Bramki, w tym te kluczowe, zdobywane w końcówkach spotkań. Ładne asysty, nie tylko ze stałych fragmentów gry. Świetne wskaźniki, jeżeli chodzi o pracę w defensywie. Sebastian Szymański w sezonie 2021/22 wyrósł na znaczącą postać Dynama Moskwa, a nawet na wyróżniającego się zawodnika całej rosyjskiej ekstraklasy. Już wcześniej zbierał sporo pochwał za swoją postawę, ale teraz dołożył też do tego liczby, no i w efekcie zrobiło się o nim naprawdę głośno. A jednak selekcjoner Paulo Sousa pozostaje niewzruszony – nie powołał pomocnika na Euro 2020 i jesienią też nie znajdował dla niego miejsca w kadrze. Z czego wynika ta niechęć?
Przeanalizowaliśmy temat krok po kroku.
Sebastian Szymański za kadencji Brzęczka
Na początek zastanówmy się, dlaczego w zasadzie Sebastiana Szymańskiego od tak dawna nie ma kadrze. Ostatecznie 22-latek posiada już pewne doświadczenie, jeżeli chodzi o występy w narodowych barwach. Po raz pierwszy powołanie do seniorskiej reprezentacji Polski otrzymał od Jerzego Brzęczka na wrześniowe zgrupowanie w 2019 roku. Nie wystąpił w przegranym 0:2 spotkaniu ze Słowenią, zdecydowanie najsłabszym meczu biało-czerwonych w całej eliminacyjnej kampanii, ale trzy dni później pojawił się na murawie w zremisowanym 0:0 starciu z Austrią. Zmienił wówczas Kamila Grosickiego w 70. minucie. Trudno było wyciągać na bazie tego epizodu daleko idące wnioski odnośnie przydatności Szymańskiego dla zespołu. Brzęczek postawił bowiem na dość tchórzliwą taktykę i właściwie od początku polecił swoim podopiecznym bronić na Stadionie Narodowym bezbramkowego rezultatu. Tak czy owak, sam selekcjoner najwyraźniej ocenił grę pomocnika (wtedy skrzydłowego) pozytywnie, ponieważ zaczął na niego stawiać i to z rosnącą ochotą.
W październiku Szymański pojawił się w podstawowym składzie na wyjazdowy mecz z Łotwą. Zanotował asystę przy otwierającym golu i zebrał całkiem pochlebne recenzje za swoją postawę. Był również chwalony za występy przeciwko Macedonii Północnej i Izraelowi, choć w tym drugim spotkaniu raził nieskutecznością. Udaną jesień 2019 Szymański spuentował golem w zwycięskim rewanżu ze Słowenią.
Słowenia 3:2 Polska (el. ME 2020)
Pamiętać trzeba, że jeszcze w czerwcu 2019 roku Szymański był ważnym punktem reprezentacji U-21, która z dobrej strony zaprezentowała się podczas młodzieżowych mistrzostw Europy. Wyglądało więc na to, że wychowanek TOP 54 Biała Podlaska oraz Legii Warszawa rok po roku zanotuje dwie znaczące imprezy rangi międzynarodowej – najpierw na poziomie młodzieżowym, a następnie seniorskim. – Szymański pokazał, że pomimo młodego wieku ma niesamowite umiejętności, serce i zmysł do gry. Polska piłka będzie miała dużo radości z jego gry – komplementował Brzęczek, który najchętniej wykorzystywał gracza Dynama Moskwa w roli prawo- bądź lewoskrzydłowego. Zresztą w klubie Szymański również był wtedy ustawiany raczej w bocznych sektorach boiska. Rosyjscy dziennikarze oceniali go łaskawie, zwłaszcza że dopiero zaczynał przygodę z Dynamem, ale wyraźnie podkreślano, iż brakuje mu konkretów.
Co było potem – wiadomo. Pandemia, lockdown, wstrzymanie meczów międzypaństwowych i przełożenie mistrzostw Europy. W konsekwencji Szymański wyraźnie zgubił impet w kadrze. Jesienią 2020 roku Brzęczek dalej korzystał z usług gracza Dynama, jednak w ograniczonym zakresie.
