Reklama

Ośmiu pretendentów. Kto zagra o mistrzostwo świata z Carlsenem?

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

17 czerwca 2022, 15:57 • 13 min czytania 6 komentarzy

Pierwsze partie Turnieju Pretendentów 2022 już się rozpoczęły. Stawką trwającej niemal trzy tygodnie (17.06-05.07) rywalizacji jest miejsce w meczu o mistrzostwo świata. Co do nas, to po raz pierwszy w historii mamy komu kibicować – w turnieju bierze bowiem udział Polak, Jan-Krzysztof Duda. Jakie ma szanse na zwycięstwo? Kim są jego rywale? I kto jest faworytem całej rywalizacji? Spróbujmy odpowiedzieć sobie na te pytania.

Ośmiu pretendentów. Kto zagra o mistrzostwo świata z Carlsenem?

Turniej Pretendentów. Kto, co i jak?

Zacznijmy od podstaw. W Turnieju Pretendentów udział bierze ośmiu szachistów z grona najlepszych na świecie. Wszyscy zagrają ze sobą dwukrotnie, łącznie rozegranych zostanie więc 14 rund. Każda partia będzie mieć limit 120 minut na pierwszych 40 posunięć, 60 minut na kolejnych 20 posunięć i 15 minut na dokończenie partii (z dodatkowymi 30 sekundami po każdym kolejnym ruchu, zaczynając od 61). Obaj gracze zgodzić się na remis mogą dopiero po pierwszych 40 posunięciach, wcześniej jest on możliwy wyłącznie w wyniku sytuacji na szachownicy. Cały system – przynajmniej dla samych uczestników – jest nieco kontrowersyjny.

– Nie lubię takiej formy kontroli czasu w tego typu turnieju. Jest taka sama jak w meczu o mistrzostwo świata, czego do końca nie rozumiem, bo w turniejach jesteśmy przyzwyczajeni do dodatkowych sekund za ruch od samego początku. To dla mnie dziwne. Owszem, ma też swoje zalety, ale przyzwyczailiśmy się do innych rodzajów kontroli czasu, nawet dwie sekundy za posunięcie od samego początku to już byłoby coś. Może jednak zagram turniej swojego życia i potem stwierdzę, że to jednak świetna metoda? Nie wiem. Na razie mi się nie podoba – mówił w wywiadzie dla chess.com Jan-Krzysztof Duda.

Orlen baner

Reklama

Duda jest oczywiście jednym z ośmiu uczestników. Każdy z nich wypełnił określone kryteria, by wejść do Turnieju Pretendentów. Przedstawmy ich więc krótko (zgodnie z kolejnością wylosowanych przez nich numerów startowych):

  • Jan-Krzysztof Duda – wygrał szachowy Puchar Świata;
  • Ding Liren – zajął miejsce Siergieja Kariakina (drugiego w Pucharze Świata), po tym jak ten oficjalnie poparł rosyjską agresję na Ukrainę. Ding został wybrany jako najwyżej notowany w rankingu FIDE szachista spośród tych, którzy nie weszli do turnieju;
  • Fabiano Caruana – zajął drugie miejsce w FIDE Grand Swiss Tournament 2021;
  • Teimour Radjabov – nominowany przez FIDE (dostał się do poprzedniego Turnieju Pretendentów, ale z powodu obaw o swoje zdrowie zrezygnował z udziału, a sam turniej został zresztą przerwany przez koronawirusa);
  • Alireza Firouzja – wygrał FIDE Grand Swiss Tournament 2021;
  • Hikaru Nakamura – wygrał FIDE Grand Prix;
  • Jan Niepomniaszczij – wicemistrz świata w szachach klasycznych 2021;
  • Richard Rapport – zajął drugie miejsce w FIDE Grand Prix.

To ta ósemka powalczy o możliwość gry o mistrzostwo świata z Magnusem Carlsenem. O ile Norweg faktycznie zechce o to mistrzostwo grać, bo jakiś czas temu powiedział, że skusić na kolejną obronę tytułu mógłby go co najwyżej Firouzja. Choć w grudniu zeszłego roku Radosław Jedynak, prezes Polskiego Związku Szachowego, mówił nam, że w deklaracje Magnusa nie pokłada zbyt wielkiej wiary.

– Ja mu nie wierzę. Czytałem to i myślę, że to trochę gra pod publikę. Choć Magnus niby tak nigdy nie robi, ale proszę być spokojnym – on będzie bronić tego tytułu z każdym. Nie odejdzie. Nigdy w historii nie zdarzyło się tak, by mistrz świata któregoś dnia po prostu odszedł. Były kłótnie o pieniądze i zbyt niskie nagrody, kiedyś nie zagrał przez to Bobby Fischer, ale to zdarza się niezwykle rzadko. Magnus nie odejdzie, on kocha szachy.

