Mieliśmy erę dziewięciocyfrowych transferów, ale futbol nie znosi próżni i są kluby, które wychodzą temu naprzeciw. Florentino Perez ma powód do dumy – często zarzucano mu, że słono przepłaca za piłkarzy, co w ostatnich latach rzeczywiście mu się zdarzało, ale liczba udanych transferów jest godna odnotowania. Przy okazji prezes Realu wyznacza trend: branie ukształtowanych piłkarzy za darmo. To już powoli staje się tradycją: rok temu David Alaba, teraz Antonio Rudiger.
Rozwój Niemca następował stopniowo i przenosiny na Estadio Santiago Bernabeu są zwieńczeniem wieloletniej pracy, pokonywaniem słabości i chęcią pokazania innym, że chłopak z berlińskiej dzielnicy dla uchodźców może wspiąć się na sam szczyt. Zakontraktowano piłkarza, który potrzebował wielu sezonów, by nie być już tylko jednym z wielu.
Droga Antonio Rudigera do Realu Madryt
Z berlińskich ulic
Na przestrzeni ostatnich lat Antonio Rudiger przeszedł brutalną przemianę. Stał się topowym piłkarzem, ale nie zawdzięcza tego hermetycznym warunkom, w których nawet z fajtłapy można zrobić solidnego ligowca. Niemiec nie miał łatwego dzieciństwa i zmagał się z wieloma problemami, które nie powinny dotykać żadnego człowieka.
W wywiadzie dla Marki z 2021 roku tak opisał swoje życie:
– Zawsze powtarzam, że nie ma sensu być złym na cały świat, trzeba szukać szczęścia. Cieszmy się tym, co mamy. W swoim życiu widziałem naprawdę wiele, dlatego powtarzam, że w piłce nożnej nie ma presji, ja jej w ogóle nie odczuwam. Prawdziwą presję odczuwałem wtedy, kiedy nie miałem co jeść.
Jego mama pochodzi z Sierra Leone. W pewnym momencie musiała uciekać ze swojej ojczyzny ze względu na jedenastoletnią wojnę domową, która stała się tłem dla filmu Krwawy Diament. Tak matka Rudigera trafiła do stolicy Niemiec, gdzie po pewnym czasie urodził się Antonio.
W trudnej do życia dzielnicy Neukoeln starał się podążać własną ścieżką, by nie popaść w nałogi i nie zatracić się w świecie, z którego zazwyczaj nie ma już wyjścia. Rodzice Antonio od początku dbali o jego edukację, a sam piłkarz od rana do nocy kopał futbolówkę, gdzie się tylko dało. Pytano go, co mógłby robić, gdyby nie futbol i przyznał, że zawsze interesowała go sprzedaż nieruchomości. Z korzyścią dla futbolu 29-latek nie sprzedaje kawalerek.
Zderzenie z seniorską piłką
Jego idolami byli w czasach dzieciństwa byli Paolo Maldini i Ronaldo, dlatego nie mógł się zdecydować, czy być obrońcą, a może jednak napastnikiem. W pierwszych latach grywał z przodu, ale z czasem ustawiano go coraz niżej. Najpierw próbował swoich sił w mniejszych klubach, aż w końcu zgłosiła się po niego Borussia Dortmund. Z czasem został podebrany przez VfB Stuttgart i na dobrą sprawę wówczas rozpoczął profesjonalną karierę.
Należy nadmienić, że jeszcze zanim zadebiutował w Bundeslidze, wymieniano go w gronie najzdolniejszych niemieckich piłkarzy, ale początki w dorosłej piłce nie należały do łatwych. Rozpoczął przyspieszony kurs gry na najwyższym poziomie od nauki na błędach swoich i cudzych. Blok obronny Die Schwaben prezentował się komicznie, więc młodziutki wówczas Niemiec był zmuszony do wykonywania karkołomnych interwencji. Momentami wyglądał jak hokeista z NHL, któremu założono figurówki i kazano wykonać potrójnego Rittbergera z potrójnym axlem.
Nie raz ratował swój zespół, ale przytrafiały mu się również proste błędy, które prowadziły do straty gola. W tamtych czasach Stuttgart rok w rok walczył o utrzymanie. Nieustający surwiwal w pewnym momencie spowszedniał Niemcowi. Postanowił wykonać kolejny krok w karierze, który miał służyć rozwojowi, bo ile można się babrać w błocie?
Rzymskie odcięcie pępowiny
Po Rudigera zgłosiła się Roma. Znalazł się w zupełnie innych realiach i nie musiał już oglądać się na strefę spadkową. Zamiast tego uczył się nowych dla siebie rozwiązań taktycznych, poznawał inny swiat i kulture. Niekiedy grywał nawet jako boczny obrońca (w Bundeslidze niekiedy też grał na tej pozycji) lub wahadłowy. Uczciwie należy przyznać, że zmiana dobrze mu zrobiła. Może wciąż nie był piłkarzem-instytucją, ale przestano go traktować wyłącznie jako piłkarza z potencjałem.
