Reklama

Southampton wpadł pod liverpoolski walec. Kiepski występ Bednarka

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

27 listopada 2021, 18:18 • 4 min czytania 3 komentarze

To był mecz tego typu, że jeśli spodziewaliście się w nim emocji, to po dwóch minutach było już pozamiatane. Ale jeśli chcieliście spędzić sobotnie popołudnie oglądając ofensywną grę, skuteczne ataki i sporo bramek, to trafiliście idealnie. Liverpool wybatożył Southampton 4:0 i choćby na jeden dzień wskoczył na drugie miejsce Premier League.

Southampton wpadł pod liverpoolski walec. Kiepski występ Bednarka

The Reds potrzebowali takich dwóch przekonujących zwycięstw z rzędu po tym, jak pogubili wcześniej punkty w starcach z Brighton i West Hamem. Konkurencja w Premier League jest tak silna w tym sezonie, że potknięcia sporo kosztują, a rosnąca strata może pokiereszować pewność siebie zespołu.

Liverpool jednak odpowiedział tak, jak odpowiadać powinien klasowy zespół.

Liverpool – Southampton. „Święci „zdeklasowani

Ralph Hasenhuttl trochę dzisiaj przeszarżował.

Zmienił system gry na trójkę stoperów w tyłach, wrzucił na środek obrony grającego niewiele Lyanco (51 minut w Premier League w tym sezonie). I zemściło się to bardzo szybko. Diogo Jota już w 92. sekundzie trafił do siatki gości. I był to najszybszy gol w Premier League tego sezonu. A cała akcja zwiastowała nam to, co będziemy oglądać przez następne półtorej godziny. Southampton miał przecież przewagę na lewej flance – trzech obrońców kontra Mane i Robertson. Ale gospodarze pograli klepką, Mane podał między nogami Bednarka, a Robertson zgrabną płaską wrzutką właściwie strzelił gola Jotą.

Reklama

Widać było gołym okiem, ze ta przemodelowana defensywa Southampton nie radzi sobie z przesuwaniem, szwankowało przekazywanie krycia. Może na tle słabszego rywala dałoby się jeszcze te błędy ukryć, pewnie nie tak wiele pomyłek zostałoby wykorzystanych. Ale nie w rywalizacji z Liverpoolem. Nie naprzeciw trio Salah-Jota-Mane. Druga bramka? Podanko, podanko, ruch na wolne pole, dogranie, wrzutka Salaha, Jota znów dokłada szuflę i mamy 2:0. To wszystko wygląda tak łatwo, że aż nie przystawało na standardy bronienia w angielskiej ekstraklasie. Owszem, Liverpool grał szybszy, dokładnie, w tempo.

Ale przecież ta akcja zaczęła się od… niecelnego podania Thiago.

Liverpool – Southampton. Słabiutki występ Bednarka

Pół godziny z hakiem na zegarze, a tu już było 3:0. Znów błąd popełniła defensywa Świętych. Za krótkie wybicie podania Salaha (o, znów złe dogranie gospodarzy zaczęło akcję bramkową), Thiago zaliczył zbiórkę, wpadł między trzech rywali, na prosty zwód nabrał Bednarka i strzałem odbitym jeszcze od Lyanco podwyższył prowadzenie. A już po przerwie na 4:0 trafił van Dijk, którego nie dopilnowali goście w polu karnym przy rzucie rożnym.

No sypała się defensywa Świętych. Po przerwie Liverpool nie miał już tego impetu, wyraźnie zwolnił, nie atakował za wszelką cenę. Southampton atakował zaś z rzadka, Alisson musiał dwukrotnie się wykazać, ale to nie tak, że czyste konto było tutaj jakimś niewiarygodnym osiągnięciem.

Goście nie mieli argumentów, jakości i chyba też pomysłu na to, jak dobrać się do rywala.

Reklama

Ale tak patrzymy sobie na ofensywę Liverpoolu… Rzut oka na tabelę strzelców Premier League. Pierwszy jest Salah. Na drugim miejscu – razem z Vardym – są Mane i Jota. Łącznie trio Liverpoolu strzeliło w lidze 25 goli. To więcej niż siedemnaście innych zespołów Premier League. Skuteczniejsza jest tylko cała drużyna Chelsea, tyle samo bramek na koncie ma cały Manchester City. Niesamowita siła ognia. A przecież dzisiaj jeszcze świetnie wyglądali na bokach obrony Robertson i Alexandre-Arnold. Swoje w przodzie dorzucił też Thiago. Pierwszego gola w klubie od ponad roku strzelił van Dijk. Gdyby tylko Liverpool nie tracił punktów tak jak z West Hamem czy Brighton, to dzisiaj oglądałby pewnie resztę stawki z pierwszego miejsca w tabeli.

A tak – przynajmniej do jutra jest na drugim miejscu.

Słówko jeszcze o występie Jana Bednarka. No nie był to popis Polaka. Przy pierwszym golu Mane założył mu siatkę przy asyście drugiego stopnia. Później przy drugim trafieniu The Reds źle przekazywał sobie krycie z kolegą z drużyny. Przy trafieniu Thiago nabrał się na prosty zwód Hiszpana. A jeszcze mógł wylecieć z czerwoną kartką przed przerwą, gdy wjechał korkami w piszczel Mane. Ale sędzia go oszczędził, pokazał mu tylko żółtko, chociaż wykluczenie nie byłoby w tej sytuacji decyzją absurdalną. Na drugą połowę Polak już nie wyszedł, zastąpił go Redmond.

Liverpool – Southampton 4:0 (3:0)

Jota (2. i 32.), Thiago (37.) i van Dijk (52.)

CZYTAJ TAKŻE:

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

3 komentarze

Loading...