Zestawione obok siebie herby Manchesteru United i Arsenalu zawsze zwiastują rywalizację dwóch wielkich klubów. Mimo że obu dzisiejszym drużynom daleko do tych ze starć na szczycie Premier League z przełomu wieków, jest jeden człowiek, który łączy oba wątki. Cristiano Ronaldo znów zmierzy się z Arsenalem na Old Trafford. Nie będzie to jednak ten sam Arsenal, z którym rywalizował w sezonie 2003/04, gdy obie drużyny toczyły ze sobą boiskową wojnę.
HISTORYCZNA RYWALIZACJA
Mieliśmy 6. kolejkę Premier League, wrzesień 2003 roku. 18-letni wówczas Ronaldo miał za sobą pięć meczów w barwach Czerwonych Diabłów, w tym tylko dwa w wyjściowym składzie, a tylko jeden zagrany w pełnym wymiarze czasowym. Do Manchesteru przyjechali Kanonierzy, którzy byli największym rywalem gospodarzy w drodze po kolejne mistrzostwo Anglii. Oba kluby zdobywały to trofeum przez poprzednie osiem lat, nie dopuszczając innych do głosu. Zbliżaliśmy się do schyłku kariery Thierry’ego Henry’ego na Highbury, czy Roya Keane’a w Manchesterze. Po latach okazało się, że oba kluby walczyły między sobą o ostatnie mistrzostwo w legendarnych składach.
Manchester United: Tim Howard – Gary Neville, Rio Ferdinand, Mikael Silvestre, John O’Shea – Cristiano Ronaldo, Phil Neville, Roy Keane, Quinton Fortune – Ryan Giggs, Ruud van Nistelrooy
Arsenal: Jens Lehmann – Lauren, Kolo Toure, Martin Keown, Ashley Cole – Roy Parlour, Gilberto Silva, Patrick Vieira, Fredrik Ljungberg – Thierry Henry, Dennis Bergkamp
Między zawodnikami obu drużyn iskrzyło od dłuższego czasu. Zresztą nie tylko między zawodnikami. Mityczną rywalizację toczyli Wenger z Sir Alexem Fergusonem, kibice datę starcia z największym rywalem zakreślali na czerwono już w dniu opublikowania terminarza na cały sezon, a telewizje wprowadzały całą piłkarską Anglię w klimat boiskowej bitwy na długo przed pierwszym gwizdkiem. Tylko w samym 2003 roku w meczach między oboma zespołami doszło do takich scen:
- luty: 4. runda Pucharu Anglii; Paul Scholes, Ruud van Nistelrooy i Patrick Vieira mają na koncie żółte kartki już po siedmiu minutach gry; Arsenal wygrywa 2:0, a Sir Alex w szatni kopie z wściekłością butem, który rozcina łuk brwiowy Davida Beckhama;
- kwiecień: 35. kolejka Premier League; kończy się na remisie 2:2, a Sol Campbell zostaje wysłany do szatni po uderzeniu łokciem w twarz Ole Gunnara Solskjaera;
- sierpień: mecz o Tarczę Wspólnoty; Phil Neville i Ashley Cole mają po żółtej kartce po dwóch minutach gry; Francis Jeffers wylatuje z czerwoną kartką, a Sol Campbell łapie trzy mecze zawieszenia za kopnięcie rywala;
Działo się.
Przed sezonem Arsene Wenger wspominał, że jego drużyna może być niepokonana na długości wszystkich trzydziestu ośmiu kolejek. Wówczas nawet jego podopieczni mieli pretensje, że nakłada on na nich zbyt dużą presję. Jak się później okazało, Francuz przewidział przyszłość. Kanonierzy, łącznie z dwoma zwycięstwami z poprzedniego sezonu, do starcia z United podchodzili po serii siedmiu meczów bez ligowej porażki. Ostatecznie potrafili ją później wydłużyć do czterdziestu dziewięciu spotkań i jako jedyni wygrali Premier League bez żadnej porażki w sezonie. Było jednak bardzo blisko, by Ronaldo i spółka zmienili bieg historii i zatrzymali Arsenal już w trakcie 6. kolejki.
ZŁE EMOCJE W KOŃCÓWCE
Portugalczyk stawiał dopiero pierwsze kroki na angielskich boiskach, a już przyszło mu zagrać w spotkaniu, które nazwano później Bitwą o Old Trafford. Między piłkarzami obu stron emocje buzowały od pierwszego gwizdka, a eskalacja konfliktu nastąpiła w ostatnich minutach spotkania. Do dzisiaj jest ono traktowane jako jedno z najbardziej zażartych i przeładowanych negatywnymi emocjami w historii Premier League.
Przez cały mecz utrzymywał się bezbramkowy remis, a jedynymi występkami na boisku były groźne, ale nie brutalne, faule z obu stron. Atmosfera osiągnęła temperaturę wrzenia dopiero w końcówce. Zaczęło się od drugiej żółtej kartki dla Patricka Vieiry w 80. minucie. Francuz został nią ukarany, mimo że sam był faulowany. Sędzia odgwizdał przewinienie Ruuda van Nistelrooya na kapitanie Arsenalu, jednak ten leżąc na ziemi odmachnął się, chcąc kopnąć Holendra. Nie trafił, nie był nawet blisko celu, ale sędzia ukarał go za sam zamiar wyrządzenia krzywdy przeciwnikowi. Był to pierwszy wybuch emocji, podczas którego wszyscy piłkarze obu stron zgromadzili się na kilku metrach kwadratowych.
