Reklama

Arsenal nie zamierza przespać tego okienka. Celem nawet kilku nowych zawodników

Hubert Nowicki

Autor:Hubert Nowicki

25 czerwca 2022, 14:35 • 7 min czytania 2 komentarze

Przebudowa zespołu pod nadzorem Mikela Artety trwa w najlepsze. Hiszpan pracuje na Emirates od grudnia 2019 roku i sukcesywnie przeobraża kadrę zespołu według swojego pomysłu. Pozbywa się zawodników, którzy jego zdaniem nic nie wnoszą. Pozyskuje takich, którzy przybliżają klub do zrobienia kolejnego kroku do przodu.

Arsenal nie zamierza przespać tego okienka. Celem nawet kilku nowych zawodników

Jasno wyznaczony cel na okienko

Najlepszym dowodem na obranie prawidłowego kierunku zmian był poprzedni sezon w wykonaniu Kanonierów. Kadra została wówczas oparta na młodych zawodnikach, którym nie brakowało odwagi, fantazji i boiskowej przebojowości. – Na rynku transferowym szukamy ekscytujących graczy w odpowiednim wieku, z właściwym nastawieniem i z właściwą mentalnością. Chcemy mieć młody skład z wielką przyszłością. Chcemy dać tym zawodnikom grać ze sobą przez dwa, trzy, cztery, pięć czy nawet sześć sezonów – mówił dyrektor sportowy Arsenalu – Edu.

W poprzednich rozgrywkach zespół prowadzony przez Artetę grał atrakcyjną, ofensywną piłkę, która pozwoliła zaistnieć w Premier League wielu młodym kandydatom na przyszłe gwiazdy. Problem w tym, że zabrakło im odpowiedniej dojrzałości oraz skupienia w najważniejszych momentach sezonu. Kanonierom przytrafiało się zbyt wiele niespodziewanych porażek, które ostatecznie spowodowały zakończenie rozgrywek ligowych na piątym miejscu. W konsekwencji brak awansu do Ligi Mistrzów.

W klubie nie zamierzają jednak w związku z tym panikować, a spokojnie trzymać się obranego kursu. Arsenal w ubiegłym sezonie dysponował najmłodszą kadrą w lidze, której średni wiek wynosił lekko ponad 24 lata. Po letnim oknie transferowym niewiele w tej kwestii powinno ulec zmianie. W Londynie celują w pozyskiwanie młodych zawodników i nie wyrażają zainteresowania w sprowadzaniu doświadczonych liderów szatni.

Dla kibiców zespołu najważniejszą informacją jest jednak po prostu aktywność Arsenalu na rynku transferowym. Poprzedni sezon udowodnił, że Arteta dysponuje po prostu za krótką kadrą. O ile wystarczyła ona, by do końca sezonu walczyć o grę w Lidze Mistrzów, to nie ma opcji, by udało się z nią rywalizować zarówno w Premier League, jak i Lidze Europy, w zbliżającym się sezonie. Kanonierzy potrzebują solidnego wzmocnienia w niemal każdej formacji. Przychodzący zawodnicy mają podnieść poziom konkurencji w drużynie, a także dać hiszpańskiemu menedżerowi większą elastyczność przy wyborze składu na kolejne mecze. Póki co na Emirates Stadium sumiennie wywiązują się z takiego zadania.

Reklama

Wzmocniony dział kreacji

Przede wszystkim klub już pozyskał lub jest bardzo bliski pozyskania zawodników, którzy niemal z miejsca są w stanie wskoczyć do pierwszej jedenastki. Oznacza to, że Bukayo Saka, Gabriel Martinelli, Martin Odegaard i Emile Smith-Rowe dostaną spore wsparcie i dodatkowy bodziec do walki o jak najwięcej minut spędzonych na boisku. W poprzednim sezonie to głównie na barkach tej młodej gwardii opierała się ofensywna siła Arsenalu.

