Reklama

Dylemat Solera. Odejść? Pozostać?

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

03 maja 2022, 14:19 • 6 min czytania 3 komentarze

Jego przygoda z piłką zaczęła się od Game Boya. Pięcioletni Carlos Soler uwielbiał różnego rodzaju gierki, które wciągały go do świata wirtualnego. Jego dziadek próbował mu pokazać, że realny świat jest równie interesujący i zapisał go na treningi piłkarskie. Jednak młodziutki Carlos nie przepadał za kopaniem futbolówki z rówieśnikami. Zgodził się pójść do klubu tylko dlatego, że dziadek obiecał mu Game Boya. I tak zaczęła się przygoda ze sportem hiszpańskiego pomocnika, który dziś wyciąga Valencię za uszy.

Dylemat Solera. Odejść? Pozostać?

Kiedy wyróżniasz się w zespole, który nie ma najlepszych perspektyw, ale jesteś z nim emocjonalnie związany, masz mocno utrudniony proces podejmowania decyzji. Taki dylemat ma Carlos Soler, który na tle kolegów z zespołu prezentuje się jak szef – mógłby pomyśleć o zrobieniu kolejnego kroku w karierze, ale jest na tyle ważną postacią, że ciężko mu podjąć decyzję o odejściu. Ma w rękawie minimum kilka racjonalnych powodów, które skłaniają go ku opuszczeniu klubów, ale na ten moment sentyment odgrywa dużą rolę. Rozum podpowiada jedno, serce drugie.

Carlos Soler. Od Prandelliego do Bordalasa

Na boiskach Primera Division pojawia się regularnie od sezonu 2016/17. Zadebiutował miesiąc przed dwudziestymi urodzinami. Skromny student dziennikarstwa otrzymał wówczas szansę gry od Cesare Prandelliego. Wszedł z ławki na ostatnie minuty i nie odmienił losów meczu. Real Sociedad ograł Valencię 3:2, więc Hiszpan raczej nie schodził z boiska uradowany.

Wówczas Carlos Soler nie był jeszcze w pełni ukształtowanym piłkarzem. Już w drużynach młodzieżowych był rzucany po różnych pozycjach, co pokornie znosił. Zaczynał od ataku, potem grywał na dziesiątce, by zostać przesuniętym przez Marcelino na skrzydło, ale ta pozycja nie do końca mu pasowała. O ile pod względem piłkarskim nie było się do czego przyczepić, o tyle brakowało mu szybkości i gra przy linii nieco gasiła jego atuty. Długo oswajał się z nową dla siebie pozycją, ale z czasem okrzepł. Każdy jednak widział, że ciągnęło go do centrum boiska, gdzie czuł się swobodniej.

Obecnie jest piłkarzem środka pola, ale nie zamyka się na krążenie wokół koła. Dużo biega, stale poszukuje sobie miejsca. Zmiany trenerów i trudna sytuacja Valencii do pewnego stopnia ukształtowały tego zawodnika. Nie może zamykać się na jeden sektor, bo jako piłkarz już doświadczony i mocno związany z klubem musi łatać dziury. To rozwinęło u niego odpowiedzialność za grę i poszukiwanie luk. Przyszły klub (jeśli dojdzie do transferu) na tym skorzysta, bo zyska człowieka od zadań specjalnych, który odnajdzie się w warunkach bojowych. Nie przepadnie gdy zabraknie wskazówek trenera i konieczna będzie improwizacja.

Reklama

Stałe fragmenty podbijają wartość

Drugi sezon z rzędu Soler zakończy z minimum dziesięcioma golami na koncie. I tu postawmy drobną gwiazdkę. Hiszpan odpowiedzialny jest wykonywanie stałych fragmentów, w tym rzutów karnych (po strzałach z jedenastego metra zdobył siedem bramek w tym sezonie), więc dzięki temu w dużym stopniu jego dorobek goli i asyst jest okazały. Gdyby opuścił klub z Estadio Mestalla i odebrano mu możliwość wykonywania rzutów karnych, nagle jego statystyki zostałyby mocno skorygowane. Dlatego trzeba rzetelnie podchodzić do tematu i pamiętać o tym aspekcie. Jeśli jego „liczby” w przyszłych rozgrywkach będą gorsze, to niekoniecznie należy je korelować z gorszą grą.

Można się oszukiwać, że to tylko podstawowe statystyki, ale większość społeczeństwa pojmuje futbol tylko na zasadzie goli i asyst a tych Solerowi nie brakuje (11+5). Lubimy uproszczenia, ale chyba nie o to chodzi. Należy chwalić Hiszpana za wiele rzeczy, ale rzuca się też w oczy, że mógłby stać się jeszcze lepszym zawodnikiem. Efekt środowiskowy działa w każdej materii. Zwłaszcza tyczy się to rozwoju piłkarskiego. Widać, że Soler cierpi na tym, że jego zespół zazwyczaj nie prowadzi gry. Dlatego też zalicza zdecydowanie mniej podań w ostatnią tercję boiska, czyli w kluczową strefę, niż w ostatnich latach. A to tylko jedna kwestia, w której mógłby się podciągnąć, bo ma ku temu możliwości.

