Reklama

Lech nie ściągnie napastnika wobec problemów. Fiasko w rozmowach ze stoperem

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

19 stycznia 2022, 14:56 • 6 min czytania 39 komentarzy

Lech Poznań ma problemy w ataku, ale w klubie twierdzą, że to tylko przejściowe kłopoty i nie trzeba reagować na nie transferem. Natomiast dla świętego spokoju lechici sprawdzają rynek transferowy. Z naszych informacji wynika też, że poznaniakom nie uda się w tym oknie transferowym ściągnąć Adriana Rusa. Pod poważnym znakiem zapytania stanął też transfer innego rumuńskiego stopera. 

Lech nie ściągnie napastnika wobec problemów. Fiasko w rozmowach ze stoperem

We wtorek Lech wysoko ograł lidera macedońskiej ekstraklasy i zrobił to nawet mimo tego, że Maciej Skorża nie miał do dyspozycji żadnego z nominalnych napastników. W ataku zagrał Joao Amaral, a Mikaela Ishaka i Artura Sobiecha nie było nawet w kadrze meczowej.

Obaj narzekają na problemy zdrowotne. Ishak powoli dochodzi do siebie po przejściu koronawirusa. Przez chorobę później doleciał do kolegów w Belek, ale jeszcze podczas zgrupowania powinien rozegrać jakieś minuty w sparingach. Szwed jest już w regularnym treningu i wygląda na to, że wkrótce będzie też odbudowywał formę przez mecze towarzyskie. Z tego, co słyszymy – czuje się dobrze, ale póki co brakuje mu jeszcze sił na to, by rozegrać chociażby godzinę w sparingu.

Poważniej wygląda sprawa z Sobiechem, który doświadcza komplikacji po koronawirusie. Póki co to nic strasznego, ale Lech na wszelki wypadek wysłał rezerwowego napastnika na szczegółowe badania do Polski, by sprawdzić, czy z układem krwionośnym i oddechowym wszystko w porządku. Sobiech został przebadany przez profesora Krzysztofa Pawlaczyka. Z naszych informacji wynika, że za około trzy tygodnie powinien wrócić już do treningów i gry.

Wobec tego pojawiły się informacje, że Lech chce jeszcze tej zimy ściągnąć napastnika. Ale według naszych źródeł – póki co Kolejorz tylko sprawdza opcje na rynku transferowym. Raczej niedrogie, najlepiej gdyby było to półroczne wypożyczenie. Natomiast w sztabie nie ma paniki – Skorża oczywiście chętnie przyjąłby jeszcze jednego napastnika do rywalizacji po tym, jak Roko Baturina wrócił do Ferencvarosu, ale nie wywiera presji na Tomaszu Rząsie.

Reklama

Powód? Po pierwsze – w Lechu wierzą, że są w stanie postawić Ishaka na nogi do pierwszego meczu rundy wiosennej. – Powinien dostać minuty we wszystkich kolejnych sparingach. Trochę jeszcze brakuje mu sił, ale będzie się rozkręcał – jeszcze raz słyszymy zapewnienie.

Ponadto Skorży podoba się to, jak w ataku wyglądał w ostatnim sparingu Joao Amaral i wolałby tam takiego piłkarza niż “napastnika stacjonarnego”. Systemu gry Lecha zakłada bowiem dużą wymienność pozycji, napastnik nierzadko cofa się i wybiega z pola karnego. Często robił to Ishak, rzadziej w swoich szansach np. w Pucharze Polski próbował Sobiech. Amaral – który w przeszłości grał też jako napastnik – naturalnie poruszałby się w sektorach, w których mają poruszać się napastnicy u Skorży.

Słyszymy też, że w Lechu kiełkuje pomysł, by w razie potrzeby w ataku mógł wystąpić Filip Marchwiński. Wychowanek Kolejorza bardzo dobrze prezentuje się do tej pory podczas zgrupowania i niewykluczone, że wywalczy tym sobie więcej minut w rundzie wiosennej.

Lech nie przywróci też z wypożyczenia Filipa Szymczaka. Sprawa jest prosta: w Kolejorzu wolą, by młody napastnik grał co tydzień kilkadziesiąt minut w GKS-ie Katowice niż raz w miesiącu 10 minut w pierwszym zespole Lecha. Nawet jeśli Szymczak byłby przydatny na początku lutego (wobec problemów Ishaka i Sobiecha), to później prawdopodobnie tylko oglądałby z ławki Szweda, a w kolejce do gry spadłby jeszcze za Sobiecha.

Transfery. Adrian Rus nie trafi do Lecha Poznań?

