Reklama

Najlepszy lewy obrońca, ale tylko w teorii. Podsumowanie dokonań Rybusa w kadrze

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

22 czerwca 2022, 11:33 • 11 min czytania 179 komentarzy

Maciej Rybus postanowił kontynuować karierę w lidze rosyjskiej, wypisując się tym samym z dalszych występów w reprezentacji Polski. PZPN wydał nawet oficjalny komunikat w tej sprawie, wykorzystywany zresztą w tej chwili na szeroką skalę przez kremlowskich propagandzistów. My jednak nie mamy zamiaru drążyć tu tego tematu. Postanowiliśmy natomiast podsumować karierę zawodnika Spartaka Moskwa w narodowych barwach. Rybus przez całe lata uchodził bowiem za niezwykle utalentowanego lewoskrzydłowego, a potem za najlepszego polskiego lewego obrońcę/wahadłowego, a jednak nigdy nie wyrósł na lidera kadry.

Najlepszy lewy obrońca, ale tylko w teorii. Podsumowanie dokonań Rybusa w kadrze

OBIECUJĄCE POCZĄTKI

Swój debiutancki występ w seniorskiej kadrze Rybus zanotował przeciwko Rumunii, jesienią 2009 roku. Był to zarazem pierwszy mecz reprezentacji pod wodzą Franciszka Smudy, a zatem początek długiego okresu przygotowań do Euro 2012. Rybus, będący wówczas graczem Legii Warszawa, zameldował się na murawie w 75. minucie spotkania w miejsce Kamila Kosowskiego. Nie udało mu się jednak uchronić biało-czerwonych przed porażką. Już cztery dni później 20-latek zapewnił natomiast kadrze pierwszy triumf za kadencji Smudy. Trafił do siatki w starciu z Kanadą i był to gol na wagę skromnego zwycięstwa 1:0.

Lewoskrzydłowy niewątpliwie należał do największych wygranych tego zgrupowania, summa summarum niezbyt udanego dla polskiej ekipy. Powszechnie wymieniano go wówczas wśród najbardziej obiecujących kadrowiczów. Choć trzeba pamiętać, że Smuda powołał go awaryjnie.

– Nigdy wcześniej nie grałem za napastnikiem, zawsze na lewym skrzydle. Jednak na zgrupowaniu i treningach przed meczem z Kanadą trener Smuda tam mnie właśnie ustawiał. Trochę kombinował, ale trafił w dziesiątkę. Jeśli trener Legii Jan Urban będzie chciał mnie wystawić na tej pozycji, nie widzę problemu – komentował po meczu piłkarz Legii w rozmowie z “Super Expressem”. – Mam nadzieję, że ta bramką odwdzięczyłem się trenerowi za zaufanie. – Fajnie wyszło, bo przecież mnie tu w ogóle powinno nie być. Trener powołał mnie w zastępstwie kontuzjowanego Pawła Brożka. Ja miałem pojechać na zgrupowanie, ale… kadry U-21! Dostałem jednak telefon, że mam dołączyć do pierwszej reprezentacji w Grodzisku. Musiałem wstać o piątej rano. Opłaciło się.

Reklama
Polska 1:0 Kanada (18.11.2009; mecz towarzyski)

Zimą 2010 roku “Rybka” był podstawowym piłkarzem kadry w trakcie legendarnego Puchary Króla Tajlandii. Potem też w miarę regularnie występował w sparingach, między innymi w niesławnych meczach z Hiszpanią (0:6) i Kamerunem (0:3). W listopadzie rozegrał zaś od deski do deski towarzyskie starcie z Węgrami, a następnie otrzymał też od selekcjonera mnóstwo minut przeciwko Portugalii i Słowacji. Stało się jasne, że Smuda widzi Rybusa w wyjściowej jedenastce podczas mistrzostw Europy. Choć trener trochę grymasił z powodu transferu Macieja do Tereku Grozny. – Dziwię się Maćkowi, że zdecydował się na opuszczenie Legii właśnie teraz. To ryzykowne na cztery miesiące przed turniejem. Jeśli nie wywalczy miejsca w Tereku, może w ogóle nie znaleźć się w kadrze – ostrzegał Smuda na łamach “Rzeczpospolitej”. – Gdyby został w Legii i pokazał się z dobrej strony na turnieju, mógłby latem trafić do lepszego klubu.

