We współczesnym futbolu natłok meczów jest tak duży, że często błyskawicznie o nich zapominamy i nawet finały najważniejszych rozgrywek z ostatnich lat są w stanie się człowiekowi rozmyć. Aby coś naprawdę mocno utkwiło nam w pamięci, muszą się dziać rzeczy naprawdę niesamowite. I właśnie takie działy się dziś w spotkaniu Romy z Juventusem. O tym widowisku będzie się pamiętało nawet za dekadę, albo i dwie. A z polskiej perspektywy smakuje ono jeszcze lepiej, bo jedną z kluczowych postaci okazał się Wojciech Szczęsny.
Roma – Juventus 3:4: niesamowita druga połowa
Długo nie zanosiło się, że będzie to udany wieczór dla bramkarza reprezentacji biało-czerwonych. Po godzinie rywalizacji miał już na koncie trzy stracone gole, przy których nic nie mógł zrobić. Rzut wolny Lorenzo Pellegriniego ocierał się o perfekcję, fantastyczne uderzenie. Wcześniej Polak skapitulował po rykoszecie, gdy z osiemnastu metrów strzelał Mchitarjan i po rzucie rożnym, gdy Abraham po prostu stał, gdzie stał, dostał dośrodkowanie i pewnie przymierzył głową. Obrońcy “Starej Damy” nie uważali za słuszne utrudnić mu życia, więc Anglikowi nie wypadało spudłować. Za taki brak krycia nawet na poziomie amatorskim byłby srogi opierdziel.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Roma miała zasłużone 3:1 i nic, absolutnie nic nie zapowiadało tego, że goście mogą się jeszcze podnieść. Na pewno nie zrobiliby tego z Moise Keanem na szpicy, który zaliczył anonimowy występ. Gdybyśmy mieli go oceniać na podstawie tego spotkania, stwierdzilibyśmy, że gość za kilka lat skończy w Lechii Gdańsk. W jego miejsce wszedł Alvaro Morata i to był przełom. Hiszpan co prawda swojego dorobku bramkowego nie powiększył, ale zaraz po zameldowaniu się na murawie nawinął Ibaneza i idealnie dośrodkował do wbiegającego Locatellego. Juventus zupełnie bez ostrzeżenia zaczął odrabiać straty.
Potem było tylko ciekawiej. Po chwili Morata został zblokowany w polu karnym, dobijał Kulusevski i mieliśmy remis. No, nie od razu, bo początkowo sędzia gola nie uznał, zakładając, że był spalony. Po powtórkach musiał zmienić zdanie i wskazał na środek boiska.
Roma jeszcze się nie otrząsnęła, a już przegrywała. Błąd przy górnej piłce popełnił Smalling, z czego skorzystał rozpędzony De Sciglio – przyjęcie, mocne uderzenie w bliższy róg i Rui Patricio znów pokonany. “Juve” w siedem minut wyszło ze stanu 1:3 na 4:3.
Roma – Juventus 3:4: Szczęsny obronił rzut karny
Czy to już koniec emocji? Skądże znowu! Roma ruszyła do ataku i po chwili dostała rzut karny. Sędzia przerwał w grę, podbiegł do VAR-u i nie miał wątpliwości: De Ligt w nieprzepisowy sposób wystawił rękę, blokując strzał Abrahama. Decyzja? Jedenastka i druga żółta kartka dla winowajcy. “Giallorossi” mieli wszystko, żeby nie tylko wrócić do gry, ale jeszcze powalczyć o zwycięstwo, bo w perspektywie czekało ich około dziesięciu minut gry w przewadze przy stanie remisowym. Nic z tych nadziei nie wyszło przez Szczęsnego. Obronił rzut karny Pellegriniego, który jakoś tak nonszalancko zabierał się do jego wykonania i strzelił źle, a w doliczonym czasie kapitalnie wybił piłkę spod nóg Abrahama. Anglik chciał minąć polskiego bramkarza i wywrócił się po jego interwencji. Bez powtórek bardzo mocno pachniało to karnym, ale w zwolnionym tempie widać było, jak świetnie zachował się nasz rodak.
Genialne widowisko, gigantyczne emocje, mnóstwo ofensywnej jakości – trzeba tu jeszcze wspomnieć o idealnym technicznie strzale Dybali przy golu na 1:1. Roma niesamowicie zaczęła, pierwszy kwadrans w jej wykonaniu był niezwykle energetyczny, ale po niespodziewanym wyrównaniu Juventusu zawodnicy trochę zwolnili i do końca pierwszej połowy już niewiele się działo. Za to po przerwie obejrzeliśmy rzeczy historyczne. Nieszczęśliwy ten, kto je przegapił.
“Stara Dama” dzięki temu zwycięstwu nadal ma realne szanse na podium. Roma w ostatnich siedmiu kolejkach doznała aż czterech porażek. Po drodze miała spektakularny przebłysk w Bergamo, ale generalnie od dłuższego czasu często swoich fanów zawodzi.
Roma – Juventus 3:4 (1:1)
1:0 – Abraham 11′
1:1 – Dybala 18′
2:1 – Mchitarjan 48′
3:1 – Pellegrini 53′
3:2 – Locatelli 70′
3:3 – Kulusevski 72′
3:4 – De Sciglio 77′
Czerwona kartka: De Ligt (81′ Juventus, za dwie żółte).
CZYTAJ TAKŻE:
Fot. Newspix