Poznański klub podczas zimowego okienka transferowego szuka środkowego obrońcy. Zawodnik miałby wprowadzić większą rywalizację w zespole, ale także zastąpić któregoś ze stoperów w przypadku odejścia latem. Tomasz Włodarczyk z portalu “Meczyki.pl” informował, że “Kolejorz” lada moment zakontraktuje Adriana Rusa. Za piłkarza MOL Fehervar Lech miał zapłacić milion euro, a sprawa zostać zamknięta błyskawicznie. Z naszych informacji wynika jednak, że rumuński defensor raczej do Wielkopolski nie trafi. Temat jego transferu od początku był skomplikowany, bo według naszych ustaleń Węgrzy nie godzili się na tak niską kwotę odstępnego.

Reklama

Lider Ekstraklasy usłyszał, że Fehervar owszem, sprzeda zawodnika, ale za wyższą kwotę. O jakich pieniądzach słyszymy? Rzekomo chodzi nawet o 1,5-2 miliony euro. Fehervar po pierwsze ceni swojego piłkarza, po drugie wie, że poznaniacy niedawno zarobili duże pieniądze i mają pełną sakiewkę, a po trzecie chce zapewnić sobie fundusze i czas na sprowadzenie następcy Rusa. Ostatni punkt mógłby zrealizować Przemysław Wiśniewski, który jest na celowniku węgierskiego klubu. Tyle że Górnik Zabrze zablokował wszelkie ruchy z klubu i wygląda na to, że obrońca dokończy sezon w Polsce.

Na dziś 25-letni reprezentant Rumunii nie wybiera się więc do Polski. Dodatkowo sprawę skomplikowała sprzedaż innego obrońcy – Visara Musliu – do Ingolstadt.

Transfery. Ionut Nedelcearu na celowniku Lecha Poznań

W obliczu niepowodzenia z transferem Adriana Rusa Lech Poznań zwrócił się w kierunku opcji B. Jest nią Ionut Nedelcearu, czyli kolejny reprezentant Rumunii. To 25-letni stoper, który reprezentuje barwy Crotone i regularnie gra w Serie B. W przeszłości występował także w Grecji oraz Rosji. Rozmowy o Nedelcearu trwały od dłuższego czasu, słyszymy, że zawodnik był zainteresowany zmianą klubu. To nie może dziwić, bo Crotone, do którego trafił latem, walczy o utrzymanie w drugiej lidze włoskiej. Mając w perspektywie walkę o mistrzostwo Polski i potencjalne występy w europejskich pucharach, Rumun stanął przed dość oczywistym wyborem.

Lech Poznań oferował za Ionuta Nedelcearu solidne pieniądze. Słyszymy, że “Kolejorz” mógł zapłacić nawet milion euro, czyli mówimy o podobnej kwocie, co w przypadku Rusa. Problemem okazało się jednak Crotone, które nie jest zainteresowane sprzedażą piłkarza. Być może temat powróci, jeśli sam zainteresowany zacznie naciskać na transfer, ale i w tym przypadku trzeba będzie zapłacić większe pieniądze w porównaniu z pierwotnymi założeniami. A poznański klub zdecydowanie nie chce inwestować zbyt dużo w zakup stopera, przynajmniej nie w zimowym okienku transferowym.

Transfery. Skorża zadowolony z kadry Lecha

Choć Lech ma problemy z napastnikami i do klubu nie uda się prawdopodobnie ściągnąć cenionego przez skautów Rusa, to w klubie panują dobre nastroje. Udało się zatrzymać na następne pół roku Kamińskiego, sprawnie dopięto transfer Kristoffera Velde. Zwieńczeniem okna transferowego byłoby jeszcze sprowadzenie stopera, ale jak słyszymy – nic na siłę.

Lecha byłoby stać na transfer Rusa z MOL Fehervar, ale płacenie dwóch milionów euro za obrońcę w Poznaniu uznano za przesadę. Zwłaszcza, że obsada defensywy i tak wygląda dobrze. Milić i Salamon stworzyli być może najlepszą parę stoperów w lidze, nieco mniej grał i tak bardzo dobry Satka, na bokach obrony jest rywalizacja.

Maciej Skorża nie narzeka i nie naciska za wszelką cenę na kolejne transfery. Zwłaszcza, że już jesienią podnosił argument, że w niektórych momentach trudno było zarządzać tak szeroką i tak dobrą kadrą. Przy grze na dwa fronty trener lidera Ekstraklasy nie miał aż tak wielu okazji, by obdzielić wszystkich minutami zgodnie z oczekiwaniami.

W Poznaniu zatem zachowują spokój i uważają, że zespół w tym składzie osobowym i z tym trenerem jest w stanie wywalczyć mistrzostwo. Choć – jak słyszymy – skauci nie przestają pracować i Kolejorz wciąż sprawdza rynek stoperów oraz monitoruje sytuacje wśród napastników.

DAMIAN SMYKSZYMON JANCZYK

CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

39 komentarzy

Loading...