

Opublikowane 26.01.2022 17:19 przez
Jakub Olkiewicz
Kompletnie nie dziwi mnie przeciąganie terminu wyboru nowego selekcjonera, zwłaszcza, że przecież najmocniejsze ligi ciągle grają, a co za tym idzie – niektóre drużyny ciągle przegrywają. Stąd już tylko krok do: „niektóre kluby ciągle zwalniają trenerów o przyzwoitym warsztacie i CV”. Na początku trochę szydziłem, że skoro zwolniono Beniteza, to teraz całą rekrutację trzeba przeprowadzić od początku, już z udziałem byłego trenera Evertonu. Ale gdy teraz ze stołka poleciał jeszcze Claudio Ranieri?
Żarty żartami, z doniesień od ludzi bliskich prezesowi PZPN-u wynika, że zostało kilku kandydatów, którzy byli rozpatrywani niemal od początku, teraz po prostu trwają już bardzo twarde negocjacje. Sam Cezary Kulesza zapowiedział – decyzja zostanie podjęta do końca stycznia, by najpóźniej ostatniego dnia tego miesiąca zaprezentować nowego trenera na Stadionie Narodowym, z pompą i anturażem godnym takiego wydarzenia.
I moim zdaniem – wszystko okej. Nie jestem nawet zmęczony tym huraganem newsów, o tym, że Cezary Kulesza zjadł już śniadanie, a na obiad zamówił barszcz ukraiński (przypadek, wątpię). Coś się w tej piłce dzieje, a przecież okres wybitnie ogórkowy, poza tym – upływający czas pozwala bardziej gruntownie przeanalizować, w którym miejscu jesteśmy, jakie przed nami ścieżki i co właściwie może się wydarzyć w najbliższych miesiącach i latach.
Pierwszy wniosek, który jest już dla mnie zupełnie jasny – upadł projekt pt. wszystkie ręce na pokład, ratujemy mundial, potem się zobaczy. Nie jestem pewny, czy to jest na pewno dobra decyzja, ale w piłce jednego można być pewnym – nigdy nie ma odpowiedniego momentu na rozpoczęcie wprowadzania „długofalowej wizji”. To jest absolutny standard, niezależnie od poziomu i aspiracji. Nie zatrudnisz „trenera na lata, który potrzebuje dużo czasu, zanim jego rozwiązania zaprocentują”, gdy walczysz o utrzymanie. Gdy zbliżają się baraże o awans do wyższej ligi. Gdy niewiele dzieli cię od pucharów. Gdy masz za sobą dobry sezon – dajesz szansę tym, którzy prowadzili klub w dobrym sezonie. Gdy masz za sobą kiepski sezon – zazwyczaj jesteś w takich tarapatach, że myślisz o jak najszybszym odbiciu, a nie tym, gdzie klub się znajdzie za 5 lat.
W reprezentacji jest podobnie. Okręt zawsze jest w budowie, co gorsza – zawsze jest jednocześnie na pełnym morzu. Nie ma sytuacji, gdy na pół roku zostaje w stoczni i tym bardziej nie ma sytuacji, że miesiącami dryfuje sobie spokojnie po oceanie. Początkowo ja sam skłaniałem się ku opcji: wszystkie siły na baraże. Po pierwsze – bo możliwe, że to ostatni turniej z TAKIM Robertem Lewandowskim, po drugie – bo to nieprawdopodobne pieniądze i jeszcze większy prestiż. Po trzecie wreszcie – następna wielka impreza dopiero w 2024 roku, następny mundial dopiero w 2026, do tego czasu piłka może już być w kompletnie innym miejscu. Trzeba patrzeć na najbliższe miesiące, bo bez Kataru straty będziemy liczyć w milionach, a rany lizać latami.
Przy takiej optyce rosną szanse polskiego trenera, który nie będzie musiał poznawać całej kadry na nowo, rosną szanse – konkretnie – Adama Nawałki, który wszedłby prawie jak do siebie. Rosną szanse ludzi, którzy więcej potrafią osiągnąć emocjonalnymi przemówieniem czy nietypowym fortelem taktycznym, maleją szanse tych, którzy wypracowują styl i strategię meczową mozolną benedyktyńską pracą na niezliczonych treningach. Wiemy doskonale, że przed Moskwą będą dwa czy trzy treningi, właściwie na przybicie sobie piątek i ustalenie, czy nikogo akurat nie boli łydka. A zakładamy, że stawka jest na tyle duża, by każde, choćby minimalne zwiększenie szans było warte rozważenia. W takim układzie ważne jest szybkie rozstrzygnięcie, kto stanie za sterami. Ważne jest natychmiastowe rozpoczęcie pracy przed barażami, ważne jest, by od razu skupić się na tych dwóch meczach, które mogą nam dać Katar. Czyli: Polak, najlepiej z doświadczeniem w pracy reprezentacyjnej, znający i piłkarzy, i przeciwników. Nawałka, jak nic, im szybciej, tym lepiej.
