W sobotę zagrały wszystkie zespoły reprezentujące ligę hiszpańską w Lidze Mistrzów. Wisienką na torcie miało być starcie Realu Sociedad z Realem Madryt. Dla gości była to świetna okazja na powiększenie przewagi nad zespołem txuri-urdin do dziesięciu oczek. Plan został zrealizowany, ale czy wynik oddaje przebieg spotkania?
Real Sociedad – Real Madryt 0:2. Pokraczny Jovic
Mecz od samego początku był bardzo żywy. Obie strony postanowiły nie zwlekać i ochoczo ruszyły na siebie. Piłka szybko przemieszczała się od pola karnego do pola karnego. Może nie było nie wiadomo miliona sytuacji, ale mecz oglądało się całkiem przyjemnie. Już po kwadransie boisko musiał opuścić Karim Benzema. Kontuzja uniemożliwiła mu kontynuowanie gry. Zmienił go Luka Jović. Oznaczało to, że Carlo Ancelotti musiał zdefiniować atak na nowo. Już bez francuskiego szefa, bazując na dwóch młodych Brazylijczykach i Serbie, po którym nie wiadomo było czego się spodziewać.
Real Madryt oddawał więcej strzałów, ale niewiele z tego wynikało, bo większość trafiała prosto do rąk dobrze dysponowanego Alexa Remiro.
Najaktywniejszym piłkarzem Królewskich był Vinicius Junior. Dzięki niemu szybko kartkę wyłapał Igor Zubeldia, ale i jego koledzy musieli urabiać się po łokcie, powstrzymując Brazylijczyka. Ten mógł czuć się rozczarowany zagraniami serbskiego kolegi. Pierwszy kontakt z piłką Jovica zakończył się stratą. Drugi to dobre przyjęcie, ale po nim skompromitował się wybiciem na aut przy próbie odegrania z pierwszej piłki. Było widać, że jest spięty. Kiedy wychodził na drugą połowę, realizator uchwycił, jak jego koledzy starali się go podbudować.
Gospodarze nie przyglądali się biernie atakom rywali. Nieźle wyglądała współpraca na lewej stronie. Diego Rico i Mikel Oyarzabal próbowali coś wskórać, ale brakowało dobrego ostatniego podania. Z prawej strony hasał Adnan Januzaj, ale skutecznie neutralizował jego poczynania Eder Militao. W końcówce pierwszej połowy gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, ale znowu coś poszło nie tak. Toni Kroos krótko rozegrać rzut wolny po faulu na Viniciusie, ale podanie było czytelne i piłkę przejął Isak. Następnie rozpoczął się ping-pong i z kontrą ruszył Oyarzabal. Trzech na trzech. Wydawało się, że idealne proporcje, by móc wycisnąć z tej akcji coś więcej, niż rzut rożny, ale złą decyzję podjął Alexander Sorloth i Królewscy łatwo zatrzymali jego podanie w kierunku szwedzkiego kolegi. Sędzia uznał, że to najlepszy moment, by zakończyć pierwszą połowę.
Real Sociedad – Real Madryt 0:2. Wielki Jović
Dopiero w drugiej połowie pierwsze dobre zagranie zaliczył Luka Jović. Piłkę stracił — słaby dziś i nie tylko dziś — Sorloth. Jović inteligentnie rozprowadził akcję do Rodrygo, ale pojedynek wygrał Alex Remiro. Było to ostatnie ostrzeżenie wysłane gospodarzom. Choć wymowne, to nie zostało potraktowane poważnie. Za moment było już 0:1. Po raz drugi dobrze akcję rozprowadził Serb, a wykończył ją Vinicius Junior.
Real Madryt się rozpędzał, a kibice Los Blancos nie musieli długo czekać na drugie trafienie. Z rzutu rożnego dośrodkował Toni Kroos, piłkę zgrał Casemiro, a akcje wykończył szczupakiem Luka Jović. W końcu można było zobaczyć uśmiech na twarzy 24-latka. Kamień spadł mu z serca i nie można mu się dziwić. W końcu zagrał na miarę oczekiwań i wiedział, że odkupił winy z pierwszej połowy, w której wypadł fatalnie i prosił się o drwiny.
Przejdźmy do gospodarzy. W drugiej połowie godne odnotowania były ich dwie próby. Raz Isak uderzył w trybuny, a chwilę później Januzaj poirytowany decyzją o zmianie kopnął ławkę rezerwowych. Gospodarzom ewidentnie nie szło. Nawet jak Isak i spółka zyskali trochę przestrzeni, to w ostatniej chwili, któryś z gości zabierał im futbolówkę. Mnóstwo piłek zdjął w ostatniej chwili Eder Militao, ale świetną interwencję zaliczył również Camavinga, który zatrzymał rozpędzonego Isaka. Zmiany Imanola Alguacila nie odmieniły jego zespołu. Wciąż brakowało czegoś, by zaskoczyć zespół Carlo Ancelottiego.
Na koniec warto docenić występ Edera Militao. Zagrał zdecydowanie lepiej niż w ostatnich spotkaniach. Możliwe, że był to jego najlepszy występ w koszulce madryckiego zespołu. Przyciągał wszystkie piłki jak magnes. Mało tego, mecz powinien zakończyć asystą. Zagrał świetną piłkę do Viniciusa, ale ten przegrał pojedynek z bramkarzem Realu Sociedad, choć Remiro w pierwszym momencie się potknął. Czego zabrakło Realowi Sociedad? Przede wszystkim strzałów celnych — choćby jednego. To w połączeniu ze stratą dwóch bramek zaważyło o losach spotkania.
Real Sociedad – Real Madryt 0:2 (0:0)
Vinicius 47′, L. Jović 57′
CZYTAJ TAKŻE:
- Sevilla sobie grała, a Real sobie strzelał. Zgadnijcie, kto wygrał
- Florentino Perez: Płacimy 200 mln euro za piłkarza, a oni go nie puszczają
- Czy to moment dla sensacyjnego mistrza Hiszpanii?
Fot.Newspix