W związku z rezygnacją Marka Gołębiewskiego, Dariusz Mioduski i Radosław Kucharski szybko musieli znaleźć kolejnego trenera. Postawiono na człowieka doskonale w Legii znanego – Aleksandara Vukovicia.
Dziś odbyła się pierwsza konferencja starego-nowego szkoleniowca stołecznego zespołu. Vuković poruszył na niej temat Dariusza Mioduskiego, miejsca Legii w jego sercu oraz niedzielnego pobicia piłkarzy.
– Dariusz Mioduski? Nasze relacje są bardzo profesjonalne. Jestem tu przede wszystkim dla klubu, a jestem przekonany, że prezesowi również zależy na dobru Legii. Chciałbym, żebyśmy zmierzali do celu wspólnie. Ja zostawiam przeszłość za sobą, nie będę tego wciąż przeżywać. Nikt w klubie nie będzie miał ze mną problemu we współpracy – powiedział Vuković.
– Na początku byłem zaskoczony telefonem, nie spodziewałem się go. Pomyślałem sobie, że nie wracam tu dla prezesa, dla dyrektora, nawet dla samego siebie, w końcu wracam na umowie, którą miałem wcześniej. Mogłem ją renegocjować, gdyby unosił się honorem, ale ten klub mnie ukształtował jako piłkarza i trenera. To jest połowa mojego dorosłego życia. Gdy pojawiła się taka możliwość, by wejść do swego rodzaju pożaru, zdecydowałem się to zrobić. Jeśli pożar jest w Legii, pali się też mój dom – opowiadał o swojej pierwszej reakcji na telefon od klubowego zarządu.
– Nie miałbym pretensji do piłkarzy za to, że chcieliby komentować to, co zaszło w autokarze. Jako społeczeństwo powinniśmy kierować pretensje do kogoś innego. To co się wydarzyło, nigdy nie powinno mieć miejsca. Jeśli chodzi o samopoczucie piłkarzy, spotkam się z nimi dopiero po konferencji prasowej. Muszę ich przekonać, że nawet w takiej sytuacji musimy stawić temu czoła, podejść odważnie i na boisku pokazywać, na co tak naprawdę nas stać – stwierdził w odniesieniu do niedzielnych wydarzeń.
Pełny zapis konferencji z udziałem Vukovicia dostępny na oficjalnej stronie stołecznego klubu.
Pierwszym przeciwnikiem Vukovicia po powrocie do Legii będzie Zagłębie Lubin. Mecz już w najbliższą środę.
Czytaj także:
Fot.FotoPyk