Dariusz Szpakowski namiętnie przekręcający nazwiska przeciwników, Artur Boruc uporczywie mylący futbol z grą „piłka parzy”, obrońcy reprezentacji Polski niestrudzenie gubiący krycie w najprostszych sytuacjach… Trzynaście lat temu biało-czerwoni przegrali na wyjeździe ze Słowacją 1:2 w ramach eliminacji do mistrzostw świata w RPA. Właśnie ten mecz przypominamy w ramach „Bramy dnia”.
STANISLAV SESTAK (1.) VS POLSKA (15.10.2008)
Wydawało się, że w tym meczu wszystko idzie nieźle, przynajmniej jeżeli chodzi o wynik. Od 70. minuty Polacy prowadzili ze Słowakami 1:0 po trafieniu Ebiego Smolarka. Koszmar zaczął się kwadrans później. Jak to często bywa w przypadku naszej kadry – morderczy okazał się wrzut z autu dla przeciwników. Kotłowanina w obronie, kuriozalne zachowanie Boruca, no i Stanislav Sestak zdobył swojego pierwszego gola tamtego wieczora.
Borucowi pozostało tylko wściekle odpluwać.
STANISLAV SESTAK (2.) VS POLSKA (15.10.2008)
Minutę później Słowacy wyprowadzili kolejny cios. Znów po akcji przyspieszonej wrzutem z autu. I znów do sieci trafił Sestak.
„Teraz mamy szczęście! Nie mamy szczęścia…”.
Którą bramką Słowacja mocniej ośmieszyła defensywę biało-czerwonych?