W poprzednim tygodniu do tego grona dołączył Fabio Vieira. Portugalczyk został kupiony z Porto za 40 milionów euro i ma wejść do rotacji na ofensywnych pozycjach. To jedna z jego największych zalet – multipozycyjność. 22-latek potrafi zagrać zarówno na pozycji fałszywej dziewiątki, pełnić rolę rozgrywającego, jak i po prostu znaleźć dla siebie miejsce w drugiej linii. To czyni go bardzo użytecznym narzędziem w rękach Artety, który będzie mógł wykorzystywać go do rywalizacji o miejsce w składzie na wielu pozycjach.

Przede wszystkim jest to jednak po prostu świetnie rozwijający się piłkarz. W poprzednim sezonie w barwach Porto Vieira strzelił siedem bramek i zanotował aż szesnaście asyst. Najlepszy okres jego gry przypadł na drugą połowę sezonu, gdy z klubem pożegnał się już Luis Diaz. Wówczas to właśnie 22-latek odpowiadał za napędzanie ofensywy zespołu, biorąc udział przy szesnastu strzelonych bramkach w ostatnich siedemnastu ligowych starciach. Liga portugalska nie od dzisiaj jest kuźnią talentów, które podbijają później Premier League. Co więcej, Vieira ma wszystko, by po latach okazać się kolejnym argumentem popierającym tę tezę.

Jego przyjście nie rozwiązuje jednak problemu związanego z brakiem napastnika. W trakcie poprzedniego sezonu Emirates Stadium opuścił Pierre-Emerick Aubameyang. Kilka tygodni temu za darmo z klubem pożegnał się Alexandre Lacazette. W kadrze został co prawda Eddie Nketiah, który doczekał się nowej umowy i błysnął skutecznością w końcówce poprzedniej kampanii. Jednak pokładanie w nim nadziei związanych z byciem najlepszym strzelcem zespołu i pierwszym wyborem w kwestii napastnika byłoby co najmniej bardzo ryzykowne. Vieira grywał za to na pozycji fałszywej dziewiątki, ale jego występy na tej pozycji w Premier League mogą być traktowane jedynie jako opcja ratunkowa. Arsenal musiał po prostu znaleźć na rynku odpowiedniego napastnika.

Reklama

Transfer zbliża się wielkimi krokami

Na cel wziął więc Gabriela Jesusa, który być może nie jest najbardziej rozchwytywanym zawodnikiem na świecie. Ale ugruntował swoją pozycję w Premier League i udowodnił, że potrafi w tych rozgrywkach zaliczać bardzo dobre występy. W końcu naprawdę niewielu piłkarzy może pochwalić się zdobyciem w tej lidze czterech bramek w jednym meczu. Kontrakt Jesusa z Obywatelami wygasa latem przyszłego roku, a sam Brazylijczyk był otwarty na nowe wyzwania, po tym jak nie potrafił wywalczyć sobie stałego miejsca w składzie u Pepa Guardioli. Sprowadzenie przez klub Erlinga Haalanda tylko utwierdziło go w przekonaniu odejścia. Teraz wszyscy najlepiej poinformowani dziennikarze donoszą, że oficjalne potwierdzenie transferu ze strony Arsenalu to kwestia kilku dni.

Taki scenariusz oznaczałby ściągnięcie przez Kanonierów zawodnika ze szczytu listy życzeń Artety. Samego Brazylijczyka do transferu musiała przekonać sytuacja kadrowa Arsenalu. Do Manchesteru City przychodził jako typowy napastnik. A tak naprawdę podczas swojego pobytu na Etihad nie miał okresu, w którym na stałe dostałby zaufanie na tej pozycji. W swoich pierwszych sezonach musiał rywalizować o to miejsce z Sergio Aguero. Przez to bardzo często wchodził jedynie z ławki rezerwowych. W ostatnich rozgrywkach, mimo braku w Manchesterze City naturalnego napastnika, Jesus często lądował na skrzydle. Przychodząc do Arsenalu czeka go jedynie rywalizacja z Nhetiahem. Przez to powinien mieć dużo większe pole do popisu na tej pozycji.