- Holandia 1:0 Polska (Liga Narodów) – 90 minut Szymańskiego
- Bośnia i Hercegowina 1:2 Polska (LN) – 10 minut
- Polska 5:1 Finlandia (sparing) – ławka
- Polska. 0:0 Włochy (LN) – 60 minut
- Polska 3:0 Bośnia i Hercegowina (LN) – ławka
- Polska 2:0 Ukraina (sparing) – 7 minut
- Włochy 2:0 Polska (LN) – 45 minut
- Polska 1:2 Holandia (LN) – ławka
TERMALICA WYGRA Z RAKOWEM? KURS: 4,00 W FUKSIARZU!
Kadra została wówczas generalnie zweryfikowana w dość okrutny sposób przez Włochów i Holendrów, a Szymański na tle topowych rywali zaprezentował się nad wyraz marnie. Na wyjeździe z Holandią nie dojeżdżał w defensywie, a z przodu nie zaproponował nic – wygrał zaledwie jeden z siedmiu podjętych pojedynków, nie wywalczył ani jednego stałego fragmentu i nie wykonał ani jednego skutecznego dryblingu. U siebie z Włochami zanotował pięć celnych podań przez 60 spędzonych na boisku minut, co dość dobitnie podsumowuje jego wkład w kreowanie gry. Z kolei za rewanżowe starcie z reprezentacją Italii wystawiliśmy mu pałę. – Nie stwarzał absolutnie żadnego zagrożenia, nakryto go czapką. Słuszna zmiana w przerwie – pisaliśmy po meczu.
Okoliczności łagodzące? W Dynamie polskiego zawodnika wystawiano już wówczas głównie w centralnej części boiska, w roli środkowego pomocnika, podczas gdy Brzęczek wciąż widział go jako skrzydłowego schodzącego do środka. Ale to w sumie trochę wydumana wymówka. Prędzej można zaakceptować spostrzeżenie, że cała reprezentacja radziła sobie tak słabo – włącznie z Robertem Lewandowskim – że Szymański był po prostu jednym z elementów rozklekotanej maszyny i w takich okolicznościach nie zdołał zademonstrować pełni swoich możliwości. Z tej perspektywy patrząc, zmianę na stanowisku selekcjonera mógł on traktować jako szansę również dla siebie. Za kadencji Paulo Sousy na głowę Sebastiana spadł jednak bardzo zimny prysznic.
Feralny mecz Szymańskiego z Węgrami
Jak pewnie pamiętacie, Sousa przygodę z polską kadrą zaczął z grubej rury, bo od razu od zgrupowania obejmującego aż trzy mecze grupowe w ramach eliminacji do mistrzostw świata. Portugalczyk nie dostał więc czasu na poukładanie drużyny wedle swojej autorskiej wizji. Pewnie takowej nawet wówczas nie miał, a już na pewno nie była to wizja obfitująca w konkrety. Mimo wszystko na wyjazdowe spotkanie z reprezentacją Węgier nowy trener przygotował szereg zmian, mniej lub bardziej niespodziewanych. Posadził na ławce Kamila Glika, powrócił do duetu Lewandowski – Milik, a także zdecydował się na nowe ustawienie. W jego hybrydowej formacji 3-5-2 znalazło się miejsce dla Szymańskiego, który został przez Sousę umieszczony na prawym skrzydle/wahadle.
Gracz Dynama spędził na boisku niespełna godzinę. Przy wyniku 0:2 Sousa zdecydował się jednak na przeprowadzenie trzech zmian jednocześnie. Chwiejącą się formację obronną wsparł Glikiem, niemrawą ofensywę postanowił rozruszać Piątkiem, a prawą stronę wzmocnił Kamilem Jóźwiakiem, który wkroczył do akcji właśnie w miejsce Szymańskiego. No i podziałało. Biało-czerwoni odrobili straty, wywożąc ostatecznie z Puskas Areny wynik 3:3.
