Reklama

Miałem do wyboru: siedzieć na dupie do stycznia lub pomóc Warcie

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

30 października 2021, 10:22 • 6 min czytania 6 komentarzy

Dawid Szymonowicz w ubiegłym sezonie był przeważnie podstawowym zawodnikiem Cracovii, która wypożyczyła go z Jagiellonii. Mimo to 26-letni obrońca nie znalazł sobie latem nowego klubu. W ostatnim dniu sierpnia rozwiązał kontrakt z „Jagą” i wydawało się, że to już kwestia dni, ale ciągle nic się nie działo. Dopiero w drugiej połowie października Szymonowicz zawitał do Warty Poznań. Co sprawiło, że trafił do zespołu „Zielonych”? Co zarzuca swoim byłym już agentom? Na co był nastawiony podczas okienka? Dlaczego nie został w Cracovii? Który piłkarz Warty na treningach pokazuje znacznie więcej niż w meczach? Czym nowi koledzy pozytywnie go zaskoczyli? Zapraszamy na rozmowę.

Miałem do wyboru: siedzieć na dupie do stycznia lub pomóc Warcie
Przejście do Warty to chyba dla ciebie scenariusz niespodziewany, biorąc pod uwagę wcześniejsze doniesienia.

Nie ma co ukrywać: i ze strony klubu, i z mojej to opcja awaryjna. Nie oszukujmy się, że wyglądało to inaczej. Warta straciła ważnego obrońcę, nie miała żadnej alternatywy i musiała kogoś znaleźć. A ja miałem do wyboru albo siedzieć na dupie do stycznia, albo być z drużyną, trenować, starać się jakoś odbudować swoją formę i mieć w perspektywie szansę na występy jeszcze w tej rundzie.

Czyli nawet nie miałeś czego za bardzo analizować. To był prosty wybór.

W praktyce umówiliśmy się na trzy miesiące, do końca roku i zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu.

W oficjalnym komunikacie pisano o kontrakcie do końca sezonu.

I to prawda, ale w praktyce wygląda to tak, że z Wartą umówiliśmy się na trzy miesiące.

Jak z twoim dochodzeniem do formy?

Jestem do tego pozytywnie nastawiony, szybko nadrabiam zaległości. Mam nadzieję, że przydam się jeszcze przed listopadową przerwą na reprezentację.

Reklama
Twój transfer zapewne niezbyt uradował kibiców i to nie dlatego, że coś do ciebie mają. Trafiasz do drużyny, która w pierwszej kolejności ma inne problemy niż gra defensywna.

Na pewno postawa w ofensywie to duże zmartwienie, ale wierzę, że pójdziemy do przodu. Co do mnie, powtórzę: jestem tu dlatego, że Aleks Ławniczak doznał kontuzji i prawdopodobnie do końca roku nie będzie w stanie zagrać.

No to wyjaśnijmy, dlaczego tak długo szukałeś klubu?

Wiadomo, że nie taki był plan. Długa historia, nie chcę się za dużo żalić, ale postaram się powiedzieć w skrócie. Po podejściu z Cracovii miałem trochę zawirowań osobistych i kompletnie nie dopilnowałem pracy mojej ówczesnej agencji menadżerskiej. Cały czas zapewniała, że trzyma rękę na pulsie, że prowadzi rozmowy, że już niedługo znajdzie mi nowy klub. Gdy sytuacja w życiu prywatnym się uspokoiła, szybko okazało się, że moi byli agenci to tak naprawdę zwykli oszuści i amatorzy. Goście, którzy tak naprawdę przez pół roku nie wykonali żadnej pracy zmierzającej do znalezienia mi klubu. Liczyli jedynie na to, że ktoś przyniesie gotową ofertę, a oni będą pośrednikami między stronami. Najgorsze jest to, że kluby same się zgłaszały, były rożne tematy, a oni je tak poprowadzili, że bezpowrotnie zostały spalone.

Fakt, iż bardzo długo znajdowałeś się pod kontraktem w Jagiellonii stanowił istotniejszą przeszkodę?

Z pewnością miało to znaczenie, bo teoretycznie mogło oznaczać potrzebę zapłacenia za mnie jakichś pieniędzy. Tamci agenci znali jednak sytuację. Kiedy się ze sobą wiązaliśmy, wiedzieli co i jak, akceptowali to i mieli ich zdaniem pewny klub we włoskiej Serie B. Wszystko się w nieskończoność przeciągało, aż sytuacja stała się dramatyczna. Starałem się o siebie dbać – dzięki czemu teraz mogę w miarę szybko być gotowym walczyć dla Warty – ale w pewnym momencie całkiem poważnie brałem pod uwagę, że do stycznia pozostanę bez klubu. Nie byłoby to normalne po całym sezonie w Ekstraklasie i przy braku kontuzji.

Długo nastawiałeś się na transfer zagraniczny.

