Reklama

Dwa celne strzały, oba z karnych i zwycięstwo. Ekstraklasa wróciła na pełnej

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

04 lutego 2022, 21:01 • 3 min czytania 45 komentarzy

No i jest, wylazła z pokoju! Wreszcie wróciła Ekstraklasa, bo owszem, przez telenowele związaną z wyborem selekcjonera było się czym zimą ekscytować, ale umówmy się – szybko przestało być to zjadliwe. A w lidze co chwilę dzieje się coś innego, najczęściej mało poważnego, natomiast: nudy nie ma. Pierwszy mecz był tego znakomitym potwierdzeniem. Logiki nie za dużo, emocji jednak już sporo. Trzy punkty zostały w Niecieczy.

Dwa celne strzały, oba z karnych i zwycięstwo. Ekstraklasa wróciła na pełnej

Wspomnieliśmy o logice, bo pewnie gdyby Jagiellonia prowadziła po pierwszej połowie 3:0, miałoby to całkiem sporo sensu. To goście prowadzili grę, stwarzali sobie sytuacje, generalnie widać było, że przyjechali do czerwonej latarni ligi. Sam Trubeha mógł te trzy bramki sobie zaliczyć, ale…

  • Najpierw jego strzał po długim rogu świetnie wyjął Loska,
  • Uderzenie głową pod poprzeczkę też sparował bramkarz Bruk-Betu,
  • Z kolei gdy Loska siedział już na dupie, to Trubeha prawie się zabił o piłkę, a potem kopnął w obrońcę Słoników.

Można więc z drugiej strony powiedzieć, że to logiczne – masz Trubehę, więc nie strzelasz. Ale też dajcie spokój, nawet największy kasztan musi tutaj wpakować przynajmniej jedną sztukę. Toteż nazwijmy to logiczną incepcją.

Natomiast i tak trzeba wspomnieć, że gospodarze przez długi czas nie istnieli. W ataku stworzył sobie tylko jedną sytuację, kiedy Pazdan podał im piłkę. Poszło z tego dośrodkowanie, Bonecki dołożył głowę, ale futbolówka trafiła w słupek. Poza tym – nic, null, zero. Drzewa umierały stojąc.

Aż do momentu, gdy Jagiellonia znów podała Bruk-Betowi pomocną dłoń. Dwoma dość durnymi rzutami karnymi. Najpierw Romanczuk w niegroźnej sytuacji kopnął rywala w szesnastce i sędzia Jakubik – po tysiącu minut rozważań, przemyśleń, analiz, wywiadów, komentarzy – wskazał na wapno. Potem Alomerović ZMASAKROWAŁ Wlazłę, kiedy chciał piąstkować, a wypiąstkował przeciwnikowi wszystkie wnętrzności.

Reklama

A jaki zdziwiony! Nic nie było! Owszem, było. Pierwszą jedenastkę wykorzystał Wlazło, drugą Biedrzycki (bo zmasakrowany Wlazło nie był w stanie). Ale trzeba oddać, że sędzia Jakubik był w tym meczu bardzo, bardzo słaby. Wprowadzał nerwowość, w jednej akcji za podobne przewinienie dał kartkę, w drugiej – już nie. Nie był pewny swoich decyzji. Faul Romanczuka analizował masę czasu, z kolei wejście w Romanczuka w polu karnym już kompletnie go nie interesowało. Naprawdę – mizerny występ.

Wracając do samego spotkania w kontekście sportowym – w tak kuriozalny sposób doszliśmy do momentu, w którym Bruk-Bet oddał dwa celne strzały, oba z karnych, i miał dwie bramki. Tak się też skończyło. Niecieczanie nie grali wcale dobrze. Natomiast ile mieliśmy spotkań jesienią, kiedy grali ciekawie, a schodzili z boiska pokonani… Czy da się dojechać na punktowanych paździerzach do utrzymania? Tak. Czy na ładnym stylu bez punktów można zrobić to samo? Nie.

Jagiellonia próbowała odwrócić losy tego spotkania, Nowak wpadł w szał zmian, nie minęło 15 minut drugiej połowy, a już było czterech piłkarzy na boisku. Jeden z nich strzelił bramkę – Mystkowski, który swoją drogą zimą był wypychany z klubu. Jaga rozprowadziła kontrę, poszło zagranie w pole karne, Bida przytomnie wycofał do Mystkowskiego i ten nie dał szans po drugim rogu Losce.

Białostoczanie próbowali wziąć jeszcze ten remis, ale nie chciało wpaść. Cernych mylił się z dystansu o centymetry, po nieudolnym chwycie Loski z pięciu metrów Romanczuk kopnął prosto w niego. Działo się dużo, Jaga oddała ponad cztery razy więcej strzałów niż gospodarze, ale ostatecznie, wiadomo, liczy się co w sieci.

Natomiast podkreślmy: tak jak nie jaralibyśmy się na miejscu kibiców niecieczan, że teraz idą w górę tabeli i nic ich nie powstrzyma, tak na miejscu fanów Jagiellonii, nie załamywalibyśmy rąk. Jeśli indolencja z przodu będzie się powtarzać – owszem. Ale dziś goście nie byli nudni i bez pomysłu. Po prostu nie zawsze lepszy wygrywa.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Reklama

 

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Ekstraklasa

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

45 komentarzy

Loading...