Po finale Puchar Polski doszło do sporego zamieszania przy ławce pokonanego Lecha Poznań. Jeden z piłkarzy Kolejorza przeżywał osobisty dramat, który wykraczał daleko poza przegranie ważnego meczu – jego ojciec zasłabł i potrzebna była reanimacja. Koledzy z drużyny, a także inni członkowie obozu Lecha, starali się chronić prywatność tego gracza i w związku z tym wywiązała się szamotanina pomiędzy nimi a jednym z pracujących przy meczu fotoreporterów.
Według Lecha robił on zdjęcia akcji reanimacyjnej, co za pośrednictwem Twittera wyjaśniał Maciej Henszel, rzecznik prasowy poznańskiego zespołu.

Dziś na sytuację zareagowało Stowarzyszenie Fotoreporterów, które wystosowało specjalne oświadczenie. Publikujemy je w całości. Stowarzyszenie wyjaśnia w nim, że celem fotoreportera nie było żerowanie na tragedii piłkarza, a także domaga się przeprosin.
W poniedziałek obiegła media i media społecznościowe informacja o tym, że „piłkarze i działacze Lecha Poznań po meczu szarpali fotoreportera”. Napisał o tym Rafał Musioł na Twitterze, więc zrobił się news dla portali: Interia, Sportowe Fakty, Sport, Polska Times. Głos na TT zabrał rzecznik Lecha Poznań Pan Maciej Henszel, który w swoim mniemaniu wyjaśnił sytuację, pisząc: „rodzic jednego z piłkarzy Lecha był reanimowany i jeden z „fotoreporterów” uznał, że jest to wyśmienita okazja do uwiecznienia tego. I zrobiło się zamieszanie, kompletnie nie mające nic wspólnego z ceremonią. Dziękuję rzecznikowi PZPN za szybką reakcję.”
Sprawdziliśmy:
1. Pan Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN przyznał akredytację fotoreporterowi J. na podstawie wypełnionego przez niego prawidłowo wniosku.
2. Po przegranym przez Lecha meczu wszyscy, co zrozumiałe, fotografowali mniejszy lub większy smutek piłkarzy.
3. Wszyscy fotoreporterzy przeszli na środek boiska, gdzie sznurek wyznaczał dla nich przestrzeń do fotografowania ceremonii wręczenia medali i pucharu.
4. Fotoreporter J. widząc płaczącego piłkarza Lecha na ławce rezerwowych, założył, że to rozpacz po przegranej i sfotografował tę sytuację.
5. Płaczącego piłkarza fotografującemu reporterowi zaczęli zasłaniać pozostali piłkarze Lecha.
6. Trzech z nich: Bartosz Salamon, Jesper Karlstrom i Dawid Kownacki zaatakowali słownie i fizycznie fotoreportera. Obrażali go słowami uznanymi za obelżywe i żądali skasowania zdjęć.
7. Do fizycznego ataku na fotoreportera włączył się prezes Lecha Poznań i jednocześnie członek Zarządu PZPN, Karol Klimczak oraz kierownik Lecha Poznań, Mariusz Skrzypczak, którzy zaczęli wyrywać J. aparat. Dorzucając też kilka obelg.
8. Interweniował rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski, który zagroził „że więcej nie wyda J. akredytacji” i zażądał skasowania zdjęć.
9. Fotoreporter J. skasował zdjęcia płaczącego piłkarza.
Oświadczamy, że zachowanie Panów Salamona, Karlstroma, Kownackiego, kierownika Skrzypczaka i prezesa Klimczaka, oraz innych używających przemocy słownej i fizycznej wobec fotoreportera jest nieakceptowalne i naganne. Pragniemy stanowczo podkreślić – fotografowane były emocje piłkarza, nie sytuacja reanimacji. Nikt nie rozmawiał z fotoreporterem, nikt niczego nie wyjaśniał. Nikt nie poinformował o przyczynie rozpaczy piłkarza Lecha. Wielu natomiast prymitywnie J. zaatakowało.
Żądamy przeprosin dla zaatakowanego J. i wdrożenia procedur, aby podobna sytuacja nigdy więcej nie miała miejsca wobec żadnego fotoreportera.
To zaś, co zrobił Jakub Kwiatkowski z przedstawicielami klubu z Poznania, zmuszając fotoreportera szantażem i przemocą do usunięcia zdjęć, jest naruszeniem Prawa Prasowego. Tłumienie Krytyki Prasowej i stosowanie przemocy wobec dziennikarzy jest zagrożone karą.
Oczekujemy ze strony PZPN wyjaśnień i wypracowania z przedstawicielami naszego Stowarzyszenia dobrych praktyk i zaprzestania naruszania prawa do informacji. Żądamy pilnego spotkania z prezesem Cezarym Kuleszą. To nie pierwsze kłopoty organizatora z traktowaniem fotoreporterów. Nie zapomnieliśmy o zachowaniu delegata PZPN na meczu GKS Katowice – Widzew Łódź, które naraziło fotoreporterów na niebezpieczeństwo i działaniach, które utrudniały im pracę podczas tego spotkania.
Od rzecznika Lecha Poznań żądamy przeprosin dla J. i fotoreporterów, bo wprowadził opinię publiczną w błąd informując, kogo fotografował J. Spowodował tym falę komentarzy, których nie da się zacytować w kulturalnym piśmie, na temat J. i naszej pracy. Na marginesie, bo nie reanimacja była fotografowana, nie uważamy, że fotografowanie reanimacji jest naganne, ale uwrażliwiamy fotoreporterów, by nie publikować takich zdjęć bez uzasadnionej interesem publicznym przyczyny.
Od wszystkich, którzy napisali nieprawdę w mediach i mediach społecznościowych żądamy sprostowania błędnie podanych informacji. (skierujemy to oświadczenie do autorów tych nierzetelnych tekstów).
Wszystko się zaczęło od wideo, opinii dziennikarza bez sprawdzenia faktów i błędnie zrozumianej przez rzecznika lojalności wobec swoich ludzi i „dzięki temu” mamy festiwal niewybrednych epitetów pod adresem fotoreporterów na Twitterze. Tego cofnąć się nie da, ale przeprosić należy.
Jesteśmy przerażeni cenzurowaniem zdjęć przez PZPN. To się da naprawić tylko właściwymi procedurami. Żądamy dialogu.
Ludmiła Mitręga,
prezes Stowarzyszenia Fotoreporterów
WIĘCEJ O FINALE PUCHARU POLSKI:
- Raków przyjechał jak po swoje – Puchar Polski jedzie do Częstochowy!
- Skoro kibice Rakowa weszli, to kibice Lecha też mogli. I nie mówmy tu o honorze
Fot. FotoPyK