Reklama

Hołub-Kowalik: Mam nadzieję, że głód startów uczyni mnie jeszcze lepszą

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

13 maja 2022, 20:16 • 5 min czytania 0 komentarzy

Jednym ze sportowców zaproszonych przez Grupę ORLEN na konwent Impact’22 była Małgorzata Hołub-Kowalik. Dla biegaczki, która od 2013 roku jest stałym elementem składu Aniołków Matusińskiego, początek sezonu nie należał do udanych. Kontuzja całkowicie wyeliminowała ją z występów pod dachem. Polka opowiedziała nam, jak wygląda jej stan zdrowia na miesiąc przed mistrzostwami kraju. A także zdradziła, jak czuła się w telewizji jako ekspertka oraz jaką nową dyscypliną zaraziła się w przerwie od biegania.

Hołub-Kowalik: Mam nadzieję, że głód startów uczyni mnie jeszcze lepszą

SZYMON SZCZEPANIK: Na początku poruszmy temat, który interesuje większość kibiców: powiedz, jak z twoim zdrowiem?

MAŁGORZATA HOŁUB-KOWALIK: Z moim zdrowiem jest już zdecydowanie lepiej. Wróciłam do treningów biegowych, co dla mnie jest najważniejsze. Jeszcze nie jestem w stu procentach zdrowa. Ale jest już na tyle dobrze, że nawet biegam w kolcach, co przez dłuższy czas było niemożliwe. Jedyne o co się martwię, to że może zabraknąć mi czasu, aby przyszykować szczyt formy na mistrzostwa Polski. Wiadomo, że młodsze dziewczyny nie próżnują, więc zapowiada się ciekawa rywalizacja.

Przez uraz opuściłaś starty w sezonie halowym. Normalnie powiedziałbym, że nie widzieliśmy cię pod dachem, ale przecież działałaś jako ekspertka w studiu telewizyjnym. Jak czułaś się w roli?

Muszę przyznać, że czułam się fantastycznie, ale równocześnie byłam bardzo zestresowana. Ja jestem ogromną gadułą. Nagle dostałam mikrofon, włączyła się adrenalina, emocje, serce mocniej zabiło i trochę zapomniałam języka w gębie. Tak że na początku byłam bardzo speszona, ale z biegiem czasu się rozkręciłam. Podobały mi się mistrzostwa od drugiej strony kamery, chociaż planuję jeszcze trochę pobiegać.

Reklama

Planujesz pobiegać, ale kiedy miałaś przerwę od bieżni, to nie próżnowałaś i miałaś sporo innych aktywności. Czy jakieś z nowych zajęć cię wciągnęło?

Wiem do czego pijesz – chodzi o boks! (śmiech) Uczęszczałam na boks oraz crossfit. Jeżeli chodzi o pierwszą z wymienionych aktywności, poszłam tam z czystej ciekawości, ale bardzo mi się spodobało. Planuję się rozwinąć w tej dyscyplinie sportu. Ja się kompletnie nie nadaję do żadnych walk. Natomiast same ćwiczenia ogólnorozwojowe, to zupełnie inny wysiłek od tego, który znam ze swoich treningów. To świetna zabawa w momencie, kiedy można założyć rękawice i trochę poboksować. Mam nauczyciela, który jest wobec mnie bardzo cierpliwy. Śmieje się mówiąc do mnie, że widać iż trenuję inny sport, bo posiadam zupełnie inne typy ruchów.

Znajdujemy się na konwencie Impact’22, goszcząc w Strefie ORLEN. Dla ciebie to chyba też niezwykła okazja, by poznać nawet nie tyle sportowców z zupełnie innych dyscyplin, co ludzi z zupełnie odległych dziedzin życia.

Przyszłam tutaj dopiero niedawno i planuję się rozejrzeć, jak to wszystko wygląda. Ale sama organizacja i poznanie nowych ludzi to super doświadczenie. A ja uwielbiam nawiązywać nowe znajomości. Od każdego można wiele się nauczyć i dowiedzieć – to jest fajne w tym wszystkim. Każdy zajmuje się inną dziedziną, w której jest mistrzem – bo na Impact’22 przyjeżdżają mistrzowie w swoim fachu.

Powiedziałaś o tym, że młodsze koleżanki naciskają na twoje miejsce w kadrze. W jednym z postów w swoich mediach społecznościowych napisałaś, że tegoroczne halowe mistrzostwa świata były pierwszą imprezą od 2013 roku, którą spędziłaś poza drużyną. Jakie to było uczucie?

