Wczoraj na lotnisku w Madrycie miała miejsce dość niecodzienna sytuacja. Piłkarze Sheriffa Tyraspol chyba musieli się powstrzymywać, żeby nie dać w zęby hiszpańskim dziennikarzom. Ci bowiem wykazali się ignorancją, pytając rywali “Królewskich”, czy w ogóle są w pełni profesjonalnym zespołem. Cóż, to tak jakby zapytać umundurowanego policjanta w radiowozie, czy jest policjantem. Ale to, że Sheriff jest normalnym klubem, powinien wiedzieć już każdy. Tylko – co dalej? Trochę ciekawostek o ekipie z Mołdawii warto przytoczyć, bo wydaje się, że nie tylko po zwycięstwie z Realem Madryt będzie o niej głośno w najbliższym czasie.
Dirk Kuyt powiedział przed startem tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, że obecność Sheriffa w tych rozgrywkach nie ma sensu. Skreślił ten klub, uznał za zespół, który nic ciekawego nie wniesie. A jednak stało się inaczej, ot, wygraną na Santiago Bernabeu chyba może uznać za coś wartościowego, prawda, panie Kuyt? Ci piłkarze, w absolutnej większości anonimowi dla kibiców w Europie, na to po prostu zapracowali, choć potrzebowali również szczęścia. Sęk w tym, że za tym sukcesem stoi mołdawski klub, ale niekoniecznie zawodnicy z Mołdawii. To będzie pierwsza ciekawostka na rozgrzewkę.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Ciekawostki o Sheriffie Tyraspol – co to za klub?
1. Wieża Babel w Sheriffie Tyraspol
W nowym sezonie Ligi Mistrzów Sheriff zagrał już dwie kolejki w fazie grupowej. 180 minut, możliwych do wstawienia od 1. minuty lub z ławki 32 różnych zawodników. Patrzymy na narodowości, szukamy flagi Mołdawii i naszym oczom ukazuje się wymowny obrazek. Mołdawii brak. Piłkarze tej narodowości na najważniejsze europejskiej arenie jeszcze nie wystąpili, a jeśli już, to na swoim podwórku lub w kwalifikacjach. Sześć nazwisk, około 1500 minut, z czego większość zrobił rodowity Brazylijczyk. Poza tym Sheriffa w Lidze Mistrzów do tej pory zaprezentowały takie nacje jak: Uzbekistan, Brazylia, Grecja, Ghana, Kolumbia, Peru, Mali, Luksemburg, Bośnia i Hercegowina, Macedonia Północna, Gwinea, Trynidad i Tobago.
2. Skąd ten Sheriff?
No dobra, teraz przechodzimy do mięsa. Bo to, co kryje się za nazwą “Sheriff”, śmiało nadaje się na dobry materiał filmowy. No więc – skąd się ona wzięła i dlaczego herb w gwiazdę? Otóż firmę o takiej nazwie w 1993 roku założyło dwóch byłych funkcjonariuszy KGB. Trudno rozstrzygnąć, jaki był tego cel. Pewne jest to, że Naddniestrze, na którego terenie Tyraspol się znajduje, to własność tej korporacji.
– To najbiedniejszy kraj Europy, w którym przeciętna pensja wynosi ok. 300 euro, a emerytura pięć razy mniej. […] Naddniestrze nazywane jest skansenem Związku Radzieckiego, Koreą Północną Europy. W Tyraspolu nie da się przejść stu metrów, żeby nie zobaczyć sierpa i młota. […] Naddniestrze, parapaństwo istnieje już ponad ćwierć wieku. W latach 90. mieszkało tu pół miliona ludzi, teraz jest ich mniej niż 300 tysięcy. Bieda zmusza do emigracji. Mieszkańcy Naddniestrza mają syndrom osieroconego dziecka – piszą Michał Kołodziejczyk i Anita Werner w książce “Mecz to pretekst”.
SHERIFF, LINCOLN I INNI – NAJWIĘKSZE NIESPODZIANKI W PUCHARACH
Sheriff posiada własną sieć supermarketów i stacji benzynowych. Piekarnie, wydawnictwo, agencję reklamową, telefonię komórkową i swoje media. Coś takiego to ewenement w piłce na skalę światową. To ogromna koniunktura, której trybiki wzajemnie się napędzają. Sheriff ma również władzę w kraju, ba, ponoć tamtejszy region jest światową stolicą handlu bronią. W Naddniestrzu mają nawet swoje własne pieniądze, bankomaty i karty kredytowe.