Do tych konkretnych warunków, w jakich się znaleźliśmy potrzebni są ludzie z konkretnym zestawem cech – i według tego formatu faworyt jest jeden, jest nim właśnie Adam Nawałka.
Ale dopuszczam do siebie myśl – być może to optyka niewłaściwa. Może właśnie teraz jest czas na to, by „usiąść na spokojnie”. Poszperać, poszukać, popytać, może nawet specjalnie poczekać na zorganizowanie dodatkowych środków na zatrudnienie trenera klasy premium? Moim zdaniem założenia tutaj ulegają drastycznej zmianie, paradoksalnie – trochę jak przy zatrudnianiu Sousy. W koszta wliczamy delikatne obniżenie szans na zwycięski baraż. Tracimy te atuty, o których pisałem wcześniej – znajomość kadry, realiów pracy, wypracowane relacje z częścią drużyny. To atuty niewielkie, ale nadal: to atuty. W zamian zyskujemy jednak szansę, że nowy szkoleniowiec stworzy coś więcej już w ramach eliminacji do Euro 2024 oraz rozgrywanych po drodze meczów Ligi Narodów. Że zbuduje sobie własny zespół, z autorską strategią, wypracuje własne relacje, stworzy własną hierarchię i reguły działania, które okażą się lepsze od tych, które mógłby zaoferować Nawałka czy inny polski trener.
Mówiąc wprost – być może na mecz z Rosją lepszy byłby Nawałka. Ale na kolejne dziesięć spotkań? Piętnaście, dwadzieścia, kolejny duży turniej? Być może lepszy będzie topowy fachowiec z zagranicy, na którym oprzemy pracę nie przez najbliższy kwartał, ale najbliższe trzy lata. Im dłużej o tym myślę – tym więcej dostrzegam zalet takiego ruchu. Ucięcie wszystkich dyskusji, ucięcie spekulacji o tym, co dalej, czy trener pozostanie na stanowisku mimo porażki w Moskwie. Odpada nam problem z tym, czy zwycięzca baraży ma normalnie jechać na turniej (widziałem propozycję: Nawałka na baraż, Szewczenko do Kataru!), odpada nam problem co z eliminacjami, jeśli turniej w Katarze okazałby się kompromitacją na miarę Mistrzostw Świata w Rosji. Dajemy czas, zaufanie, narzędzia i czekamy, aż maszyna ruszy, kto wie, może nawet do 2024 roku.
Nie zazdroszczę Cezaremu Kuleszy wyboru z jednego względu. To nie jest zerojedynkowe – gołąb w garści tu i teraz, albo wróbel za półtora roku. Bo nawet jeśli akceptuję, że właśnie prezes dokonuje wyboru nie na najbliższe dwa mecze, ale najbliższe dwa, trzy lata – to czy na pewno ktokolwiek z tej giełdy nazwisk daje nadzieję na tę wspomnianą klasę premium? Spoglądam na te wszystkie nazwiska, od Cannavaro i Pirlo, aż po Szewczenkę i nie do końca widzę tutaj tego wymodlonego „polskiego Roberto Martineza”, który zrobi dla całej naszej piłki tyle, ile Martinez zrobił dla piłki w Belgii. Ale dlatego prawdopodobnie trenera wybiera obecnie Cezary Kulesza, a ja mogę sobie o tym podyskutować z Leszkiem Milewski w pubie „O To Chodzi”.
Co mnie martwi? Martwią mnie takie sugestie, jak choćby Piotra Wołosika, bardzo cenionego dziennikarza, który w dodatku wie wszystko o każdym działaniu dowolnego człowieka pochodzącego z Białegostoku. „Im mocniej dziennikarze wpychają Nawałkę prezesowi, tym jego szanse są mniejsze”. Jeśli faktycznie w procesie decydowania o przyszłości polskiej kadry JAKIKOLWIEK, choćby i najmniejszy, najbardziej symboliczny wpływ, mają działania krajowych dziennikarzy… Nie jest dobrze.