Tak, taki był mój główny cel. Chciałem wyjechać i spróbować sił w innej lidze.

We wrześniu mówiono o lidze węgierskiej.

Były takie warianty, podobnie jak wiele innych. Najwidoczniej nie było na tyle blisko, żeby załatwić sprawę rozliczeń z Jagiellonią i mojego kontraktu.

Z byłymi agentami rozstałeś się w miarę pokojowo?

Wolałbym już się z nimi więcej nie spotkać, aczkolwiek nie wiadomo, jak to się może zakończyć z ich strony.

Reklama
Przewidujesz ciąg dalszy, jakiś spór dotyczący rozstania?

Może tak być.

Transfer do Warty przeprowadzili już Mariusz Mowlik i spółka.

Z Mariuszem związaliśmy się bardzo późno. Realnie patrząc, nawet przy dobrych chęciach, w październiku nie mieli już dużych szans na załatwienie czegoś. Główną nadzieją mogła być jakaś awaryjna sytuacja i właśnie taka przytrafiła się Warcie.

Dlaczego nie zostałeś wykupiony przez Cracovię, skoro przez większość sezonu grałeś?

Jak mówiłem, od początku byłem nastawiony na wyjazd zagraniczny. Cracovia też nie była wystarczająco zdeterminowana, żeby mnie przejąć i wyszło jak wyszło. W Jagiellonii pozostawał mi roczny kontrakt, ale w razie ewentualnego transferu zapewne nie stanowiłby większej przeszkody.

Czyli latem, wracając na chwilę do Jagiellonii, nie łudziłeś się, że możesz zostać w Białymstoku?

Nie. Moja umowa z „Jagą” kilka razy była przedłużana przy odchodzeniu na wypożyczenia. Skoro przez tyle czasu nie uwierzyli tam we mnie na tyle, żebym otrzymał prawdziwą szansę na wykazanie się, to teraz liczenie na cokolwiek byłoby bez sensu. Nie brałem pod uwagę pozostania w Jagiellonii.

Przenosiny do Cracovii okazały się dobrym ruchem, twoje akcje w Ekstraklasie wzrosły.

Na pewno był to bardzo dobry ruch. Nie żałuję go.

Zostałeś też zapamiętany z momentu mniej dla ciebie przyjemnego. Jesus Imaz na Cracovii strzelił spektakularnego gola, a ty byłeś jego główną ofiarą.

Wykonał to kapitalnie, tyle mogę powiedzieć. Nie dziwię się, że właśnie on strzelił gola sezonu, choć nie zrobiłem zbyt wiele, żeby mu przeszkodzić. Zawsze można zrobić coś więcej.

Pobyt w Cracovii chyba ostatecznie zdefiniował twoją pozycję.

Tak, praktycznie wszystkie mecze rozegrałem jako stoper i to jest dla mnie najlepsza rola. Chyba tylko raz wyszedłem w roli defensywnego pomocnika. Optymalnie sprawdzałbym się w ustawieniu z trójką środkowych obrońców, w Cracovii przeważnie graliśmy dwójką, ale generalnie lepiej czuję się w defensywie niż w pomocy.

No to wróćmy do Warty. Drugi sezon okazuje się dla niej trudniejszy, szykuje się ciężka walka o utrzymanie. Jak morale w drużynie?

Szczerze mówiąc, jestem pozytywnie zaskoczony. Wyniki nie są dobre, a w szatni nikt nie zwiesza głowy. Naprawdę. Chłopaki są zmobilizowani, wiedzą, jaka jest sytuacja i ciężko pracują, żeby ją jak najszybciej odwrócić.

Czysto piłkarsko któryś z nowych kolegów zdążył ci zaimponować?

Jestem tutaj zbyt krótko, żeby szerzej analizować, ale mogę powiedzieć jedno: Jayson Papeau w Ekstraklasie nie pokazał jeszcze tego, co pokazuje na treningach. Myślę, że potrzebuje trochę czasu i wkrótce zaprezentuje znacznie więcej.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

Warta Poznań – Lechia Gdańsk: typy redakcji Weszło

Przemysław Michalak: – Lechia w ostatnich dniach trochę wyhamowała, bo najpierw w słabym stylu zremisowała z Górnikiem Zabrze, a potem sensacyjnie odpadła z Pucharu Polski. Skończył się miesiąc miodowy trenera Tomasza Kaczmarka. Warta z kolei ciągle nie potrafi strzelać goli, ale przynajmniej nie przegrała ze Stalą Mielec, co ma swoją wymowę, patrząc na ostatnie wyniki mielczan. Sądzę, że dziś „Zieloni” przy zwartej defensywie są w stanie wywalczyć punkt, więc obstawiam remis po kursie 3.40 w Fuksiarz.pl.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Warta Poznań/Klaudia Berda/Accredito

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Ekstraklasa

Komentarze

6 komentarzy

Loading...