Reklama

Podążając ścieżką przeznaczenia. Historia „złotego dziecka afrykańskiej piłki”

redakcja

Autor:redakcja

30 września 2021, 11:02 • 14 min czytania 7 komentarzy

Zambia to kraj położony blisko serca Afryki. Szacuje się, że nieco mniej niż połowa mieszkańców, czyli prawie 7 milionów ludzi cierpi z powodu niedożywienia. Do tego praktycznie 80% społeczeństwa pracuje za mniej niż 12 zł dziennie. Tylko co trzeci noworodek przeżywa pierwsze dni po urodzeniu. Jest to również miejsce, w którym na świat przyszło „złote dziecko afrykańskiej piłki”. Przynajmniej tak twierdzą wszyscy, którzy mieli już szansę zobaczyć go w akcji. Opowieść o trudnym dzieciństwie, stracie ojca, wybiciu się spośród skrajnej biedy oraz o futbolu. Przed państwem Patson Daka i jego historia.

Podążając ścieżką przeznaczenia. Historia „złotego dziecka afrykańskiej piłki”

Lee Kawanu to dyrektor zambijskiego klubu Kafue Celtics, związany ze swoją drużyną od wielu lat. To właśnie on był jedną z pierwszych osób, które pojawiły się na drodze piłkarza Leicester City.

„Wokół Patsona można po prostu zobaczyć magiczną aurę” – mówi Lee w wywiadach. – „Zajmuję się wyszukiwaniem piłkarzy do mojego zespołu, ponieważ jest pewien typ, którego szukam. Daka miał to coś.”

Kim jest Patson Daka, piłkarz Leicester City?

Patson Daka urodził się w 9 października 1998 roku w mieście Chingola w północnej Zambii. Można powiedzieć, że nie trafił najgorzej. Jest to jedno z lepiej rozwiniętych miast w kraju. Liczy sobie 180 tys. mieszkańców, dotychczas najsłynniejszym przedstawicielem tej aglomeracji był lekkoatleta Samuel Matete, srebrny medalista olimpijski z Atlanty. Młody Patson w przeciwieństwie do rówieśników przeważnie nie chodził głodny. Jego ojciec Nathtali Daka był przez pewien czas zawodowym piłkarzem. Za najlepszych czasów występował w drużynie Nitrogen Stars. Niestety, jak to zazwyczaj bywa, musiał zawiesić buty na kołku przez liczne kontuzje.

Reklama

Bycie zawodowcem pomogło mu z pewnością stać się inspiracją, prawdziwym przykładem dla swojego ukochanego synka. Jeszcze za czasów swojej gry często zabierał młodego Patsona, by ten oglądał jego występy. Poza tym grał z nim w piłkę w zasadzie, kiedy tylko mógł i pozwalało zdrowie. Byli nierozłączni. Można bez przesady powiedzieć, że to on zaszczepił w nim miłość do futbolu. W szczególności Nathtali oglądał z dorastającym synkiem mecze swojej ulubionej drużyny – Liverpoolu. Patson wiele lat później przyzna, że każde spotkanie „The Reds”, było w jego domu traktowane niczym święto. Ojciec z pewnością marzył, żeby jego potomek przywdział kiedyś czerwoną koszulkę zespołu z miasta Beatlesów.

Zwłaszcza że o talencie młodego Daki, wkrótce miało zrobić się głośno.

Pierwszy kontakt z tzw. „poważną piłką” nastąpił w 2010 roku. Afryka przeżywała właśnie boom związany z mistrzostwami świata odbywającymi się w RPA. Każde dziecko śniło o karierze piłkarza. Nie inaczej było z Patsonem. Wspomniany we wstępie Lee Kawanu podczas przerwy jednego z meczów swojej ukochanej drużyny Kafue Celtics, dostrzegł emerytowanego piłkarza kopiącego piłkę z młodym, chudym chłopcem na uboczu. Jak się pewnie domyślacie, był to Nathtali z synem. Dyrektor klubu zainteresowany grą dwunastolatka wdał się w krótką rozmowę z jego ojcem. Zapamiętał z niej jedno szczególne zdanie, czego dowód dał kilka lat później w wywiadzie dla portalu First Time Finish”.

 „Lee, pewnego dnia będziesz szczęśliwy. Mój syn przyniesie ci wielkie rzeczy” – oświadczył Daka senior.

Duch czasu pokazał, że były to prorocze słowa.

Reklama

Zmienne prądy

Patson Daka z marszu zaczął grać w młodzieżowych drużynach Kafue. Wyróżniał się. Największe wrażenie robiła jego szybkość, która pozwalała mu wyprzedzać znacznie większych i silniejszych przeciwników. W okolicy już pojawiały się pierwsze plotki o niezwykle utalentowanym chłopaku.

„Cztery lata później poszedłem obejrzeć jeden z meczów rezerw i zobaczyłem na boisku tego naprawdę chudego, aktywnego chłopca. Strzelał lewą i prawą stroną, z i spoza pola karnego. Więc zapytałem trenera, kim jest ten mały dzieciak? I powiedział mi: to jest syn Nathalego – opowiada dalej Lee Kawanu. – „Patson naprawdę wpadł mi w oko. Więc natychmiast powiedziałem trenerowi rezerw, żeby przeniósł go do pierwszego zespołu, mimo że był naprawdę mały”.

Niestety los chciał, że Patson, któremu daleko było do pełnoletności, jeszcze nawet przed debiutem w seniorskiej drużynie Kafue Celtics (a stało się to niesamowicie wcześnie, nim skończył 16 lat) otrzymał potężny cios od życia. Musiał pogodzić się ze śmiercią swojego kochanego ojca.  Niejednego by to załamało, ale Zambijczyk był silny, pomimo swojego wieku.

„Był bardzo blisko ze swoim tatą. Nathtali zawsze pasjonował się piłką nożną. Był naprawdę miłym i bardzo utalentowanym facetem” – wspomina Lee ze smutkiem. – Musiało go to w jakiś sposób zainspirować. Brak w pobliżu taty, który był wtedy żywicielem, musiał dać mu motywację do cięższej pracy i ostatecznie opiekowania się mamą, co robił naprawdę dobrze”.

Ta ogromna tragedia sprawiła, że młody piłkarz szybko dorósł. Swoją dojrzałością przewyższał rówieśników. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, nie czekać, aż ktoś przyniesie mu magiczny pierścień jak Hobbitowi. Miał zostać zawodowcem. Dla taty.

Natomiast Lee był pewien, że znalazł wyjątkowego gracza i nie minęło wiele czasu, zanim inni też to zauważyli.

Wschodzące gwiazdy

Mniej więcej w tym czasie firma Airtel uruchomiła nową inicjatywę w Zambii o nazwie Rising Stars. Projekt akademii miał na celu znalezienie najlepszych młodych talentów z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki. Patson Daka został wybrany do reprezentowania drużyny Zambii. Było to dla niego ogromne wyróżnienie, ale także początek długiej wędrówki. „Trenerzy przypadkiem widzieli go na turnieju i wszyscy po prostu przychodzili do mnie i mówili mi; „jest taki dzieciak, który jest po prostu kimś wyjątkowym”. W finale był jednym z najlepszych zawodników i strzelców turnieju i tak właśnie wybrali go do reprezentacji narodowej” – kontynuował Lee.

Gra w reprezentacji dała Patsonowi nową szansę do pokazania swojego talentu. Trenerzy byli pod takim wrażeniem jego postawy, że uczynili go kapitanem U17. Jego wybór do składu Zambii okazał się kluczowy dla jego przyszłości. W 2015 roku były zawodnik roku Afryki, Frederic Kanoute, założył agencję sportową 12Management. Jego intencją było znalezienie najlepszego talentu, jaki miał do zaoferowania kontynent afrykański.

Właśnie z tą intencją Kanoute po raz pierwszy zwrócił się do Lee Kawanu.

„Byłem w Senegalu na turnieju do lat 20, a Fred przyszedł do mnie zapytać o innego zawodnika. Ale powiedziałem mu, że jego charakter nie był właściwy. Zamiast tego zwróciłem uwagę na kogoś innego; spójrz proszę na Patsona Dakę, ponieważ naprawdę czuję, że ma odpowiedni charakter, mentalność i umiejętności, aby być w Europie. Po prostu czuję, że ma coś wyjątkowego, jeśli oddamy go we właściwe ręce.”

Frederic początkowo nie był zbyt skory do wyprawiania się do Zambii. Na szczęście Lee miał przy sobie nagrania z Patsonem dzięki powołaniu do reprezentacji narodowej i były piłkarz m.in. Sevilli zgodził się rzucić na nie okiem.

Kilka tygodni później Kanoute wrócił do Lee i powiedział:

„Wiesz co, obejrzałem nagranie i on (Patson Daka) coś ma. Myślę, że moglibyśmy coś zrobić.”

W 2016 roku reprezentacja Zambii U20 pojechała, by wziąć udział w turnieju COSAFA w RPA. Kanoute był wtedy już tak samo zachwycony talentem Patsona, jak Lee. Rozmawiał z kilkoma klubami i powiedział ich skautom, żeby przyjrzeli się Dace na turnieju.

Zambia wygrała, a Patson był jednym z najlepszych zawodników.

„Był tam naprawdę dobry i strzelił wiele goli” – wspomina Lee. – „Po tym turnieju, oni (Red Bull Salzburg) wezwali go na testy. Kiedy poszedł na rozmowę, oni powiedzieli: ok, nie jesteśmy do końca przekonani, ale chcielibyśmy go zatrzymać przez sześć miesięcy” – relacjonuje dalej Kawanu.

Środowisko początkowo nie było idealne dla Patsona. Przyjechał do Salzburga w środku zimy. Dla dzieciaka dorastającego w Zambii chłód był niezwykły. Było to zupełnie nowe doświadczenie dla dzieciaka, który jeszcze niedawno widział tylko męczących się w upałach ludzi. Śnieg stał się czymś nowym, symbolem lepszego jutra.

„Uznał, że bardzo trudno było mu przystosować się do pogody i oczywiście treningi w Red Bullu są bardzo intensywne. Stałe pressowanie i wysoka intensywność ćwiczeń. Nic nie mogło go na to przygotować” – mówił w mediach Lee, który utrzymywał stały kontakt z Patsonem podczas jego wypożyczenia.

Inni gracze mogli się ugiąć w takich okolicznościach, ale Patson dobrze prosperował w tym środowisku.

„To silny dzieciak, nigdy nie narzekał. Patson powiedział tylko: „Zrobię to”. A on dalej naciskał. Zawsze był pozytywnie nastawiony i wierzył, że podpisze kontrakt i jego los się odmieni.

Pośród gwizdów i krzyków

W połowie wypożyczenia do Salzburga Daka wrócił do swojego kraju, aby reprezentować Zambię w Pucharze Narodów Afryki U20. Była duża presja. Nie tylko od kibiców, którzy chcieli wygrać turniej na ojczystej ziemi, ale także od skautów nowego klubu, którzy wnikliwie go obserwowali. W tym momencie jego przyszłość z austriackim klubem była wciąż niepewna. Patson wiedział, że musi pokazać się z jak najlepszej strony.

Nie zawiódł.

Daka zakończył turniej jako najlepszy zawodnik, król strzelców czym pomógł Zambii podnieść trofeum po pokonaniu Senegalu w finale.

„Patson miał szalony turniej” – wspominał potem Lee. – „To była wyjątkowa chwila w Zambii. Myślę więc, że po tym turnieju Salzburg podjął decyzję, że go wezmą na stałe.”

Pomimo tego, jak mogłoby się wydawać, Patsonowi nie zawsze szło gładko. W młodym wieku przebił się przez szeregi oszalałej na punkcie futbolu Zambii. Jego status cudownego dziecka oznaczał, że fani kładli ogromne oczekiwania na niezwykle młode ramiona. Już w wieku 16 lat wręcz wymagano, żeby poprowadzi swój naród do zwycięstwa w PNA. To doprowadziło do gigantycznych oczekiwań. Fani zbyt szybko chcieli od Patsona, by ten sam wygrywał mecze. Balon był napompowany do granic wytrzymałości.

W pewnym momencie Daka był „najbardziej znienawidzonym graczem w Zambii”.

„Patson został wygwizdany przez fanów reprezentacji narodowej podczas wypożyczenia do Power Dynamos” – mówił Lee. – „To był trudny okres dla niego. Miał zaledwie 16 lat. Jednak niektórzy fani już go skreślili. Za kulisami były też wewnętrzne naciski. Był rok, w którym Daka reprezentował każdą grupę wiekową na szczeblu międzynarodowym, w tym drużynę seniorów. Wszyscy trenerzy o niego walczyli. Były czasy, kiedy mieliśmy dwa turnieje jednocześnie i dwóch trenerów chciało go zabrać.”

A na wyższych szczeblach też mieli proporcjonalnie większe oczekiwania.

„Trenerzy nalegali, aby wystawiać go jako napastnika. Nawet jeśli spisywał się dobrze, przytrzymywał piłkę dla pomocników, rozgrywał.  Robił dokładnie to, o co prosili szkoleniowcy, ale kibice chcieli goli, a jeśli by nie strzelił cały kraj obwiniłby Patsona. Każdy gracz by się zaciął.”

Ale nie Daka. Lee pamięta jeden szczególny moment, w którym młody człowiek naprawdę udowodnił swoją postawą hart ducha.

„Graliśmy w eliminacjach U23. To było decydujące spotkanie. Mecz przeszedł do rzutów karnych, aby zdecydować, kto zakwalifikował się do Pucharu Narodów Afryki U23 w Senegalu. Fani wygwizdali Patsona, kiedy pojawił się jako zmiennik. W serii rzutów karnych podszedł do pierwszego. Nigdy w życiu nie byłem tak zdenerwowany, oglądając mecz. Ale postawił piłkę na miejscu, nie tracił czasu i tak łatwo wbił piłkę w róg. Wtedy wiedziałem, że ten chłopak jest silny.”

Niektórzy gracze nigdy nie wychodzą spod tak dużej presji. Ale Patson Daka zdołał wytrwać. Nie pozwolił, żeby mu to przeszkadzało. Teraz w Zambii jest czczony. Krótka jest droga od zera do bohatera. Zwłaszcza w świecie futbolu.

„On jest teraz kochany, wszyscy go po prostu kochają. To była zmiana o 180 stopni. Od najbardziej znienawidzonego do najbardziej kochanego w kraju.”

Amerykańsko-austriacki sen

 „Patrzę na jego piłkarskie serce” – powiedział selekcjoner reprezentacji Zambii, Milutin Sredojević, wyrażając swoją opinię dla BBC Sport Africa w wywiadzie na początku tego roku. – „Patrzę na jego futbolową duszę. I patrzę na jego umysł futbolu. Znając jego serce, umysł i duszę, jestem w pełni przekonany, że jest na bardzo dobrej drodze do wykorzystania pełni swojego potenjału. Wierzę, że ma wszystko, czego potrzeba.”

Red Bull Salzburg ostatecznie zdecydował się zakontraktować młodego Zambijczyka. Tym razem już na stałe, chociaż to nie oznaczało, że od początku wszystko układało się jak w bajce. W mieście Mozarta postanowiono najpierw sprawdzić, co młody Daka rzeczywiście potrafi, wypożyczając go do drugoligowego klubu satelickiego Liefering FC. Tam piłkarz nabierał ogłady z europejską piłką, zauważył, jak duża dysproporcja dzieli poziom rozgrywek afrykańskich od zaledwie austriackiej drugiej ligi.

To niezwykle ważne przetarcie przed pierwszą drużyną Salzburga, zakończył z dorobkiem 27 meczów, sześciu goli i siedmiu asyst. Przyzwoite liczby, jednak nikogo na kolana nie powalały. Zwłaszcza że konkurencja w drużynie ówczesnego mistrza Austrii była wręcz nieprawdopodobna. Najpierw pierwsze skrzypce grał tam Izraelczyk Munas Dabbur, za którego Sevilla w 2019 roku zapłaciła 15 milionów euro. Sam Dabbur przez dwa sezony z rzędu strzelał przynajmniej 20 goli w lidze. Nie mogło być trudniejszego rywala w walce o pierwszy skład dla „złotego dziecka z Afryki”? Po odejściu Izraelczyka w drużynie sponsorowanej przez koncern Red Bulla, nastała króciutka, aczkolwiek niebywale dynamiczna era Erlinga Haalanda.

Mimo coraz większej konkurencji od 2017 roku sytuacja Patsona poprawiała się stopniowo. Ten cykliczny rozwój wkrótce stanie się jego wizytówką Po ośmiu krótkich epizodach w pierwszym zespole rozgrywki 2018/19 przyniosły wzrost liczby występów do 15. Na koncie Daki pojawiły się też trzy pierwsze trafienia oraz jedna asysta.

Przełomem okazało się właśnie przyjście Norweskiego superstrzelca w 2019 roku. Trener Jesse Marsch widział ich obu obok siebie. Szkoleniowiec zaufał w pełni wspomnianej dwójce. Czy się opłaciło? Większość splendoru i tak spadła na Haalanda, który spędził w Austrii pół roku i w 14 spotkaniach strzelił 16 goli, dokładając osiem goli w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Salzburg ponownie został mistrzem Austrii, a sam Patson Daka w 31 meczach zdobył 24 bramki i dołożył 8 asyst. Z czego 10 trafień i pięć ostatnich podań zaliczył na wiosnę.

Daka po odejściu Norwega dalej robił swoje. A następny sezon miał okazać się tak piękny jak sen.

Rozgrywki 2020/21 w nowej pandemicznej rzeczywistości to był prawdziwy popis Zambijczyka.

„Wszyscy widzą, że strzela dla zabawy. Jego największą siłą jest dynamika. Używa jej bardzo dobrze. Widzimy, jak rozwija się w dobrego napastnika, z siłą, dynamiką i świetnym wykończeniem” – mówi jego były kolega z Kafue, Larry Bwayla.

Lepiej nie dało się ująć tego, co wyprawiał 22-letni napastnik. Była to czysta zabawa. Świadczy o tym liczba strzelonych goli, jego licznik zatrzymał się na 27 ligowych trafieniach. Dodatkowe siedem asyst, dopełnia obrazu mega szybkiego piłkarza, który z piłką przy nodze jest nie do zatrzymania. Tytuł najlepszego piłkarza austriackiej Bundesligi był swego rodzaju koronacją oraz stemplem. Kolejka chętnych po Dakę stawała się coraz dłuższa, wśród nich znajdowały się największe światowe marki. Transfer był już niemal przesądzony.

Granice marzeń? Poszukaj na mapie!

 „Jestem bardzo podekscytowany dołączeniem do tego wspaniałego, historycznego klubu. To było moje marzenie i jestem bardzo szczęśliwy i nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej” – powiedział Daka LCFC TV .

23  mln funtów przelało Leicester City na konto Salzburga, wykupując tym samym kartę Patsona Daki.