***
Swoją drogą, popularna jest opinia, że dziennikarze chcą danego kandydata, bo wtedy będą otrzymywać newsiki, ekskluzywne wywiady, a najważniejsi z nich – może nawet będą wpływać na skład czy powołania. To o tyle śmieszne, że każdy z ostatnich selekcjonerów swoją relację z mediami spokojnie określiłby jako dość trudną, ale już pomijając syndrom oblężonej twierdzy – dziennikarze mają jeden cel. Jest nim udział w tym festiwalu zarabiania pieniędzy, jakim jest wielka impreza z udziałem Polaków. Omawianie występów reprezentacji, powołań, postępów na turnieju, to jest czas żniw, pod każdym względem. Tematy pchają się pod klawiaturę czy kamerę, sponsorzy otwierają szeroko swoje portfele, by reklamować się przy turnieju, widzowie odświeżają strony czy kanały na YouTube w oczekiwaniu na nowe materiały.
Nie sądzę, by ktokolwiek z branży wolał w roli selekcjonera swojego kolegę, słabszego trenera, niż nieznajomego, który byłby lepszym trenerem. Wszyscy chcemy jednego, a raczej – wszyscy boimy się jednego. Że na mundialu nas, Polaków, zabraknie, na czym stracimy wszyscy, od Cezarego Kuleszy, po szeregowych pracowników portali. Pozostałe kwestie to didaskalia, najważniejszy z perspektywy dziennikarzy jest taki wybór, który da nam wynik sportowy. Nawet jeśli pierwszą decyzją selekcjonera będzie zakaz jakichkolwiek kontaktów z mediami.
***
Gianni Infantino wypalił, że mundial co dwa lata stworzy Afryce możliwości, dzięki którym ludzie przestaną umierać w Morzu Śródziemnym. „Musimy dać nadzieję Afrykanom, aby nie musieli przemierzać Morza Śródziemnego w poszukiwaniu lepszego życia, ponosząc przy tym często śmierć na morzu”.
W wyścigu o to, która z organizacji piłkarskich pierwsza dotrze na szczyty bezczelności, hipokryzji i szeroko rozumianego obrzydlistwa FIFA zrobiła kilka sporych kroków, ale nie zdziwię się, jeśli UEFA i CONMEBOL odpowiedzą wspólnie: tylko Liga Narodów co dwa lata może uratować Amerykę Południową przed inflacją.
Pierdolisz pan, Mateusz Borek już dawno powiedział, że sprawa wyjaśniona i Nawałka 100% pewniaczek. Podobno w lutym ma jechać do Leicester żeby oglądać jak sobie Buksa. Najlepsze njusy tylko u Borasa.
Borek gada jak Ignacy
a Ignacy gowno znacy
To przez te demony w jego głowie, białe demony podlane wodą ognistą.
Po takiej miksturze masz wizję.
Widzisz, słyszysz, jesteś pewien. Nazajutrz dzielisz sie z tum światem i zapominasz.
Mati nawet na żywo na antenie potrafił się dzielić wiedzą i wizją. Aż mu syn napisał..
I’ve made $84,000 so far this year working online and I’m a full time student. I’m using an online business opportunity I heard about and I’ve made such great money. It’s really user friendly and I’m just so happy that I found out about it. The potential with this is endless.
Here’s what I do… http://Www.WORKS16.com
Widzisz Kuba, był taki moment, całkiem niedawno, kiedy tego czasu na budowanie było mnóstwo. Kiedy spokojnie można było próbować nowego, eliminować błędy, korygować i uzupełniać. Bez konsekwencji, bez oglądania się na punkty i tabelę. Bez strachu, że drużyna musi być gotowa i punktować „na już”. Ale tłuszcza namaściła durnia na selekcjonera, prezes przyklepał, co mogło dać tylko jeden wynik – kompletnie spierdolone Euro 2012.
Koleś, to było dekadę temu.
A z resztą się zgadzam.
Zmień swoje życie już teraz! Pracuj w zaciszu własnego domu i odbierz pierwszą wypłatę w ciągu tygodnia w wysokości 2000 USD. Żadnego doświadczenia, żadnego szefa za ramię… Pożegnaj się ze swoją starą pracą! Ograniczona liczba otwartych miejsc… Dowiedz się,
.