Bohaterem meczu został w zasadzie jednogłośnie – w tym przez nas – obwołany nie kto inny, tylko Jóźwiak, który tchnął nowego ducha w polską ekipę. Wjechał na murawę jak szef – odważnie, przebojowo i skutecznie. Krótko mówiąc, był zupełnym przeciwieństwem apatycznego Szymańskiego. Ten ostatni nie tylko zanotował sporo strat (16) i nie błyszczał precyzją (70% celności podań), ale przede wszystkim irytował zachowawczą postawą. Kiedy miał do wyboru: wejść w drybling albo odegrać do tyłu, prawie zawsze stawiał na ten drugi wariant. Sousę musiało to mocno zniesmaczyć, gdyż na pomeczowej konferencji prasowej wprost skrytykował Szymańskiego. – Wahadłowi muszą robić dużo więcej pod polem karnym rywala. Zwłaszcza „Szymi”, który ma wielki talent. Stać go na dużo więcej. To samo z Recą, który w pierwszej połowie był bardzo nerwowy. Muszą w siebie wierzyć i więcej od siebie wymagać.
heatmapa Szymańskiego w meczu z Węgrami (WhoScored)
Na werbalnym wyrażeniu niezadowolenia się nie zakończyło.
Szymański przesiedział na ławce cały mecz z Andorą, nie dostał również szansy na Wembley. To właśnie wówczas zaczął się cementować duet Bereszyński (pół-prawy stoper/prawy obrońca) – Jóźwiak (prawy wahadłowy/prawoskrzydłowy), na który Sousa finalnie postawił podczas mistrzostw Europy. Sebastian – jeszcze jesienią 2019 roku jawiący się jako wschodząca gwiazda kadry – koniec końców na turniej nie pojechał wcale, nawet jako rezerwowy.
W ogóle od marca 2021 nie dostwał już od Sousy powołań do drużyny narodowej (nie licząc zgrupowania wrześniowego, gdy wypadł w ostatniej chwili). Najzwyczajniej w świecie – skreślono go. Sousa najwyraźniej zdał sobie sprawę, że z boku boiska Szymański mu się nie przyda, bo to nie jego żywioł, nie jego strefa, a w środku pola nie dostrzegł dla niego miejsca. Plotkowano też, że piłkarz nie przypadł mu do gustu z uwagi na niedostateczne zaangażowanie w treningi. – Myśleliśmy, by wykorzystać go na prawej stronie, jest bardzo zdolny. Niestety, w klubie najczęściej gra w środku pola, a tu miałem inne plany, mam na tę pozycję zawodników, do których jestem bardziej przekonany – uzasadnił Portugalczyk, gdy na liście powołanych na Euro 2020 zabrakło nazwiska Szymańskiego. – Podkreślam jednak, że jest bardzo utalentowany i jeśli będzie utrzymywał swoje tempo rozwoju, pomoże nam w przyszłości.
ARKA WYGRA Z ZAGŁĘBIEM? KURS: 2,65 W FUKSIARZU!
Czy można było mówić o skandalu? Raczej nie.
Ewentualnie o drobnej kontrowersji, jakich zawsze pełno przy powołaniach. Fakt, że wiosną Szymański grał w zasadzie wszystko od dechy do dechy w barwach Dynama. Był dość przychylnie oceniany przez Rosjan, zwłaszcza za wkład w grę defensywną zespołu, ponieważ niespodziewanie należał do najskuteczniejszych odbierających w lidze, ale należy dodać, że rozdawał też blisko trzy kluczowe podania na mecz (ten sam poziom co najlepszy pod tym względem Nikola Vlasić) i wymuszał prawie 2,5 przewinienia na spotkanie (6. miejsce w lidze). Brakowało mu jednak punkcików w klasyfikacji kanadyjskiej. Jedynego gola w sezonie 2020/21 zdobył w październiku, pięć z sześciu asyst zapisał z kolei na swoim koncie między 10 sierpnia a 4 października.