Czy tak będzie – przekonamy się w kolejnych miesiącach tego roku. Najpierw Magnus musi jednak poznać rywala. A stawka jest naprawdę mocna.

Wielcy faworyci

Ding Liren, Fabiano Caruana i Alireza Firouzja. To ta trójka zwykle wymieniania jest w kontekście wygranej w tegorocznym Turnieju Pretendentów. To intrygujące zestawienie, bo właściwie wokół każdego z nich roztacza się sporo wątpliwości. W każdym przypadku z innych powodów. Nie da się jednak zaprzeczyć, że to trzech doskonałych zawodników. Wygrana któregokolwiek z nich nie będzie więc żadnym zaskoczeniem.

Reklama

Zacznijmy od Caruany, czyli jedynego z tych trzech, który Turniej Pretendentów już w swoim życiu wygrał. Miało to miejsce w 2018 roku, Amerykanin stoczył zresztą potem naprawdę zacięty bój z Carlsenem, doprowadzając nawet do dogrywek. W nich jednak Norweg okazał się lepszy i obronił swój tytuł. Caruana od lat jest jednak w ścisłej czołówce, w pewnym momencie był nawet numerem dwa na świecie. To solidny, znakomicie przygotowany szachista, który w Turnieju Pretendentów zagra po raz czwarty z rzędu. Nikt inny na świecie nie może pochwalić się aktualnie taką serią.

Czasem mówi się o nim, że to chodząca encyklopedia. Jest doskonałym analitykiem, potrafi fantastycznie rozpracować grę rywala i przycisnąć go do muru, a przy tym mocny jest i w debiutach, i w końcówkach. Niektórzy stawiają go nawet na podium najlepszych szachistów w historii – za plecami wielkiej dwójki, czyli Magnusa Carlsena i Garriego Kasparowa – ale wydaje się, że to na tę chwilę wyróżnienie na wyrost. Caruanie brakuje bowiem mistrzostwa świata. I choć wielu sugeruje, że Amerykanin ma już za sobą najlepszy okres, ten wciąż udowadnia, że stać go na wiele, a bukmacherzy ustawiają go na miejscach 1-2. do końcowego triumfu.

Nawet Jerzy Kostro, mentor Dudy, w wywiadzie dla Interii, mówił, że to właśnie w Caruanie upatruje zwycięzcy turnieju:

– To najwyższa światowa półka. Grał już o mistrzostwo świata z Magnusem Carlsenem w 2018 roku i po rozegraniu wszystkich partii klasycznych zremisował. Przegrał dopiero w dogrywce. To szachista uniwersalny, o wielkiej wiedzy i doświadczeniu. W Turnieju Kandydatów różnicę może zrobić odporność psychiczna i fizyczna. Nie wiadomo jak Caruana zniesie trudy walki na dystansie 14 partii z rywalami z najwyższej półki. Ale to będzie wielkim wyzwaniem dla całej ósemki.

Jeśli nie wiadomo, jak Caruana zniesie trudy walki na dystansie, to jeszcze mniej można powiedzieć o przygotowaniu Ding Lirena. Chińczyk w ostatnich latach grał bardzo mało – by w ogóle wziąć udział w Turnieju Pretendentów w zastępstwie Kariakina potrzebował rozegranych 30 partii klasycznych szachów w ostatnim roku, do początku maja licząc. Jeszcze w marcu miał ich na koncie siedem. Potem organizatorzy jego rodzimych imprez stanęli na wysokości zadania i w samym tylko kwietniu zagrał ich 28. Wystarczyło.

Nie zmienia to jednak faktu, że na Dinga stawia choćby Kasparow. “Dlaczego? Popatrzcie tylko jak on gra!” mówił jeden z najlepszych (najlepszy?) szachista w dziejach. Chińczyk do Turnieju Pretendentów przystąpi jako zawodnik z najwyższym rankingiem, tylko Magnus Carlsen ma lepszy. Owszem, pandemia, a potem choroba przytrzymały go w kraju, może być nieco “zardzewiały”, ale nikt nie ma wątpliwości, że dla wszystkich nadal będzie piekielnie groźnym rywalem.