.
Jak TUTAJ……. ☛☛☛☛ http://www.MoneyStar1.com
wtedy wszyscy byli zapatrzeni w dyzmę i „tłuszcza”czyli my i dziennikarze i „fachowcy” więc może warto sie zastanowić i postawić na kogoś wbrew wszystkim?
Naprawdę nie da rady zrozumieć kompletnie nielogicznego i głupkowatego założenia pod tytułem „budujemy drużynę na przyszłość”.
Nie ma czegoś takiego jak budowanie reprezentacji na przyszłość. Raptem trzy lata temu wydawało się, że przyszłością reprezentacji będzie na lata Piątek. Dzisiaj nikt tak nie myśli. Przykłady można mnożyć.
Reprezentacja jest na już, na dzisiaj, na następny mecz, a nie na długofalowe analizy typu „odpuśćmy mundial, ale miejmy super ekipę na Euro 2024”. Takie myślenie da tylko efekt w postaci braku mundialu i niczego więcej.
Optymalne wyjście w naszej sytuacji to brać Nawalke na baraże i w razie czego na mundial. I w grudniu 2022 r. mieć już nowego trenera do Euro 2024. Nawalka gdyby dostał baraże z opcją Kataru, to nie miałby prawa narzekać, że krótko. Robi awans, ma wielką imprezę. Czego chcieć więcej? Nie ma awansu, nowy trener od kwietnia.
Oczywiście, że jest coś takiego jak „budowanie drużyny na przyszłość”. Gdyby wystarczyło wziąć najlepszych w danym momencie, selekcjoner musiałby jedynie spędzić kilka godzin w necie, sprawdzić, kto ma najwyższe noty w drużynie/kto jest najwięcej wart, wysłać powołania i gra muzyka.
Przecież selekcjoner też musi mieć jakiś pomysł i wizję gry kadry. Musi ją wdrażać z kolejnymi meczami/zgrupowaniami. Musi znaleźć odpowiednich wykonawców (bo nie zawsze dobry w klubie znaczy dobry w kadrze). Musi przekonać do swojej wizji piłkarzy. A to wszystko (i wiele innych) wymaga czasu, oprócz umiejętności, oczywiście.
Więc pierdolenie o Nawałce jest takim samym idiotyzmem, jakim było nawoływanie do zatrudnienia Smudy przed euro.
Znasz to powiedzenie, że idiotyzmem jest robić ciągle to samo i oczekiwać innych rezultatów? Odnieś to do obecnej sytuacji.
A moim zdaniem nie ma budowania na przyszłość, tylko na teraz. Nikt normalnie nie poświęci imprezy, bo za dwa, cztery lata będzie lepiej. Między jednym a drugim nie ma w ogóle związku za wyjątkiem związku publicystycznego.
Nawałka – dwa razy wygra eliminacje w bardzo dobrym stylu, osiągnął najlepszy wynik od roku 1982, może 1986. Naprawdę coś popsuł? Daj Boże wszystkim takie wyniki: ćwierćfinały Euro i awans ba mundial. Chcę tylko zauważyć, że Nawalki dawno nie ma i Siwy Bajerant (zagraniczny trener) 1/4 ME mógł oglądać w domu, a eliminacje do mundialu w jego wykonaniu gwarancji awansu nie dały. Zatem tak – chciałbym aby kolejni trenerzy osiągali wyniki Nawałki. Byłoby fajnie już na Euro 2020/21.
I na koniec: powtarzasz publicystyczne banialuki, które nic w rzeczywistości nie znaczą. Do jakiej wizji ma przekonywać selekcjoner? Wizji czego?
Ok, to po kolei:
1. O sukcesach Nawałki moglibyśmy dyskutować. Bo jak dla mnie to on bardziej nie zepsuł (życiowej formy kilku naszych w 2016) niż cokolwiek zbudował. Ale ok, to kwestia do dyskusji. Jednak co wydaje się bardziej prawdopodobne – że teraz kadra będzie grała tak, jak w 2016 i kolejnych eliminacjach, czy tak jak na turnieju w Rosji i jak kadra Lecha? Moim zdaniem jednak nie warto stawiać kasy na to pierwsze.
