To dopiero początek sezonu na kortach ceglanych, ale Hubert Hurkacz zdążył już udowodnić, że czuje się na nich nieźle. A na pewno znacznie lepiej niż w poprzednim roku. Polak był o krok od pokonania Grigora Dimitrowa oraz awansu do półfinału zawodów w Monte Carlo. Po trzech zaciętych setach musiał jednak uznać wyższość Bułgara (4:6, 6:3, 6:7). Na osłodę dla polskich miłośników tenisa: swoje pojedynki w Billie Jean King Cup wygrały Iga Świątek oraz Magda Linette.
Jak wspominaliśmy ostatnio: Hurkacz może wiele zyskać grając na mączce. Tak to bowiem wygląda w światowym tourze, że jeśli masz słabą część roku, to w kolejnym sezonie nie musisz bronić dużej liczby punktów. A polski tenisista w 2021 roku w zawodach na nawierzchni ceglanej seryjnie przegrywał mecze. Jednym występem w Monte Carlo (pokonanie w poprzednich rundach Hugo Delliena, Pedro Martineza oraz Alberto Ramosa) już zatem znacznie przebił swoje ubiegłoroczne dokonania.
Liczyliśmy jednak, że Polak od razu pójdzie na całość. I nie tylko pokona paru mniej znanych rywali, ale rozprawi się w ćwierćfinale z Grigorem Dimitrowem. Bułgar co prawda najlepsze lata ma za sobą, ale w dobrej formie jest w stanie stawić czoła najlepszym. I niestety – dzisiaj poradził sobie z Hubertem. Choć nasz tenisista był naprawdę bliski zwycięstwa.
Szkoda, ale to i tak dobry wynik
Jak bliski? Zacznijmy od tego, że po przegraniu przez Polaka pierwszego seta (w którym w pewnym momencie Bułgar wygrał… dwanaście piłek z rzędu), i wróceniu na właściwe tory w drugim, trzeci należało uznać za szczególnie zacięty. Przy stanie 4:4 Hurkacz uzyskał jednak przełamanie. Wydawał się świeższy od rywala, podejmował lepsze decyzje, a jego minięcie, dzięki któremu wywalczył break pointa, było zagraniem najwyższych lotów. Nic nie wskazywało zatem na to, żeby Dimitrow miał wrócić do meczu. Ale to zrobił.
Dwudziesty dziewiąty zawodnik rankingu ATP po chwili skradł bowiem serwis Polakowi. Trzeba jednak przyznać, że “Hubi” mógł winić wyłącznie siebie. Popełnił parę niewymuszonych błędów, a po przegraniu gema z wściekłości rzucił rakietą o kort. Po chwili natomiast Bułgar wykorzystał własny serwis – i to on prowadził 6:5 w gemach w trzecim secie. Hubert co prawda zdołał jeszcze doprowadzić do tie-breaka, ale w nim nie miał szans z rywalem. Patrząc już na chłodno – decydujące było prawdopodobnie załamanie formy przy prowadzeniu 5:4. Po nim polski zawodnik nie potrafił już “złapać wiatru w żagle”.
Mimo wszystko jego występ na kortach w Monte Carlo należy docenić. Przypomnijmy: rok temu Polak wygrał na mączce jeden mecz. W tym ma już w garści trzy. A awans do ćwierćfinału zawodów rangi ATP 1000 – nigdy wcześniej nie grał w takim na ziemi – jest na dodatek nieźle punktowany. Hurkacz zdobędzie więc trochę “oczek” do światowego rankingu, co może mu pomóc w powrocie do najlepszej dziesiątki rankingu.
Iga po raz osiemnasty
Dla Igi Świątek oraz Magdy Linette turniej Billie Jean King Cup miał przede wszystkim posłużyć jako przetarcie przed najważniejszymi turniejami na kortach ceglanych. Mówimy jednak o zawodach, w którym biorą udział reprezentacje krajów. A to oznacza, że – po raz pierwszy od 2019 roku – mieliśmy okazję obejrzeć polską liderkę zestawienia WTA w biało-czerwonych barwach. No może nie do końca takich, bo strój Polski był wyłącznie w białym kolorze, ale fakt faktem – Iga grała na korcie w Radomiu dla kadry Polski.
I to grała znakomicie. Co prawda nie spodziewaliśmy się, żeby Rumunka Mihaela Buzarnescu mogła sprawić jej jakiekolwiek problemy. To w końcu tenisistka spoza pierwszej setki rankingu. No ale właśnie – Świątek absolutnie zmiotła ją z kortu. Pierwszego seta wygrała w 28 minut, drugiego w 24 minuty. Łącznie straciła tylko jednego gema (6:1, 6:0). Dzisiejsze zwycięstwo jest już osiemnastym z rzędu Polki na światowych kortach (to najlepszy wynik w WTA w ostatnich latach, o czym możecie przekonać się w tym tekście).
– Myślę, że awans w rankingu WTA dał mi wiele pewności siebie – mówiła nasza tenisistka w wywiadzie pomeczowym. – To ja teraz mogę nakładać presję na przeciwniczki. Granie przeciwko leworęcznej tenisistce? To dla mnie nie problem, lubię rywalizować z takimi rywalkami, zresztą w ostatnich tygodniach mierzyłam się między innymi z Petrą Kvitovą, która też jest leworęczna. Bycie liderką reprezentacji? To dla mnie coś nowego i nietypowego, bo jestem najmłodsza w kadrze [Iga minimalnie przekłamała sytuację, Maja Chwalińska jest od niej o kilka miesięcy młodsza – przyp. red.], nie należę do władczych osób. Myślę więc, że potrzebuję trochę czasu, żeby się przyzwyczaić.
Z racji, że swój mecz z Iriną Begu wygrała dzisiaj Magda Linette (6:1, 4:6, 6:2), sytuacja naszego zespołu w Billie Jean King Cup jest znakomita. W rywalizacji z Rumunią Polska prowadzi 2:0. Jutro dojdzie do kolejnych starć – Iga zagra z Begu, Linette z Buzarnescu, a do deblowej rywalizacji przystąpią Magdalena Fręch oraz Alicja Rosolska. Jeśli Polki wygrają choć jedno z nich, awansują do turnieju finałowego, który będzie miał miejsce już w późniejszym terminie.
Fot. Newspix.pl