Reklama

Maraton dla Igi! Polka awansowała do półfinału Australian Open

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

26 stycznia 2022, 07:31 • 4 min czytania 21 komentarzy

To drugi najlepszy wynik Polki w wielkoszlemowym turnieju! Iga Świątek jest już w czwórce najlepszych zawodniczek Australian Open, a drabinka wskazuje na jedno – to wcale nie musi być koniec jej pięknej przygody w Melbourne.

Już mecz Polki w czwartej rundzie – z Soraną Cîrsteą – nie był dla osób o słabych nerwach. To, co jednak spotkało ją w ćwierćfinale, może przejść do historii naszego tenisa. Mówimy o wojnie na wyniszczenie – Świątek spędziła na korcie ponad trzy godziny. W ich trakcie przegrała pierwszego seta, wielokrotnie przełamywała rywalkę i była przełamywana, popełniała błędy, ale imponowała też kapitalnymi zagraniami. Ostatecznie nie dała się złamać 36-letniej Estonce. Iga pokonała Kaię Kanepi 4:6, 7:6, 6:3 i zagra w półfinale Australian Open!

Patrząc wyłącznie na pozycje rywalek w rankingu WTA – drabinka turnieju ułożyła się dla Igi Świątek znakomicie. Już wczoraj stało się jasne, że na drodze do ewentualnego finału nie spotka żadnej zawodniczki z pierwszej dwudziestki. Takie sytuacje w turniejach wielkoszlemowych są oczywiście niezwykle rzadkie. Ale należy też pamiętać o jednym – żeński tenis rządzi się własnymi prawami.

O ile rywalizacja panów nie jest tak otwarta na niespodzianki, w zawodach rangi WTA do zwycięskich marszów zawodniczek spoza czołówki dochodzi znacznie częściej. Pamiętamy, jak to wyglądało choćby w ubiegłorocznym US Open gdzie w finale spotkały się nastoletnie tenisistki, których nikt, ale to nikt, nie wymieniał w gronie kandydatek do zwycięstwa. Lekceważenie Kai Kanepi, ćwierćfinałowej rywalki Igi, nie miało zatem racji bytu.

Owszem – Estonkę można było przedstawić jako 36-letnią tenisistkę spoza setki rankingu. Ale należało też wspomnieć, że dysponuje kapitalnym serwisem i bardzo mocnym uderzeniem – a to charakterystyka, która bywa niewygodna dla Polki. W końcu Maria Sakkari – ubiegłoroczna zmora Świątek – dysponuje identyczną.

Mimo wszystko początek meczu w ćwierćfinale Australian Open wyglądał dla naszej tenisistki obiecująco.

Wykorzystany prezent

Przede wszystkim – na samym początku to Kanepi dłużej się męczyła przy własnym podaniu. Nie zdobywała gemów po kilku szybkich wymianach – wręcz przeciwnie, potrzebowała grać na przewagi. W przypadku Igi też nie mówiliśmy o dominacji, ale jednak prezentowała się lepiej od rywalki. Niestety – do czasu. W końcu dały o sobie znać dwie rzeczy – podwójne błędy oraz słaba skuteczność przy drugim serwisie.

Polka została przełamana przy stanie 3:3. I choć w kolejnych gemach walczyła – jeden z nich trwał ponad piętnaście minut! – to nie zdołała zatrzymać Estonki. Ta, nawet jak znajdowała się w tarapatach, potrafiła ratować się serwisem. Albo niezwykle mocnym forhendem (co ciekawe – według statystyk – bije nim w tym turnieju mocniej od… Daniiła Miedwiediewa oraz Jannika Sinnera).

Pierwszy set trafił zatem w ręce 36-latki. A drugi zaczął się dla niej najlepiej jak mógł. Od razu przełamała naszą tenisistkę. Na całe jednak szczęście – po chwili Polka odpowiedziała tym samym. A następnie wygrała trzy gemy z rzędu! Wydawało się, że Kanepi już do tej partii nie wróci. Ale mimo tego, że jej poziom gry wyraźnie spadł, zdołała uzyskać kolejne przełamanie, a także doprowadzić do tie-breaka.

To nie jest sport… dla starych ludzi?

Generalnie Iga wyglądała na znacznie świeższą, lepiej poruszała się po korcie, popełniała też nieco mniej błędów od rywalki. Ale to nie do końca przekładało się na wynik. Dopiero w tiebreaku było widać, która tenisistka prezentuje lepszy tenis, która lepiej znosi dłuższe wymiany. Polka nie miała wówczas problemów z ogrywaniem Estonki – szczególnie że świetnie zaczął funkcjonować jej return. Kiedy przy stanie 3:2 Polka idealnie odegrała piekielnie mocny serwis Kanepi, ta mogła tylko załamać ręce.

Świątek zatem zgarnęła drugą partię i inicjatywa znajdowała się po jej stronie. Jedyne, co nas martwiło, to fakt, że Kanepi świetnie w przeszłości radziła sobie w „trzysetówkach” – z poprzednich siedemnastu wygrała… czternaście. Tym razem jednak szczęście nie miało prawa się do niej uśmiechnąć. Co prawda jeszcze dwa razy przełamała Polkę (przy 1:2 oraz 2:5), ale poza tym zdecydowanie od niej odstawała. Cóż, trzy godziny na korcie zebrały swoje żniwa.

– W pierwszym secie moim błędem problemem było to, że nie wykorzystywałam breakpointów. Powinnam była być bardziej skoncentrowana. W drugim secie się w tym efekcie poprawiłam, miałam lepszą skuteczność, grałam też lepiej forhendem. Ona prezentowała się jednak świetnie, była w świetnej formie fizycznej – mówiła Iga po meczu z Kanepi. A potem napisała na kamerze (co stało się już jej tradycją podczas Australian Open): „dziękuje za wsparcie, #zmęczona”.

Aż szkoda, że Polka na kort ponownie wyjdzie już jutro, bo nie ma dużo czasu na odpoczynek. Na razie najważniejsze jest jednak to, że wywalczyła awans do półfinału. W nim zmierzy się z Danielle Rose Collins. Dla 29-latki z USA półfinał AO jest wyrównaniem najlepszego wyniku w turniejach wielkoszlemowych w karierze (1/2 AO w 2019). Niezależnie od tego, czy awansuje do finału, czy nie, wkrótce znajdzie się na najwyższym miejscu w rankingu WTA w karierze (przynajmniej 14.).

Fot. Newspix.pl

Maraton dla Igi! Polka awansowała do półfinału Australian Open

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
4
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Australian Open

Komentarze

21 komentarzy

Loading...