2. Pytasz, czy Nawałka coś popsuł? Mam nadzieję, że to pytanie retoryczne. Pomijając styl i wyniki na turnieju w 2018, chyba nigdy nie byłem tak zażenowany podczas oglądania jakiegokolwiek meczu, jak podczas spotkania z Japonią. Wolałbym, żebyśmy w ogóle do Rosji nie pojechali, uniknęlibyśmy tego… czegoś.
3. Pytasz o wizję – na chłopaki rozum, ogarnięty selekcjoner chyba tłumaczy swoim podopiecznym, co i jak chce, żeby oni grali. To się nazywa wizja. Wizja może być jak za Brzęczka (próbuj! + laga na Lewego + modlitwa o jak najmniejszy wymiar kary z lepszymi drużynami) albo jak u ogarniętego trenera – który odpowiednimi ruchami kadrowymi sprawi, że drużyna będzie grała tak, jak on sobie wymyślił. Mam nadzieję, że wyjaśniłem wizję 🙂
4. Czy naprawdę nie daje Ci do myślenia:
a) że Nawałka zjebał turniej w Rosji
b) zjebał przygodę w Lechu
c) nie poszedł nawet do średniaka dobrej ligi zagranicznej, mimo, że od odejścia z Lecha minęło już sporo czasu
d) nawet na tych udanych (wg. ciebie) mistrzostwach w 2016 zgadnij, które miejsce zajął Nawałka w rankingu najlepszych trenerów? Podpowiem – nie pierwsze. Ani nawet nie drugie 🙂
To skoro dobrze się rozmawia, to po kolei
Ad 1. Przykładów świetnych na papierze drużyn, z zawodnikami w życiowej formie i bez sukcesów było multum. Po drugie, jednak o czym my mówimy w naszym kontekście? Na Euro 2016 mieliśmy dwóch piłkarzy uznanych w Europie: Lewandowski i wtedy Krychowiak. Reszta była dobrymi średniakami (Piszczek i Glik), a pozostali to z punktu widzenia Europy piłkarze jakich tam na pęczki. Tylko my to mitologizujemy, bo pokolenie wcześniej to był Żurawski i Krzynówek, czyli o wiele niżej. Jednak na nikim w Europie w 2016 r. wrażenia nie robił taki Grosicki, czy Błaszczykowski.
Ad2. To niewiele widziałeś, jak mecz z Japonią zażenował Cię najbardziej. Ale zaświadczam, że tylko w 21 wieku bylo bardziej żenujacych meczów o punkty ze 20. Wszystkie przegrane, a nie wygrana na mundialu.
Ad 3. Czyli chodzi o dobre przygotowanie drużyny.
Ad 4. Dla mnie praca AN w Lechu kompletnie nie ma znaczenia. Każdy trener ma swoje wtopy. Szewczenko, skoro nie pisze mu w Genui jest na starcie zły? Mourinho, bez sukcesu w ostatnich klubach, to zły trener? I tak dalej. No nid poszło mu w Lechu. 99,99% trenerów gdzieś nie poszło.
Nigdzie AN nie poszedł. Owszem. A dlaczego miał gdzieś iść? Co przesadza o tym, że trener reprezentacji Polski miałby gdzieś iść? Czy Czesi, Ukraincy, Rosjanie, Rumuni, Chorwaci, itd. trenują kluby top 5? Pomijam tych, którzy w tych ligach grali, typu Szewczenko, Bilic. Taki jest rynek trenerów, że w tych ligach mają swoich trenerów. Dlaczego mieliby sięgać po Nawalke? Czy trener Chorwacji po srebrze na mundialu nagle stał się atrakcyjny dla wielkich lig? No oczywiście, że nie.
Pewnie, rzadko można tu merytorycznie podyskutować, więc tym bardziej trzeba wykorzystywać okazję 😀
Ad1. Dla mnie, wtedy, na poziomie międzynarodowym znajdowali się Lewy, Krycha i Glik. Do tego kilku, jak to nazwałeś, dobrych średniaków (często wykręcających swoją życiówkę) oraz reszta, która drastycznie nie odstawała. Nawet Błaszczu, który w Fiorze grał mało, w reprezentacji stawał się innym piłkarzem. Ale najistotniejsze było posiadanie w każdej formacji lidera w formie. Moim zdaniem ani wcześniej, ani później, żaden selekcjoner nie miał takiego komfortu.
Ad2. Podejrzewam, że wiesz, o co mi chodzi, nie wiem tylko, dlaczego udajesz, że jest inaczej :).
