Reklama

Dlaczego Inaki Williams przestał się rozwijać?

redakcja

Autor:redakcja

19 listopada 2021, 19:18 • 7 min czytania 10 komentarzy

W świecie futbolu jest wielu piłkarzy, po których spodziewano się więcej. Szczególnie gdy mowa o zawodnikach z wrodzoną szybkością, siłą i wytrzymałością, którym w teorii wystarczy nadać odpowiednie szlify, by uzyskać diamenty. Jednak kiedy teoria spotyka się z praktyką, często dochodzi do brutalnej weryfikacji.

Dlaczego Inaki Williams przestał się rozwijać?

Przykładem takiego piłkarza jest Inaki Williams. Lokalny patriota, rekordzista i piłkarz, który utknął w złotej klatce. Swego czasu kojarzono go głównie z dużym wzięciem w trybie FIFA Ultimate Team. Następnie z umową do 2028 roku. Teraz więcej mówi się o śrubowaniu rekordu spotkań w lidze. A gdzie w tym wszystkim jest postęp zawodnika? Dlaczego zatrzymał się na pewnym etapie rozwoju piłkarskiego? Gdzie upatrywać problemów?

Inaki Williams: Nie jestem Adurizem

Często w ten sposób tłumaczy się Inaki Williams, gdy ktoś zarzuca mu nieskuteczność pod bramką. Nie jest też Fernando Llorente lub Ismaelem Urzaizem. Wymienieni zawodnicy to typowe dziewiątki, a Williams? Dobre pytanie. W zasadzie ciężko przypisać mu pozycję. W ataku nie czuje się komfortowo. Gra na skrzydle również pozostawia wiele do życzenia, w związku z tym wielokrotnie debatowano nad pozycją Pantery z Bilbao i nadal nie znaleziono jednoznacznej odpowiedzi.

Pierwszym trenerem, który ustawiał go na boku był Ernesto Valverde. Atak był wówczas zarezerwowany dla Aritza Aduriza, a Valverde zależało na tym, by Inaki rozwijał się poprzez regularną grę na poziomie Primera Division. Prawe skrzydło nie do końca mu służyło, więc kolejni trenerzy kontynuowali eksperymenty i szukali innych rozwiązań. Próbowali wystawiać Williamsa z lewej strony, co miało swoje podstawy, ponieważ piłkarz wybitnie prawonożny, w takim wypadku mógłby schodzić z lewej strony do środka, w poszukiwaniu uderzenia na bramkę. Ostatecznie rozwiązanie zostało zweryfikowane negatywnie.

ZA CO LUBILIŚMY KARIERĘ ADURIZA?

Reklama

Oczekiwania kontra rzeczywistość

Oczekiwania stawiane Williamsowi zawsze były wysokie. Późno trafił do Lezamy, ale robił błyskawiczne postępy, przez co wróżono mu wielką karierę. Nie zważano na jego braki a trenerzy, którzy prowadzili go w drużynach młodzieżowych, wychodzili z założenia, że w przyszłości będzie klasową dziewiątką. W związku z tym nikogo nie powinno nikogo dziwić, że spodziewano się po Williamsie poprawy wykończenia i rosnącej liczby bramek rok do roku. Niestety na pewnym etapie się zatrzymał i tylko raz przekroczył granicę dziesięciu bramek w sezonie ligowym.

Dorobek bramkowy Inakiego Williamsa w poszczególnych sezonach Primera Division:

  • 20/21 – 6 bramek,
  • 19/20 – 6 bramek,
  • 18/19 – 13 bramek,
  • 17/18 – 7 bramek,
  • 16/17 – 5 bramek,
  • 15/16 – 8 bramek,
  • 14/15 – 1 bramka.