– To pańswo z gwiazdą przypiętą do piersi. W centrum, na plakatach, bilboardach, na skwerach, placach i szerokich ulicach, urzędach i bankach to gwiazda z sierpem i młodem, symbol radzieckiego imperium, do którego wzdycha się tu co drugi oddech. Współczesna codzienność to wpychanie do gwiazdy imperium Sheriffa, które poza piłkarskim klubem ma jeszcze pół kraju. We wszystkich spółkach firmy matki zatrudniony jest co dziesiąty Naddniestrzanin, większą grupę stanowią tylko pracownicy budżetówki. Sheriff ma rozlewnię alkoholi, jest deweloperem, dostawcą internetu i oficjalnym dilerem Mercedesa – to znów fragment wspomnianej już książki.
Aha, no i jeszcze mafia Naddniestrza. Kiedyś mówiło się, że ma silne powiązania z Sheriffem. Na końcu tego wszystkiego jest futbol wykorzystywany jako narzędzie propagandowe.
3. Sheriff Tyraspol ma bazę sportową marzeń
Koszty wybudowanej w 2002 roku bazy? 200 milionów dolarów. Wtedy nawet w lidze polskiej czy rozwijającej się lidze ukraińskiej nie było mowy o takich warunkach. A co dopiero teraz. Nowoczesny stadion na 15 tysięcy widzów, który odwiedził kiedyś Sepp Blatter. Tam do 2006 roku swoje mecze rozgrywała reprezentacja Mołdawii. Drugi obiekt pomieści 9 tysięcy, a do tego jest tam również ogrzewana hala z pełnowymiarowym sztucznym boiskiem, gdzie zasiąść może nawet 3500 kibiców (inna sprawa, że przychodzi ich garstka, bo w Naddniestrzu nikt nie myśli o rozrywce). Pełno boisk treningowych i pięciogwiazdkowy hotel na miejscu. Sauny, baseny, korty tenisowe, odnowa biologiczna, sale analityczne, spa, siłownie, opieka medyczna z najwyższej półki. Jest tam tyle dobrego, że wiele poważnych zachodnich klubów w Europie mogłoby Sheriffowi pozazdrościć.
Inne kluby z Mołdawii mogą o takich warunkach pomarzyć. Ba, niektóre mają takie “bazy”, że Wieczysta Kraków bije ich na głowę. Marzeniem i celem każdego zdolnego piłkarza z mołdawskiego regionu jest rozwój w Tyraspolu. Jak już tam jesteś, to głównie od ciebie zależy, czy staniesz się lepszym piłkarzem. Masz narzędzia, pokus brakuje, bo miasto nie jest jakoś specjalnie zaawansowane. Nic, tylko trenować i jeszcze raz trenować. Oczywiście z założeniem, że tak funkcjonować w dłuższej perspektywie rzadko który zawodnik potrafi.
– Na terenie tego obiektu znajduje się również przychodnia w której były wykonywane na szybko różne badania. Kiedy ktoś nabawił się jakiegoś urazu, czy potrzebne były badania krwi, to właśnie tam na miejscu można było to zrobić. Na terenie ośrodka były też korty tenisowe czy boisko do kosza, więc tych atrakcji było całkiem sporo i cała ta baza robiła naprawdę duże wrażenie. Nie ma co szukać takiej bazy w Polsce, bo wtedy takiej się nie doczekaliśmy. Ta w Tyraspolu była naprawdę nowoczesna i chyba nawet za duża jak na potrzeby tego klubu – mówił Jarosław Jach, który nie tak dawno trafił tam na wypożyczenie.
JAROSŁAW JACH: MAM CZAS, ŻEBY WSZYSTKO NAPRAWIĆ
4. Z Sheriffa też można wypromować się na Europę
Piłkarze zdają sobie sprawę, że jak ktoś się po nich zgłosi, to Sheriff nie robi problemów, a niewątpliwie takie wydarzenie jak zwycięstwo z Realem Madryt mogło przykuć uwagę skautów jeszcze bardziej. Stamtąd można wyjechać do dobrego klubu na Ukrainie, w Rosji, na Półwyspie Arabskim, ale też na zachód. Przykłady? Razvas Cocis przeszedł do Lokomotiwu Moskwa za 2,6 bańki euro. Chidi Odiah, reprezentant Nigerii, spodobał się CSKA Moskwa. Isaac Okoronkwo trafił do Szachtara, żeby potem grać w Lidze Mistrzów. Henrique Luvannor zapracował w Sheriffie na kontrakt życia w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Można? Można.