Ad3. A czym jest dobre przygotowanie drużyny? Czy, przypadkiem, nie chodzi o dobry pomysł na grę, a następnie wdrożenie go w życie? Na mój rozum ociera się to o synonim słowa „wizja” 🙂
Ad4. Tutaj nie rozumiem, dlaczego podajesz przykłady Szewy i Jose. Czy ja gdzieś napisałem, że oni są dobrymi trenerami? Jose BYŁ topowym trenerem, Szewa MOŻE takim będzie. Nie ma trenera, który osiąga same sukcesy. Chodzi o coś innego – o linię czasową. Weźmy takiego Mourinho – trudno nie odnieść wrażenia, że po spektakularnym sukcesie (Porto) w następnych latach ugruntował swoją pozycję, po czym nastąpiło pikowanie w dół. Pikowanie, które się jeszcze nie skończyło. Szewa na razie niczego spektakularnego nie osiągnął. A Nawałka? Dobra, przyjmijmy, że w 2016 był sukces. A co potem? Udane eliminacje i równia pochyła. Miał szansę się odbić? Miał. Odbił się? Nie. Skąd więc przekonanie, że z kadrą osiągnie sukces? Bo zna większość piłkarzy? To jeden z głupszych argumentów – śmiem twierdzić, że na mistrzostwach w Rosji znał kadrę znacznie lepiej, niż dzisiaj. Jaki był efekt?
Ad5. O, to jest dobre. Pozwól, że posłużę się dwiema analogiami:
a) kojarzysz te propagandowe banery pisdzielców, że mamy jedne z najtańszych paliw w Europie? Na pierwszy rzut oka, wszystko się zgadza, baner nie kłamie. No, bo faktycznie, przeliczając, jest ono u nas tanie, w porównaniu do reszty. Ale wystarczy nieco dociekliwości, żeby zadać sobie istotniejsze pytanie – ile tego paliwa może sobie kupić Polak za średnią pensję? Odpowiedź już nie jest taka kolorowa; wręcz przeciwnie – pokazuje, w jak czarnej dupie jesteśmy.
b) często trafiam na argument zwolenników państwa socjalnego do bólu (które powinno dawać więcej i więcej na bombelki), że w takich Niemczech dają dużo więcej. I znowu, na pierwszy rzut oka – zgadza się, dają więcej. ALE… Wystarczy porównać gospodarki obu państw, ich budżety, żeby zdać sobie sprawę, że Niemców po prostu na to stać. A czy stać Polskę? Wystarczy się rozejrzeć, żeby odpowiedź była jasna.
Wybacz ten przydługi wstęp, ale chciałem pokazać, że twój argument jest słuszny, ale tylko na pierwszy rzut oka. Oczywiście, że Nawałka nie musiał nigdzie iść. Sęk w tym, że sam chciał :). Jeśli mnie pamięć nie myli to jasno dawał do zrozumienia, że czeka na oferty, bodajże z Serie A. A nie wymaga wiedzy tajemnej spostrzeżenie, że jak jakiś trener osiąga sukces, to próbuje go zwerbować drużyna lepsza. Czyli może tęgie głowy zarządzające niezłymi klubami stwierdziły, że ten sukces nie był taki spektakularny, jak się wielu wydawało? I że Nawałka powiewem trenerskiej świeżości jednak nie jest?
Chociaż i tak mistrzostwem świata jest twój przykład trenera Chorwatów. Podejrzewam, że gdyby Dalić zrezygnował z prowadzenia kadry po srebrze w Rosji, nie miałby problemów ze znalezieniem lukratywnej posady. Problem w tym, że został w kadrze, więc takiego tematu w ogóle nie było :).
Tiramisu to może ja odpowiem.
