Reklama

Najbardziej niestabilna praca świata. Ranieri kolejnym na liście Gino Pozzo

redakcja

Autor:redakcja

25 stycznia 2022, 10:25 • 7 min czytania 9 komentarzy

Jeżeli ktoś chciałby nakręcić film o losach Watfordu na przestrzeni ostatniej dekady, do roli samych trenerów musiałby zatrudnić kilkanaście osób. Wczoraj klub oficjalnie poinformował, że z pracą pożegnał się właśnie Claudio Ranieri, który został zatrudniony 4 października. Praca na Vicarage Road należy do jednej z najbardziej niestabilnych, nie tylko w świecie piłki. Śmiało można wysnuć wniosek, że posada menedżera staje pod znakiem zapytania już przy każdym podpisaniu kontraktu.

Najbardziej niestabilna praca świata. Ranieri kolejnym na liście Gino Pozzo

BEZWZGLĘDNI WŁAŚCICIELE

Taki stan rzeczy panuje w klubie przez obecność włoskiego właściciela Szerszeni, Gino Pozzo. W 1986 roku, gdy miał on 21 lat, jego ojciec kupił Udinese. Gino zaczął wówczas pracować w klubie w roli skauta piłkarskiego i jednocześnie obserwował ruchy ojca za sterami klubu. Udinese zaliczało progres, a w sezonie 1997/98 zakończyło nawet sezon Serie A na wysokim trzecim miejscu. Tak dobre wyniki przekonały właścicieli do kolejnych biznesowych ruchów. W 2009 roku zakupili hiszpańską Granadę (która od 2016 roku należy już do Chińczyków), natomiast w 2012 roku zdecydowali się na zakup Watfordu, który borykał się z problemami w Championship.

Włochom trzeba oddać, że kluby pod ich przewodnictwem wychodzą na prostą i osiągają jak najbardziej satysfakcjonujące wyniki. Było tak z Udinese, było tak z Granadą, która awansowała do La Liga i wciąż jest tak z Watfordem. Przed wejściem do klubu rodziny Pozzo, Szerszenie zagrały w tylko dwóch sezonach Premier League. Oba zakończyły się spektakularną klapą i spadkiem na drugi poziom rozgrywek z ostatniego miejsca.

Klubem od 2012 zarządzała rodzina Pozzo, natomiast w 2014 pełne dowodzenie do swoich rąk dostał Gino. Nie jest zbiegiem okoliczności, że Watford w 2015 roku awansował do Premier League i przetrwał w niej pięć sezonów, po czym spadł i od razu wrócił do elity. Do tego dochodzi udział w finale Pucharu Anglii na koniec sezonu 2018/19, który w przypadku tak małego klubu jak Watford trzeba uznać za sukces, mimo ostatecznego braku trofeum. Wraz z sukcesami, razem z przyjściem Pozzo, klub znacząco zmienił strategię zarządzania swoimi trenerami, która stała się jedną z najbardziej specyficznych w Europie.

Częściowo dzieje się tak dlatego, że sam właściciel jest bardzo zaangażowany w losy klubu i bardzo często pojawia się w jego gabinetach. Jego współpracownicy informują, że w zasadzie jest w nim codziennie. Obserwuje treningi, spotyka się z trenerami po każdym spotkaniu i planuje transfery. To dlatego w odniesieniu do kolejnych szkoleniowców Watfordu ciężko używać słowa „menedżer”. Na Vicarage Road obowiązki osoby zatrudnionej na tym stanowisku zaczynają się i kończą na przygotowywaniu taktyki i wykorzystywaniu dostępnych zawodników w kolejnych spotkaniach.

Reklama

Trener nie może liczyć na wpływ na politykę transferową lub jakiekolwiek decyzje podejmowane bez wiedzy i akceptacji włoskiego właściciela. To jest klub Pozzo i Włoch podchodzi do tego zdania bardzo poważnie. Z nikim obcym nie będzie dzielił się swoją władzą.

NIEUSTANNA ROTACJA TRENERÓW

Zarządza klubem po swojemu, a jedną z jego decyzji jest strategia zatrudniania kolejnych osób odpowiadających za zespół. Polega ona na bardzo krótkofalowym planie i zmianie trenera przy pierwszym większym kryzysie. Nie ma co szukać przykładu, który nie wpisuje się w takie podejście, bo taki po prostu nie istnieje. Nikt przychodzący na Vicarage Road nie może liczyć na zaufanie i budowanie projektu z myślą o kilku kolejnych latach. Taka osoba bardziej powinna nastawiać się na poprowadzenie zespołu w kilku najbliższych spotkaniach, po których być może przyjdzie kilka kolejnych, jeśli tylko w tych poprzednich nie będzie zbyt wielu porażek.

Włoska rodzina pojawiła się w klubie latem 2012 roku, gdy za pierwszy zespół odpowiadał Sean Dyche. Pozzo zaczął więc swoje rządy od podziękowania Anglikowi i zatrudnienia swojego nowego trenera. Historia Dyche’a najlepiej pokazuje proces, jaki zachodzi w Watfordzie. Kilka miesięcy po wyrzuceniu dostał on bowiem pracę w Burnley, z którym jest związany do dzisiaj. Szerszenie miały z kolei w tym czasie trzynastu różnych trenerów, w tym Quique Sancheza Floresa, który zdążył przerobić w klubie dwie oddzielne kadencje.