Mimo to i tak ma więcej kluczowych podań niż wielu piłkarzy środka pola, którzy grają w lepszych klubach, ale od zdolnych ludzi należy wymagać więcej.

Odejść? Pozostać? O to jest pytanie

Soler jest gościem, dla którego Valencia jest bardzo ważna i on jest równie ważnym piłkarzem dla tej drużyny. Zawsze chętnie brał udział w akcjach promocyjnych i społecznych. Pokornie godził się na obniżki pensji, pomagał w przekonaniu innych zawodników do dołączenia do tego klubu (np. Bryana Gila), ale nic nie trwa wiecznie. Jego kontrakt z Nietoperzami kończy się w 2023 i istnieje szansa, że opuści klub. Prawdę mówiąc, lato 2022, będzie optymalnym momentem, by 25-latek wypłynął na szersze wody, chyba że chce zostać piłkarzem, który całą karierę spędzi w jednym zespole.

Nie da się ukryć, że Valencia nie jest w stanie zaoferować mu takiej ekspozycji na tytuły i rozgrywki międzynarodowe jak inne drużyny. Mimo to klub z Walencji w tym sezonie dotarł aż do finału Pucharu Króla, ale było w tym nieco szczęścia, bo faworyci w tej edycji zawiedli.

Prognoza na kolejne lata nie może być jednak optymistyczna dla zespołu z Estadio Mestalla. Ciężko zakładać, że np. Goncalo Guedes nie zdecyduje się na odejście. Do tego dochodzi aspekt charakterystyki drużyny. Jose Bordalas wyciąga przeciętniaków za uszy i dzięki niemu osiągają przyzwoity poziom, ale nie pokazał jeszcze tego, że jest w stanie z dobrego piłkarza zrobić lepszego. Kwestie rozwoju dla zawodnika, który nie tak dawno zawitał do kadry powinny być kluczowe. Od września 2021 regularnie otrzymuje powołania od Luisa Enrique. Nie odgrywa w niej kluczowej roli, ale często pojawia się na murawie, ale status zawsze można zmienić.

Reklama

Okazja rynkowa

W połowie kwietnia Soler wypowiedział się na temat negocjacji kontraktowych:

– Jestem dość spokojny, ponieważ robimy wszystko, co możliwe, aby wszystko poszło dobrze i doszło do porozumienia. Myślę, że klub też to robi. To są trudne kwestie i wymagają czasu. Chcę skupić się na końcówce sezonu. Sprawy jeszcze nie są domknięte. Nic więcej nie mogę powiedzieć.

Kwestie przedłużenia umowy z Valencią odradza mu Santiago Canizares. Legenda klubu przyznała, że na miejscu Solera i Gayi nie zdecydowałby się na przedłużenie umowy. Soler jest bystrym gościem i dostrzega wady gry w Valencii:

– Granie w Valencii w ostatnich latach nie jest łatwe, ponieważ brakuje stabilizacji. Nie ma tu takiego spokoju, jaki od lat ma Diego Simeone w Atletico Madryt.

Z tego względu przez inne kluby powinien być traktowany jako okazja rynkowa. Mimo to dla hiszpańskich klubów (do czego mieli naturalnie prawo) zazwyczaj inni piłkarze były gorętszymi nazwiskami. Real Madryt skupił się na innych zawodnikach, dla Atletico również nie był nigdy celem numer jeden i tylko Barcelona wykazała większe zainteresowanie tym zawodnikiem. W ostatnich dnia AS opublikował artykuł, w którym poinformował, że trwają negocjacje i Hiszpan prawdopodobnie trafi na Camp Nou za 20 milionów euro. Co ciekawe, Valencia wydała oświadczenie, w którym dementuje plotki, ale chyba jednak coś było na rzeczy.

Kwota wspomniana przez AS-a pokrywa się z wartościami, o których pisali lokalni dziennikarze w kontekście ewentualnego odejścia pomocnika. To nie są duże pieniądze. Ba, właściwie każdy klub Premier League jest w stanie od ręki tyle wyłożyć. Wyobrażacie sobie Solera na przykład w Brighton? Nic do tego klubu nie mamy, ale byłby to duży policzek dla hiszpańskiej piłki. Dlatego bogatsze drużyny Primera Division powinny trzymać rękę na pulsie, bo zagraniczne kluby z pewnością będą robiły podchody pod tego zawodnika i byłoby dużą szkodą  dla ligi, gdyby Soler z niej wyfrunął.

WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

Fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy

Patryk Stec
4
Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy
Hiszpania

Nowe fakty o Marcelo. „Miał problemy praktycznie z każdym”

Patryk Stec
4
Nowe fakty o Marcelo. „Miał problemy praktycznie z każdym”

Komentarze

3 komentarze

Loading...