– Ja go rozumiem – przyznał zawodnik “Przeglądowi Sportowemu”. – Wyjeżdżałem na kilka miesięcy przed Euro. Bał się, bo dla niego i pewnie wszystkich w Polsce Terek to żaden wielki klub. Pewnie bardziej zadowolony byłby, gdybym poszedł do Bundesligi. Jednak najważniejsza jest moja forma. Jeśli będzie dobra, to miejsce, w którym gram, będzie miało mniejsze znaczenie. Może jakby trener Smuda przyjechał i zobaczył, w jakich warunkach pracuję, to zmieniłby zdanie.

Rybus może być odkryciem tych mistrzostw. Był już odkryciem w Legii i dlatego wziąłem go do Rosji

Stanisław Czerczesow, trener Tereku Grozny (2011-2013)

Problemów z regularnymi występami w lidze rosyjskiej Rybus, uchodzący za jednego z pupilków selekcjonera, ostatecznie nie miał. 8 czerwca 2012 roku, zgodnie z przewidywaniami, znalazło się zatem dla niego miejsce na lewym skrzydle w meczu otwarcia mistrzostw Europy. Niestety, biało-czerwoni – mimo udanej pierwszej połowy – nie zdołali pokonać Greków, a Rybus był tym zawodnikiem, który w 70. minucie ustąpił miejsca Przemysławowi Tytoniowi po czerwonej kartce dla Wojciecha Szczęsnego. I na tym się udział Macieja w turnieju zakończył. Przerażony niepowodzeniem Smuda postanowił zabetonować centralną strefę boiska tercetem defensywnych pomocników, a w roli fałszywego lewoskrzydłowego obsadził Ludovica Obraniaka. Rybusa przyspawał zaś do ławki.

– Bardzo chciałem zagrać przeciwko Rosji, ale już na przedmeczowym treningu okazało się, że nie będzie mnie w składzie. Wszystko z powodu spotkania z Grecją. To nie był mój dzień. Na mistrzostwach Europy, które trwają bardzo krótko, trudno dostać drugą szansę. W sparingach przed Euro zawsze byłem w składzie, ale w tym przypadku jeden zły występ na początek wszystko przekreślił – żalił się potem Rybus na łamach rosyjskich mediów.

Reklama

PRZEGAPIONA SZANSA

Po fatalnych dla drużyny narodowej mistrzostwach, kariera Rybusa w kadrze zauważalnie spowolniła. Oczywiście nie dlatego, że nowy selekcjoner – Waldemar Fornalik – z miejsca skreślił 23-latka, widząc w nim głównego winowajcę klęski biało-czerwonych w fazie grupowej turnieju. Przyczyną były raczej kontuzje, nękające piłkarza w 2012 i 2013 roku, żeby wspomnieć choćby problemy z przepukliną. W sumie w eliminacjach do mistrzostw świata w Brazylii skrzydłowy rozegrał więc zaledwie dwa spotkania – przeciwko Ukrainie (1:3) i Mołdawii (1:1). Warto też odnotować jego występ w towarzyskiej konfrontacji z Liechtensteinem, którą PZPN zorganizował celem uhonorowania Jerzego Dudka. Polacy wygrali wtedy 2:0, a Rybus wpisał się na listę strzelców.

Po raz drugi i ostatni w narodowych barwach.

