Reklama

Popis Hurkacza! Pokonał Miedwiediewa i jest w półfinale turnieju w Miami

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

31 marca 2022, 22:19 • 5 min czytania 4 komentarze

Hubert Hurkacz i Floryda to para idealna. Polak wygrał do tej pory w swojej karierze cztery turnieje ATP – z czego dwa właśnie tam. W tym ten, który jest jego największym sukcesem – imprezę rangi 1000 w Miami. Dziś w tym samym miejscu w świetnym stylu pokonał Daniiła Miedwiediewa i awansował do półfinału. Do obrony tytułu pozostały mu ledwie dwa mecze. Aż żałujemy, że w okolicach Miami nie rozgrywa się któregoś z Wielkich Szlemów. 

Popis Hurkacza! Pokonał Miedwiediewa i jest w półfinale turnieju w Miami

Gra jak u siebie w domu

Hurkacz na Florydzie przebywa stosunkowo często. Tam ma jedną ze swoich baz treningowych, odpowiada mu klimat, słońce, wilgotność powietrza, korty. Słowem: wszystko. I gdy przychodzi do grania właśnie w tym stanie USA, pokazuje to niezmiennie. W zeszłym sezonie na drodze do sukcesu w Miami ograł pięciu wyżej rozstawionych od siebie tenisistów! Po kolei odprawiał wówczas Denisa Shapovalova, Milosa Raonicia, Stefanosa Tsistipasa, Andrieja Rublowa i Jannika Sinnera. Grał wielki turniej i wygrał w pełni zasłużenie.

Hubert odniósł wtedy największy sukces w karierze, ale paradoksalnie… to w tym sezonie Miami jest dla niego ważniejsze. 1000 punktów wywalczonych na Florydzie to bowiem duża część jego ogromnego dorobku. I gdyby ją stracił, to zaliczyłby spory spadek w rankingu.

Część stracić, owszem, nadal może, ale już wiadomo, że nie będzie to tak bolesne, jak gdyby przegrał w pierwszym czy drugim spotkaniu. Bo Polak nadal czuje się w tym turnieju jak w domu. I to podwójnie, bo poza tym, że w singlu, znakomicie gra też w debla z Johnem Isnerem.

Reklama

W grze pojedynczej pokonał już Artura Rinderknecha, Asłana Karacewa i Lloyda Harrisa. Owszem, to nie rywale pokroju tych, z jakimi mierzył się rok temu, ale Rosjanin sprawić problemy umie każdemu tenisiście, a z Hubertem uciekał się też do niezbyt czystych sztuczek, jak wziętej na żądanie przerwy medycznej przed ostatnim gemem meczu, mimo że ewidentnie nic mu nie dolegało. Ale i Polak nic sobie z tego nie zrobił, bo świetnie funkcjonującym serwisem zamknął mecz. Z Harrisem serwis też był istotny, bo i zawodnik z RPA ma niczego sobie podanie. W pierwszym secie jeszcze nim imponował, w drugim zupełnie nie. I Hubert wygrał 7:6, 6:2.

Równocześnie Hurkacz gra też jednak w Miami w debla i tam doszedł już do półfinału. Wczoraj razem z Johnem Isnerem wyeliminowali najwyżej rozstawioną parę Ram/Salisbury (jeden od poniedziałku będzie liderem, drugi wiceliderem deblowego rankingu ATP) po znakomitym spotkaniu. Jeszcze dziś zagrają z Nickiem Kyrgiosem i Thanasim Kokkinakisem, mistrzami Australian Open. Znając Australijczyków, naprawdę warto będzie rzucić na ten mecz okiem

Ważniejszy pozostaje jednak dla nas singiel, dlatego bardziej obchodziło nas starcie Hurkacza z Daniiłem Miedwiediewem. I dlatego cieszyć możemy się już teraz.

Hubert wymierza sankcje

Władze ATP nie zawiesiły rosyjskich tenisistów, ci więc nadal grają – tyle że bez flagi swojej ojczyzny przy nazwisku. Miedwiediew był w Miami już drugim zawodnikiem z Rosji, z którym Hurkacz się zmierzył. O ile Karacew nie dał wielu powodów do sympatii, o tyle Daniiła większość osób raczej lubi, a i on sam – co warto dodać – wypowiadał się przeciw wojnie już w pierwszych dniach rosyjskiej inwazji.

Inna sprawa, że brak flagi przy nazwisku to właściwie żadne sankcje. W Miami Hubert wziął więc sprawy we własne ręce. I nie tylko Daniiła pokonał, ale też uniemożliwił mu powrót na pozycję lidera ranking ATP. Bo do tego Miedwiediew potrzebował wygranej w dzisiejszym meczu.

