Reklama

Lech z gładkim awansem. Garbarnia dostała lekcję futbolu

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

01 grudnia 2021, 14:13 • 4 min czytania 28 komentarzy

Drugi garnitur Lecha zrobił swoje. Każdy inny wynik niż zwycięstwo byłby dramatem, ale ani na chwilę nie mieliśmy wrażenia, że zespół trenera Skorży będzie miał problemy. Szybko zamknął mecz, rezerwowi dostali swoją szansę, zadanie zostało wykonane. Ciepłe słowa należą się również Garbarni Kraków, która mimo wyniku chciała grać wedle własnego pomysłu. Krótkie podania, rozgrywanie od tyłu, konsekwencja od 1. do 90. minuty. Nie miało to racji bytu w kontekście pozytywnego wyniku z takim przeciwnikiem jak Lech, ale samo w sobie jest warte pochwały.

Lech z gładkim awansem. Garbarnia dostała lekcję futbolu

Garbarnia Kraków – Lech Poznań. Gospodarze wyjaśnieni w pół godziny

Od pierwszych minut było widać, że Lech nie będzie się oszczędzał. Próbował dobrać się do skóry Garbarni jak najszybciej, wykorzystywał swoją klasę piłkarską. Co ważne, to nie był Lech w pełni rezerwowy. Grali Pereira, Kwekweskiri czy Satka, a przecież takich jegomości jak Skóraś, Murawski czy Ramirez każdy klub w Ekstraklasie chciałby mieć na ławce. No i Marchwiński, dla którego to był idealny mecz, żeby odpalić jakieś fajerwerki.

Marchwiński odpalił – strzelił bramkę. Oczywiście tylko dobił futbolówkę do pustej bramki, ale liczby to liczby. Najpierw Ramirez ruszył z pressingiem na Banacha (nie był to morderczy atak) i zamknął go w narożniku boiska. Obrońca gospodarzy popełnił błąd, któryś z kolei, piłkę szybciutko pod nogi dostał Sobiech. Wystawka, strzał Ramireza, interwencja Kozioła, a następnie dobry timing Marchwińskiego.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Niedługo później krakowianie otrzymali kolejny cios. Pozwolili Ramirezowi na mały rajd w polu karnym, byli zbyt bierni. Hiszpan w odpowiednim momencie lekko podciął piłkę w pole bramkowe, nastrzelił Sobiecha. To “dośrodkowanie” odbiło się od jego biodra, potem jeszcze od brzucha Banacha i wpadło do sieci. To było przypadkowe trafienie, choć “Kolejorz” zasługiwał na kolejne bramki. Chciał ten mecz zamknąć jeszcze w pierwszej połowie.

Reklama

No i zamknął w 32. minucie. Kwekweskiri huknął z dystansu w poprzeczkę, po czym piłka spadła na nogę Czerwińskiego. Prawy obrońca Lecha przestawiony dzisiaj na lewą stronę po prostu dobił ją, kiedy Kozioł leżał na ziemi. W Garbarni optymizm lekko opadł, acz chwilę po stracie bramki gospodarzom udało się przeprowadzić świetną akcję. Feliks mógł wykończyć płaskie dośrodkowanie w idealnej sytuacji, lecz piłkę w ostatniej chwili ofiarnie spod nóg wybił mu Pereira.

Jeszcze przed przerwą Lech prosił się kłopoty. Murawski stracił piłkę na własnej połowie i zaraz Klec stanął oko w oko z Mrozkiem. Nie trafił w światło bramki, chyba trochę się podpalił, ale wysłał kolejne ostrzeżenie. Lech po trzeciej bramce zaczął sobie folgować.

Garbarnia Kraków – Lech Poznań. Dopięcie formalności w drugiej połowie

Obraz gry po przerwie specjalnie się nie zmienił, choć Garbarnia wciąż potrafiła zagrozić bramce Lecha. Trzymała się konsekwentnie swoich założeń, próbując rozgrywać akcję od bramki krótkimi podaniami. Krakowianie nie stosowali lagi do przodu, nacisku na walkę fizyczną czy wrzutki. Mimo swoich ograniczeń – chcieli grać w piłkę. Dlatego można tę ekipę pochwalić, fajnie pracowała na honorowe trafienie, choć kwestią czasu były kolejne straty w tyłach. Lech odpuścił masowe ataki, ale jak już znalazł się pod polem karnym rywala, to robił konkrety.

Tak strzelił bramkę Murawski. Dostał podanie na dwudziesty metr od Kozubala, przymierzył i cyk – Kozioł bez szans. Uderzenie nie wylądowało w okienku bramki, ale było na tyle mocne, że trudno było zdążyć z interwencją. Później Kozubal miał setkę, której nie wykorzystał. Poza tym Lech miał co najwyżej zalążki dobrych akcji, ale to zrozumiałe, bo nie musiał się już napinać. Dał rywalom lekcję futbolu, zrobił to z klasą. Co też ważne, obyło się bez boiskowych spięć, panował szacunek i nikt nie polował sobie na nogi.

Garbarni trzeba oddać to, że nie wystraszyła się kandydata na mistrza Polski. Porażka drugoligowca to był niemal pewniak, ale nikt przed ekipą trenera Skorży czerwonego dywanu nie rozłożył. Gospodarze oddali osiem strzałów, z czego cztery celne. Mogli się podobać.

Garbarnia Kraków – Lech Poznań 0:4 (0:3)

Marchwiński 17′, Sobiech 24′, Czerwiński 33′, Murawski 64′

Reklama

Fot. Newspix

CZYTAJ TAKŻE:

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

28 komentarzy

Loading...