Polska 2:0 Liechtenstein (04.06.2013; mecz towarzyski)

Nieudany bój o mundial pogrążył Fornalika, a w reprezentacji nastała era Adama Nawałki. Nowy trener zaufał zaś Rybusowi w trakcie ostatniego zgrupowania poprzedzającego początek eliminacji do Euro 2016 i uczynił zeń mocny punkt swojego zespołu. Maciej wystąpił bowiem w obu spotkaniach z Niemcami, zagrał też przeciwko Szkotom (raz), Irlandczykom (raz), Gruzinom (dwa razy) i Gibraltarczykom (dwa razy). Spisywał się naprawdę solidnie. Co jednak najistotniejsze, w końcowej fazie eliminacji został przez selekcjonera ustawiony na lewej stronie bloku obronnego, robiąc tym samym miejsce na skrzydle dla Kamila Grosickiego. Zresztą w Tereku trener Raszid Rahimow również od czasu do czasu przesuwał Polaka do defensywy. Z nie najlepszym efektem, ale jednak.

– Oczywiście to dla mnie nowa pozycja, nigdy wcześniej mnie tak nie ustawiano. Musiałem się przyzwyczaić, bo to zupełnie inna gra. Trzeba być bardzo skoncentrowanym. Mam skłonności do gry ofensywnej, więc czasami musiałem się hamować z wypadami do przodu. Starałem się podłączać do akcji, gdy oceniłem, że nie będzie to miało wpływu na naszą grę z tyłu. Lepiej czuję się w pomocy, ale były takie momenty, że moja gra wyglądała nieźle – ocenił Rybus.

Podobnie jak cztery lata wcześniej, tak i przed Euro 2016 wychowanek Pelikana Łowicz wyglądał na jednego z pewniaków do turniejowej jedenastki polskiej ekipy. Sprawa rypła się tuż przed startem turnieju, gdy Rybus uszkodził bark. – Dziś konsultujemy z najlepszymi specjalistami od urazów barku w Europie. Badania wykazały rzadki uraz u Macieja. Nie wychodzi on nawet w wyniku badania rezonansem. W ciągu dwóch dni nie było żadnych postępów w leczeniu. Dlatego niemal na pewno zostanie wykluczony z kadry na Euro 2016. Potrzebna jest operacja – przyznał doktor Jacek Jaroszewski.

Ominęła mnie przygoda życia

Maciej Rybus dla TVP Sport

Najlepsze mistrzostwa w wykonaniu biało-czerwonych od 1986 roku – a zarazem jedyna udana impreza w XXI wieku – przeszły “Rybce” koło nosa. Bolesne doświadczenie. W przypadku graczy pokroju Glika, Krychowiaka czy Milika dopiero niedawno przestano przywoływać Euro 2016 jako argument na ich obronę. Rybus tymczasem nigdy nie mógł się zasłaniać tą tarczą. Nie zaskarbił sobie wdzięczności kibiców, tak jak, dajmy na to, Pazdan, Mączyński czy Jędrzejczyk.

NIEUSTANNE PROBLEMY

Na osłodę pozostała Rybusowi zmiana barw klubowych.

Latem 2016 roku wylądował on bowiem w Olympique’u Lyon, a więc zaliczył bardzo duży awans sportowy. Problem w tym, że we Francji reprezentant Polski się nie sprawdził. O ile jesienią grywał jeszcze sporo, głównie na lewej obronie, to wiosną został praktycznie odcięty od wyjściowego składu przez trenera Bruno Genesio. – Sytuacja wygląda średnio. Ustawienie, w którym gra teraz OL nie jest dla niego. Rybus parę miesięcy temu w wywiadzie dla L’Equipe mówił, że jemu bardziej pasuje formacja 3-5-2. I rzeczywiście, Olympique tak grał. Zdaje się, że pierwszy raz w meczu z Dinamem Zagrzeb w Lidze Mistrzów. Oni to Dinamo pokonali wysoko i wtedy zarówno Rybus, jak i Rafael po drugiej stronie wypadli dobrze w roli wahadłowych. Jednak to ustawienie było krótko w użyciu, pięć-sześć meczów, bo OL przytrafiły się słabsze spotkania – tłumaczył nam Dominik Guziak, redaktor Eleven Sports.

