Reklama

Żółte kartki problemem Gaviego. Czas ochłonąć i wyciągnąć wnioski

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

10 stycznia 2022, 17:30 • 5 min czytania 2 komentarze

Utarło się, że prawdziwym mężczyzną staje się ten, który zasadzi drzewo, postawi dom i spłodzi syna. Gdyby to przenieść na piłkę, uzyskalibyśmy coś na zasadzie — piłkarzem staje się ten, kto zadebiutuje w pierwszym zespole, strzeli pierwszą bramkę, dostanie czerwoną kartkę i wyciągnie odpowiednie wnioski. Gavi na ten moment odhaczył trzy z czterech punktów.

Żółte kartki problemem Gaviego. Czas ochłonąć i wyciągnąć wnioski

Teoretycznie ostatni jest najtrudniejszy do zrealizowania, ale w najbliższym czasie przekonamy się, czy po żalu za grzechy, nastąpi mocne postanowienie poprawy. W zasadzie już można przywyknąć do ostrej gry nastolatka. Zrobił z niej swój znak firmowy. Jasne, potrafi świetnie operować piłką, szukać wolnych przestrzeni i można tak wymieniać jego walory piłkarskie jeszcze przez kilka minut, ale żółte kartki żyją z Gavim w symbiozie. Barcelona zaczyna na tym cierpieć, ale po kolei.

Gavi, jak on ładnie walczy

Czy zamierzamy go usprawiedliwiać? Nie bardzo. Ta sekcja służy pokazaniu źródła problemu nastolatka. Trochę jest tak, że na początku wielu kibiców Dumy Katalonii cieszyło się, że młody nie odstawia nogi. Kontrastowało to z tym, do czego wielu zawodników Barcy przyzwyczaiło. Była to więc miła odmiana względem tych, którzy w ostatnich latach grali dość miękko. Zaczęło się od żartów. Wspominano o krzyżówce genów Casemiro i Arturo Vidala. Innymi słowy, jak oczekiwano, że ktoś wpakuje się w nogi rywala, to zrobi to Gavi.

TOP 10 POZYTYWNYCH ZASKOCZEŃ NA PÓŁMETKU SEZONU LA LIGA

Ma to jednak swoje konsekwencje. Zapracował już sobie na łatkę łobuza, ale chyba nie taki był plan. Z czasem zacznie go ona uwierać z kilku powodów. Zacząłbym od tego, że sędziowie mogą inaczej podchodzić do sytuacji stykowych z udziałem Hiszpana. Skoro często jest spóźniony i nie trafia w piłkę, to arbiter danego spotkania może uznać, że znów przedobrzył i z przyzwyczajenia wyjmie żółty kartonik. Wiemy, jak wygląda sędziowanie w lidze hiszpańskiej. Część decyzji jest wręcz losowa i nawet VAR nie potrafi sobie z tym poradzić.

Reklama

Liczby nie kłamią. W swoich pierwszych sześciu ligowych występach uzbierał trzy żółte kartki. Każdą z nich zobaczył najpóźniej w drugim kwadransie meczu (Levante, Atletico i Valencia). W ten sposób utrudniał sobie zadanie i  już do końca musiał utrzymywać wzmożona czujność. Zwrócono uwagę na ten aspekt i coś drgnęło.

W siedmiu kolejnych meczach Primera Division nie zobaczył żółtego kartonika. Powoli można było zacząć wierzyć, że gorąca głowa Hiszpana zaczęła tracić temperaturę. Nic bardziej mylnego. W ostatnich pięciu spotkaniach otrzymał cztery żółte kartki. W meczach z:

  • Osasuną w 74′,
  • Sevillą w 77′,
  • Granadą w 22′ i 80′.

