Nieco uprzedzamy fakty, ale wszystko wskazuje na to, że Real Madryt w tym sezonie zdobędzie mistrzostwo Hiszpanii i będzie to tytuł w pełni zasłużony. Wiele elementów madryckiego uniwersum w rozgrywkach 21/22 zgrało się w czasie i ciężko podważyć dominację Realu na przestrzeni całego sezonu. Zapracował na swoje miejsce solidnością. Ba, nie był perfekcyjny, nie był nieomylny, ale zasługuje na odzyskanie ważnego trofeum i uzupełnienie klubowej gabloty o kolejny puchar. Pozostało sześć kolejek do końca, ale w Madrycie już mogą powoli szykować fetę mistrzowską.
Na pełne podsumowania jeszcze przyjdzie czas, ale warto już teraz zwrócić uwagę na fundamenty sukcesu i docenić pracę wykonaną przez Real Madryt na krajowym podwórku. Ich dominacja nie jest dziełem przypadku. Barcelona jesienią pozbawiła się złudzeń, Atletico przez większość sezonu męczyło bułę. Podobnie Sevilla, ale mimo to długo dzielnie się trzymała pleców włoskiego trenera i jego świty.
To sprawia, że sukces Realu przyszedł naturalnie. Nikt sztucznie nie dokleił Królewskich na szczycie tabeli. Na wyczyn zapracował trener i piłkarze, którzy zazwyczaj wychodzą w białych strojach. Przygotowaliśmy listę kilku zasad, które stosował Carlo Ancelotti i jego świta podczas owocnej kampanii ligowej w sezonie 21/22.
Zasada 1. Nie zepsuj tego co dostałeś
Brzmi dość enigmatycznie, ale to dość proste założenie. Co Carlo Ancelotti dostał w spadku po poprzedniku? Przede wszystkim bramkostrzelnego Karima Benzemę. Okazało się, że dało się jeszcze wycisnąć z Francuza coś ekstra.
Rzućmy okiem na statystykę bramek Benzemy w ostatnich sezonach LaLiga:
- 21/22 – 25,
- 20/21 – 23,
- 19/20 – 21,
- 18/19 – 21,
- 17/18 – 5,
- 16/17 – 11,
- 15/16 – 24,
- 14/15 – 15,
- 13/14 – 17,
- 12/13 – 11,
- 11/12 – 21,
- 10/11 – 15,
- 09/10 – 6.
Oczywiście powoływanie się wyłącznie na gole to duże uproszczenie rzeczywistości, ale nie zmienia to faktu, że już teraz wiadomo, że napastnik Królewskich zalicza najlepszy sezon pod tym względem, odkąd podpisał kontrakt z hiszpańskim klubem. Stał się niekwestionowanym liderem na boisku i w szatni. Przez lata dużo pomagał drużynie, ale zawodziła skuteczność. Od pewnego momentu połączył służebność dla zespołu i instynkt strzelecki. Efekty tego są fenomenalne. Real Madryt w tym sezonie ligowym zdobył 66 bramek w lidze i przy aż 36 bezpośredni udział miał Benzema (25 goli i 11 asyst). Jeśli wciąż ktoś uważa, że to niewiele, raczej nie znajdziemy argumentu do zmiany opinii.
Poza tym przyjemnie słucha się wypowiedzi napastnika. Można wyczuć, że odżył i czuje się pewnie. Dojrzał na przestrzeni ostatnich lat i nabrał przekonania, że jest zdolny do rzeczy wielkich.
Przytoczymy wam fragment rozmowy piłkarza z dziennikarzami L’Equipe:
Jaka powinna być idealna dziewiątka?
– Piłkarzem kompletnym. Wpływać na zespół poprzez ruch bez piłki, rozgrywanie, kluczowe podania, ale również gole.
Uważasz się za idealną dziewiątkę?
– Tak. Mówię o tym, jak ja widzę tę rolę. Stałem się dziewiątką, jaką chciałem być. Każdy jest inny, ale jeśli mój syn będzie grał w piłkę i będzie napastnikiem, to chciałbym, żeby grał jak ja, czyli robił coś więcej, niż tylko strzelanie goli.
