Ależ to było spotkanie! Napędzane fanatycznymi kibicami Galatasaray postawiło się Barcelonie. Turecki klub nawet prowadził, ale ostatecznie zespół Xaviego pokazał lepszą skuteczność i awansował do 1/4 finału Ligi Europy. Tureccy fani wściekali się, kiedy goście grali na czas. Na boisko leciały butelki, kubki i wszystko co kibice mieli pod ręką. Nic to jednak nie dało.

W pierwszym meczu na Camp Nou dość niespodziewanie padł bezbramkowy remis. Fanatyczni fani Galaty liczyli więc na to, że ich drużyna zepnie się na Blaugranę i mimo słabych wyników w tureckiej Super Lig (klub ze Stambułu zajmuje dopiero 11. miejsce) sprawi sensację, eliminując hiszpańskiego potentata.
Galatasaray – Barcelona. Połamana chorągiewka
Na początku wypełniony po brzegi Nef Stadium (ponad 52 tysiące ludzi) po prostu i dosłownie kipiał. To był wulkan energii, krzyku i gwizdów, kiedy tylko Barca była przy piłce. Drużyna hiszpańskiego trenera Domeneca Torrenta zaczęła od idealnej sytuacji zmarnowanej przez Batefimbiego Gomisa. 36-letni francuski napastnik w zasadzie był już sam przed bramką Barcelony, ale w ostatniej chwili Marc-Andre ter Stegen został wyręczony przez Jordi Albę. Przy kolejnej okazji gospodarze dopięli swego. Dośrodkowanie Rumuna Alexandru Cicaldau z rożnego wykorzystał brazylijski stoper Marcao. Stadion ogarnął obłęd i wybuch radości. Atmosfera udzieliła się strzelcowi gola, bo defensor w dzikiej ekstazie połamał kopnięciem chorągiewkę narożną.
Galatasaray – Barcelona. Busquets nadal daje radę
Barcelona jednak się otrząsnęła. Spory wpływ mieli w tym: Pedri, Ferran Torres i Frenkie de Jong. Pierwsi dwaj rozegrali koronkową akcję i wyrównali. Były napastnik Manchesteru City (Torres) dograł do 19-latka, a ten się zabawił, bo zamarkowaniem strzału położył na ziemię kilku zawodników Galatasaray. De Jong imponował ruchliwością i częstotliwością zmiany pozycji. Czasami pojawiał się nawet w ataku. Pierre-Emerick Aubameyang wycofywał się wtedy do drugiej linii. Przed przerwą Gabończyk obił strzałem głową poprzeczkę, ale już w drugiej połowie to właśnie on uciszył fanatyków Galaty, wyprowadzając Katalończyków na prowadzenie.
Z dobrej strony w Stambule pokazał się też Sergio Busquets. 33-letni defensywny pomocnik pokazał, że może jeszcze grać na wysokim poziomie. Wprowadzał bardzo dużo spokoju przy budowaniu akcji gości. Notował też sporo przechwytów.
Galatasaray – Barcelona. Turecki Messi był nieskuteczny
W tureckiej drużynie podobać się mógł skrzydłowy Kerem Aktürkoğlu. 23-latek ma szybką nogę i potrafi zakręcić rywala dryblingiem. Porównania do Leo Messiego (pewnie z racji niewielkiego wzrostu i podobnego sposobu poruszania) są jednak na razie mocno przesadzone. Turek zmarnował przynajmniej jedną niezłą okazję. Galata blisko szczęścia była po uderzeniu z dystansu Patricka van Aanholta. Holenderski lewy obrońca minimalnie przestrzelił.