Reklama

Na początku, kiedy uświadomiłam sobie, że zdrowie nie pozwoli mi wystartować w HMŚ, było mi bardzo przykro. Nie ukrywam, że ciężko było się pogodzić z takim stanem rzeczy. Natomiast z biegiem czasu doszłam do wniosku, że widocznie tak musi być i nic nie dzieje się bez przyczyny. Widocznie mój organizm potrzebował troszkę przerwy. Powiedziałam wszystkim, że wrócę ze zdwojoną siłą i będę gotowa na sezon letni. Pojawiła się we mnie większa motywacja, by cały czas rywalizować. Już trochę brakuje mi tej adrenaliny i mam nadzieję, że głód startów uczyni mnie jeszcze lepszą.

Przed wami bardzo specyficzny sezon letni. Poolimpijski, ale z dwiema ważnymi imprezami, czyli mistrzostwami świata i mistrzostwami Europy. Jakie są twoje główne cele w tym roku?

Czeka nas bardzo trudny sezon, gdyż będziemy musieli mieć szczyt formy w trzech imprezach. Mistrzostwach Polski, które stanowią kwalifikację do dalszej części sezonu. A potem, w połowie lipca, mistrzostwach świata, oraz w sierpniu – mistrzostwach Europy. Niełatwo będzie znajdować się w wysokiej formie przez trzy miesiące. Ale muszę przyznać, że w tym momencie skupiam się wyłącznie na mistrzostwach kraju i tym, by zaprezentować się podczas nich w dobrej dyspozycji. Obecnie jeszcze troszkę mi do niej brakuje. Kiedy już tam wystartuję, będziemy wraz z trenerem podejmować decyzje co do tego, jak ma wyglądać reszta sezonu.

A jak Aleksander Matusiński, czyli trener-selekcjoner, jak go czasami nazywacie, podchodzi do wyboru składu kadry? Czy wasz zespół ma nazwiska, które są nie do wyjęcia, czy może trener mówi wam „dziewczyny, są mistrzostwa Polski – pierwsza czwórka będzie nas reprezentować na arenie międzynarodowej”?

W naszym gronie zasady powołania są wszystkim odgórnie znane od lat. Każda z nas wie, jak one wyglądają i czym trener się sugeruje. Pewna startu jest pierwsza dwójka, która osiąga najlepsze rezultaty. Z kolei wyjazdu może być pewna pierwsza czwórka. Ale teraz mistrzostwa Polski są w czerwcu, a docelowa impreza miesiąc później. Często jest tak, że biegamy sprawdziany przed ważnym występem. Wtedy wychodzi czarno na białym, kto i jak ma pobiec. Wiadomo, że trener bierze pod uwagę również doświadczenie. Natomiast te decyzje zazwyczaj są konsultowane w szerszym gronie. To nie jest tak, że trener Matusiński sam podejmuje decyzję. Wszystko odbywa się we współpracy z trenerami klubowymi.

Czyli mistrzostwa Polski będą ważne, ale nie wszystko zależy od tego jednego startu. Dokładny skład sztafety zawsze będzie wybrany na podstawie wielu waszych występów?

Tak, mistrzostwa Polski są podstawą kwalifikacji całej drużyny, która wyjeżdża. Natomiast wiadomo, że to jest sport. Każdy może mieć gorszy dzień – jak to w życiu. Bierzemy to pod uwagę, stąd o dokładnym składzie decyduje kilka czynników.

Czego możemy ci życzyć w tym sezonie? Kroczek po kroczku, czyli udanych mistrzostw Polski, czy może od razu super występu na mistrzostwach świata?

Wolę ten pierwszy wariant. W tym momencie znajduję się na takim etapie, że muszę powolutku wdrapywać się na szczyt. Miałam trochę przerwy, spadłam parę schodków niżej, więc muszę powrócić na górę.

ROZMAWIAŁ SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Policzyliśmy wszystkie “gdyby” reprezentacji Polski. Efekt: wicemistrzostwo Europy, awans w Lidze Narodów

Paweł Paczul
5
Policzyliśmy wszystkie “gdyby” reprezentacji Polski. Efekt: wicemistrzostwo Europy, awans w Lidze Narodów
Liga Narodów

Staliśmy nad przepaścią i zrobiliśmy krok do przodu. Spadliśmy tam, gdzie nasze miejsce

Szymon Piórek
16
Staliśmy nad przepaścią i zrobiliśmy krok do przodu. Spadliśmy tam, gdzie nasze miejsce

Inne sporty

Lekkoatletyka

Piotr Lisek: Igrzyska w Paryżu były najtrudniejszym startem w moim życiu [WYWIAD]

Jakub Radomski
10
Piotr Lisek: Igrzyska w Paryżu były najtrudniejszym startem w moim życiu [WYWIAD]
Lekkoatletyka

Gdzie leży limit ludzkiego organizmu? „Ktoś przebiegnie maraton w godzinę i 55 minut”

Jakub Radomski
9
Gdzie leży limit ludzkiego organizmu? „Ktoś przebiegnie maraton w godzinę i 55 minut”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...