Kiepska sytuacja w klubie naturalnie przełożyła się na spadek notowań w kadrze. W eliminacjach do mundialu Rybus grał rzadko. W sumie uzbierał zaledwie pięć występów, z czego trzy od dechy do dechy – z Kazachstanem (dwukrotnie) i Armenią. Na mocniejszych przeciwników Nawałka wolał wystawiać Artura Jędrzejczyka. Aczkolwiek po klęsce w rewanżowym starciu z Duńczykami selekcjonerowi też zamarzyło się przejście do gry z trójką stoperów i wahadłami.

Tym samym Rybus – już lepiej dysponowany, bo będący po przeprowadzce do Lokomotiwu Moskwa – wrócił do łask. W trakcie przygotowań do mistrzostw wystąpił aż w pięciu meczach sparingowych i to w znaczącym wymiarze czasowym. Widać było, że jest szykowany do pierwszego składu na turniej.

Przeciwko Litwie zanotował nawet asystę.

Polska 4:0 Litwa (19.06.2018; mecz towarzyski)

Co się jednak wydarzyło na mundialu – wszyscy na pewno pamiętają. Najpierw w czapkę od Senegalu, potem od Kolumbii, a na koniec honorowe zwycięstwo z Japonią. Rybus wystąpił tylko w dwóch przegranych spotkaniach. Po klęsce poniesionej z rąk Kolumbijczyków pozwolił sobie na wypowiedź, która zbulwersowała Nawałkę. – Ćwiczyliśmy dwa warianty i tak zamieszaliśmy, że w końcu nie widzieliśmy, jak grać – wypalił. Trener ripostował: – Jeżeli Maciek nie wiedział, co miał grać, to myślę, że był to jakiś lapsus językowy. Tym bardziej, że z Maćkiem dużo rozmawialiśmy na temat jego zachowań indywidualnych.

Jak gdyby tego było mało, z Jerzym Brzęczkiem, następcą Nawałki, Rybus również notorycznie miał na pieńku. Nowy selekcjoner generalnie przy obsadzie boków obrony poszukiwał nowych rozwiązań – z prawej strony zaczął mocno inwestować w Tomasza Kędziorę, natomiast z lewej wyczarował Arkadiusza Recę, a także wystawiał tam Bartosza Bereszyńskiego. “Rybka” nie poszedł może w całkowitą odstawkę, lecz ewidentnie znalazł się na uboczu. Dość powiedzieć, że w 2018 roku ani razu nie pojawił się na murawie w meczach Ligi Narodów, a w eliminacjach do Euro 2020 rozegrał zaledwie 100 minut. Można było odnieść wrażenie, że obrońca Lokomotiwu Moskwa otrzymuje powołania tylko po to, żeby media nie zawracały trenerowi za bardzo mandoliny w tym temacie.

Kiedyś Paweł Magdoń wspomniał, że gdyby Orest Lenczyk miał do wyboru masażystę albo Marcina Komorowskiego, to w wyjściowej jedenastce bełchatowian zagrałby masażysta. Mniej więcej w podobnej sytuacji w reprezentacji Brzęczka znalazł się Rybus. Nominalny lewy obrońca, z naturalną lewą nogą, grający w klubie rywalizującym w Lidze Mistrzów. To i tak było za mało argumentów, by regularnie występował w pierwszym składzie kadry.

Nie mam żalu, że grałem mało. Myślę, że w tej kwestii da się trenera zrozumieć. Tym bardziej, że były dobre wyniki w eliminacjach, awansowaliśmy na mistrzostwa. Trener nie miał prawa zmieniać linii obronnej. Tak to sobie tłumaczyłem

Maciej Rybus dla TVP Sport

Skąd ta niechęć?