Reklama

Hubert od samego początku pokazywał, że jest dobrze dysponowany, przełamując rywala już przy pierwszej okazji. Choć może właściwiej byłoby napisać, że to ten wręczył mu breaka, bo ostatni punkt oddał podwójnym błędem serwisowym. Inna sprawa, że wcześniej Hurkacz zdążył już zaimponować, bo grał niezwykle dokładnie i precyzyjnie, wchodziło mu właściwie wszystko, czego by nie spróbował. W kolejnych gemach utrzymywał zresztą poziom, ale też Daniił powoli się budził.

Dlatego na korcie mieliśmy coraz więcej emocji. Co gema któryś z nich bronił się przed break pointami, a przy 2:5 Miedwiediew odparł nawet dwie piłki setowe – raz świetnym serwisem, drugi raz znakomitym backhandem, jego główną bronią. Hubert za to coraz częściej próbował ataków przy siatce, ale te działały z bardzo różnym skutkiem. Bo kto jak kto, ale Daniił mijać rywali potrafi doskonale. Pokazał to też w dziewiątym gemie, gdy po kilku błędach Huberta odrobił stratę przełamania a chwilę później wygrał również własne podanie.

Sytuacja więc się wyrównała, szybko okazało się, że będziemy mieli tie-breaka. A w tym obaj grali znakomicie, Hurkaczowi nie udało się wykorzystać dwóch kolejnych piłek setowych. O losach partii zadecydował ostatecznie… łut szczęścia. Hubert jedną z piłek odbił tak, że ta jakimś cudem przeszła na drugą stronę kortu tuż za siatką. Miedwiediew do niej dobiegł, ale posłał w aut. To dało Polakowi piątą piłkę setową. Tę już wykorzystał.

Drugi set nie miał podobnej dramaturgii, choć przez pewien czas Daniił był w stanie nawiązać wyrównaną walkę z nadal świetnie grającym Polakiem. Z czasem jednak grał coraz gorzej, w końcu wezwał nawet na kort lekarza, sugerując, że kręci mu się w głowie. Ten ocenił jego stan, dał mu tabletkę i Rosjanin spróbował powalczyć. Wyszło kiepsko, zresztą miał już wtedy stratę przełamania, a w dziewiątym gemie Hubert zdobył drugiego breaka, kończąc tym samym mecz. Wynik? 7:6 6:3.

Wicelider rankingu musiał uznać wyższość Polaka, który wyrównał bilans ich pojedynków – od dziś wynosi on 2:2.

W oczekiwaniu na… wielki talent?

Bohaterem ostatnich kilkunastu dni w męskim tenisie jest dla wielu Carlos Alcaraz, zawodnik z rocznika 2003, który za nieco ponad miesiąc będzie świętować 19. urodziny, a już teraz gra jakby miał na karku o dekadę więcej. W Indian Wells zagrał genialny – choć ostatecznie przegrany – półfinał z Rafą Nadalem, w Miami jest już w ćwierćfinale. Jest w gronie tenisistów mających najwięcej zwycięstw na początku tego sezonu. Już teraz wielu polskich fanów chciałoby, żeby to właśnie on zagrał z Hurkaczem, bo taki mecz może być prawdziwym widowiskiem.

Kto wie jednak, czy lepszy od Alcaraza nie okaże się Miomir Kecmanović, Serb, który pod nieobecność Novaka Djokovicia dba o to, by jego rodacy mieli trochę powodów do zadowolenia i też notuje znakomity początek sezonu. To zresztą też młody, 22-letni zawodnik, ale i gość, który pewnie stanowiłby dla Hurkacza mniejsze wyzwanie. Co nie oznacza, że nie mógłby go pokonać – tym bardziej, że raz już to zrobił. Ale dawno temu i na innej nawierzchni – w 2019 roku na mączce w Rzymie.

Z kim Hubert by się jednak w półfinale nie zmierzył, śmiało można zakładać, że stać go na zwycięstwo. Bo gdzie jak gdzie, ale w Miami radzi sobie tak, jakby na tamtejszych kortach się urodził. Dziś zresztą spróbuje to jeszcze udowodnić we wspomnianym meczu deblowym.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Czy utrzymamy się w Lidze Narodów?

AbsurDB
1
Czy utrzymamy się w Lidze Narodów?

Inne sporty

Tenis

Tenisowy maraton z happy endem. Magda Linette zdobyła punkt dla Polski

Sebastian Warzecha
1
Tenisowy maraton z happy endem. Magda Linette zdobyła punkt dla Polski

Komentarze

4 komentarze

Loading...