Recydywista w kostiumie nastolatka

Pewnie, gdyby gonił nas gangster ze spluwą i kazał nam wziąć ze sobą na wojnę któregoś z piłkarzy Barcelony, wzięlibyśmy właśnie jego. Po pierwsze – nie kalkuluje. Po drugie – wygląda niepozornie, a to wprowadza element zaskoczenia. Kamuflaż chłopca ze szkolnej ławki skrywa jego ambicję przeradzającą się w agresję. Każdy zespół potrzebuje rozrabiaki, ale chyba nie powinien być nim najmłodszy na murawie. Ostatnio siedemnastolatek wyleciał z boiska w spotkaniu Granadą. Po raz pierwszy w karierze. Kiedyś to musiało nastąpić, ale wybrał średni moment.

Kartka Gaviego zburzyła budynek z popękanymi fundamentami i uszkodzonym kominem. Ryzyko katastrofy budowlanej było duże, ale Hiszpan jej dopomógł. Jeszcze zanim wyleciał z boiska, Barcelonie nie układała się gra. Brakowało składnych akcji, równowagi, właściwego tempa i kontroli nad meczem, której domaga się Xavi. Zmiana Luuka de Jonga na Memphisa Depaya jeszcze pogorszyła sytuację. Były piłkarz OL nie zrobił właściwie nic, by pomóc kolegom z zespołu. I potem się zaczęło. Gaviemu puściły nerwy, ale gdzie była reszta?

Zabrakło wsparcia bardziej doświadczonych kolegów. Uspokojenia gorącej i niedoświadczonej głowy. Doprowadziło to do tragedii. Na dobrą sprawę Barca powinna kończyć w dziewiątkę. Przypomnę tylko, że pod koniec drugą żółtą kartkę powinien otrzymać również Gerard Pique, ale sędzia go oszczędził. Skoro stare wygi się gubią, to i młodzi miewają przerwy w dostawach prądu.

Reklama

W BARCELONIE NARODZIŁ SIĘ KOLEJNY GOLDEN BOY

Gavi przechodzi przez pierwszy kryzys w swojej karierze. Jego kumple popełniają teraz błędy w meczach juniorów albo rezerw, a on jak popełnia błąd to już w świecie poważnego sportu, gdzie liczą się detale i nie da się schować w cieniu. Na Gaviego jest pełna ekspozycja. Na domiar złego – lub dobrego w zależności od podejścia – spoczywa na nim duża odpowiedzialność, której niektórzy nie mieliby odwagi wziąć na swoje bary. Dziś Barcelona potrzebuje balansu i wyważenia ryzyka. Rewolucja nie ułatwia sprawy, więc tym bardziej należy być precyzyjnym.

O trzy długości przed Puigami

Taki Riqui Puig zagrał ponad pięćdziesiąt spotkań, z czego dziewięćdziesiąt procent spotkań wyglądała jak debiuty. Zwłaszcza te ostatnie. Granie bezpieczne, wszerz, byle do najbliższego. I co ciekawe Gavi w wieku Puiga będzie dopiero w 2027. Czujecie tę różnicę? Pójdźmy krok dalej. Pamiętacie “rozwój” Carlesa Aleni? Z tego też względu więcej się wybacza Gaviemu. Byłoby dobrze, gdyby wziął przykład z Pedriego. Ten grał odważnie, ale i odpowiedzialnie. Część jego mocnych wejść była zbrodniami w białych rękawiczkach.

Starszy kolega Gaviego nie łapał tak często kartek, ale jego działania były efektywne. Wielu sądzi, że Pedri nie jest może tak utalentowany jak jego młodszy kolega, ale ma inne atuty. Można się z tym do pewnego stopnia zgodzić. Spokój to cecha wielkich mistrzów. Tego właśnie brakuje Gaviemu. Zrozumienia, że mecz nie jest walką na śmierć i życie. Mecze są ważne, ale trzeba zachować rozsądek, mądrze gospodarować energią i uczyć się na błędach. To odróżnia wielkich piłkarzy od tych, którzy mieli się nimi stać, ale nie wyszło.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Kryzys? Jaki kryzys? Real dostaje po tyłku, ale jak zwykle się ogarnie

Kamil Warzocha
8
Kryzys? Jaki kryzys? Real dostaje po tyłku, ale jak zwykle się ogarnie

Komentarze

2 komentarze

Loading...