Reklama

Zaskoczenie: Górnik Łęczna trafił z większością letnich transferów

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

19 grudnia 2021, 10:04 • 6 min czytania 4 komentarze

Górnik Łęczna awansował do Ekstraklasy ku własnemu zaskoczeniu, jako beniaminek I ligi. Latem dyrektor sportowy Veljko Nikitović nawet nie próbował ukrywać, jak trudne zadanie czeka go na rynku transferowym. Wydawało się, że nie ma szans na porządne wzmocnienie zespołu. Tymczasem czas pokazuje, że pod tym kątem w Łęcznej wykonano latem naprawdę dobrą robotę.

Zaskoczenie: Górnik Łęczna trafił z większością letnich transferów

(…) Są zawodnicy na rynku polskim, którzy nie mają klubu – ja bym ich chętnie widział w Górniku Łęczna. Ale musimy stanąć w kolejce. Z numerem siedemnaście albo osiemnaście. Może ktoś tam ich poodrzuca, to wtedy zdecydują się na Górnik Łęczna. Może to śmieszne, ale z drugiej strony trochę smutnawe. Kurczę, chciałbym takiego Waleriana Gwilię u nas. Widziałbym go. Ale my nie jesteśmy w stanie niczym go zachęcić do gry u nas.

(…) Czasami musimy robić transfery, powiedzmy, sposobem. Kogoś namówić na Górnik Łęczna, wskazać, że jest tu możliwość rozwoju. Ale z całym szacunkiem dla naszego klubu, na dzień dzisiejszy rywalizujemy o zawodników z klubami z pierwszej ligi. Żebym był dobrze zrozumiany: różni menadżerowie proponują różnych zawodników, ale ja wiem, że ci zawodnicy nie są proponowani Jagiellonii, Wiśle Płock, oni są proponowani pierwszoligowcom. Ale na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w stanie stanąć w szeregu i walczyć z tymi klubami o zawodników, nie mówiąc o większych klubach.

Te cytaty z lipcowej rozmowy Nikitovicia z Leszkiem Milewskim dobitnie pokazują, w jakich okolicznościach Górnik latem dokonywał transferów. Do tego dochodził brak normalnego skautingu, praktycznie wszystko w tym zakresie spoczywało na barkach dyrektora sportowego. I proszę, w takich okolicznościach beniaminek z Lubelszczyzny wyrasta nam na jednego z najskuteczniejszych graczy na transferowym rynku – oczywiście biorąc pod uwagę jego możliwości i realia, w których musiał funkcjonować.

Górnik Łęczna pokona Zagłębie Lubin? Kurs 2.75 w Fuksiarz.pl

Reklama

Żaden z nowych piłkarzy Górnika raczej nie trafi do klasyfikacji TOP10 letnich transferów w Ekstraklasie. Większość jednak na tę chwilę należy uznać za ruchy udane. Prześledźmy to dokładniej.

Marcel Wędrychowski: 7 meczów, 1 gol, 1 asysta, śr. not 5.00

W debiucie wystarczyła mu chwila, żeby strzelić zwycięskiego gola z Wisłą Płock. W następnej kolejce wywalczył rzut karny na Legii. Dwa tygodnie później zaliczył klasową asystę z Pogonią Szczecin, z której… jest wypożyczony do Łęcznej. Młody skrzydłowy o wyglądzie 25-letniego Irlandczyka okazał się małym odkryciem ligi, sprawiając rywalom wiele problemów swoimi rajdami. Przebił się też do reprezentacji U-21 i od razu zdobył bramkę z Węgrami. Szkoda, że wszystko przerwała kontuzja i od końcówki października już nie oglądamy go na boisku.

Jason Lokilo: 9 meczów, 1 gol, 2 asysty, śr. not 4.71

Przyszedł 9 września i cztery dni później zagrał w wyjściowym składzie z Wisłą Płock. Za wcześnie został rzucony na głęboką wodę i w pierwszych tygodniach niczym nie imponował. Mimo że wcześniej był w Anglii, wyglądał na trochę zagubionego w fizycznej polskiej lidze. Czas działał na jego korzyść. Przełomem był mecz Pucharu Polski z Miedzią Legnica, w którym Lokilo zdobył bramkę, dokładając sporą cegiełkę do awansu. Później zaczął się rozkręcać w lidze: piękny gol z Termaliką, asysty z Jagiellonią i Cracovią. Dzięki jego formie Kamil Kiereś nie odczuwa nieobecności Michała Maka. Lokilo coraz częściej pokazuje, że kilka lat temu nie trafił do Crystal Palace wyłącznie za ładne oczy.

