Antoni Piechniczek porozmawiał z Romanem Kołtoniem na kanale „Prawda Futbolu”. Były selekcjoner reprezentacji Polski zabrał głos w sprawie zeszłotygodniowych wydarzeń w autokarze Legii Warszawa.
Zdaniem Piechniczka pierwszą osobą, która powinna wówczas wstać i przeciwstawić się chuliganom, był Artur Boruc.
– Dla mnie pierwszy powinien wstać kapitan. To jest warszawiak. To jest chłop, który ma ponad 30 lat, zdobył z Legią parę rzeczy, nikt od strony czysto sportowej nie ma mu nic do zarzucenia. No to co, będą go bić? Za to, że wstał, że miał odwagę? Wręcz przeciwnie! – stwierdził Piechniczek.
– Powinien krzyknąć, posłać jakąś wiązankę, żeby się odpieprzyli od niego i zespołu. Poza tym, powiem ci szczerze, ja sam wolę dostać w dziób ale po walce, niż siedzieć i dostać z liścia. To jest autobus sportowców, piłkarzy, do jasnej cholery. Wiem, że oni nie są od sportów walki, ale niech się podniosą – najwyższy czas na to! Dwóch, trzech może dostanie, poleci im krew z nosa, ale będą mieli satysfakcję, że cokolwiek zrobili, a nie siedzieli, chcieli się schować pod siedzenie i myśleli „chwała Bogu, że to mnie nie spotkało”. Co to kur zapiał niby ma znaczyć?! – zakończył były selekcjoner.
Po pierwszych godzinach od ataku na autokar Legii Warszawa sporo mówiono o tym, że kontrakt ze stołecznym klubem może rozwiązać trzech zawodników. Wszystko jednak wskazuje na to, że Rafa Lopes i Luquinhas pozostaną w szeregach Wojskowych.
Niepewna pozostaje przyszłość Mahira Emrelego.
Czytaj także:
Fot.FotoPyk