Tym bardziej, że Ding to przede wszystkim solidność. W 2018 roku zanotował nawet serię stu partii bez porażki. Od lutego 2019 roku zajmuje miejsce w najlepszej trójce zawodników na świecie. Po raz trzeci z rzędu wystąpi w Turnieju Pretendentów. W 2018 roku zremisował w nim 13 z 14 partii. W pierwszej połowie kolejnego turnieju (czyli w roku 2020) miał problemy, ale w drugiej (rozegranej w 2021, po pierwszej fali pandemii i opanowaniu sytuacji) był już najlepszy w całej stawce. Pytaniem na tegoroczny turniej jest więc: którego Dinga zobaczymy? Tego z 2020, tego z 2021 czy obu?

Zagadką jest też Alireza Firouzja. Że to genialny szachista – wiemy doskonale. Inaczej nie zostałby “namaszczony” przez samego Magnusa Carlsena. Sęk w tym, że w trakcie Turnieju Pretendentów będzie obchodzić zaledwie 19. urodziny. To zdecydowanie najmłodszy zawodnik w stawce (na drugim miejscu znajduje się 24-letni Duda), ale też i człowiek, którego bać mogą się właściwie wszyscy rywale. W końcu Firouzja już teraz zajmuje trzecią lokatę w światowym rankingu i zdaje się kwestią czasu moment, w którym będzie mógł rzucić faktyczne wyzwanie Carlsenowi.

Alireza Firouzja

Piszemy “faktyczne wyzwanie”, bo wydaje się, że nawet gdyby wygrał Turniej Pretendentów – na co z pewnością go stać – będzie dla niego jednak nieco zbyt wcześnie, by zostać mistrzem świata. Najmłodszym w historii zdobywcą tego tytułu był w końcu Garri Kasparow w wieku 22 lat, 6 miesięcy i 27 dni. Carlsen miał o pięć miesięcy więcej, młodzi byli też Tal (23 i pół roku) i Anatolij Karpow (niespełna 24 lata). Jako nastolatek mistrzem nie był nikt. A w ogóle szczyt możliwości szachistów zwykle ocenia się na okolice trzydziestki.

CZYTAJ: MICHAIŁ TAL. POKRĘTNE LOSY “CZARODZIEJA Z RYGI”

Firouzja “rośnie” jednak w tempie niesamowitym. W wieku 14 lat był już arcymistrzem, w wieku 18 na chwilę wdrapał się na pozycję wicelidera rankingu, ma w nim ponad 2800 punktów. W jego grze właściwie nie ma słabych stron. Debiutowo jest znakomicie przygotowany, świetnie czuje się przejmując inicjatywę w partii, znacznie poprawił się też jeśli chodzi o rozgrywanie końcówek. Nie wiadomo tylko, jak poradzi sobie z rywalizacją w turnieju tej rangi, bo to dla niego coś zupełnie nowego (a wygrać Turniej Pretendentów w pierwszej próbie to sztuka, która rzadko się udaje – choć zrobił to rok temu Jan Niepomniaszczij). A że ma problemy z utrzymaniem nerwów na wodzy, zdarzało się mu już pokazać. W dodatku przez ostatnie pół roku grał raczej mało, nie oswajał się z atmosferą wielkich imprez.

Niemniej, to właśnie on – obok Caruany i Dinga – będzie jednym z największych faworytów do wygrania. A co z resztą stawki?

Czwórka na drugim planie

To trochę paradoks, ale ubiegłoroczny zwycięzca Turnieju Pretendentów, w tym roku nie jest traktowany jako jeden z głównych kandydatów do wygrania tej imprezy. W dużej mierze dlatego, że Jan Niepomniaszczij udowadniał już w przeszłości, że ma problemy z przygotowaniem mentalnym – najlepiej było to widać w trakcie jego finałowego meczu z Carlsenem, gdy po piekielnie długiej, wyczerpującej partii, wygranej przez Norwega, Rosjanin (oficjalnie potępił agresję, w turnieju wystartuje bez flagi) nie był w stanie powrócić już na swój poziom.

Z drugiej strony zebrał tam cenne doświadczenie, jest przygotowany dużo lepiej pod względem debiutów, a w dodatku turniej już raz wygrał. I to w swoim debiucie. Tymczasem często uważa się, że dużo łatwiej jest to zrobić w drugim występie. Inna sprawa, że do tej pory tylko Wasylij Smysłow wygrał Turniej Pretendentów – rozgrywany w formacie każdy z każdym – dwa razy z rzędu. Miało to miejsce w jego drugiej i trzeciej edycji, czyli w latach… 1953 i 1956. Przed Janem więc ogromne wyzwanie. Przygotować do niego starał się najlepiej, jak tylko mógł i miał na to sporo czasu – że zagra w tym Turnieju, wiedział od porażki z Carlsenem. Do Madrytu przyjechał z psychologiem, zdając sobie sprawę, że to jego słaba strona. Ale czy wygra? Faworytem nie jest, eksperci widzą go raczej na czwartym miejscu.

