Z czternastu dostępnych złotych medali na mistrzostwach Europy w łyżwiarstwie szybkim aż… jedenaście wpadło w ręce Holendrów. Tylko dwóm nacjom udało się utrzeć im nosa – Belgii oraz Polsce. Dzisiaj piątkowy sukces koleżanek z kadry powtórzył Piotr Michalski. Polski panczenista został mistrzem Starego Kontynentu w biegu na 500 metrów. – Jego wynik jest bardzo znaczący. I pozytywnie wpływa na jego psychikę, na to, co będzie działo się na igrzyskach – opowiada Paweł Zygmunt, nasz wielokrotny olimpijczyk.
Zacznijmy od kwestii podstawowej, bo Michalski nie ma takiego nazwiska i sukcesów jak Zbigniew Bródka (który zresztą też dzisiaj startował) – kim jest świeżo upieczony mistrz Europy? Możemy śmiało powiedzieć – to solidny panczenista, który wszedł ostatnio na naprawdę wysoki poziom. W 2021 roku pobił dwa rekordy Polski w łyżwiarstwie szybkim, na 500 i na 1000 metrów. Dobre występy w ostatnich tygodniach dawały mu dziewiąte miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata. Warto jednak podkreślić – nikogo z pierwszej ósemki na ME nie oglądaliśmy.
Dlaczego? O ile łyżwiarstwo to sport, w którym najwięksi kozacy to zazwyczaj Europejczycy, tak czołówka konkurencji Michalskiego – w tym sezonie – jest złożona głównie z zawodników spoza naszego kontynentu. Wyjątek stanowią Rosjanie: Artem Arefyev oraz Viktor Mushtakov, nieobecni w Heerenveen. No więc właśnie – wobec różnych absencji polskiego panczenistę można było uznać za faworyta. Ale to nie znaczyło wiele, szczególnie w sprincie, który tradycyjnie jest otwarty na niespodzianki.
Polak jednak zdobył złoty medal. Z przewagą… 0.01 sekundy nad Merijnem Scheperkampem z Holandii. Sukces Michalskiego docenia Paweł Zygmunt, czterokrotny olimpijczyk. – On już pokazywał w Pucharze Świata, że jest zawodnikiem wysokiej klasy. Zwłaszcza, że w Salt Lake City nie tylko pobił rekord Polski, ale bardzo zbliżył się do rekordu świata. Warto jednak pamiętać, że 500 metrów charakteryzuje się nieprzewidywalnością. Co jest związane z zerowym marginesem błędu. Dzisiejszy wyścig Michalskiego był zatem świetny, nawet kiedy wygrał z minimalną przewagą – mówi nam wielokrotny medalista dużych imprez w łyżwiarstwie szybkim.
Możecie się jednak zastanawiać – skoro igrzyska za pasem, to jak istotne jest złoto Polaka? Przede wszystkim – może napędzić Michalskiego przed wyzwaniami w Pekinie. – To nie tak, że zawodnicy starają się nie przyjeżdżać na ME. Wręcz przeciwnie – koncentrują się na nich – zaznacza Zygmunt. – W roku olimpijskim normalnie wyglądałoby to inaczej, ale mamy okres covidowy, w którym jest nieco mniej startów, przez co nikt imprezy w Heerenveen nie starał się zlekceważyć. Wynik Michalskiego jest bardzo znaczący. I pozytywnie wpływa na jego psychikę, na to, co będzie działo się na igrzyskach.
Oczywiście – w związku ze wspomnianą sytuacją w Pucharze Świata, nie można nagle krzyczeć, że Michalski jest faworytem do medalu w Pekinie. Ba, krążek to wciąż w jego przypadku marzenie. Paweł Zygmunt uważa jednak, że nie tak odległe. – Wszystko jest możliwe. Wiadomo, że mamy sprinterów amerykańskich, kanadyjskich, japońskich czy Chińczyków, którzy nie uczestniczą naturalnie w ME. Sukces Polaka może być jednak bezcenny dla jego samooceny, może go naprawdę napędzić. A przecież na igrzyskach często dzieją się niespodzianki. Nieraz ich w przeszłości doświadczyliśmy.
Dzisiejsze złoto Michalskiego było ostatnim krążkiem naszej reprezentacji podczas mistrzostw Europy. Biało-czerwoni uzbierali łącznie trzy medale – dwa złote i jeden brązowy. Nie brzmi jak dużo, ale w klasyfikacji całej imprezy zajęliśmy… drugie miejsce. Najlepsi byli oczywiście Holendrzy, którzy tradycyjnie odjechali rywalom (21 medali, w tym 11 złotych!). W naszym przypadku liczyły się jednak nie tylko miejsca na podium, ale generalnie solidne wyniki, jak ten Andżeliki Wójcik w sprincie indywidualnym (była czwarta).
– Jaką ocenę wystawiłbym Polakom? – podsumowuje Zygmunt – Oczywiście piątkę. Jeszcze ze starego systemu oceniania, bez szóstek. To naprawdę znaczące wyniki. Cieszymy się, że Polacy nawiązują walkę z rywalami, tak jak wcześniej my to robiliśmy, czyli Jaromir Radke, moja osoba, Konrad Niedźwiedzki oraz wielu innych. Miło się na to patrzy.
Fot. Newspix.pl