W rundzie rewanżowej miał bezpośredni udział tylko przy jednej bramce. Malutko. Stąd można było w sumie dość gładko przejść do porządku dziennego nad faktem, że brakowało go wśród powołanych na turniej. Tym bardziej że od ostatniego naprawdę udanego występu Szymańskiego w narodowych barwach minęło – nie jest to przesada – kilkanaście miesięcy. Aczkolwiek pewnie samego zainteresowanego trochę raziło, że znalazł się w hierarchii Sousy niżej od Przemysława Płachety (ława w Norwich przez większą część wiosny) czy Dawida Kownackiego (przeciętna forma w Fortunie). No ale to inne pozycje. Tymczasem w środku pola selekcjoner miał do dyspozycji Krychowiaka, Klicha, Modera, Linettego, Zielińskiego czy Kozłowskiego.
– Wydaje mi się, że Sebastian Szymański przespał swój moment – stwierdził Kamil Kosowski na łamach „Przeglądu Sportowego”. – W kadrze Sousy zagrał tylko w meczu z Węgrami i nie był to występ na miarę jego potencjału. Wyglądał trochę jak junior, który przyjechał na dorosłą kadrę. Ta decyzja Sousy też mi się podoba. Powołuję cię, daję ci szansę, a ty zawodzisz, więc znów musisz pracować na kolejną szansę i czekać w kręgu zainteresowań.
Kapitalna jesień Sebastiana Szymańskiego
Wydaje się, że były piłkarz Wisły Kraków powiedział o Szymańskim to, co większość obserwatorów na temat pomocnika Dynama wówczas sądziła. Naturalnie w odmienne tony uderzał agent zawodnika, Mariusz Piekarski. – Powiem krótko: Sebastian nigdy w kadrze nie zagrał na swojej pozycji – ocenił Piekarski w rozmowie z TVP Sport. – Zawsze mówiłem, że to jest środkowy pomocnik. Na środku pomocy rozegrał cały sezon w Dynamie Moskwa. Obejrzałem jego każdy mecz w lidze rosyjskiej i wiem, jaki poziom reprezentuje. Jako środkowy pomocnik na pewno byłby wartością dodaną, ale trener uważa inaczej.
– Wystarczy zobaczyć jeden mecz Szymańskiego w Rosji, żeby się przekonać, ile daje w ofensywie i w defensywie – dodał agent. – Chciałbym, żeby dostał na swojej pozycji chociaż jedną trzecią tych szans, które dostają inni środkowi pomocnicy. Nie będę rzucał nazwiskami, bo byłoby to nieeleganckie. Ale jego pozycja to właśnie „ósemka” i na niej będzie się rozwijał, a nie na żadnych wahadłach czy bokach pomocy. (…) Kiedy grał na skrzydle za kadencji Jerzego Brzęczka, też szału nie było. Nie wyglądało to źle, ale dobrze też nie. Jestem uczciwy i wobec piłkarza, i wobec opinii publicznej. Od dwóch lat powtarzam, że on powinien grać na środku i szkoda, że trener Brzęczek też go tam nie wystawiał. Sebastian bardzo dużo daje też w defensywie. Musi czekać na szansę. Może w końcu trener się przekona, że warto mu ją dać. Bardziej mi żal, że były ku temu okazje, były mecze towarzyskie, ale ta szansa nie przyszła.
„Szymański na wahadle? Niefortunny pomysł. To jakby wystawić na wahadle Roberta Lewandowskiego”
Mariusz Piekarski
Kilka miesięcy temu tego rodzaju komentarze można było jeszcze puszczać mimo uszu. Ale dzisiaj trudno już traktować Szymańskiego jako piłkarza-ciekawostkę, który coś tam sobie w Rosji gra, którego od czasu do czasu pochwalą w „Championacie” i który plasuje się zdumiewająco wysoko w rozmaitych zaawansowanych statystykach Priemjer-Ligi. Po szesnastu kolejkach sezonu 2021/22 polski pomocnik ma bowiem na koncie pięć goli i sześć asyst w rosyjskiej ekstraklasie, a Dynamo Moskwa pozytywnie zaskakuje i zajmuje obecnie drugą pozycję w tabeli z czterema oczkami straty do Zenita St. Petersburg.