Jakie to uczucie być piłkarzem, o…
– O jakim zawsze się marzyło? Wspaniałe. Nawet jeśli czasami słyszę, że mam zostać w polu karnym i się nie cofać. Krytykowano mnie za to, ale robię to samo, co robiłem trzy lata temu, tyle że teraz uważa się mnie za jednego z najlepszych.
Zasada 2. Dopracuj eliksir młodości
Jest jeden piłkarz Realu, który w tym sezonie pomimo zaawansowanego wieku poczynił postępy. O kim mowa? O Luce Modriciu. Życzymy każdemu, by tak pięknie doświadczał go wiek jak pomocnika Realu Madryt. Chorwat dokonuje rzeczy, których nie robił, gdy wręczano mu Złotą Piłkę. Można się zachwycać jego grą i notować jego zagrania w kajecie, by zachować dla potomnych. Jest o pięć lat starszy od Toniego Kroosa, ale gdybyśmy tego nie wiedzieli, to pewnie błędnie dopasowalibyśmy datę urodzin.
Lekkość, z jaką przychodzą mu trudne zagrania jest godna podziwu. Jeszcze w pierwszej części sezonu miewał gorsze momenty, ale od początku 2022 roku trzeba się naprawdę wyzłośliwić, by przyczepiać się do Modricia o cokolwiek. Gra dużo, często, na wysokiej intensywności. Już wiadomo, że dziś w meczu z Osasuną nie zagra. Jest oszczędzany, by w końcówce sezonu spuentować udaną kampanię.
Najgorsze jest to, że w przypadku Chorwata nie wszystko oddają statystyki. Jego gra wykracza poza sprowadzanie wszystkiego do liczb. W Excelu nie wszystko musi się świecić na zielono, byśmy mogli dojść do wniosku, że jest lepiej lub gorzej. W przypadku Modricia jest lepiej i można rzec — panie Modrić, tylko tak dalej.
Zasada 3. Dokonaj tego, czego nie byli w stanie zrobić twoi poprzednicy
I tu warto zahaczyć o temat Viniciusa. Brazylijczyk jest wciąż młodym piłkarzem, ale u Zidane’a przestał się rozwijać. Szybko biegał, nieźle dryblował, ale brakowało chłodnej głowy pod bramką. Zawodziła skuteczność i ostatnie podanie. W tym sezonie poprawił się w tym aspekcie, ale należy postawić drobną gwiazdkę. Od zgrupowania reprezentacji Brazylii z przełomu stycznia i lutego zatracił świeżość. Liczby tego w pełni nie oddają, bo do połowy marca i tak regularnie notował gole i asysty, ale nie był już do końca sobą. Nie był tym samym Viniciusem, który jesienią zamykał buzie hejterom.
Pomimo tej drobnej uwagi, jeszcze raz warto dodać, że rozgrywa swój najlepszy sezon w karierze. Bardzo dojrzał i ciężka praca zaczyna mu się spłacać. W ciągu kilku miesięcy zmienił status z bardzo nieskutecznego zawodnika, na jednego z najlepszych skrzydłowych w lidze hiszpańskiej i jednego z najlepszych czołowych pięciu ligach.
Aż ciężko w to uwierzyć, ale wciąż czeka na premierowe trafienie w narodowych barwach.
Zasada 4. Bądź konsekwentny
Drużyna Carlo Ancelottiego w tym sezonie ma naprawdę silną psychikę i potrafi podnosić się po bolesnych klęskach. Otrzymanie karety od Barcelony na swoim stadionie musiało boleć, ale nie wywołało wielkiego zamieszania. Potraktowano to jako wypadek przy pracy i ruszono po kolejne łowy. Jedyne słuszne podejście, ale trudne do zastosowania w praktyce.
