Reklama

Real Madryt rozpoczyna 2022 od porażki z Getafe

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

02 stycznia 2022, 16:35 • 4 min czytania 7 komentarzy

Jeśli lubicie kibicować słabszym, ten mecz był dla was. Getafe poradziło sobie na własnym boisku ze zmierzającym po mistrzostwo Hiszpanii Realem Madryt. Zwykle Królewscy nieźle radzili sobie z przeciwnościami, niefrasobliwością i gorszymy momentami, ale dziś nie byli w stanie zaskoczyć rywali, którzy z zimną krwią wykorzystali wielki błąd Edera Militao.

Real Madryt rozpoczyna 2022 od porażki z Getafe

Getafe – Real Madryt. Brak synchronizacji i błąd Militao

Witajcie! Zapraszam was do świata Getafe. Od momentu przyjścia Quique Sancheza Floresa drużyna ta zyskała duszę i…. Szansę na utrzymanie. Dobrze bronią, skutecznie wyprowadzają kontry i nie potrzeba im wiele do szczęścia — czytaj zdobycia bramki. Większość drużyn połapała się już w tym, że plan ofensywny Getafe sprowadza się do prostych schematów pozbawionych finezji. Kilka zrywów Sandro w pierwszych trzydziestu minutach, ciężka harówa Enesa Unala i czekanie na błąd rywali. Tak wygląda Getafe w każdym meczu.

Real Madryt się w tym nie połapała. Dowód? Gol na 1:0. Sandro Ramirez zdecydował się na charakterystyczny dla niego zryw, piłką odebrał mu Toni Kroos i wydawało się, że alarm można odwołać. Nic bardziej mylnego. Eder Militao poczuł się zbyt pewnie. Miał sporo czasu na wyprowadzenie piłki, ale zbierał się do tego jak pies do jeża. Enes Unal zabrał mu futbolówkę i pokonał Thibaut Courtois. Trener Getafe uśmiechnął się, ale wiedział, że wychodząc na prowadzenie z drużyną tej klasy, mogli rozpętać wojnę.

Goście po otrzymaniu potężnego ciosu zabrali się do roboty i dążyli do wyrównania. Niektóre akcje Królewskich były efektowne poprzez koronkowe rozgrywanie piłki. Diabeł tkwi w szczegółach i zazwyczaj goście przyspieszali grę z dala od bramki. Największe zagrożenie generowały strzały zawodników środka pola – Toniego Kroos i przede wszystkim Luki Modricia, który był dosłownie wszędzie. Najpierw posłał bombę prawą nogą, którą wyciągnął Soria, potem lewą nogą posłał futbolówkę w poprzeczkę. Dodatkowo odbierał mnóstwo piłek. Zaliczył jedną rażącą stratę, ale szybko się wrócił na własną połowę i naprawił swój błąd.

A jego koledzy? Bardzo słabo grał Karim Benzema, niewidoczny był Marco Asensio, dość przeciętny Rodrygo, który poza dwójkową akcją z Modricem niczym się nie wyróżnił. Słaby mecz Marco Asensio mógł nieco dziwić. Ostatnimi czasy prezentował się nieźle, ale swoją postawą w dzisiejszym starciu zapracował na zmianę.

Reklama

Getafe – Real Madryt. Walenie głową mur

Było oczywiste, że Królewscy potrzebują wstrząsu w postaci zmian. Pojawili się na murawie Eden Hazard i Marcelo, którzy zastąpili Marco Asensio i Ferlanda Mendiego. Miało się coś ruszyć w grze faworytów, ale przez pierwszych dziesięć minut drugiej połowy nie oddali celnego strzału. Nie zgadniecie, który piłkarz gości oddał pierwszy strzał po przerwie. W sumie zgadniecie. Luka Modric.

Taka postawa faworytów sprawiła, że gospodarze uznali, że nie taki Real straszny. Skutecznie kradli czas i czekali na swoje szanse. Często grali na granicy przepisów, co tylko podkręcało frustrację ich przeciwników. Dobrze to pokazała sytuacja z Marcelo w roli głównej. Brazylijczyk w polu karnym próbował coś zrobić z futbolówką, poczuł, że Damian Suarez zrobił z jego koszulki żagiel. Zamiast zrobić zryw i wykorzystać błąd Urugwajczyka, rozłożył ręce i zaczął się wściekać. To był symbol dzisiejszej postawy Realu. Komitet ciężkich nóg, niepowodzeń i gorących głów.

Wyróżnić trzeba też bramkarza Getafe. W genialny sposób wyciągnął bombę Casemiro, ale nie tylko. Miał sporo pracy, bo końcówka należała do Realu, ale niewiele z tego wynikało. Przegrali ten mecz w pierwszych minutach. Zamiast w porę wyważyć, drzwi skupili się na ich rozkręcaniu. Ich bierność momentami była zatrważająca. Nawet gdy Soria miał problemy z obroną strzału jednego z piłkarzy, u Królewskich  brakowało zawodnika, który ruszyłby na dobitkę i próbował siłą przepchnąć ten mecz. Trochę kalka z meczu z Kadyksem. Nawet siedem doliczonych minut nie pomogło drużynie Carlo Ancelottiego. Przegrali zasłużenie, bo trzeba od nich wymagać zdecydowanie więcej niż od zespołu pokroju Los Azulones. Getafe jest solidne i tyle, a więc do pokonania.

Getafe – Real Madryt 1:0 (1:0)

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

Reklama

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy

Patryk Stec
4
Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy

Komentarze

7 komentarzy

Loading...