Jeżeli tylko transakcja dojdzie do skutku, będzie oznaczać kolejny spory wydatek ze strony londyńczyków. Pozyskanie Jesusa ma bowiem kosztować prawie 39 milionów funtów. Oba transfery sprawiają, że Arsenal stara się wzmocnić najbardziej potrzebujące tego pozycje. I zarazem nie zamierza skąpić pieniędzy na nowe nabytki. Mało tego, Kanonierzy nie planują poprzestawać w swoich działaniach na rynku. Z Londynu płyną informacje o kolejnych ofertach i zainteresowaniu kolejnymi nazwiskami, co może zwiastować naprawdę bardzo udane okienko.

Działania na wielu frontach

Arsenal zdążył potwierdzić już sprowadzenie Marquinhosa oraz Matta Turnera. To jednak zawodnicy, którzy na ten moment nie mają szans na grę w pierwszej jedenastce. W przypadku tego pierwszego chodzi przecież o prawego skrzydłowego Sau Paulo, a nie znanego obrońcę Paris Saint-Germain. Ten drugi to z kolei bramkarz z New England Revolution. Klub pracuje jednak nad sprowadzeniem dużo głośniejszych nazwisk, które zwiększą rywalizację na innych pozycjach.

Regularnie powtarzającym się zawodnikiem w tym kontekście jest chociażby Lisandro Martinez. Obrońca Ajaksu miałby grać na pozycji lewego środkowego obrońcy, czym odciążyłby z obowiązków Gabriela, który nie ma na swojej pozycji następcy w zespole. Arsenal rzekomo wystosował już pierwszą ofertę w wysokości około 30 milionów funtów, ale ta została odrzucona przez Ajax. To jednak zapewne nie koniec działań Kanonierów w związku z jego sprowadzeniem.

Sytuacja wciąż pozostaje otwarta także w kontekście Youri’ego Tielemansa. Belgowi za rok kończy się kontrakt z Leicester. Jeżeli Lisy chcą zarobić na jego sprzedaży, muszą zdecydować się na to w trakcie trwającego okienka. W przypadku Tielemansa Arsenal zachowuje jednak względny spokój, ponieważ na jego pozyskanie brakuje wielu chętnych. Tym samym Kanonierzy, którzy interesują się nim od dłuższego czasu, są dobrej myśli. Liczą, że z czasem przekonają działaczy z Leicester do swojej oferty. Tielemans wniósłby więcej życia do drugiej linii zespołu. Tam często kontuzje łapał Thomas Partey, a swoje występy łapał nie do końca przekonujący Sambi Lokonga.

Największe pieniądze są jednak w grze o Raphinhe. Brazylijczyk z Leeds budzi wielkie zainteresowanie na rynku, przez co klub oczekuje za niego aż 65 milionów funtów. Ma on prawo do stawiania wysokich warunków, bo kontrakt Raphinhi z Leeds wygasa dopiero w 2024 roku. Najpierw jego sprowadzeniem była zainteresowana Barcelona, później do gry włączyły się także Chelsea, Tottenham i Arsenal. Jedna z ofert Kanonierów została już zresztą odrzucona. Do zakontraktowania Brazylijczyka daleka droga, ale samo zainteresowanie Arsenalu tak wysoko wycenianym zawodnikiem jest wysłaniem sygnału, że w Londynie nie zamierzają przespać tego okienka.

Kanonierzy zaraz będą mogli cieszyć się z dokonania drugiego ważnego transferu, a to wcale nie zapowiada końca ich działań. Mało tego, wszyscy obrani na cel zawodnicy wpisują się w trend, o którym mówił Edu – są na tyle młodzi, by w klubie spędzić kilka najbliższych lat. Vieira ma 22 lata, Martinez 24, Jesus 25, podobnie jak Tielemans i Raphinha. Projekt Artety zdaje się zmierzać do końca etapu budowy. Po tak dużej transformacji miałby on do dyspozycji zespół, o jakim myślał przy swoim zatrudnieniu.

Czytaj więcej o Premier League:

Fot. Newspix

Jeśli ma do wyboru jeden z dwóch meczów do obejrzenia, to zawsze wybierze ten z Premier League. Jeśli oba są z Premier League, to pewnie obejrzy dwa jednocześnie. Do tego pasjonat NBA i F1.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

2 komentarze

Loading...