Nie każdemu przypadł do gustu styl Realu na przestrzeni całego sezonu, natomiast jedno jest pewne – jest brutalny. I to nie w znaczeniu polskim, że pełny agresji, ale w alternatywnym znaczeniu pochodzącym z języka hiszpańskiego – bezwzględny i potężny.
Można przytoczyć wiele spotkań, w których ta teza ma zastosowanie, ale najświeższe przykłady najlepiej działają na wyobraźnię. Ostatni mecz z Sevillą nie układał się po myśli włoskiego trenera i jego świty. Sędzia mylił się w obie strony i w dodatku Real przegrywał już dwiema bramkami. To go nie powstrzymało. Szedł po swoje, stłamsił Sevillę, która na pewnym etapie sezonu deptała mu po piętach i wydarł jej komplet punktów. Wysłał w świat sygnał, że drużyna z Andaluzji, może i walczyła dzielnie, ale był ktoś zdecydowanie lepszy na przestrzeni całego sezonu.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia i pewnie wielu kibiców Realu chciałoby, żeby ich ulubieńcy utrzymywali tryb sportowy przez cały mecz, ale do tego już raczej nie dojdzie. Królewscy mają swój sposób na wygrywanie. Drużyna Carlo Ancelottiego w każdym meczu ma chwile, w których przechodzi w tryb ładowania akumulatorów. Wówczas rywalom zaczyna się wydawać, że Królewscy są do ogrania, ale w wielu przypadkach to tylko pułapka. Zwłaszcza w drugich połowach Real potrafi napierać z olbrzymią siłą na przeciwników. Gdy rusza ławą i ma dobry dzień, nikt nie jest w stanie go powstrzymać.
Zasada 5. Spraw, by trzon zespołu czuł się ważny
Wielu piłkarzy podkreśla, że na najwyższym poziomie najważniejszym aspektem pracy trenera jest zarządzanie grupą. W tym Ancelotti jest naprawdę dobry. Jeśli nawet, któryś z zawodników narzeka na Włocha, to nie jest piłkarzem, który dużo znaczy dla zespołu. Czasem można mieć pretensje, że jeśli wszyscy są zdrowi, to Carletto sceptycznie podchodzi do tematu rotacji. Z drugiej strony przekonał się, ale nie tylko on, że bez np. Karima Benzemy ani rusz. To akurat była sytuacja wymuszona, ale pokazała, że warto spojrzeć na opieszałość trenera w inny sposób.
Mimo wszystko na innych pozycjach, w niektórych spotkaniach (przede wszystkim w pierwszych miesiącach pracy) mógł nieco częściej dokonywać korekt w składzie. To ocena subiektywna, ale nie bezpodstawna. Ostatnio chyba jednak coś w tym względzie się zmieniło.
Nawet jeśli pojawiają się chwile niezadowolenia piłkarzy, którzy nie boją się mówić co zawiodło i stawiają diagnozę, nadal wszystko opiera się na wzajemnym zaufaniu. Przykład wypowiedzi Thibaut Courtois po El Clasico:
– To, co pokazaliśmy, było nie do zaakceptowania. Brakowało nam kilku piłkarzy, ale przecież Barcelona grała w czwartek. Nie byliśmy zwarci, zostawialiśmy rywalom dużo miejsca, traciliśmy mnóstwo piłek. Przy pierwszym golu byli szybsi na pierwszym słupku. Może nie byliśmy wystarczająco uważni.
Słowa piłkarzy nie są okrągłe, ale nie wykraczają poza granicę dobrego smaku. Włoch trzyma ich w ryzach i na ten moment taka strategia zarządzania się sprawdza. Wszystko w myśl zasady, że jak masz duży potencjał, nie można doprowadzać do zgrzytów i trzeba chwalić za to, co dobre. Poniżej przykład wypowiedzi Ancelottiego po meczu z Sevillą:
– Mój zespół jest zdolny do robienia rzeczy wyjątkowych. Nie straciliśmy pewności siebie. Myślę, że mecze z PSG i Chelsea w Lidze Mistrzów pomogły nam uwierzyć w siebie. Wszyscy czekają, aż Real Madryt się potknie. Ale Real się nie potknie.