W doliczonym czasie gry arbiter Steve Bennett zdecydował się wylać kanister benzyny na palącą murawę Old Trafford. Widząc interwencję Keowna, który próbował powstrzymać Diego Forlana, użył gwizdka i wskazał na punkt karny jedenaście metrów przed bramką Arsenalu. Możemy śmiało podejrzewać, że w dobie VAR-u zdecydowana większość sędziów wycofałaby się z tej decyzji po obejrzeniu powtórek. Wtedy, wszyscy na stadionie, od kibiców, przez piłkarzy, na menedżerach kończąc, wiedzieli, że nie ma odwrotu od tej decyzji. Arsenal przez całe spotkanie nie potrafił stworzyć sobie groźnej sytuacji do strzelenia bramki, a od momentu straty Vieiry bronił bezbramkowego remisu. Wszyscy zdali sobie sprawę, że skutecznie wykonany karny pozbawi Kanonierów szans na przejście całego sezonu bez porażki.
Wyrok mógł wykonać tylko on. Ruud van Nistelrooy, który bez przerwy toczył indywidualne wojenki z piłkarzami Kanonierów i który stał się symbolem pojedynków obu drużyn w tamtym okresie. Do tego był tak pazerny na gole, że nie mógł odpuścić sobie kolejnego trafienia w dorobku. Jens Lehmann zaczął tańczyć na linii bramkowej, niczym Jerzy Dudek w Stambule trzy lata później, a Holender huknął z całej siły w poprzeczkę. Momentalnie podbiegł do niego Keown, który zaczął wrzeszczeć, mając twarz napastnika United centymetry od swoich ust. Tym samym Arsenal wywiózł punkt z najbardziej gorącego terenu w kalendarzu, a kontynuacja starć miała miejsce jeszcze po ostatnim gwizdku.
LIGA NIE BYŁA ZADOWOLONA
W momencie jego wybrzmienia, van Nistelrooy był akurat na swojej pozycji, otoczony kilkoma zawodnikami gości. Ci celebrując osiągnięcie swojego celu, zaczęli skakać nad nim, ciesząc mu się prosto w twarz. Zdjęcia z tej sytuacji obiegły całą piłkarską Anglię i stały się kultowe w historii pojedynków obu drużyn. Liga nie była jednak dumna z zachowania piłkarzy Arsenalu, którzy zaczęli van Nistelrooya bezczelnie popychać. Miało to pewnie zwrócić jego uwagę, bo Holender wyglądał, jakby w ogóle go te zaczepki nie interesowały.
– Wydarzyło się tam mnóstwo rzeczy, których nie byłem do końca świadomy, bo byłem po prostu rozczarowany spudłowaniem rzutu karnego. Nie obchodziło mnie, co robią. Nawet tego nie zauważyłem. Vieira dostał czerwoną kartkę, a później czekał na mnie przy szatni. Po prostu go minąłem, nie obchodziło mnie to – mówił po kilkunastu latach napastnik Manchesteru.
Po meczu posypały się kary. Arsenal otrzymał w tamtym czasie najwyższą karę finansową w historii Premier League. Ten niechlubny rekord przebiły dopiero reperkusje po spotkaniu Chelsea z Tottenhamem w sezonie 2015/16. Kilku zawodników Kanonierów otrzymało też zawieszenia na najbliższe spotkania oraz kary, które zabolały ich prywatne portfele. Najbardziej ucierpiał Lauren, który pchnął van Nistelrooya po zakończeniu spotkania. Konsekwencji nie ominęło też kilku piłkarzy Manchesteru United, a na listę sankcji trafił nawet młody Ronaldo.
ON THIS DAY: In 2003, The Battle of Old Trafford.
Arsenal: £175,000 fine
Lauren: 4-game ban, £40,000 fine
Keown: 3-game ban, £30,000 fine
Vieira: 1-game ban, £20,000 fine
Parlour: 1-game ban, £10,000 fine
Cole: £10,000 fine
Giggs: £7,500 fine
Ronaldo: £4,000 fine pic.twitter.com/mV7c5bnwzC— Squawka (@Squawka) September 21, 2019
Portugalczyk szybko po przyjechaniu na Wyspy poznał więc, z czym wiążą się mecze najwyższego ryzyka z największym rywalem na krajowym podwórku. Później przeciwko Arsenalowi zdążył zagrać jeszcze dziesięć meczów w Premier League, w których strzelił cztery bramki. Nie czyni to więc Kanonierów jednym z jego ulubionych rywali. Najlepiej może wspominać pojedynek z sezonu 2004/05, który zakończył z dwoma golami strzelonymi na Highbury. Czerwone Diałby wygrały wtedy 4:2.
Można założyć, że w późniejszych pojedynkach Arsenal nigdy nie był mocniejszy, niż właśnie podczas Bitwy o Old Trafford w 2003 roku. Londyńczycy zdobyli w tamtym sezonie swoje ostatnie mistrzostwo Anglii, schodząc przez kolejne lata na coraz niższy poziom. W barwach Kanonierów grają obecnie tak niewiele mówiące szerszej publiczności nazwiska, jak Nuno Tavares, czy Sambi Lokonga. Osiemnaście lat temu za każdym piłkarzem z armatką na piersi kryła się oddzielna historia i ogromne umiejętności. Dzisiejsze spotkanie nie wzbudzi pewnie u Ronaldo nawet połowy emocji, jakich wtedy doświadczył, chociażby z racji jego doświadczenia, ale mecz z 2003 musiał sprawić, by Portugalczyk rywalizację z Arsenalem już zawsze traktował wyjątkowo.
Czytaj także:
- Ruud van Nistelrooy. Pazerny na gole aż do przesady
- Bukayo Saka: 20-latek, który wyważył drzwi do angielskiej piłki
- Złota Piłka dla Messiego kluczowa w dyskusji o wyższości nad Ronaldo?
Fot. Newspix