Statystyka bramek jest dość wąskim ujęciem, ale do pewnego stopnia pokazuje, że coś poszło nie tak. Słaba lewa noga, przeciętny drybling i niesłużąca mu gra w ataku pozycyjnym wysuwają się na pierwszy plan i tłumaczą zastój. Pewnie zdobyłby więcej bramek, gdyby czuł się bardziej komfortowo w szesnastce i nie tracił czasu na przekładanie piłki z lewej do prawej. Athletic od wielu lat słynie z dużej liczby dośrodkowań, za którymi nie przepada sam zainteresowany i nie potrafi zrobić z nich użytku. Woli grać z głębi, ścigać się z obrońcami i wychodzić na wolne pole. „Czujniki, które nam zakładają, pokazują, że jestem najszybszy i muszę wykorzystać dar, który dał mi Bóg”. O to jednak trudno, gdy obrona Athleticu jest ustawiona dość wysoko, a zdarza im się eksperymentować w spotkaniach ze słabszymi rywalami. Williams lepiej czuje się, gdy zespół jest ustawiony nieco niżej, a gra jest bardzo pionowa. Nad tym ostatnim aspektem mocno pracuje obecny trener, któremu nie zależy na posiadaniu futbolówki.

Można doszukać się dość ciekawej zależności. Zwykle jest tak, że Athletic zdecydowanie lepiej gra u siebie, natomiast Inaki Williams częściej zdobywa bramki na wyjazdach. Do tej pory w lidze hiszpańskiej zdobył 47 bramek z czego:

  • 17 na San Mames,
  • 30 na wyjazdach.

Doświadczył okresu hańby, w którym przez ponad dwa lata czekał na domowe trafienie. Seria trwała od 4 grudnia 2016 do 13 stycznia 2019. Została przerwana, niemniej problem nie zniknął, ponieważ w kolejnych miesiącach również brakowało bramek Williamsa na San Mames.

Reklama

Brak konkurencji

Kiedy Athletic zatrudnił Marcelino, pojawiły się kolejne wątpliwości. Na ogół cichy i pokorny Williams kilka miesięcy wcześniej zaczął odważnie głosić, że nie widzi się w roli napastnika: „Byłoby błędem podejmowanie próby zrobienia ze mnie napastnika, którym nie jestem, nie będę, ani nie chcę być. Wiem, jakie są moje mocne strony i jaki jest mój potencjał”. Wcześniej pokornie znosił „cierpienia”, wychodząc z założenia, że dla niego już sama gra na San Mames jest wielką nagrodą.

Marcelino preferuje system 4-4-2, więc było właściwie pewne, że Williams będzie grał z przodu, ponieważ konkurencja na tej pozycji jest wątpliwa. W zasadzie jej nie ma. Raul Garcia ma już najlepsze lata za sobą. Oihan Sancet niedawno został przesunięty do ataku i sam uważa, że dopiero uczy się strzelania bramek, co tylko pokazuje skalę problemu. Asier Villalibre w poprzednim sezonie miał kilka przebłysków, ale nawet zepsuty zegar wskazuje właściwą godzinę dwukrotnie w ciągu doby. 

Klub chciałby sprowadzić klasowego snajpera, ale osoby decyzyjne ogranicza tradycja kontraktowania zawodników z baskijskimi korzeniami. Z tego powodu niekiedy dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Nie tak dawno chcieli zapłacić za Jona Bautistę – ligowy dżemik – 25 milionów euro. Zgadnijcie, gdzie obecnie gra Bautista? W drugiej lidze hiszpańskiej i nawet tam jest przeciętniakiem. Na szczęście temat upadł i Athletic zmienił obiekt zainteresowania. Ostatnio pojawiły się przecieki o chęci sprowadzenia prawdziwej perełki z Realu Sociedad, ale będzie oto naprawdę trudno. Oferta transferu za Julena Lobete musiałaby być naprawdę wysoka, żeby RSSS zechciał zasiąść do rozmów.

Ostatnimi czasy

Wracając do tematu Williamsa: świeżo po przyjściu Marcelino odżył, jednak końcówka sezonu była rozczarowująca. Athletic w ostatnich dziesięciu kolejkach rozgrywek 20/21 wygrał tylko dwa spotkania, a Williams strzelił jedną bramkę i dołożył asystę. W tym sezonie Primera Division jest niewiele lepiej. Zdobył trzy gole i zaliczył asystę. Wynik dość słaby biorąc pod uwagę, że Athletic rozegrał już trzynaście kolejek. Mimo to jest najlepszym strzelcem w zespole, ale tylko dlatego, że zaledwie pięciu zawodników Los Leones wpisało się na listę strzelców. W ostatnim sezonie najskuteczniejszym piłkarzem Athleticu był Alex Berenguer z ośmioma trafienia, co tylko pokazuje, jak bardzo baskijski zespół potrzebuje bramkostrzelnych piłkarzy.