CZYTAJ: HISTORIA TURNIEJU PRETENDENTÓW

Podobnie oceniają zresztą szansę Hikaru Nakamury, którego obecność w tegorocznym Turnieju Pretendentów jest być może największą niespodzianką w stawce. Amerykanin w pewnym momencie… właściwie przeszedł już na emeryturę i zajął się wyłącznie streamowaniem oraz szybszymi odmianami szachów. Streamerem jest zresztą niezwykle popularnym, na Twitchu śledzi go niemal 1.5 miliona osób. Powrócił jednak kilka miesięcy temu, wystartował w Grand Prix, znakomicie poradził sobie w obu turniejach i wszedł do grona walczących o mecz z Carlsenem po raz drugi w karierze. A przed tym nie był nawet… klasyfikowany w rankingu z powodu braku gier.

Nakamura to przede wszystkim agresywna gra, której pozazdrościć mogą mu nawet najlepsi szachiści w dziejach. Inna sprawa, że nie do końca wiadomo, jak podchodzi do Turnieju Pretendentów. Sam powtarza bowiem, że nic nie musi, gra na luzie i stąd jego wielkie odrodzenie. Utrzymuje się ze streamów, codziennie poświęca im właściwie kilka godzin. Z jednej strony brakuje mu więc turniejowej praktyki, z drugiej regularnie gra partie szachów szybkich czy błyskawicznych (obok Carlsena jest najpewniej najlepszym graczem świata w tych dwóch odmianach) i ze spokojem podchodzi do wszystkiego, co stanie się w Madrycie. Dla Amerykanina to też drugi występ w Turnieju (w 2016 roku zajął dzielone 4-7. miejsce). Zna już jego atmosferę, jest z nią oswojony. Może okazać się czarnym koniem.

Została jeszcze dwójka, której szanse bukmacherzy często wyceniają niżej niż te Jana-Krzysztofa Dudy. Po pierwsze, Richard Rapport. Niezwykle barwny, pewnie najbardziej w stawce, szachista. Ubiera się nieco bardziej kolorowo od reszty, tak też gra. Potrafi wyciągnąć z rękawa bardzo zaskakujące dla rywali posunięcia, nie trzymając się schematów. Nawet w debiutach. W ostatnich latach zaliczył spory skok rankingowy i bardzo rozwinął swoją grę. Jest jednak być może najbardziej niedocenianym z arcymistrzów. W całej stawce znajduje się nieco na uboczu, trudno przeczytać o nim więcej ponad to, że jest w turniejowej ósemce. Jest jednak w naprawdę niezłej formie i może się okazać, że zaskoczy rywali (jego pierwszym jest Duda).

Zaskoczyć nie zaskoczy za to raczej Teimour Radjabov. To najstarszy z uczestników tegorocznego Turnieju Pretendentów. Gra właściwie na dwa sposoby – albo agresywnie i z chęcią pokonania rywala, albo nastawia się na remis i w tę stronę zmierza od początku, szybko proponując go rywalom. Nie jest przesadnie widowiskowy, trudno ekscytować się jego meczami. Potrafi jednak zaimponować solidnością, choć w ostatnich dwóch latach grał niewiele i nie wiadomo do końca, w jakiej formie się znajduje. A także z jakim nastawieniem podejdzie do turnieju – bo samymi remisami na pewno nie zdoła go wygrać.

I to cała siódemka rywali dla tego, za którego będziemy trzymać kciuki. No więc… co z tym Janem-Krzysztofem?

Nasz ci on, czyli na co stać Dudę?

Podchodzimy do turnieju raczej spokojnie, jak do każdego innego. Nie staramy się pompować balonika. Trzeba powiedzieć, że Janek ma najniższy ranking w stawce, więc nie jest faworytem. Będziemy oczywiście walczyć o pierwsze miejsce, bo jego zdobywca zgarnia przecież całą pulę – uzyskuje przepustkę do meczu z Carlsenem. Mamy świadomość, że turniej w Madrycie będzie śledzony z większą uwagą przez całe środowisko szachowe w Polsce i zagranicą, zresztą nie tylko środowisko szachowe. Nie ma jednak jakiejś wielkiej presji. Janek sobie dobrze radzi w takich sytuacjach. Już jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że nie powinna ona, mam nadzieję, wpływać na jego grę – mówił PAP Kamil Mitoń, trener Jana-Krzysztofa.