We Włoszech również przytrafiały mu się słabsze mecze (np. Ivan Perisić położył go na glebę dwa razy w jednej akcji), ale wyglądał zdecydowanie lepiej niż w Bundeslidze. Na jego usprawiedliwienie działał fakt, że podczas pobytu rzymskim klubie zerwał więzadła krzyżowe (przez to nie pojechał na EURO 2016). Z perspektywy czasu można zauważyć, że uszkodzone więzadła krzyżowe defensorów Romy były specjalnością rzymskiego zakładu (Emerson, Karsdorp, Mario Rui, Pellegrini, Capradossi).
W każdym razie dwa lata spędzone we włoskim klubie nie zostały przez Niemca zmarnowane. Dojrzał, nabrał pewności siebie i zapracował na kolejny transfer. Dobrze wyglądał zwłaszcza w drugim sezonie. Gdy grał w pierwszym składzie, Roma wygrała aż 76% spotkań. Gdy brakowało Niemca w wyjściowej jedenastce, Giallorossi wygrali zaledwie 52% meczów. Do dziś jest dobrze wspominany przez kibiców tego klubu. Jeszcze podbił swoje notowania, gdy po zdobyciu Ligi Mistrzów z Chelsea wykrzyczał do kamery: – Forza Roma sempre.
Antonio Rudiger was a beast at AS Roma 😤
— Wyngback Soccer (@wyngback) December 16, 2021
Nowy dom na Stamford Bridge
Transfer do Chelsea był na wskroś logiczny. Klub ze Stamford Bridge wyłożył za niego ponad 30 milionów euro i wziął piłkarza, który błyszczał w Pucharze Konfederacji. Z jednej strony zainwestowano środki we wciąż młodego piłkarza. Z drugiej już doświadczonego, który sprawdził się poza granicami ojczyzny. Niemiec miał już w nogach trzy sezony w Bundeslidze i dwa w Serie A — nieźle jak na 24-latka.
W Chelsea trafił pod skrzydła Antonio Conte, który według wielu relacji bardzo zabiegał o pozyskanie tego zawodnika. Rudiger po zmianie klubu grał regularnie, ale nie od razu stał się piłkarzem, od którego zaczyna się tworzenie wyjściowej jedenastki.
W londyńskim klubie miewał kilka słabszych okresów. Możliwe, że przyczyniły się do tego zmiany trenerów. Conte, Sarri, Lampard i na koniec Tuchel. W pewnym momencie został nawet zepchnięty na boczny tor. Zatracił pewność siebie podczas kadencji Franka Lamparda, ale wciąż pokładano w nim duże nadzieje i wierzono, że może jeszcze się rozwinąć.
Momentem przełomowym było przyjście Thomasa Tuchela, który wydobył z rodaka to, co najlepsze. Rudiger stał się maszyną, która sieje strach w oczach napastników. Nie przesadzamy. Gość jest twardy, zdecydowany, agresywny, ale przy tym niezwykle skuteczny i świadomy własnej wartości. Zdawał sobie sprawę, ile znaczy dla Chelsea i ile dał tej ekipie.
Z The Blues wygrał Puchar Anglii, Ligę Europy, Ligę Mistrzów, Superpuchar UEFA, Klubowe Mistrzostwa Świata. Do pełni szczęścia zabrakło triumfu w lidze angielskiej, ale Chelsea nie była w stanie przełamać ligowej dominacji Manchesteru City i Liverpoolu.
Po tegorocznym finale Pucharu Anglii, Niemiec wypowiedział następujące słowa:
– Minęło pięć lat ze wzlotami i upadkami. Było wiele pozytywów, dlatego tym bardziej jestem zawiedziony, że nie udało się na koniec zdobyć trofeum (FA Cup). Łączy mnie szczególna więź z Chelsea. Stałem się tu mężczyzną. Tu urodziły się moje dzieci. Londyn, a zwłaszcza Chelsea, zawsze będą dla mnie wyjątkowe.
Od dłuższego czasu mówiło się, że chciał zmienić otoczenie. Uwierało go to, że Romelu Lukaku otrzymuje dużo wyższe wynagrodzenie, które zdecydowanie przewyższa jego wkład w grę londyńskiego klubu. The Blues w porę nie potrafili zareagować. Przespali odpowiedni moment, a gdy rozpoczęła się wojna na Ukrainie, sytuacja ekonomiczna Chelsea zaczęła się komplikować i odejście Rudigera było kwestią czasu.
