Janusz Filipiak zabrał głos. Właściciel Cracovii, w obszernej rozmowie z Onetem, opowiedział o swoim postrzeganiu rozwoju Cracovii, o pozycji Michała Probierza w klubie, o zatrudnieniu Stefana Majewskiego w roli dyrektora sportowego Pasów i paru innych rzeczach. Nie brakuje kwiatków.
Janusz Filipiak twierdzi, że niezależnie, jak dużo pieniędzy nie wpompowałby w Cracovię, i tak najlepsi zagraniczni piłkarze nie będą grali w Polsce i wszystko trzeba dostosować do lokalnych warunków, więc przez ostatnie lata skupił się na zbudowaniu odpowiedniej bazy infrastrukturalnej, która pozwoliłaby organizacji rozwijać się od podstaw. Mimo to – niezmiennie – celem długofalowym klubu pozostaje walka o mistrzostwo Polski.
– Chcemy oczywiście zakwalifikować się do europejskich pucharów. Trudno mówić o mistrzostwie Polski, mieliśmy przecież słaby początek sezonu. Ale gra w przyszłym roku w Europie to cel, którego w klubie wszyscy są świadomi. W przyszłości: walka o mistrzostwo? Dokładnie. Po to pracujemy i systematycznie budujemy ten klub od wielu lat – mówi Filipiak w Onecie i nazywa się „bardzo dobrym prezesem w bardzo dobrym klubie”.
W ostatnich tygodniach dużo kontrowersji wzbudziło też ponowne zatrudnienie Stefana Majewskiego w Cracovii. „Nestor polskiej myśli szkoleniowej” będzie pełnił rolę dyrektora sportowego klubu. Jak Janusz Filipak tłumaczy ten ruch? Oprócz tego, że już na starcie podkreśla, że nie śledził poczynań Majwskiego w PZPN-ie, będziecie zdziwieni tym, co następuje dalej:
– Majewski jest uczciwy, bo Filipiak do niego dzwonił, żeby załatwić kursy licencyjne dla swoich trenerów, a on mówił, że tak na na boku to nie można,
– Majewski wprowadzi najnowsze metody szkolenia młodzieży w Cracovii.
Serio.
Dwa fragmenty z Onetu.
„Na pewno jest człowiekiem bardzo uczciwym i bezkompromisowym. Czasami dzwoniłem do niego, by pomógł w dostaniu się tego czy innego trenera na kursy licencyjne. Zawsze odpowiadał, że nie może, bo musi działać zgodnie z systemem i na protekcję nie może sobie pozwolić. Jeśli ludzie chcieli załatwić coś bokiem u niego, a on się na to nie godził, mogło powodować to różne reakcje. Zwłaszcza w świecie piłkarskim, w którym każdy z każdym chce coś załatwić”
„Ma bardzo dużą wiedzę piłkarską. Dlatego jego rolą w pierwszej kolejności będzie wprowadzanie najnowszych metod szkolenia młodzieży. Ten obszar działalności jest bardzo ważny. Bez tego to jest jak centrum danych bez informatyków. Gdy kupisz dobrą maszynę, ale nie będziesz miał adekwatnych inżynierów, nie będzie ona dobrze funkcjonować”.
Brzmi kuriozalnie? No brzmi, brzmi jak nic. Ale taki już urok prezesa Filipiaka.
Fot. Newspix