Daniel Dziwniel: 8 meczów, śr. not 4.71

Szczerze mówiąc, sądziliśmy, że gdy spadał z Koroną Kielce z Ekstraklasy, to więcej go na najwyższym szczeblu nie zobaczymy. Dziwniel przez trzy sezony w Zagłębiu Lubin nie potrafił się odbudować po poważnej kontuzji z czasów St. Gallen i w Koronie również tego nie zrobił. Ostatnio jednak na tyle dobrze pokazał się w pierwszoligowej Sandecji, że otrzymał jeszcze jedną szansę. Trudno powiedzieć, że w pełni ją wykorzystuje, że został odzyskany dla polskiej piłki, ale potrafi grać w miarę przyzwoicie, kompromitujących meczów nie zalicza. To i tak sporo.

Janusz Gol: 16 meczów, 2 gole, 2 kluczowe podania, śr. not 4.63

Zaczął bardzo słabo. Zawalał gole z Zagłębiem Lubin, kompletnie nie ogarniał tematu z Wartą Poznań, wyleciał z boiska z Lechią Gdańsk. Z czasem jednak wrócił na oczekiwany poziom i od wielu tygodni jest liderem drugiej linii swojego zespołu. Namówienie go na transfer to z pewnością mały sukces Nikitovicia.

Alex Serrano: 11 meczów, 2 asysty, śr. not 4.38

Podobnie jak Lokilo, podpisał kontrakt dopiero w drugim tygodniu września. Nie miał czym zaimponować na wstępie, bo praktycznie cała jego kariera dotyczyła trzeciej ligi hiszpańskiej, w której w ostatnim sezonie i tak za wiele nie pograł. Na „dzień dobry” po wejściu z ławki asystował przy zwycięskim golu Wędrychowskiego z Wisłą Płock. Hiszpan początkowo był rezerwowym, a jego pierwsze mecze w wyjściowym składzie nie imponowały. Do właściwej formy doszedł na przełomie października i listopada. Od tej pory raczej nie zawodzi. Ma technikę i spokój z piłką przy nodze, sporo widzi.

Reklama

Damian Gąska: 14 meczów, 3 gole, 2 asyst, śr. not 4.25

Dobrze prezentował się w pierwszoligowym Radomiaku. Górnik skorzystał na tym, że Gąska po powrocie do Śląska Wrocław nie przekonał do siebie Jacka Magiery i pole manewru przy zmianie klubu miał już ograniczone. Podobnie jak większość nowych kolegów, początki miał dość trudne. Im jednak dalej w las, tym lepiej. Ostatnio strzelił dwa gole Jagiellonii i dołożył asystę z Cracovią. Wcześniej trafił z Radomiakiem i wypracował gola z Wisłą Płock. Ponadto asystował w spotkaniach pucharowych z Miedzią Legnica i Koroną Kielce. Fakty są takie, że jest drugim najlepszym strzelcem drużyny po Bartoszu Śpiączce.

Damian Gąska: Cele? Drugie dziecko, 5 goli, 10 asyst [WYWIAD]

***

Niektórzy spoza tego grona także miewali przebłyski. Cieniem na dokonaniach Bartosza Rymaniaka kładą się trzy wybitnie nieudane mecze: z Wisłą Kraków (jego „krycie” Yeboaha przy słynnym golu to już klasyk), Stalą Mielec i Radomiakiem. W pozostałych przypadkach grał co najmniej solidnie, ale w jego przypadku poprzeczka zawieszona była nieco wyżej, bo to jednak ligowy wyjadacz, a nawet nie zawsze miał miejsce w składzie. Tak czy siak u niego również widać tendencję wzrostową, ostatnio gra dobrze.

Boiskowej ogłady brakuje jeszcze Kryspinowi Szcześniakowi. Potrafił być piłkarzem meczu ze Śląskiem Wrocław, fajnie zagrać z Lechem Poznań, by w wielu innych przypadkach prezentować się słabo.

W każdym razie, możemy mówić o przynajmniej sześciu udanych ruchach transferowych, co w przypadku klubu o tak ograniczonym polu manewru zasługuje na uznanie. Poza Wędrychowskim każdy z tych zawodników miał trudne początki, ale w przekroju całej rundy podniósł poziom zespołu względem tego, co widzieliśmy zaraz po awansie. W sporej mierze dzięki ich postawie Górnik w drugiej części jesieni przestał być chłopcem do bicia. Rzecz jasna wymagania i oczekiwania były niższe niż w przypadku większości pozostałych drużyn, ale to wszystko się wyrównuje, gdy weźmiemy pod uwagę realia funkcjonowania Górnika.

Nikitović wykonał dobrą robotę. Gdyby wszyscy dyrektorzy sportowi pracowali u nas na takim poziomie skuteczności, byłoby naprawdę nieźle. Choć też mamy gdzieś z tyłu głowy, że łatwiej znaleźć piłkarza, który podniesie poziom Górnika Łęczna z początku sezonu, niż chociażby kogoś do Lecha czy Rakowa.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

4 komentarze

Loading...