Sebastian Szymański w sezonie 2020/21:
- (1. kolejka) Rostów 0:2 Dynamo – asysta Szymańskiego z gry
- (2.) Ufa 2:3 Dynamo – zwycięski gol Szymańskiego w 89. minucie
- (4.) Achmat 2:1 Dynamo – gol Szymańskiego
- (6.) Dynamo 1:1 Lokomotiw – wyrównujący gol Szymańskiego w derbach
- (8.) Soczi 0:1 Dynamo – asysta Szymańskiego po odbiorze w środku pola
- (9.) Dynamo 2:0 Rubin – asysta Szymańskiego z rzutu rożnego
- (11.) Spartak 2:2 Dynamo – asysta Szymańskiego z rzutu rożnego
- (15.) Dynamo 5:1 Arsienał – otwierający gol Szymańskiego
- (15.) Dynamo 5:1 Arsienał – asysta Szymańskiego z rzutu rożnego
- (16.) Rubin 2:3 Dynamo – asysta Szymańskiego z rzutu wolnego
- (16.) Rubin 2:3 Dynamo – zwycięski gol Szymańskiego w 85. minucie
No, to już są te długo wyczekiwane konkrety.
Rzuca się w oczy dobrze ułożona stopa Polaka przy stałych fragmentach, a także smykałka do ważnych trafień czy asyst. W minioną niedzielę Szymański kolejny raz udowodnił, że wyrósł na jednego z liderów Dynama, gdy poprowadził swoją ekipę do wyjazdowego triumfu nad Rubinem Kazań.
Rubin Kazań 2:3 Dynamo Moskwa (Priemjer-Liga 2021/22)
Nie bez kozery władze moskiewskiego klubu latem przedłużyły z 22-latkiem umowę do 2026 roku. Sandro Schwarz – szkoleniowiec biało-niebieskich odpowiedzialny za wyraźny progres w grze zespołu w ostatnich miesiącach – przyznał, że Szymański należy do rady drużyny u boku tak doświadczonych zawodników jak Anton Szunin, Iwan Ordeć czy Siergiej Parszywluk. – To wszystko piłkarze, którzy bardzo poważnie podchodzą do swoich obowiązków. Niekiedy organizują spotkania zespołu, w które sztab szkoleniowy nie ingeruje. W zespole panuje świetna atmosfera, wspieramy się – powiedział Schwarz.
Według statystyk gromadzonych przez portal WhoScored, Szymański w tej chwili znajduje się na drugim miejscu w rosyjskiej ekstraklasie, jeśli chodzi o liczbę kluczowych podań – notuje ich 3,2 na mecz, mniej tylko od Malcoma (3,4). To tym bardziej imponujące, że Polak wcale tak często nie bywa pod grą. Ledwo łapie się do ligowego TOP100 pod względem ogólnej liczby podań posyłanych średnio na mecz (36,3). Wszystko dlatego, że Dynamo jest zespołem chętnie oddającym futbolówkę rywalom i kąsającym ich albo po stałych fragmentach (które sam Szymański nieźle wykonuje), albo po odbiorze piłki w środku pola. Szybkie przejście z fazy obrony do ataku – to ważny atut drużyny dowodzonej przez Schwarza. Co dodatkowo uwypukla istotną rolę, jaką były piłkarz Legii odgrywa w moskiewskiej układance taktycznej. W bieżącym sezonie Szymański nadal imponuje wszak w defensywie (blisko dwa odbiory na mecz).