Królewski transfer
Transfer do Realu Madryt należy traktować jako sytuację win-win dla piłkarza i samego klubu ze stolicy Hiszpanii. Zawodnik otrzymał wynagrodzenie, na które nie mógł liczyć w Chelsea i trafił do klubu, którego celem zawsze będzie triumf w Lidze Mistrzów. Natomiast Real otrzymał w pełni ukształtowanego piłkarza, który z miejsca jest w stanie zagwarantować wysoki poziom. Ponadto Niemiec jest człowiekiem świadomym, który odpowiedzialnie podchodzi do swoich obowiązków. Wykonuje mnóstwo dodatkowych treningów, ale nie robi z siebie męczennika i nie stara się tego sprzedawać na każdym kroku.
Na boisku Niemiec słynie z podejmowania ryzyka. Interwencje ostatniej szansy stały się jego znakiem firmowym. Uczył się ich na berlińskich ulicach i dopracował w najlepszych ośrodkach treningowych. Jako dzieciak musiał przełamywać bariery, mierzyć się z lepszymi, szybszymi i starszymi od siebie. Do dziś pozostały w nim elementy ulicznego gracza. Zwykle to określenie kojarzymy z ofensywnymi piłkarzami z brazylijską fantazją, ale przecież istnieje też druga strona, która odpowiadała za neutralizację ataków. Tego typu obrońcy są dziś na wagę złota.
Współcześnie wymaga się od defensorów wyprowadzenia piłki, elegancji, ale przez to na drugi plan schodzą agresja, interwencje ostatniej szansy i walka o przetrwanie. Rudiger łączy oba te światy. Nie przeszkadza mu piłka, bo niekiedy potrafi zapuścić się pod pole karne rywali i zachować się jak skrzydłowy lub napastnik. Przykładem starcie z Leeds United, gdzie to właśnie Rudiger wywalczył dwa rzuty karne i walnie przyczynił się do zwycięstwa. Bardzo dużo biega do przodu, zabranie się z piłką i przebycie z nią kilkunastu metrów nie stanowi żadnego problemu. Broni równie dobrze, może i lepiej. Czego chcieć więcej?
Problem bogactwa na Estadio Santiago Bernabeu
Dużo będzie zależeć od wizji Carlo Ancelottiego. Rudiger może grać w czwórce obrońców, ale ostatnio tworzył tercet i chyba w takim ustawieniu czuje się najlepiej. Natomiast Real preferuje ustawienie z czwórką z tyłu. Trener Królewskich ma wiele możliwości i dostępnych konfiguracji. W zespole Los Blancos nie brakuje środkowych obrońców: Antonio Rudiger, David Alaba, Eder Militao, Nacho Fernandez i Jesus Vallejo.
Alaba zawsze pozostaje opcją na lewą stronę obrony ze względu na kruche zdrowie Ferlanda Mendy’ego, ale mimo wszystko jest pewniejszym punktem niż Militao. Przy założeniu, że wszyscy będą zdrowi (Rudiger w przeszłości miewał problemy z kolanami), to duet stoperów powinni tworzyć Alaba i Rudiger. Na ten moment Niemiec jest pewniejszą opcją od Militao, który rozegrał bardzo dobrą pierwszą rundę minionego sezonu, ale w drugiej często popełniał dziwaczne błędy.
Rudiger może jest nieco wolniejszy od Brazylijczyka, jednak jego interwencje są zdecydowanie lepsze. Nikt nie zamyka Militao drogi do składu, ale dołożenie mu konkurenta powinno pozytywnie wpłynąć na jego rozwój. Jeśli nie, to bez większej szkody dla drużyny ze stolicy Hiszpanii – Rudiger może jeszcze grać na wysokim poziomie przez wiele lat.
Niekiedy pojawiają się głosy, że sprowadzenie Rudigera jest zbędne, stanowi jedynie fanaberię prezesa i próbę pokazania, kto zawsze wyciąga najdłuższą słomkę, ale ostatni sezon pokazał, że choć Real wygrał Ligę Mistrzów, to jest co usprawniać. Królewscy nie raz przekonywali się, że ich defensywa przecieka i Thibaut Courtois miał zdecydowanie zbyt wiele pracy. Naturalnym ruchem było wzmocnienie rywalizacji w obronie, by w kolejnym sezonie z podniesionym czołem przystąpić do obrony tytułu.
WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:
- Jak FC Andorra zmienia się za sprawą Gerarda Pique?
- Najlepsze momenty Garetha Bale’a w Realu Madryt
- Andaluzyjska wersja demo Manchesteru City
- Luis Suarez i jego kartoteka wspomnień z Atletico
Fot. Newspix.pl