Joshua Kimmich w poniedziałek wrócił z kwarantanny, a teraz… może iść na kolejną. Miał kontakt z osobą, u której podejrzewa się COVID-19.
– To środek ostrożności. W swoim prywatnym środowisku miał kontakt z osobą, u której podejrzewany jest koronawirus. Nie ma jeszcze potwierdzenia. Czekamy na wynik testu PCR. Decyzja zostanie podjęta później – mówił Julian Nagelsmann o absencji swojego piłkarza na czwartkowym treningu.
Przypomnijmy – Kimmich dopiero co został wysłany na kwarantannę będąc na zgrupowaniu reprezentacji. Miał bowiem kontakt z „pozytywnym” Niklasem Süle, a niemieckie prawo stanowi, że izolację musi przejść każda niezaszczepiona osoba, która miała styczność z zakażoną osobą. Kimmich jako jeden z nielicznych otwarcie mówi o tym, że nie zamierza się szczepić. Obawia się, bo szczepionki nie mają długoterminowych badań.
No i jeśli osoba z grona Kimmicha okaże się pozytywna, on sam znów wróci na kwarantannę, gdzie będzie przebywał co najmniej siedem dni. Niemieckie prawo stanowi też, że pracodawca może nie wypłacać niezaszczepionej osobie wynagrodzenia, jeśli ta znajduje się w izolacji. Podczas pierwszej kwarantanny Kimmichowi groziła utrata 384 tysięcy euro.
Zdaniem „Kickera” Bayern zamierza podjąć kroki i spotka się z niezaszczepionymi piłkarzami (do tego grona należą też prawdopodobnie Gnabry i Musiala), by przekonać ich do tego rozwiązania. – Zawodnicy, którzy nie są zaszczepieni, rozumieją, nawet bez moich słów, że ryzyko wypadnięcia na większą liczbę meczów i treningów jest u nich znacznie większe niż w przypadku osób zaszczepionych. To oczywiste – komentuje Nagelsmann, cytowany przez „Bild.
CZYTAJ TAKŻE:
- Kimmich: – Nie zaszczepiłem się, bo mam obawy
- Kimmich straci 384 tysięcy euro przez brak szczepionki?
- Niko Kovac stracił szatnię Bayernu przez… imprezę
Fot. FotoPyK