heatmapa Szymańskiego w sezonie ligowym 2021/22 (SofaScore)
W końcu nawet Rosjanie zaczęli dopytywać, dlaczego dla tak dobrze dysponowanego piłkarza brakuje miejsca w reprezentacji Polski. – Nie wiem, dlaczego mnie nie powołują – tłumaczył pomocnik serwisowi „Match TV”. – Oczywiście bardzo chciałbym poznać powód tego, czemu tak się dzieje. Prawdopodobnie inni piłkarze są lepsi, muszę coś poprawić. Naprawdę chcę grać dla mojego kraju. Ale w tej chwili nie wiem, co mogę zrobić, aby znaleźć się na liście powołanych. Wydaje mi się, że w Dynamie znacznie się poprawiłem, ale to wciąż za mało. Bardzo się rozwinąłem. Myślę, że widać to w ataku i w statystykach. W swoim pierwszym sezonie w Rosji miałem jedną bramkę i jedną asystę, teraz jest znacznie lepiej. Zmiana pozycji na środek pomocy odegrała kluczową rolę.
Paradoks Szymańskiego
Wygląda więc na to, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju paradoksem.
Dopóki Sebastian Szymański zapowiadał się na skrzydłowego i właśnie na tej pozycji wystawiano go najczęściej w klubie (sezon 2019/20), dopóty mógł on też liczyć na sporo minut w narodowych barwach, ponieważ – delikatnie rzecz ujmując – na nadmiar klasowych skrzydłowych/wahadłowych nie możemy narzekać (choć zmieniło się to trochę po dołączeniu do kadry Matty’ego Casha). Przejście do środkowej strefy pozwoliło natomiast Polakowi rozwinąć skrzydła w Dynamie i uczyniło zeń wyróżniającą się postać całej ligi w bieżących rozgrywkach, ale jednocześnie… oddaliło go od kadry. No bo z kim rywalizowałby o miejsce w gronie powołanych Szymański-skrzydłowy, zwłaszcza przed otrzymaniem obywatelstwa przez Casha? Z całą grupą zawodników pogrążonych w kłopotach na arenie klubowej, żeby wskazać choćby Kamila Jóźwiaka. Tymczasem w środku pola są Zieliński, Klich, Linetty, Moder, Krychowiak czy Kozłowski. Ciasnota.
Najłatwiej byłoby teoretycznie Szymańskiemu wygryźć z drużyny narodowej… Szymańskiego, tyle że Damiana. Sęk w tym, że ten drugi potrafi też grać jako „szóstka”, skupić się mocniej na zadaniach stricte defensywnych. Liczba odbiorów notowanych przez piłkarza Dynama Moskwa jasno sugeruje, że i Sebastian ma pojęcie o pracy w destrukcji, ale trzeba pamiętać, iż on piłki odzyskuje często w wysokim lub średnim pressingu. W okolicach koła środkowego, nawet na połowie rywala. Tymczasem Damian umie bronić głębiej i nieco lepiej asekuruje boczne sektory boiska. To tłumaczy (abstrahując od pamiętnego gola z Anglią), dlaczego Sousa zachował go w swojej drużynie na stałe. A przecież Portugalczyk kombinował także ze Sliszem czy Augustyniakiem.
Sebastian Szymański
Tylko czy reprezentację Polski stać na to, by tak po prostu ignorować wyróżniającą się postać ligi rosyjskiej, piłkarza ewidentnie znajdującego się na fali? Zwłaszcza w momencie, gdy Mateusz Klich coraz częściej notuje bezbarwne występy w Leeds United, albo nawet grzeje tam ławę, a Karol Linetty wciąż nieszczególnie imponuje formą w ekipie Torino? No i pozycja Grzegorza Krychowiaka w Priemjer-Lidze też zdaje się pomału słabnąć. Oczywiście w tego rodzaju porównaniach trzeba zachować umiar i ostrożność. Czym innym jest bowiem angielska czy włoska, a czym innym rosyjska ekstraklasa. Ale nie należy przy tym zapominać, że Szymański to dalej jest zawodnik całkiem młody. Nie aż tak jak Kacper Kozłowski czy Nicola Zalewski, lecz mimo wszystko łapiący się jeszcze do kategorii: „nadzieja polskiego futbolu”. Takich piłkarzy chciałoby się widzieć w gronie pompowanych, a nie pomijanych przez selekcjonera.
