Reklama

Hurkacz pokonał Kyrgiosa. Polak w finale turnieju w Halle!

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

18 czerwca 2022, 19:48 • 5 min czytania 4 komentarze

Wiecie, bo to wygląda tak, że jest sezon gry na mączce, gdzie Hubert Hurkacz, owszem, potrafi zagrać solidnie – co udowodnił w tym sezonie – ale gigantem raczej nigdy nie będzie. Po nim przychodzi jednak trawa. Sezon krótki, ledwie kilka turniejów, z Wimbledonem na czele. Ale pewnie na żaden inny Hubert nie czeka tak bardzo. Bo na trawie gra tak, jakby sama świadomość, że pod stopami ma zielony kort, dawała mu dodatkowe punkty umiejętności. Dziś udowodnił to po raz kolejny – w trzech setach pokonując Nicka Kyrgiosa. 

Hurkacz pokonał Kyrgiosa. Polak w finale turnieju w Halle!

Nick w gazie

Na początku napisać trzeba, że to nie ten Nick Kyrgios, który na własne życzenie przegrywa kolejne mecze. Owszem, w półfinale turnieju w Stuttgarcie, gdzie grał z Andym Murrayem, sprawę utrudnił sobie niesamowicie, dostając nawet karę gema za swoje zachowanie, i spotkanie ostatecznie przegrał. Ale to i tak pod względem tego, jak gra, najlepsza wersja Kyrgiosa od kilku miesięcy. Bo Australijczyk też uwielbia rywalizować na trawie.

Nie ma w tym zresztą nic dziwnego – to nawierzchnia idealna pod jego styl gry. Nick to gość, który zawsze będzie atakować. Już serwisem, jednym z najlepszych w tourze i piekielnie mocnym, regularnie osiągającym ponad 210 kilometrów na godzinę. Odebrać takie podanie trudno jest normalnie, a co dopiero wtedy, gdy przyspiesza ono na szybkiej nawierzchni. Nie dziwi, że swój pierwszy wielki moment – pokonanie Rafy Nadala w 2014 roku – Nick zaliczył na Wimbledonie.

Orlen baner

Reklama

Wtedy wydawało się, że za moment podbije świat tenisa. Ale wszyscy wiemy, jak się skończyło. I dlaczego mu się nie udało.

Nie zmienia to jednak faktu, że Kyrgios – jeśli tylko pozostaje skoncentrowany – na trawie jest piekielnie groźny. W dobrej formie potrafi posyłać asa za asem, a w razie potrzeb poprawić swoim znakomitym forehandem. A że formę ma dobrą, było widać w trakcie trwającego turnieju w Halle. Nick grał w nim z dziką kartą i odprawił kolejno Daniela Altmaiera, Stefanosa Tsitsipasa (turniejową “2”)  oraz Pablo Carreno-Bustę. Ten ostatni mecz był zresztą jednym z najlepszych, jaki zagrał… co najmniej od Australian Open. Hiszpanowi nie dał po prostu szans.

Wiedzieliśmy więc, że Hubert ma się kogo obawiać. Ale równocześnie widzieliśmy – choćby we wczorajszym meczu z Felixem Augerem-Aliassimem – że Hurkacz na trawie do dobrej formy potrafi też dorzucić niesamowite opanowanie. I to w sumie okazało się dziś kluczem.

Hubert, król tie-breaków

Po dzisiejszym meczu ogólny bilans tie-breaków Huberta z tego sezonu to 14-12. Ale gdyby nie trawa, wynosiłby 8-12. Wczoraj w dwóch “trzynastych gemach” pokonał Augera-Aliassime’a. Sam mówił, że właściwie tylko na nie czekał.

Felix grał bardzo dobrze. Miał więcej szans w trakcie seta. Byłem pewny siebie przy serwisie, może to nie był mój najlepszy mecz pod tym względem, ale utrzymywałem podanie. Przy jego serwisie nie miałem za to szans. Nie byłem w stanie odczytać kierunków. Zgadywałem. Opierałem się nawet na zegarze odliczającym czas na serwis – jeśli liczba na nim była nieparzysta, to szedłem w lewo, parzysta – szedłem w prawo. Niewiele to jednak dało. Czekałem na tie-breaki – opowiadał.