W tym okresie w klubie dochodziło do naprawdę surrealistycznych sytuacji. W październiku 2014 zatrudniono chociażby Oscara Garcie, który z powodów zdrowotnych musiał zrezygnować z posady po zaledwie 27 dniach. Na jego miejsce przyszedł Billy McKinlay, który w dwóch meczach osiągnął zwycięstwo i remis, po czym został… zwolniony. Wszystko przez pojawienie się na rynku Slavisy Jokanovicia, który na tyle zainteresował włoskich właścicieli, że zdecydowali się dokonać zmiany po zaledwie ośmiu dniach w pracy McKinlaya.

Tylko dwóch trenerów za czasów Pozzo pracowało w klubie dłużej niż rok, z kolei żaden nie poprowadził zespołu w stu spotkaniach. Średnia liczba takich meczów wśród trenerów zatrudnianych na stałe wynosi zaledwie trzydzieści jeden. W nieco pokraczny sposób taki plan na prowadzenie klubu opisują piłkarze Watfordu, którzy mimo że widać, że starają się nie krytykować swoich przełożonych, to jednak nieco ich on dziwi.

Reklama

To jest coś, co robili przez lata i nie ma co się nad tym dłużej rozwodzić. My jako piłkarze musimy to zaakceptować i zacząć pracę z nowym menedżerem. Myślę, że jeżeli spojrzysz na wyniki klubu w ostatnich latach, to odnieśliśmy sukces. Byliśmy długo w Premier League, spadliśmy i szybko do niej wróciliśmy, więc nie można powiedzieć zbyt wielu złych rzeczy. To dobrze działa – mówił Craig Cathcart.

Z kolei wieloletni kapitan Watfordu Troy Deeney mówił, że przez lata gry w Watfordzie przyzwyczaił się do panującego chaosu w związku z kolejnymi menedżerami i po pewnym czasie uznawał to za normalne. Jego zdaniem klub po prostu funkcjonuje w taki sposób i nikt nic z tym nie zrobi. Zaznaczył jednak, że nie było to zbyt komfortowe, gdy drużyna w ciągi roku miała czterech menedżerów, a potem i tak docierały do niej plotki, że jeżeli przegra kolejny mecz, to trener straci pracę.

RANIERI PODZIELIŁ ICH LOS

Włoscy właściciele na tyle przyzwyczaili do swoich specyficznych decyzji, że na wieść o zwolnieniu Claudio Ranieriego praktycznie nikt nie mógł być zdziwiony. Taka to jest robota, że jak ci nie pójdzie w kilku pierwszych meczach, to szanse dostaje ktoś inny. Tutaj można się też chwilę zastanowić, jak bardzo trzeba być zdesperowanym, by akceptować warunki Watfordu i jak wielu menedżerów odpada przy ewentualnych poszukiwaniach, bo nie są oni zainteresowani tak niestabilną pracą. Ranieri prawdopodobnie nie otrzymywał zbyt wielu propozycji po nieudanej przygodzie z Fulham, więc przystał na propozycję Pozzo, która tylko pogorszyła jego wizerunek na rynku menedżerskim.

Szerszenie pod jego wodzą zanotowały w Premier League dwa zwycięstwa, jeden remis i aż dziesięć porażek. Tym samym po raz pierwszy w tym sezonie spadły do strefy spadkowej, po tym jak przegrały aż 0:3 z Norwich, które również jest zaangażowane w walkę o utrzymanie. Jedyne dwa wygrane spotkania przypadły na wysokie zwycięstwa nad Evertonem i Manchesterem United, ale po czasie widać, że bardziej były to wypadki przy pracy, niż działający plan włoskiego szkoleniowca.

Jeszcze po ostatniej porażce Ranieri mówił, że nie boi się o swoją przyszłość, wciąż ma w sobie pasje i jest pewny, że uda mu się wyjść na prostą i wydostać klub z potężnego dołka. Wydaje się, że to mogło tylko sprowokować Pozzo, który bardziej chciałby, aby jego trener non stop obawiał się o swoją przyszłość. Angielskie media podejrzewały, że przygoda Ranieriego z Szerszeniami może być dłuższa ze względu na jego wiek i pochodzenie. Miał on znać rodzinę Pozzo, która być może podeszłaby do jego osoby nieco inaczej. Ostatecznie te znajomości wpłynęły jedynie na treść komunikatu o zwolnieniu menedżera, w którym zaznaczono, że jest to człowiek wielkiej uczciwości i honoru.

W Premier League czas na przerwę zimową, która oznacza wstrzymanie rozgrywek na dwa tygodnie. To czas, który mają władze klubu na znalezienie kolejnego menedżera. Prawdopodobnie, ktokolwiek nim będzie, wraz ze złożeniem podpisu na kontrakcie, stanie się on jednym z pierwszych kandydatów do zwolnienia w Premier League. Rekord ligi pod tym względem, to dziesięć zwolnień w trakcie sezonu. Na ten moment dobrnęliśmy do ośmiu takich decyzji, ale kto wie, może Pozzo zdecyduje się jeszcze z dwa razy coś zmienić do 38. kolejki?

Czytaj więcej o Premier League:

Fot. Newspix

Najnowsze

Polecane

Sędziowie powinni mieć obowiązek tłumaczenia swoich decyzji!

Paweł Paczul
1
Sędziowie powinni mieć obowiązek tłumaczenia swoich decyzji!

Anglia

Komentarze

9 komentarzy

Loading...