A mamy jeszcze takie transfery wychodzące w ostatnich latach jak Mateo Susić do CFR Cluj, z którym wygrywał mistrzostwa Rumunii i grał w Lidze Europy. Cyrille Bayala do drugoligowego wówczas RC Lens za 1,6 mln euro czy Vujadin Savić do Crveny Zvezdy.
5. Sheriff Tyraspol jako wzór dla polskich klubów?
Odpowiadamy od razu: nie ma mowy. Nie ma sensu stawiać Sheriffa jako wzoru dla polskich drużyn, skoro ten klub funkcjonuje w zupełnie innej rzeczywistości. Na zachód od Dniestru nazywają go FC Gangster Tiraspol, a swego czasu pisaliśmy, że Mihai Simić, dziennikarz Fotbal.md, opowiedział co nieco o źródłach finansowania Sheriffa – Niczego się nie dowiesz. Wszystko jest ukryte. Ale takie jest Naddniestrze, to kraina sekretów. Tak więc jeśli już szukać jakiegoś punktu odniesienia, to raczej nie w Mołdawii, a prędzej u naszych sąsiadów tuż za granicą.
6. Ekstraklasowe wątki w Sheriffie Tyraspol
W Sheriffie grało wielu byłych ekstraklasowiczów: Ricardinho (m.in. Wisła Płock i Lechia Gdańsk), Fred Benson (Lechia Gdańsk), Vladimir Volkov (Lech Poznań), Aleksandr Suworow (Cracovia), Matej Palcić (Wisła Kraków), Jarosław Jach (Zagłębie Lubin) i Krzysztof Król (m.in. Jagiellonia). Ten ostatni odniósł się do epizodu w Tyraspolu w następujący sposób: – Płacili naprawdę bardzo dobrze, ale mimo to wytrzymałem w Mołdawii tylko pół roku. Dłużej się nie dało. Sheriff ma piękne, supernowoczesne obiekty, ale poza nimi nic tam nie ma. Całe dnie siedziałem w klubowym hotelu przy stadionie. Nie wychodziłem, bo nie było dokąd. Bieda straszna. Nie pamiętam za bardzo komuny w Polsce, ale przypuszczam, że u nas w PRL, w porównaniu do tego, co było w Mołdawii, mieliśmy Amerykę. W Mołdawii było szaro, brudno, robotnicze bloki i wszędzie symbole z czasów ZSRR.
Co ciekawe, Sheriff próbował w przeszłości sięgać po innych zawodników wprost z polskiej ligi. Byli to Jakub Żubrowski i Mateusz Możdżeń. Gdyby obaj panowie chcieli mieć dużo kasy, zapewne skorzystaliby z tej oferty. Jej w Sheriffie mają pod dostatkiem, skoro nawet za takiego Ricardinho potrafili wyłożyć kilkaset tys. euro.
KRĘTE DROGI JASURA JAKSZIBOJEWA. KIM JEST STRZELEC GOLA W MECZU Z REALEM?
7. Wartość piłkarzy Sheriffa względem kadry Legii Warszawa
To może być akurat zaskakujące, ale nowy klub w realiach Ligi Mistrzów według Transfermarktu jest warty jedynie 12 mln euro. Chodzi oczywiście o kadrę złożonej z wielu narodowości. Z jednej strony to może być zaskakujące, ale z drugiej – czy piłkarz z Uzbekistanu czy Luksemburga jest łakomym kąskiem już w samym założeniu? No nie, przecież wiemy, jak to działa. Jesteś Anglikiem czy Hiszpanem, to z miejsca stajesz się odrobinę droższy. Tutaj coś takiego rzadziej ma miejsce, a jedynym piłkarzem, którego wartość oscyluje w milionach, jest kapitan z Kolumbii. Frank Castaneda, okrągły milion euro.
Dla porównania w Legii Warszawa podobnych zawodników jest trzynastu! W ogóle łączna wartość rynkowa piłkarzy obu klubów pokazuje wyraźną różnicę. To 12,38 mln do 26,73. W 2017 roku, kiedy “Legioniści” mierzyli się z Sheriffem, mieliśmy stosunek 9,98 mln do 28,03 mln euro. Wniosek? Sheriff może i ma możliwości finansowe, które przebijają realia klubów w Ekstraklasie, ale to nie jest kadra pełna gwiazd. Dużą rolę w sukcesie klubu odegrał jego trener.
8. Jurij Wernydub, czyli ojciec sukcesu
To on ściągnął do Tyraspolu Jasura Jakszibojewa, zakopanego w rezerwach Legii Warszawa chłopaka, którego pamiętał z Szachtiora Soligorsk. Stwierdził, że ma jakość, która pasuje do poziomu Ligi Mistrzów. I Jasur pokazał, że faktycznie ją ma. Podobnie było z innym bohaterem z Champions League – Momo Yansane, który dobił Szachtar Donieck, został dostrzeżony przez ukraińskiego szkoleniowca w Isłaczu Mińsk, maleńkim, białoruskim klubie. Bez dwóch zdań jest to gość, bez którego Sheriff byłby w innym miejscu.
– Złapał bardzo dobrą współpracę z całym zarządem Sheriffa a przede wszystkim z dyrektorem sportowym klubu, Vazhą Tarkniszwilim. Potrafią w świetny sposób dobierać sobie piłkarzy na poszczególne pozycje. Szybkich, kreatywnych, w przypadku środkowych obrońców – dobrze grających głową. Część piłkarzy trafiła do tego klubu dzięki Wernydubowi – mówił nam Kamil Rogólski, opisując wpływ trenera na ekipę mistrza Mołdawii.
– – Jego największym atutem jest zdolność do wydobywania maksimum potencjału z poszczególnych piłkarzy. Zapytano go kiedyś o styl, powiedział, że on może grać huraganowo, ale musi mieć do tego piłkarzy. To truizm, ale słuszny, bo Wernydub dostosowuje styl do piłkarzy, których ma w kadrze. Cechuje się żelazną dyscypliną, za odpuszczenie krycia na dwa metry ganiałby z batem. Jest trochę Stanisławem Czerczesowem, nie uznaje kompromisów – dodawał, wyjaśniając jego podejście do zawodu.
JURIJ WERNYDUB. KIM JEST TRENER SHERIFFA TYRASPOL?
9. Sheriff Tyraspol dominuje na własnym podwórku
W ostatnich sezonach pod wodzą różnych trenerów Sheriff nikomu nie dawał szans na mistrzostwo. Może nie zawsze rozjeżdżał ligę walcem, ale po prostu robił to, co robić powinien. Dla tego klubu zwycięstwa na własnym podwórku to jak pójście do toalety. Regularny i codzienny obowiązek. Nie ma zmiłuj. Z drugiej strony nie ma co się dziwić, bo rywalami mistrza kraju są często kluby, które funkcjonują w realiach polskiej okręgówki.
– Na odprawie w Tyraspolu trener mówił nam, że możemy doznać szoku, kiedy przyjedziemy na miejsce, bo to wieś, gdzie zwierzęta spacerują przy stadionie. Potraktowałem to z przymrużeniem oka, myślałem, że chce nas zmotytować. Ale pięć minut przed dojazdem na stadion zaczęło telepać autokarem, bo dobra droga się skończyła. Kury rzeczywiście biegały wszędzie. Niektórzy wyjęli telefony i zaczęli nagrywać. Nie wiem, czy gdziekolwiek w pierwszej lidze jest taki stadion – mówił Ariel Borysiuk w książce “Mecz to pretekst”, opisując wyjazd Sheriffa do Suruceni.
Z drugiej strony, kiedy przegrywasz, nic się w sumie nie dzieje, ale jak już oddajesz komuś mistrzostwo – wtedy jest wstyd. Tak było w sezonie 2014/2015, kiedy po tytuł sięgnął Milsami Orgiejów. Generalnie jednak w XXI wieku Sheriff sięgał po trofeum 15 razy na 17 prób.
Aha, no i Sheriff w swojej historii cztery razy zdołał awansować do Ligi Europy (2009, 2010, 2013, 2017). Teraz po raz pierwszy udało mu się wejść do Ligi Mistrzów, gdzie z sześcioma punktami na koncie można być już optymistami w kontekście trzeciego miejsca w grupie i pierwszego w historii występu w fazie pucharowej (spadek do Ligi Europy).