Mówiono, iż jej genezą był moment, gdy jesienią 2018 roku piłkarz nie przyjechał na zgrupowanie kadry, zasłaniając się kłopotami zdrowotnymi, które nie przeszkodziły mu jednakowoż zagrać w spotkaniu ligowym. Później zaś Rybus miał rozwścieczyć Brzęczka wywiadem po meczu z Macedonią Północną. – Trudno mi mówić o pomyśle selekcjonera. Jestem pierwszy raz u niego na zgrupowaniu. Wiemy, że styl nie podoba się kibicom i dziennikarzom. Nam też nie – dość bezceremonialnie stwierdził Rybus. O słynnych ośmiu sekundach milczenia Roberta Lewandowskiego mówił z kolei:– Wszyscy trochę się z tego śmialiśmy.

Cóż, najwyraźniej Brzęczkowi nie było wówczas do śmiechu, bo do końca kadencji nie wyciągnął Rybusa z szafy. Uczynił to dopiero Paulo Sousa, uwielbiający taktykę z zastosowaniem wahadłowych. Maciej u Portugalczyka zagrał w trzech meczach eliminacji do mistrzostw świata, a potem pojawił się też w wyjściowym składzie w meczu otwarcia Euro 2020. Zanotował nawet asystę przy golu Karola Linettego. I… tyle. Później przegrał rywalizację z Tymoteuszem Puchaczem.

Polska 1:2 Słowacja (14.06.2021; mistrzostwa Europy 2020)

Jesień 2021 roku to już klasyka gatunku. Rybus trochę grał, trochę siedział na ławce, trochę pauzował. Generalnie – nie sposób było określić go pewniakiem, mimo że mówimy o graczu cieszącym się przez ładnych parę lat statusem najlepszego polskiego lewego obrońcy. Natomiast po bestialskiej inwazji Rosji na Ukrainę piłkarz Lokomotiwu Moskwa (a obecne Spartaka) przestał przyjeżdżać na zgrupowania kadry. Przed meczami barażowymi zasłonił się koronawirusem.

PODSUMOWANIE

Rybus do reprezentacji Polski nie wróci, to pewne. Oficjalnie skreślił go Czesław Michniewicz, postawiła na nim krzyżyk opinia publiczna. A przecież mówimy o zawodniku 33-letnim, na dodatek podatnym na kontuzje, jakże często dotykające go przy okazji zgrupowań. Nie wyobrażamy sobie jego wielkiego powrotu po mundialu. To koniec. Licznik w narodowych barwach zatrzymuje się zatem na 66 występach, co plasuje Rybusa na 21. miejscu w rankingu wszech czasów.

Wielkie imprezy? Koniec końców zaliczył trzy.

  • MŚ 2010 – brak kwalifikacji
  • ME 2012 – 1 występ (remis)
  • MŚ 2014 – brak kwalifikacji
  • ME 2016 – bez występów
  • MŚ 2018 – 2 występy (dwie porażki)
  • ME 2020 – 1 występ (porażka)
  • MŚ 2022 – nie wystąpi

Szału nie ma. Statystyki również nie zwalają z nóg, mówimy bowiem o 2 golach i 14 asystach (0 i 7 w meczach o punkty). Krótko mówiąc, z reprezentacją Polski pożegnał się piłkarz, który nigdy nie wyrósł na jej lidera. Mimo że miał ku temu wszelkie możliwości po przekwalifikowaniu się na lewego defensora, ostatecznie ekipa biało-czerwonych ma odwieczne problemy z obsadzeniem tej pozycji. No ale Rybus tych problemów nie rozwiązał. Licząc od zakończenia Euro 2016, rozegrał on zaledwie 18 z 46 możliwych spotkań o punkty. Z czego tylko 12 w podstawowym składzie. Nieustannie coś było z nim nie tak.

Oczywiście źle się stało, że jego przygoda z kadrą – było nie było, trwająca aż dwanaście lat – kończy się w tak paskudnych okolicznościach. Patrząc jednak na czysto sportowe aspekty – tak naprawdę nie ma za kim tęsknić.

CZYTAJ WIĘCEJ O MACIEJU RYBUSIE:

fot. FotoPyk

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

179 komentarzy

Loading...