naprawdę tylko z jednym asystentem, którego sam sprowadził. Często chodził wokół boiska i w ogóle nie przyglądał się zajęciom. Prawda jest taka, że Ekstraklasę dla Jagiellonii uratowali inni członkowie sztabu szkoleniowego – Rafał Grzyb, Maciej Patyk i Piotr Zinkiewicz. Gdyby nie ich praca i „pozaplanowa” pomoc piłkarzom, to według mnie niestety nie utrzymalibyśmy się. Pan Piotr niechętnie ich słuchał, nie chciał, by robili cokolwiek, a oni mimo to dawali z siebie maksimum, by jak najlepiej przygotować drużynę do meczu.
Michał Nalepa odniósł się też do problemów trenera Nowaka, którym mógł być hazard. Według piłkarza to mogło wpływać na kwestie boiskowe: – Nie jest tajemnicą, że miał problemy. Sam byłem tego świadkiem, kiedy poszedłem z moją partnerką na kolację. W tym samym miejscu znajdowało się kasyno, do którego trener wchodził. Minął mnie na kilka centymetrów i nawet nie zauważył. Krążyło wiele różnych pogłosek.
Fot. Newspix