1. Gadanie o tym że Nawałka nie zepsuł, to jest jeden z największych absurdów jakie słyszałem. Przed turniejem wypadł mu jedyny sensowny lewy obrońca (Rybus), jeszcze do meczu z Niemcami Pazdan uchodził za leszcza, którego Mueller i spółka będą ośmieszać, Mączyński to był megaprzeciętny piłkarz, którego Nawałka potrafił wyciągnął na niezły poziom, Błaszczykowski grał ogony w Fiorentinie, a Lewandowski był ze dwa razy słabszym piłkarzem niż teraz, w dodatku w średniej formie. W dobrej dyspozycji byli Fabiański (tu akurat fart że Szczęsny złapał kontuzje i błąd Nawałki że nie postawił od razu na Fabiana), Piszczek, Glik, Grosicki (przypominam że nie wyszedł w pierwszym meczu, więc też mogło być z nim różnie), Krychowiak i Milik. Jak na polskie warunki to nie najgorzej, ale Nawałka musiał szyć podobnie jak Engel, Janas, Beenhakker, Smuda czy Sousa, a wyszło tylko jemu. No i warto dodać że ci piłkarze wyżej to… właściwie wszystko. Na ławce jedynie Kapustka i Jodłowiec. Jeśli 6-8 piłkarzami w formie, w tym Pazdanem, Jędzą i Mączyńskim, robisz ćwierćfinał euro, to to jest kawał dobrej roboty i już naprawdę nie ma co dodawać do tego teorii że ktoś tu „nie zepsuł”.
2. No tutaj w sumie prawda, to był dramat na każdym polu, oczywiście pozostaje dyspozycja piłkarzy, ale tu zawalili chyba wszyscy, od Nawałki, przez sztab, po zawodników.
3. Ok
4. A) ja uważam że jednak turniej zjebali w głównej mierze zawodnicy, byli bez formy i bez gry w klubach, a kontuzja Glika to już gwóźdź do trumny. Nawałka zjebał wystawiając Milika z Senegalem, tam trzeba było dać 6/8 w formie (np. Góralskiego) a Zielka na 10. Ale to pewnie i tak nie miałoby znaczenia.
B) No zjebał w Lechu, dali mu całe 10 meczów, taką mamy ligę, Skorża po mistrzostwie też szybko poleciał.
C) na tej zasadzie żaden polski trener nigdy nie powinien być selekcjonerem, bo mamy tak słabą markę za granicą, że nieprędko ktoś weźmie kogoś z Polski
D) a to ciekawe, chętnie się dowiem
ale co – jeśli teraz zamiast Lewego nie wystawimy 16-letnieko Zenka Zenowicza, to ten Zenek Zenowicz za rok zagrał słabiej z Mołdawia, czy co? No nie. Zagra tak jak umie. A nie daj ten sam Zenek złapie kontuzję i co? Teraz go wystawimy kosztem Lewego, a kiedy będzie potrzebny to dupa – piłkarza nie ma. I stracimy i ten turniej i następny. Dupa tam – selekcjoner ma na każdy mecz o punkty zbudować najlepszą możliwą drużynę. Możemy nie wymagać cudów (wręcz powinniśmy nie wymagać cudów) ale mamy prawo wymagać, że z Rosją nie zagra Zenek bo „może kiedyś będzie dobry”.
Marzenia chłopca z małego podwórka .
Na szczęście już tak się nie robi. Drużyna to nie zlepek najlepszych w danej chwili. Drużyna to zrozumienie i powtarzalność. Drużyna to ludzie a nie maszyny bez uczuć.
Kadra to wynik tu i teraz!
Budowa jest zawsze w trakcie, umiejetnie.
Takiego trenera trzeba.
nie ma trenera gwarantującego wynik. To sport, gramy z równorzędnymi rywalami a nie San Marino. Nie ma na świecie trenera, który dałby 100% gwarancji na awans
nie czytałem, ale pewnie znowu o łks, więc nie czytam
Macie racje baran.. Odmaszerować do pokoju i zostawić telefon w korytarzu..
Jest i baran, do zobaczenia za tydzień.
p.s. u was w widzewie wszyscy tacy?
bylo o #zostanwdomu #ostatnierondo #wez15dawke? jesli nie, to nie czytam. Pamietam Kubus i bede
ale co, trener długofalowy nie może awansować na mundial? jest fachowcem czy nie? Specjalnie wystawi chujowy skład bo skoro ma walczyć o Euro to kładzie lagę na MŚ? Piłkarze tak samo? Zagrają najlepiej jak mogą. Nie dadzą rady – no trudno.
A ja na ten mundial w ogóle nie czekam, przez to, że odbędzie się w Katarze. Tam na pewno poszedł hajs w czyjeś łapy, przy budowie stadionów zginęli ludzie. Czy z naszą reprezentacją czy też bez niej, ja się z takiego mundialu raczej wypisuję
w każdym mundialu z ostatnich 20 lat szedł hajs w czyjeś łapy (a pewnie wcześniej też). co ty, obudziłeś się wczoraj?