Zasada 6. Po pełną pulę
Real ma najwięcej wygranych w lidze, najwięcej bramek, najlepszy bilans, najlepszego strzelca, najlepszego bramkarza. Wiele naj, więc spójrzmy jak wypada pod względem dorobku punktowego w porównaniu do poprzednich do drużyn mistrzowskich z ostatnich lat. Średnia punktów na mecz drużyn mistrzowskich z ostatnich kilku sezonów:
- 21/22 – 2,34*
- 20/21 – 2,26
- 19/20 – 2,29
- 18/19 – 2,29
- 17/18 – 2,45
- 16/17 – 2,45
- 15/16 – 2,39
- 14/15 – 2,47
- 13/14 – 2,37
- 12/13 – 2,63
Posługujemy się średnią, bo sezon trwa. Jest duża szansa, że zespół Carlo Ancelottiego przebije średnie mistrzów z ostatnich trzech sezonów, a to już o czymś świadczy. Ponadto przewaga nad drugą Barceloną (ma jeden mecz zaległy) i trzecią Sevillą wynosi w tym momencie aż 15 punktów. Nie dziwi, że w zespole i otoczeniu klubu pojawia się coś więcej niż tylko zadowolenie.
Nachwaliliśmy się ofensywy, trenera, ale jest jeszcze jeden bohater w tym zespole. Thibaut Courtois wybronił w tym sezonie wiele spotkań. Zarażał spokojem, nawet jeśli jego koledzy, którzy grali pięterko wyżej popełniali błędy. Belgowi należy się przyznanie nagrody specjalnej. Bez niego wiele meczów mogło się wymknąć jego drużynie spod kontroli, ale on trzymał wszystko w ryzach i dawał tlen. Więcej czystych kont zachował Alex Remiro, mniej bramek wpuścił Bono, więcej udanych interwencji miał Luis Maximiano, ale Thibaut Courtois w ogólnym rozrachunku jest od nich lepszy.
Zasada 7. Nie zapomnij o pracy do wykonania
Carlo Ancelotti stara się zarządzać euforią i poczuciem bycia niezniszczalnymi. Wie, że jeszcze pozostało kilka spotkań do rozegrania, a rany po klęsce z Barceloną wciąż są świeże:
– Mam za duże doświadczenie, by czuć się już teraz mistrzem. To prawda, że jesteśmy bardzo blisko, radzimy sobie dobrze i dalej musimy grać dobrze. To jednak ciągle nie koniec. Jutro mamy wielką szansę, by po zwycięstwie jeszcze bardziej się do tego zbliżyć. Tak wszyscy myślimy. Uznajemy jutrzejszy mecz za wielką szansę na przybliżenie się do celu.
Do końca sezonu ligowego pozostało Królewskim sześć spotkań: Osasuna (W), Espanyol (D), Atletico (W), Levante (D), Cadiz (W) i Real Betis (D). Jeśli Real będzie nieomylny w kolejnych spotkania, to będzie mógł się cieszyć z mistrzostwa już po meczu z Espanyolem, o ile Barcelona straci punkty z Realem Sociedad, Rayo lub Mallorką (gra dzień po Los Blancos). Oczywiście, że Real zawsze w pierwszej kolejności myśli o Lidze Mistrzów i może wydawać się, że rozgrywki krajowe w przeszłości traktował nieco po macoszemu, ale wraz z Carlo, Madridistas uczą się cieszyć z sukcesów, które kiedyś wydawały im się mniejsze niż były w rzeczywistości.
WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:
- Inspirująca historia włoskiego self-made mana na hiszpańskiej ziemi
- Pedri. Ambasador elegancji i pomocnik na miarę XXI wieku
- Rodrigo de Paul inny niż w Udinese
- W Hiszpanii przestał strzelać, ale i tak zaraz odejdzie za fortunę
- Królewskie klocki Jenga
Fot. Newspix.pl