Tym bardziej że Paulo Sousie zdarza się również umieszczać (np. w meczu z Albanią na Narodowym) w środku pola Przemysława Frankowskiego. I okej, rozumiemy, że trener może mieć swój pomysł, swoją koncepcję. Nawet: swoje widzimisię. Ale to już zakrawa o szukanie kwadratowych jaj. Wyróżniający się środkowy pomocnik ligi rosyjskiej nie dostaje powołania, za to w środku pola reprezentacji Polski pojawia się od czasu do czasu wyróżniający się lewy wahadłowy ligi francuskiej, podczas gdy na lewym wahadle hasa gość, który nie potrafi się załapać do kadry meczowej Unionu Berlin na mecz ligowy.
Chyba trochę za dużo kombinacji. Niekiedy geniusz tkwi w prostocie.
GARBARNIA POKONA LECHA POZNAŃ? KURS: 11,0 W FUKSIARZU!
Dlaczego trener biało-czerwonych za żadne skarby nie potrafi się do Szymańskiego przekonać, pomijając przykre wspomnienie meczu z Węgrami? Cóż, pomocnik Dynama na przestrzeni ostatnich miesięcy stał się graczem dość ochoczo podejmującym ryzyko. Często nie kalkuluje, z otwartą przyłbicą wikła się w dryblingi, szuka przyspieszających podań oraz strzałów zza szesnastki (na ogół po uprzednim zejściu do klepki z prawej strony boiska). Stąd stosunkowo niska celność jego podań (74%) i dużo strat piłki (2,3 na mecz w wyniku błędu własnego/1,3 na mecz na skutek akcji defensywnej rywala). Pod tym względem Sebastian w klubie wypada gorzej od Klicha (78%; 1,2/0,4), Zielińskiego (86%; 1,1/0,3), Linettego (79%; 1,8/0,4), Modera (74%; 1,9/0,7) czy Krychowiaka (82%; 0,9/1,4). Choć te dane wszystkiego nam oczywiście nie mówią – porównujemy zawodników występujących na co dzień w odmiennych systemach taktycznych.
Czyżby jednak Sousa aż tak bardzo cenił sobie pomocników przede wszystkim odpowiedzialnych? Tylko po co wtedy eksperymenty z Frankowskim? No i czy nie jest przypadkiem tak, że kadra pod wodzą Portugalczyka swoje świetne momenty notowała właśnie wtedy, gdy odważnie siadała na przeciwniku i umiała odebrać mu futbolówkę na jego połowie? A przecież to jest właśnie styl, w jakim Szymański obecnie fajnie się odnajduje.
***
Na razie Sousa trzyma się przyjętych założeń i stawia na swych faworytów, co pewnie przed barażami o awans na mistrzostwa świata się już nie zmieni. Trudno przecież zakładać, by Portugalczyk miał namieszać w personaliach przed starciem z Rosją oraz ewentualną konfrontacją z Czechami lub Szwecją. Portugalczyk postawi najpewniej na tych, którzy odgrywali istotną rolę na grupowym etapie eliminacji. Na swoich, jak to się mówi, żołnierzy. No ale jeżeli Szymański podtrzyma znakomitą dyspozycję na rosyjskich boiskach, selekcjoner nie będzie mógł tego ignorować w nieskończoność. Tym bardziej zaskakują więc słowa pomocnika, jakoby nie znał on powodów, dla których drzwi do kadry się przed nim zatrzasnęły. 22-latek szalejący w rosyjskiej ekstraklasie powinien ze szczegółami znać swoje miejsce w planach szkoleniowca drużyny narodowej, nawet jeśli w tej chwili powołania – z takich czy innych względów – otrzymują inni.
CZYTAJ TAKŻE:
- Franek – łowca bramek (i asyst). Polak zadziwia w Ligue 1
- Dominik Nowak zwolniony z Korony Kielce. Co poszło nie tak?
- Kłos: – Będę się upierał, że Szymański zasługuje na powołanie
fot. FotoPyk