Pan Jakub zaczyna pisać jak Pan Milewski, czyli omawianie różnych fragmentów życia w jednym tekście, koniecznie rozdzielić ******** gwiadkami… na początek dobre i to ;).
Znowu nic o ŁKSie, niech już ten sezon ogórkowy się kończy
Ten „topowy fachowiec z zagranicy” to znów pierdolnie papierami gdy odezwie się do niego np. taki średniak Serie A, i tyle będzie z „pracy przez najbliższe 3 lata”.
„Nie sądzę, by ktokolwiek z branży wolał w roli selekcjonera swojego kolegę, słabszego trenera, niż nieznajomego, który byłby lepszym trenerem.” Oj Kubuś, Kubuś, Kubuś, Kubuś.
Przecież polscy pismacy sportowi (nie odważę się nazwać ich dziennikarzam) kwitną jak jest źle i mogą sobie ponarzekać i gównem porzucać.
Myślałem, że będzie coś o wypłacalności ŁKSu. O tym, jak to doskonale klub jest prowadzony, a tu nic.
Robicie z pracy selekcjonera zawód równy inżyniera budującego rakiety…
Nie każdy trener był piłkarzem, który nie miał czasu się nauczyć tabliczki mnożenia, a konieczność przeczytania ksiązki ścinała go z nóg na samą mysl o tym.
Jeżeli mówimy o klasie premium, którą się wymienia w kontekście naszej drużyny, to chyba nie są to ludzie najzwyczajniej nie znający się na swoim zawodzie? Ja rozumiem, że taki piłkarz ma problem ze zrozumieniem pewnych rzeczy…np tego że nauczenie się 60-80 imion i nazwisk nie wymaga 3-letniego licencjatu z…umiejętności myślenia? No ale, że wy macie takie wątpliwości?
Jestem pewien, że taki Ranieri, gdyby przyjął tą pracę, nawet dzień przed zgrupowaniem byłby w stanie zapoznać się z grubsza z sylwetką każdego zawodnika wartego uwagi i resztę by mógł wywnioskować po treningu. No bo co z tego że 5 lat temu Milik załadował z lewej z 20m? Co z tego, że ktoś w lidze wiąże krawaty nogami? Właśnie tutaj leży problem… Patrzymy sentymentalnie na jakieś idiotyzmy, zamiast się skupić na budowaniu przyszłości – już od teraz i na dzisiejszej formie! Same porównania do husarii są wskazówką tego spierdolenia umysłowego jakie zakradło się w Polską piłkę. To wbrew pozorą bardzo dynamicznie zmieniający się sport i całe te środowisko pracy działa na dużych szybkościach i tutaj się nie patrzy wstecz.
Jeżeli topowe ligi zatrudniają takich trenerów w trakcie trwania rozgrywek, to jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś taki da radę przygotować konkretną grupę ludzi na konkretnych dwóch-trzech rywali.
Selekcjoner da rade i o to nie ma co się bać… To piłkarze i ich zrozumienie taktyki może być problemem, a tego i tak się nie nauczą przez skajpa…więc jaki jest problem z poczekaniem na wybór?
Jestem za opcją poczekać i wziąć kogoś z kim wiążemy przyszłość kadry.
Przestańmy udawać, że to co mówi Piotr Wołosik ma jakiekolwiek znaczenie. W Białymstoku tak ceniony nie jest jak poza nim. Mało, że ma skłonność do bajkopisarstwa, to jeszcze kompromituje i tak ostatnimi laty mocno nadszarpywany wizerunek miasta.
A odnośnie samego wyboru trenera – opinie dziennikarzy były i będą miały zawsze jakieś znaczenie w doborze trenerów, czy tego chcemy czy nie. Dziennikarze z zasięgami budują emocje nie tylko u kibiców, a też i u prezesów. Skąd pewność, że nasze przemyślenia dotyczące trenerów są niezależne od influencerów?
Zatem dziennikarze mają wpływ na wybór trenera. Minimalny, ale mają. A jeśli dziennikarze kierują się własnym dobrem a nie dobrem kadry, to rzeczywiście, takiego trenera wolałbym nie zatrudniać. Bo gdy zrobi się gorąco, trener bezceremonialnie będzie całą winę zrzucać na innych, a zaprzyjaźnione media bez skrupułów będą się z tym zgadzać.