Reklama

A gdy się wreszcie tie-breaków doczekał, to dwukrotnie nie zostawił rywalowi szans. I dziś… było w sumie tak samo. Choć czekać musiał dłużej, bo pierwszego seta przegrał przez jedno jedyne przełamanie – w dziewiątym gemie Nick Kyrgios zdołał zdobyć breaka po świetnym returnie, a w kolejnej małej partii zamknął seta do czterech. Kolejne dwa toczyły się jednak ustalonym rytmem, bo Hubert wyraźnie rozkręcił się na serwisie. Głównie oglądaliśmy więc krótkie wymiany, składające się z maksymalnie kilku uderzeń. Najczęściej był to jednak sam serwis – zresztą obaj łącznie zaserwowali dziś 57 asów (30 Kyrgios, 27 Hurkacz). A to przecież statystyka bez podań odbitych, ale niecelnie.

Dla przeciętnego widza – mimo kilku niezłych wymian – mógł to więc być stosunkowo nudny mecz. Mimo wszystko nie dało się nie docenić tego, jak konsekwentni byli obaj w swojej grze. Łącznie w całym meczu – składającym się z 34 “normalnych” gemów – oglądaliśmy tylko cztery break pointy. Przełamanie za to ledwie jedno – to z pierwszego seta. Tak więc wszystko zmierzało do tie-breaków. I wreszcie tam dotarło. W tym z drugiego seta Hubert nie pozostawił żadnych wątpliwości, wygrał 7:2, pokonując nagle bezradnego Kyrgiosa. Drugi – decydujący o losach spotkania – był już bardziej zacięty, ale kluczowy punkt znów zgarnął Hubert, gdy po rzadszej, nieco dłuższej wymianie, zdobył mini breaka. Tyle wystarczyło.

Polak wygrał całe spotkanie 4:6, 7:6(2), 7:6(4). I doszedł do finału.

Czas na lidera

Daniił Miedwiediew – od poniedziałku ponownie lider rankingu ATP – do niedawna niespecjalnie lubił grę na trawie. Ale w zeszłym sezonie szło mu na niej całkiem nieźle, a w tym udowadnia, że naprawdę potrafi się tam odnaleźć. Akurat w momencie, gdy – za sprawą decyzji Wimbledonu o zakazie gry dla rosyjskich i białoruskich zawodników – nie zagra na niej o wielkoszlemowy tytuł. Tym ważniejszy jest dla niego turniej w Halle, w którym może udowodnić, że rywalizacja na najwyższym poziomie na trawie nie sprawia mu trudności.

W zeszłym sezonie nie zdołał tego w pełni pokazać, a to przez… Huberta Hurkacza. To Polak na Wimbledonie – po pięciosetowym, rozgrywanym na przestrzeni dwóch dni spotkaniu – pokonał Daniiła i awansował do ćwierćfinału, w którym rozbił potem Rogera Federera, pokazując, że na trawie czuje się fantastycznie. Ale w meczach z Miedwiediewem dobrze radzi sobie nie tylko na niej. Ich ogólny bilans to 2:2, ale właściwie każdy mecz był zacięty. Wygląda to tak:

  • Wimbledon 2021: Hurkacz – Miedwiediew 2:6, 7:6(2), 3:6, 6:3, 6:3;
  • Masters 1000 Canada 2021: Hurkacz – Miedwiediew 6:2, 6:7(6), 6:7(5);
  • ATP Finals 2021: Hurkacz – Miedwiediew 7:6(5), 3:6, 4:6;
  • Masters 1000 Miami 2022: Hurkacz – Miedwiediew 7:6(7), 6:3.

Kto wygra tym razem? Trudno obstawiać. W teorii to gra Hurkacza bardziej pasuje na trawę, ale Miedwiediew w Halle gra znakomicie i do tej pory w turnieju nie stracił nawet seta. Inna sprawa, że podobnie było w turnieju w ‘s-Hertogenbosh, gdzie w finale sensacyjnie ograł go jednak Tim Van Rijthoven, który przed tym turnieje nie wygrał meczu na poziomie ATP. I to gładko, 6:4, 6:1.

Nie obrazilibyśmy się, gdyby jutro Hubertowi poszło podobnie.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
2
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Inne sporty

Komentarze

4 komentarze

Loading...