Długo kazał na siebie czekać Lukas Podolski, biorąc pod uwagę to, jak wiele razy deklarował chęć gry dla Górnika Zabrze. Tak długo, że aż w pełni uzasadnione były rozważania na temat tego, czy klasą sportową dorówna do tego, co do naszej ligi wniósł jako wartościowa marketingowa. Mówiąc wprost: nie mieliśmy pełnego przekonania, czy mistrz świata będzie jeszcze w stanie zostać gwiazdą Ekstraklasy – tym bardziej, że jest już na etapie kompromisów pomiędzy piłką a innymi działalnościami. Dziś spokojnie można powiedzieć jednak, że po początkowych trudnościach Podolski się obronił.
Naprawdę ciekawe było to, co stało się z jego udziałem wczoraj. Oczywiście w takim dniu wszystko ląduje w cieniu spadku Wisły Kraków, to naturalne, ale to sześć minut z końcówki wczorajszego meczu pomiędzy Górnikiem Zabrze a Górnikiem Łęczna jest cholernie wymowne, gdy mówimy o ocenie gry “Poldiego”. W 84. minucie gospodarze, którym marzy się szóste miejsce, przegrywali 1-2 ze zdegradowaną drużyną, grając przy tym kaszanę. Sfrustrowany Podolski odkopnął piłkę po gwizdku sędziego, a to oznaczało, że obejrzał ósmą żółtą kartkę, przez którą nie pojedzie za tydzień do Wrocławia, więc zostało mu już tylko kilka minut, żeby jakoś spuentować tak wyczekiwany sezon w barwach Górnika.
Zanosiło się na wstydliwą porażkę i przeciętny występ.
Stanęło na efektownym zwycięstwie i tytule bohatera meczu dla Podolskiego.
Najpierw kolejny gol z woleja. Niby wszyscy wiedzą, że robi to tak świetnie, że nawet Piotr Grzelczak mógłby mieć kompleksy, a i tak uciekł graczom Górnika Łęczna i trafił do siatki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. No a potem tak dla odmiany sam wziął się za rozegranie korneru i po krótkiej wymianie podań z Pacheco dorzucił piłkę na głowę Kubicy.
Gol, asysta, Górnik uratowany i można zejść na ławkę w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Tym samym też “Poldi” jeszcze poprawił swój indywidualny bilans tego sezonu i stanęło na takich liczbach: 9 goli i 4 asysty w 27 meczach ligowych. Z jednej strony można powiedzieć, że to mniej od Bartosza Nowaka (8 goli plus 6 asyst), a tylko minimalnie więcej od Jesusa Jimeneza (8 goli i 4 asysty), który odszedł zimą, a także Krzysztofa Kubicy, który jest młodym środkowym pomocnikiem (9 goli i 3 asysty), ale z drugiej – sprowadzanie wpływu Podolskiego na grę Górnika Zabrze tylko do tych cyferek nie wydaje się do końca sprawiedliwe.
Przede wszystkim dlatego, że Podolski ewoluował jako piłkarz i stał się bardziej kreatorem gry niż kimś, kogo udział jest najbardziej widoczny w ostatniej fazie akcji. Prosty przykład. Gdy spojrzymy na 50-tkę piłkarzy z Ekstraklasy, która w tym sezonie średnio zagrywała najwięcej celnych długich piłek na mecz, to znajdziemy w niej 37 obrońców (naturalna sprawa), 11 środkowych pomocników i tylko dwóch stricte ofensywnych graczy. Po pierwsze – Josue (średnio 5,9 na mecz), po drugie – Podolskiego (średnio 3,1). I o ile widok cofniętego i rzucającego piłki z głębi pola Portugalczyka to dla nas coś oczywistego, o tyle już obecność gracza Górnika w tym gronie jest niespodzianką i pokazuje, kim chciał być dla tej ekipy “Poldi”.
I napastnikiem, i skrzydłowym, i ósemką.
Poza tym nie ma co kryć – Podolski był przez kolegów okradany. Ma na koncie 4 asysty, a według statystyk SofaScore wykreował Górnikowi aż 11 setek, a to czwarty wynik w lidze za Josue (20), Lopezem (15) i Grosickim (13). Sam też okradał, bo zmarnował sześć świetnych okazji, ale i tak jest minusie.
Na końcu wypada jednak tylko stwierdzić, że to był udany sezon Podolskiego – dostaliśmy fajerwerki, na które liczyliśmy. I chciałoby się, żeby mistrz świata w kozakach gościł też w przyszłym.
W badziewiakach niezły miks. Jest świeżo upieczony mistrz Polski, ale w meczu z Wartą Mickey van der Hart zadbał o emocje w negatywnym dla swego zespołu znaczeniu. Jest Oskar Zawada, który cieszył się wczoraj z utrzymania Stali, ale indywidualnie przerastały go takie podstawy jak przyjęcie piłki. Są też przedstawiciele spadkowiczów, w tym kapitan Wisły Michal Frydrych, który w drugiej połowie odstawiał kryminał w obronie.
Cała jedenastka wygląda tak.
Więcej o Ekstraklasie: