Ponad 80% posiadania piłki. 31 oddanych strzałów. Jak to mówią – w Europie nie ma już słabych drużyn, no chyba, że San Marino. Mecze z tą wesołą kapelą już takie są, że nie spodziewamy się w nich emocji, a raczej liczenia kolejnych goli. Polacy mieli mnóstwo szans strzeleckich, wcisnęli pięć goli, ale można mieć trochę zastrzeżeń do skuteczności pod bramką gości.
Gdyby nie pożegnanie Łukasza Fabiańskiego, to pewnie zapomnielibyśmy o tym meczu jakoś za tydzień. Ale gdy Fabian się rozkleił przy zejściu z boiska jakoś chwilę przed 60. minutą… Cholera, jest w życiu faceta kilka momentów, gdy może uronić łzę i nikt nie powinien go za to rozliczać. A oglądanie płaczącego Fabiańskiego to jest jeden z tych momentów. Szpaler, całowanie godła, ściskanie się z kumplami z kadry.
Dzisiaj ostatecznie z reprezentacją pożegnał się po prostu dobry człowiek. Inteligentny, fajny gość. Być może właśnie strata tak kapitalnego człowieka jest większa niż strata bardzo dobrego bramkarza.
Ale na laurki, peany i ckliwe pożegnania będzie czas w innych miejscach. Pogadajmy o meczu. Mecz – powiedzmy to sobie szczerze – do odhaczenia.
Polska – San Marino 5:0. Skuteczność jeszcze do poprawy
Czasami w starciach z reprezentacyjnymi ogórkami pokroju San Marino długo gra się trudno. Trochę jak z tym otwieraczem do konserw – trzeba pokręcić, przycisnąć, by wreszcie puszka uznała klęskę w starciu z otwieraczem. Bo grają bardzo ostro, wręcz chamsko. Bronią się w jedenastu. Są bardzo uważni przy każdym podaniu w ich pole karne. A dziś? Goście mylili się często, zostawiali Polakom mnóstwo miejsca, gubili się właściwie co rusz.
A biało-czerwoni długimi fragmentami mieli problem, by to wykorzystać.
Jasne, trudno się czepiać Polaków po zwycięstwie 5:0. Ale takie starcia trzeba traktować jak trening, a po treningach też szuka się słabszych elementów. Do poprawy na pewno jest skuteczność. Chłodna głowa w polu karnym. Może też czasem lepiej pójść w łatwiejsze rozwiązania pod bramką przeciwnika.
Polska – San Marino 5:0. Lekki dołek Lewandowskiego
Irytujący był dzisiaj Robert Lewandowski. Jakkolwiek to brzmi – tak, trudno było patrzeć na Lewandowskiego w starciu z San Marino. Oddał sześć strzałów, pudłował w dobrych sytuacjach, szwankowało u niego wykończenie. W dodatku nawet po swoich złych zagraniach zwracał się z pretensjami do kolegów. Nie wiemy, może to jakiś chwilowy problem, bo przecież w Bayernie też zaliczył dwa mecze z pustymi przelotami, bez goli. Pewnie zaraz odpali dwie sztuki – oby już z Albanią. Ale dzisiaj zagrał jeden ze swoich najgorszych meczów w kadrze. Cudne było to zgaszenie piłki od Linettego, ale no nie będziemy zadowalać się tym, że jeden z najlepszych piłkarzy świata przyjął trudne podanie w starciu z San Marino.
A kogo można pochwalić? Na pewno Karola Świderskiego. Sousa mu ufa, a on za to zaufanie się odwdzięcza. Fajnie poruszał się w tłoku, strzelił gola, miał duży udział przy bramce Kędziory. Podoba nam się to, że on jest bardzo elastyczny. Jak ma biegać za pomocnikiem Hiszpanów przez cały mecz podczas Euro, to zaciska zęby i biega jak oszalały. A jak dostaje trochę swobody w ataku, to gra piętkami, strzela, dogrywa, rozgrywa. Wiadomo, że to nie kaliber – dajmy na to – zrobienia prawdziwego kadrowicza z Mączyńskiego przez Nawałkę. Ale powoli chyba trzeba nazywać Świderskiego prawdziwym żołnierzem Sousy.
Polska – San Marino 5:0. Na plus Świderski, Kędziora i Kozłowski
Na plus na pewno też występ Kędziory. Przy golu pokazał kolegom, że z San Marino nie ma co się bawić, szukać technicznych wcinek, czarować pod kompilacje zagrań na YouTube. Czasem i chamska siła to właściwie rozwiązanie.
Co jeszcze na plus? Występ Kozłowskiego – “asysta” przy samobóju, asysta przy trafieniu Piątka. Powrót Piątka do kadry z golem na koncie. Wejście Modera z dwoma stemplami na golach.
No i szukając pozytywów nieco na siłę – liczymy, że Lewandowski jest dziś absolutnie wkurwiony. Buksa z golem, Świderski z golem, Piątek z golem, a on dziś na sucho. Jeśli tak wkurwiony Lewandowski wjedzie w Albanię, to jesteśmy dobrej myśli.
Dobra, za dużo tych plusów po tak przeciętnym widowisku. Przypuszczamy, że nawet piłkarze mają dzisiaj niedosyt mimo tego 5:0. Odhaczone i tyle. Teraz przed biało-czerwonymi kluczowe starcie z Albanią.
Polska – San Marino 5:0 (2:0)
Świderski (10.), Brolli (20. – sam.), Kędziora (50.), Buksa (84.), Piątek (90.)