Faktycznie, gdyby patrzyć tylko na ranking, można by uznać, że Duda musi wylądować na końcu stawki. Jak już jednak wspomnieliśmy – jego szanse zwykle oceniane są wyżej, niż te Rapporta czy Radjabova. Sam Polak specjalnie się tym wszystkim jednak nie przejmuje. Po pierwsze dlatego, że wie, że ma czas – jak wspomnieliśmy, szczyt możliwości szachisty przypada na okolice trzydziestki, teoretycznie więc Duda powinien nastawiać się na turniej za cztery czy sześć lat. Po drugie, to jego debiut w tej imprezie. Każdy punkt będzie sukcesem.

– Janek odwiedził mnie w kwietniu przed Świętami Wielkanocnymi razem ze swoim trenerem Kamilem Mitoniem. Rozmawialiśmy o jego starcie w Madrycie. Jest świadomy skali wyzwania, nie napala się na zwycięstwo. Mówił, że będzie grał bez brawury, unikając przesadnego ryzyka. Madryt nie jest dla niego celem, ale stoi na drodze do celu. 4-5 miejsce w Turnieju Kandydatów byłoby dla niego wielkim sukcesem. Cokolwiek powyżej to już sukces gigantyczny. Każdy wynik dodatni, czyli powyżej 7 pkt – uznamy za znakomity. Natomiast żaden wynik nie będzie dla Janka porażką – mówił Kostro Interii.

Sam zawodnik Grupy Sportowej ORLEN powtarzał, że nie wie, jak wytrzyma trudy czternastu partii, granych na przestrzeni niecałych trzech tygodni (po każdych trzech dniach rozgrywek następuje dzień przerwy) w gorącym Madrycie. Inna sprawa, że to gość, który pokonywał już naprawdę uznanych szachistów, na czele z Magnusem Carlsenem (w szachach klasycznych ograł go po dogrywkach w półfinale Pucharu Świata, awansując tym samym do Turnieju Pretendentów). W ostatnim roku Polak spisuje się zresztą naprawdę dobrze, a potwierdzają to też jego ostatnie występy – choćby w turnieju Superbet Rapid & Blitz Poland czy też Oslo Esports Cup, które wygrał.

Mimo tego, co do swoich możliwości, Duda raczej tonuje nastroje.

– Turniej Pretendentów to, jak na razie, najważniejszy turniej w moim życiu. Jestem pierwszym Polakiem, który kiedykolwiek zakwalifikował się do Turnieju Kandydatów. Nie mam w tych zawodach żadnego obycia. A wystąpią w nim bardzo doświadczeni szachiści, choćby Fabiano Caruana. Na pewno będzie to coś nowego, zupełnie inny poziom, całkowicie inny standard rozgrywki, więc czas pokaże, co się wydarzy. To jest sport, nie da się wszystkiego przewidzieć. Owszem, są faworyci, ale nie ma reguły, że faworyci zawsze wygrywają. Ja akurat mam najniższy ranking, jestem ostatnim z pretendentów według rozstawienia rankingowego, więc jadę tam się sprawdzić. Wiadomo, że mam chrapkę na pierwsze miejsce, ale o to będzie niesłychanie trudno. Nie chcę jednak niczego przesądzać ani wróżyć z fusów, kto wygra, a kto będzie ostatni – mówił w “Polska The Times”.

Z kolei w wywiadzie dla chess.com powtarzał, że ma w rękawie parę debiutów, którymi chciałby zaskoczyć rywali i przygotowywał się do Turnieju Pretendentów od dłuższego czasu. W ostatnich turniejach z kolei raczej grał “randomowo” – nie myślał zbyt wiele, po prostu zagrywał to, co wpadło mu do głowy, nie chcąc zdradzić tego, co ma przyszykowane na najważniejszą imprezę jego życia. Tym bardziej, że debiuty z rywalami ze ścisłej czołówki, to akurat nie jest jego najmocniejsza strona. Warto więc mieć czym zaskoczyć. Bo jeśli otwarcie pójdzie dobrze, to potem – swoją agresywną grą – Jan-Krzysztof potrafi przyprzeć do muru nawet najlepszych na świecie.

I choć o miejsce w czołówce – nie mówiąc o zwycięstwie – będzie trudno, to dopóki piony na szachownicy…

SEBASTIAN WARZECHA

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...