Wisła Płock jest żenująca w tym sezonie na wyjazdach. U siebie gra dobrze, nie przegrywa, ale w delegacjach? Wszystko w łeb. Krzysztof Kamiński w rozmowie z Piłką Nożną zastanawia się, dlaczego tak się sprawy mają.
Jak mówi: – Siedzą w nas porażki, nikomu nie jest do śmiechu. Jesteśmy źli, każdy na siebie, że są mecze, w których mamy przeciwnika na tacy, a schodzimy z boiska pokonani. Najgorsze jest to, że musimy się napracować, aby strzelać gole, a później bardzo łatwo je tracimy. Umiemy grać w piłkę, mamy jakościowych zawodników, jesteśmy groźni dla każdego, punkty na wyjazdach muszą w końcu przyjść. Może mamy w głowie blokadę? To wydaje się najłatwiejsze wytłumaczenie. Jestem przekonany, że jeśli przełamiemy się w jednym spotkaniu, już pójdzie z górki, a czarna seria pójdzie w niepamięć.
Obecny bilans Nafciarzy w meczach wyjazdowych to 0-0-7. Ale nie takim agentem chcieliby być.
Fot. FotoPyk