„Śledziłem Leicester od czasu, gdy wygrali ligę. Czuję, że to idealne miejsce dla mnie, ponieważ to drużyna, która walczy o tytuły. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale czuję się gotowy, aby stawić czoła temu nowemu wyzwaniu” – kontynuował Zambijczyk.

Jego transfer do ekipy Brendana Rogersa z pewnością jest ogromnym krokiem naprzód. Pozostawił RB Salzburg po 125 występach, strzelając 68 goli i dokładając 27 asyst. Jednak jeśli będzie chciał stać się kluczową postacią w Anglii, wciąż będzie musiał pracować nad wykończeniem akcji. W sezonie 2020-21 zmarnował, według różnych wyliczeń, mniej więcej 23 klarowne sytuacje. Zważając jednak na wiek i fakt, że zawodnik systematycznie się rozwija, należy się spodziewać, że jego spotkanie z Premier League będzie przypominało bardziej szczęśliwe małżeństwo niż szybki romans.

Co ciekawe, Daka nie był jedynym Zambijczykiem, którego wówczas sprowadzono do Salzburga. Enock Mwepu przeszedł podobną drogę, grając z Daką w Kafue Celtic, jednocześnie występując w drużynach młodzieżowych swojego kraju na poziomie międzynarodowym, zanim obaj przenieśli się do Austrii latem 2017 roku. Obecnie tak wypowiada się o swoim byłym koledze z drużyny.

„Zawsze było dla mnie wielką inspiracją, aby zobaczyć, jak dobrze Patson się rozwija” – zauważył pomocnik podczas rozmowy z Redbull.com w kwietniu.

„Zmotywowało mnie to do jeszcze cięższego treningu, do jeszcze cięższej pracy, aby osiągnąć to, co już osiągnął. Zawsze był liderem w naszym zespole, a ja chciałem być taki jak on” – kończy Mwepu.

Ta historia nie mogła potoczyć się inaczej. Los lubi płatać różne figle. Zatem swój nieoficjalny debiut w Leicester Daka zaliczył w sparingu z Liverpoolem. Tak, tym samym Liverpoolem, który kochał jego ojciec. Patson strzelił dwa gole drużynie Jurgena Kloppa, a Lee Kawanu nie mógł powstrzymać wzruszenia.

„Rozmawiałem z nim przed meczem i powiedziałem, że chcę, żeby zdobył hat-tricka” – mówił dyrektor Kafue Celtics. –  „Powiedział mi, że to dla niego jak „sen”. To zespół, którego wspierał jego tata, a on wspiera głęboko w środku, a ty strzelasz dwa, bardzo ładne gole przeciwko najlepszemu obrońcy na świecie, którym jest Virgil van Dijk, to naprawdę fajna historia.”

Dodatkowo przywitał się już z angielską piłką, wygrywając Tarczę Wspólnoty. Lisy pokonały Manchester City, mistrza Anglii.

Dopełnieniem tego wszystkiego byłby już tylko transfer na Anfield. Tą drogą z Salzburga podążyła już trójka zawodników: Sadio Mane, Naby Keita i Takumi Minamino. W ten sposób Patson spełniłby marzenia własne i zmarłego przed laty ojca. Jeśli tak by się stało, rację miałby Andrzej Sapkowki, twórca „Wiedźmina”, że istnieje ścieżka przeznaczenia, która prowadzi nas w różne miejsca, sterując naszym życiem, byśmy dotarli do właściwego celu. Choćby okrężną drogą. Historia Patsona Daki zdaje się to potwierdzać.

Arkadiusz Bogucki, Radio GOL i Serie A Polonia

Autor na Twitterze

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Polecane

Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Michał Trela
1
Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają
Polecane

Sędziowie powinni mieć obowiązek tłumaczenia swoich decyzji!

Paweł Paczul
5
Sędziowie powinni mieć obowiązek tłumaczenia swoich decyzji!

Anglia

Komentarze

7 komentarzy

Loading...