Wczoraj miało miejsce ważne wydarzenie związane z futbolem. Nie chodzi o mecz, bramkę, zwolnienie trenera czy transfer. Ta sprawa wybiega dalej, sięga głębiej. Dla wielu nie ma znaczenia, ba, może nawet budzi niechęć i nic mi do tego. Ale istnieje też druga grupa ludzi, która chyba rozumie, że publiczne wyznanie Josha Cavallo, zawodnika ligi australijskiej, jest swego rodzaju przełomem. To bowiem jedyny aktywny piłkarz w najwyższej profesjonalnej lidze, który powiedział światu, że jest gejem. Przekaz, chociażby dla mnie, jest całkowicie zrozumiały. Szkoda tylko, że wokół tego tematu pojawiło się tyle niezrozumienia, ignorancji a nawet arogancji. Szkoda, bo zamiast płodzić głupoty na klawiaturze, czasami lepiej po prostu zamilczeć.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Często bywa tak, że dopiero na śliskim gruncie, przy bardziej kontrowersyjnych tematach, okazuje się, jakimi naprawdę jesteśmy ludźmi. Nie mam na myśli podziału dobry-zły czy głupi-mądry, bo takie kontrasty istnieją tylko w bajkach. One z życiem mają niewiele wspólnego, a tym bardziej nie życiem ludzi, którzy muszą obawiać się piętnowania przez społeczeństwo. Powody są różne, ale w świecie dominuje święta trójca: religia, kolor skóry i orientacja seksualna. Jako osobie tolerancyjnej nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby obrażać kogoś za to, że w którymś z tych aspektów jest inny niż ja. Kultura, wyrozumiałość, empatia, trochę klasy i voila – prosty przepis na to, jak znaleźć tutaj złoty środek. Nawet nie chodzi o tolerancję. Chodzi tu wyłącznie o sprawne użycie mózgu.
***
Od razu zaznaczę: nie można pakować wszystkich do jednego worka. Jeśli ktoś zechce przed moim nosem paradować na golasa z tęczową flagą, robiąc to w sposób ostentacyjny, wtedy rozmowa wygląda inaczej. Ja mówię tu o przypadkach wprowadzających normalność i pewien zalążek edukacji. To tak jak wyznawcami islamu – nie każdy z nich jest przecież terrorystą. Tak samo Josh Cavallo nie jest homoseksualistą, któremu zależy na rozgłosie z pobudek mu zarzucanych. „Chce zabłysnąć”, „grać nie potrafi, więc tak zwraca na siebie uwagę” albo (to jest najlepsze) „kogo to obchodzi, że jest gejem?”. Cóż, jeżeli ktoś zadaje takie pytanie, to sam zaczynam się zastanawiać, czy nie powinien obchodzić mnie los takiego człowieka. Bo prawdopodobnie coś tam się pod kopułą nie zgadza, chętnie okazałbym współczucie i posłał po pomoc.
Ale do rzeczy: wiadomość Cavallo spotkała się na świecie ze świetnym odbiorem. Wsparcie w mediach społecznościowych okazali mu choćby Gerard Pique czy Antoine Griezmann, o klubie czy kolegach z zespołu nie mówiąc. Ba, ludzie ze świata sportu zaczęli mu dziękować i pewnie część z was zastanawia się – dlaczego?
To proste. Jak napisałem na początku, to obecnie jedyny aktywny profesjonalista, który otworzył się w ten sposób. Gdyby chciał to zrobić wyłącznie dla własnego dobra, wystarczyłoby, że taką wieścią podzieliłby się z najbliższym otoczeniem. Widzą cię z chłopakiem, jak trzymasz się z nim za rękę? Zadają pytania? Okej, mówisz „no tak, stary, jestem gejem”. Temat zapewne rozszedłby się po kościach z biegiem czasu, szumu by nie było. Sęk w tym, że jakieś media mogłyby taką informację podchwycić, a potem wykorzystać w sposób niekorzystny dla piłkarza. Nie oszukujmy się – tak to dzisiaj działa.
„Jestem gejem”. Pierwsza taka deklaracja w profesjonalnym futbolu
Ale nie, wydaje się, że Josh widział w swoim działaniu słuszny cel. Wysłał sygnał dla piłkarskiego środowiska. Był tym gościem, który jako pierwszy w świecie nowoczesnego futbolu, gdzie przynajmniej w założeniu poziom tolerancji jest wyższy, poszedł na pierwszy ogień. Powiedziałbym wręcz, że na własne życzenie wcielił się w rolę królika doświadczalnego. Myśląc o tym, niech teraz każdy z was sobie wyobrazi, że obca osoba wchodzi w posiadanie tajemnicy, która po wyjściu na jaw może zmienić wasze życie. Zawalić karierę, popsuć relacje międzyludzkie, cokolwiek. To nie takie proste, prawda? Przede wszystkim zastanówmy się, po czyjej stronie leży wina, że piłkarz o innej orientacji seksualnej pragnie ze swojego wyznania robić wydarzenie. No, chyba że ktoś też dla poklasku chętnie zdradzi swój największy sekret? Szczerze wątpię.
***
Nie mam zamiaru mówić o podziwie dla tego chłopaka, bo też nie chcę przesadzać w drugą stronę i jego postawę gloryfikować. Ale ten odważny ruch na pewno muszę pochwalić. Wśród piłkarzy na całym świecie, również w Polsce, na pewno istnieje znaczne grono osób, które boi się ujawnić. Patrząc na reakcje ludzi nawet w tak małej bańce jak Twitter, trudno się dziwić, że tak jest. Wierzę jednak, że z biegiem czasu będziemy coraz mądrzejsi. Że każdy taki przypadek będzie kolejną lekcją i coraz większa część społeczeństwa zacznie myśleć na wyższych obrotach. Szeroko, na wielu płaszczyznach, a nie jak bydło, które na widok słowa „gej” reaguje jak byk na czerwoną płachtę i traci rozum.
CZYTAJ TAKŻE: