Krzysztof Piątek znajduje się obecnie na wypożyczeniu w Fiorentinie. Nadal pozostaje jednak piłkarzem Herthy Berlin. Stara Dama w pierwszym meczu barażu o utrzymanie przegrała 0:1 z HSV Hamburg i jest jedną nogą w 2. Bundeslidze. Czy wobec tego można się już zastanawiać nad losem polskiego napastnika na pół roku przed mundialem?
Mariaż Krzysztofa Piątka z Herthą Berlin niemal od początku nie wyglądał na udany. Trenerzy zmieniali się raz po raz, często pozostawiając po sobie spaloną ziemię. Drużyna budowana za wielkie miliony grała zdecydowanie poniżej oczekiwań, a w tym roku jest bliska spadku. Polski napastnik nie chciał dłużej przebywać w tym toksycznym środowisku i przeniósł się tymczasowo do Fiorentiny. Problem w tym, że Viola nie zamierza wykupić snajpera naszej reprezentacji. Co zatem może stać się z Piątkiem?
Przegrana rywalizacja
Przechodząc w 2020 roku z AC Milan do Herthy polski napastnik podpisał długoterminowy kontrakt. Wygaśnie on dopiero za trzy lata. Nie ma więc zatem mowy, by Piątek mógł odejść za pół darmo. Cena, jaką Stara Dama ustaliła za swojego snajpera wynosi 15 mln euro. To więcej niż jego wartość rynkowa według portalu transfermarkt.de. Jak donoszą włoskie media Fiorentina nie zamierza wydawać aż tyle. Tym bardziej, że Piątek niedawno stracił miejsce w pierwszym składzie Violi na rzecz Arthura Cabrala. Brazylijczyk trafił do Florencji zimą z Basel za 14 mln euro, podpisując kontrakt do 2026 roku. To on stanowi przyszłość dla tego klubu i nic dziwnego, że trener Vincenzo Italiano zagwarantował mu większy kredyt zaufania.
Wobec tego polski napastnik, podobnie jak odstawiony na boczny tor Bartłomiej Drągowski, nie ma przyszłości w Fiorentinie. Co zatem może się z nim stać? Przede wszystkim los wychowanka Lechii Dzierżoniów zostanie zdeterminowany rewanżowym spotkaniem barażowym Herthy z Hamburgiem. Jeśli Stara Dama się utrzyma, Piątek nadal będzie miał okazję rywalizować z najlepszymi piłkarzami w Niemczech. Choć w Berlinie nie czuje się najlepiej, to występy w Bundeslidze to zdecydowanie wyższa półka niż 2. Bundesliga. Trzeba jednak zakładać, że ekipa Felixa Magatha nie odrobi strat do HSV i zleci z ligi. Zakładając, że 27-latek pozostałby w stołecznej drużynie i strzelałby gole na zapleczu niemieckiej elity, może nie znaleźć uznania w oczach selekcjonera Czesława Michniewicza.
Druga liga – drugi wybór
Z podobnym problemem musi obecnie mierzyć się Krystian Bielik i jego agent. Jeśli środkowy pomocnik nie znajdzie sobie latem innego klubu, na mundial prawdopodobnie nie pojedzie. Michniewicz oznajmił 24-latkowi, że nie powoła go do kadry, jeśli będzie występował w League One. Właśnie tam w przyszłym sezonie będzie grało Derby County – aktualny klub Bielika. Mając duży wybór w najwyższych klasach rozgrywkowych w Europie i na świecie, bo nie należy zapominać o amerykańskim MLS, selekcjonerzy nie zerkają już tak chętnie na niższe ligi. Spośród powołanej 36-osobowej kadry na czerwcowe zgrupowanie tylko trzech zawodników nie występuje w najwyższej lidze w swoich krajach.
Sytuacja dwóch zawodników jest dość klarowna. Marcin Kamiński występował regularnie przez cały sezon w Schalke 04 Gelsenkirchen. Ze swoim zespołem awansował do Bundesligi. Ponadto jest lewonożnym środkowym obrońcą, którego z dużą skrupulatnością szuka selekcjoner. Kamil Glik wciąż liczy się w walce o awans do Serie A ze swoim Benevento. Ponadto ten doświadczony defensor to filar naszej kadry, przed którym prawdopodobnie ostatni wielki turniej w karierze. Świadomie wybrał regularną grę w drugiej lidze włoskiej niż siedzenie na ławce w jakimś klubie z elity. Trzecim jest właśnie Bielik.
Spadek Herthy do 2. Bundesligi i pozostanie w Berlinie Piątka na kolejny sezon oznaczałoby, że polski napastnik znalazłby się na marginesie. Mimo dobrej gry w tej lidze, przez lata powołań do polskiej kadry nie otrzymywał m.in. Waldemar Sobota. Spadek Starej Damy może oznaczać zamknięcie drzwi do kadry, bądź, co bardziej pozytywne, otwarcie drzwi do opuszczenia na stałe stolicy Niemiec. Tak jak każda drużyna po degradacji, tak i pewnie Hertha dokona rewolucji kadrowej. Lepszych zawodników będzie chciała sprzedać, by zasypać dziurę budżetową, która z pewnością się pojawi. Wobec tego Piątkowi może zostać zaproponowane kolejne wypożyczenie lub sprzedaż po niższej cenie.
Nie łuk a zakręt
O ile w Niemczech Polak nie ma zbyt dobrej opinii, o tyle we Włoszech czuje się dość dobrze. W barwach BSC wychowanek Lechii Dzierżoniów trafiał średnio raz na 4,5 meczu. We Fiorentinie ta średnia poprawiła się do gola na trzy spotkania. Natomiast na całym Półwyspie Apenińskim skuteczność Piątka wynosi bramkę na mniej niż dwie gry. Ta imponująca skuteczność z pewnością przełoży się na zainteresowanie klubów Serie A. Nie należy jednak oczekiwać, że będą to ekipy z czołówki, a raczej te sklasyfikowane w drugiej połówce tabeli.
Bez względu jednak na to, jakie wyniki padną w ostatniej kolejce Serie A czy w rewanżu baraży, można już śmiało powiedzieć, że kariera Piątka znalazła się na poważnym zakręcie. Nie jest to już łuk, który polski napastnik minął w Berlinie, zjeżdżając na bezpieczniejszy pas we Florencji. Sam fakt, że nasz snajper musi zerkać nie tylko na wyniki swojego obecnego zespołu, ale również drużyny, z której został wypożyczony, świadczy o tym, jak błyskotliwa zagraniczna kariera drastycznie wyhamowała. Moment, gdy jego nazwisko wymieniano w kontekście gry dla Barcelony czy Tottenhamu minął już dawno. Może się okazać, że latem Piątek będzie musiał wybierać klub mniejszego zła lub ligę niższej kategorii niż TOP5. W końcu w ostatnim czasie zawodnicy z tej samej agencji menadżerskiej lądowali w MLS czy lidze tureckiej. Napastnik może podzielić ich los.
WIĘCEJ O BUNDESLIDZE:
- Magath utrzyma Herthę czy spełni ostatnią posługę dla HSV?
- Niedoceniony przez „Wilki”. Uwielbiany przez „Orły”
- Węgierskie przeprosiny i mural na mieście. Jak Eintracht grał w finałach
Fot. Newspix