Williams z braku konkurencji od lat znajduje się w strefie komfortu i w zasadzie jest jedyną osobą wewnątrz klubu, która pozwala sobie na krytykę Williamsa. Nikt nie ma też zamiaru odstawiać go od składu – a czasem by się przydało. Jednak sam zainteresowany nie ma klapek na oczach i często ocenia swoją postawę krytycznie:

„Drażni mnie, że nie pomogłem z większą liczbą bramek. To nie jest zły sezon, ale bez szału. Wygraliśmy Superpuchar, który z czasem zyska na wartości. W ciągu dwóch ostatnich lat doszliśmy do finałów Pucharu Króla. Jednak nie mamy regularności w lidze. Rywalom trudno nas pokonać, ale musimy iść dalej po linii, którą wyznacza trener”.

ATHLETIC BILBAO I LA GABARRA – NIEZWYKŁA HISTORIA

Niestety samokrytyka niewiele zmienia w kontekście jego rozwoju. Wpadł w rutynę, którą na moment rozgonił Marcelino, ale jest to raczej uchylenie okna niż wyważenie drzwi. Być może, gdyby Williams zmienił otoczenie i trafił pod skrzydła trenera z innej bajki, nagle wszedłby na nowy poziom. W Bilbao brakuje zawodników, którzy sprawiliby, że Inaki poczułby się zagrożony. Znajduje się w żelaznym kręgu i z tego powodu może brakować mu inspiracji i świeżego spojrzenia na futbol. Sytuacja, w której jest się najlepszym wśród przeciętnych, nigdy nie jest korzystna. Jest po prostu bezpieczna. Można odnieść wrażenie, że na pewnym etapie kariery zabrakło mentora, który wskazałby mu właściwy kierunek. Nigdy problemem nie było zaangażowanie — wręcz przeciwnie — ale dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. 

Zmęczenie mentalne

Można się zastanawiać, czy Williams nie stał się poniekąd ofiarą swojego rekordu pod względem liczby rozegranych spotkań z rzędu. Przez to nieco brakuje mu czasu na odpoczynek. Kontuzje go omijają, ale nie raz żalił się na zmęczenie – również mentalne. Głowa Inakiego nie ma właściwie kiedy odpocząć, bo cały czas z tyłu niej znajduje się myśl o śrubowaniu rekordu. 200, 201, 202 i tak dalej. Nie ulega wątpliwości, że trudno będzie komukolwiek przebić Williamsa, ale pewnie i on sam wolałby zostać zapamiętany z czegoś innego. 

W przeszłości miał wiele ofert z Premier League, lecz na dobrą sprawę nigdy nie był nawet bliski opuszczenia klubu z Kraju Basków. Czuje się mocno związany z regionem. W Athleticu jest szczęśliwy i trzyma się misji pokazania młodym graczom, że można całą dorosłą karierę spędzić w jednym zespole. Stara się być wzorem również poza boiskiem. Bierze udział w wielu akcjach związanych z pomocą potrzebującym. Wspiera fundacje walczące z rasizmem. Regularnie odwiedza hospicja. Mówiąc wprost: jest od kogo czerpać. Ostatnio rzuca się w oczy, że nieco tatusiuje młodszemu bratu. W meczu z Espanyolem po raz pierwszy Nico i Inaki wyszli razem w pierwszym składzie Athleticu. Inaki uważa, że jego brat ma większy talent. Dziś ciężko ocenić, czy ma rację. Starszy z braci dobił do sufitu, którego nie jest w stanie w żaden sposób przebić. Pewnie nie zakładał, że jego kariera reprezentacyjna ograniczy się do trzydziestu minut w meczu z Bośnią i Hercegowiną. Od tego momentu minęło pięć lat, a kolejni selekcjonerzy nie otrzymali od Inakiego wyraźnego sygnału, że warto dać mu kolejną szansę.

PAWEŁ OŻÓG

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Hiszpania

Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
3
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”
Hiszpania

Hiszpańska prasa krytycznie o Lewandowskim. “Nie pracuje jak reszta jego kolegów”

Aleksander Rachwał
11
Hiszpańska prasa krytycznie o Lewandowskim. “Nie pracuje jak reszta jego kolegów”

Komentarze

10 komentarzy

Loading...