Natomiast inny Holender, Ryan Babel, jest już bardziej znanym nazwiskiem, niż przydatnym piłkarzem. 35-latek robił sporo wiatru, ale na Barcelonę było to za mało. Kibice Galatasaray źle znosili grę na czas ze strony przybyszów z Hiszpanii. W stronę Gerarda Pique czy Jordi Alby kilka razy leciały butelki i wszystko inne, co rozwścieczeni ludzie na trybunach mieli pod ręką. Raz sędzia Daniele Orsato przerwał nawet spotkanie na kilkadziesiąt sekund. Nic to jednak nie dało.
Katalończycy awansowali i mogą spokojnie przygotowywać się do niedzielnego El Clasico. Z Królewskimi Barca będzie musiała jednak pokazać jednak zdecydowanie więcej niż w stolicy Turcji, żeby zdobyć chociażby punkt na Santiago Bernabeu.
GALATASARAY – BARCELONA 1:2 (1:1)
Bramki: Marcao 28 – Pedri 37, Aubameyang 50
WIĘCEJ O BARCELONIE:
- Przebudowana ofensywa Barcelony, czyli kataloński tuning
- Umowa Barcelony ze Spotify stała się faktem
- Barcelona z limitem płacowym… na minusie
Fot. Newspix
Do budy tureckie bydło brawo Barca jebac turasow kozojebow
Fajne boisko. Wczesny Mourinho.
Ledwo, ledwo idą. Zapewne kariera farsy zakończy się na następnej rundzie.
twoja skonczyla sie w chwili narodzin
w następnej rundzie trafią Rangers albo Bragę i przejdą…
jebać FC Farsę!!!
Powtórzenia (Gabończyk), nie zawsze odwrócenie szyku broni się stylistycznie.
„ Były napastnik Manchesteru City (Torres) dograł do 19-latka, a ten się zabawił, bo zamarkowaniem strzału położył na ziemię kilku zawodników Galatasaray.”
Taaaa, kurwa kilkuset ich położył na ziemie. Cały stadion od razu pierdolnal na podłogę jak młody zamarkował strzał. Jebnij się w łeb.
No, 3 położył . O co ci chodzi?
A trzech to kilku. Coś na polskim wagarowałeś.
Nie pij już lepiej, bo ci na wzrok idzie. Na ziemie położył DWÓCH. Gdzie ty kurwa trzeciego widziałeś? Ślepia płatają ci figle, typie. Zapraszam do okulisty.
Nie obsrajta sie. Niedlugo bedziecie wiwatowac w lidze konfederacji.
Hahaha… Real swojego meczu w LM nie wygrał tylko PSG przegrało, ale Barca w pucharze pasztetowej z jakimiś tureckimi słabeuszami zagrała meczycho.. robicie z siebie durni.
Powtarzanie za głupolami „puchar pasztetowej” robi z ciebie takiego samego głupca. Mniej pychy a więcej lodu na łepetynę. Ten puchar jest po to, aby takie biedne nacje jak nasza, mogły też pograć.
I kto robi z siebie durnia?
Jakoś nie widzę naszej nacji ani w pucharze pasztetowej ani nawet piętro niżej w intertoto. Z czym do ludzi. Tu jest artykuł o Barcelonie, a nie o naszych orłach. Co dla nas sufitem dla niej podłogą. W jej kontekście LE to puchar pasztetowej. Gloryfikowanie tego zwycięstwa przy tym co pisali wcześniej o Realu to FARSA.
To jaki Madrytczoki mają kompleks na punkcie Blaugrany jest absurdalne. Gracie najpewniejszy sezon od lat, a i tak gadacie o Barcy. Jak obskoczycie wpierdol korekcyjny w niedzielę to może zamkniecie te mordy na kilka dni. 🙂
Na trybunach młyn jak w Niecieczy
Powtórzcie jeszcze 10 razy „galatasaray – barcelona”, koniecznie w nagłówkach. Seowca z superaka zatrudniliście czy wąsowski sam z siebie wynosi spamowe taktyki?
Mimo kłopotów jakie miała Barcelona i sportowych i organizacyjnych powoli widać malutkie światełko w tunelu.Oby się w miarę odbudowali