Śląsk Wrocław, który nie przegrał w meczu ligowym na własnym stadionie od wielu miesięcy, i Wisła Płock, która na wyjazdach nie wygrała nic. Jeśli gdzieś miały zostać podważone prawa logiki, to właśnie w tym meczu. Tak się jednak nie stało, Śląsk zagrał dobre zawody, choć podważyć będziemy musieli umiejętności sędziowskie Tomasza Musiała. We Wrocławiu dostaliśmy fajne widowisko dla oka, acz brakowało mu jednego elementu – sędziego z chłodną głową.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Śląsk Wrocław – Wisła Płock. Działo się, proszę państwa
Pierwszą połowę można by opisać jednym zdaniem: niewykorzystane sytuacje się mszczą. Bo najpierw doskonałą, wręcz dwustuprocentową sytuację do strzelenia gola miał Jorginho, a kilka chwil później po pięknym dośrodkowaniu zewniakiem Pawłowskiego to Praszelik strzałem głową otworzył wynik spotkania. To było chyba jedyne pozytywne zagranie skrzydłowego WKS-u w całym meczu, acz należy tutaj docenić jeszcze Lewkota, która dał życie tej akcji dzięki indywidualnemu wejściu z linii obrony. Tych miał ogółem kilka w tym meczu, tym mógł robić wrażenie. Niemniejsze zresztą robił strzelec gola, który nie dość, że fajnie odnalazł się w polu karnym, to jeszcze potrafił zagrać kilka kluczowych podań napędzających ofensywę Śląska.
Wisła Płock nie dawała za wygraną. Odpowiedziała golem, na którego zasługiwała. Bo to nie było tak, że przyjechała do Wrocławia tylko z myślą o bronieniu. Podopieczni trenera Bartoszka też coś tworzyli, mieli kilka okazji, po których Michał Szromnik musiał obawiać się o kolejne straty (np. strzał Sekulskiego). W tej jednej udało się go pokonać, ot, po dobrze rozegranym rzucie wolnym, które „Nafciarze” mają przecież opanowane bardzo dobrze. Tutaj w rolę asystenta wcielił się Michalski, a strzelcem gola był Krywociuk. Defensywa Śląska była kompletnie zdezorientowana.
Kilka minut później mieliśmy pierwszą poważną kontrowersję. Sędzia Musiał odgwizdał rzut karny po rzekomym zagraniu reką przy zablokowaniu strzału Exposito z dystansu. Rzecz w tym, że to nie do końca była ręka. Bardziej bark i to po lekkim wyskoku piłkarza. Jasne, uderzenie raczej szło w światło bramki, ale czy to oczywista kwestia? No, nie do końca. W każdym razie do jedenastki podszedł Pich, zdołał ją wykorzystać, choć Kamiński miał futbolówkę na rękach. To był koniec mocniejszych wrażeń, jeśli chodzi o pierwszą połowę.
Śląsk Wrocław – Wisła Płock. Nie zabrakło kontrowersji, VAR miał co robić
W drugiej połowie zrobiło nam się meczycho. Na murawie pojawiło się więcej miejsca, płocczanie włączyli wyższy bieg. Były takie momenty, kiedy udawało im się wejść w pole karne Śląska, zrobić przewagę 2 na 1 na skrzydle, ale brakowało konkretów. Gdzieś potem zniknął Sekulski, mniej było Wolskiego. Na dobrą sprawę podopieczni trenera Bartoszka oddali tylko jeden celny strzał po zmianie stron. Próbowali, ale na próbach się skończyło. Śląsk postawił w dalszych fragmentach spotkania na kontry i gdyby Exposito czy Praszelik przyłożyli się w kluczowych momentach trochę bardziej, to mogli jeszcze podwyższyć wynik. Bo ten w istocie gospodarzom udało się poprawić, kiedy spadł im z nieba kolejny rzut karny. Sęk w tym, że znów zaśmierdziało kontrowersją. Po wrzutce Jakuba Iskry obrońca Wisły odbił piłkę ręką w taki sposób, że można by dyskutować, czy za to należy się jedenastka. Tym bardziej, że w podobnej sytuacji po drugiej stronie boiska sędziowie podjęli inną decyzję.
Ten mecz najbardziej zapamiętamy chyba z tego, że nie do końca radził z nim sobie pan sędzia Musiał. Nie dało się odczuć, że kontrolował to całkiem fajne widowisko. Wydaje się, że brakowało mu trochę chłodnej głowy. Sami zobaczcie, VAR miał dzisiaj sporo roboty:
- Śląsk strzela gola, konkretnie Exposito po dobrym prostopadłym podaniu Schwarza i przytomnym dośrodkowaniu Stigleca. Gol zostaje odwołany, bo był spalony, zadecydowała długość pięty kilka podań wcześniej. Trener Magiera powiedział na konferencji, że anulowanie takiej bramki jest dla niego nieporozumieniem
- Rzut karny dla Wisły Płock w drugiej połowie. Sędzia Musiał widzi, że Verdasca blokuje strzał ręką, ale ten pokazuje, że nie ma mowy. Tworzy się przepychanka, o mało nie doszło do bójki z udziałem piłkarzy Wisły oraz Mączyńskiego i Szromnika. Trochę to trwa, zanim Musiał podchodzi do monitora i weryfikuje swoją decyzję. Karnego nie ma
- Jakub Iskra dośrodkowuje w pole karne, zawodnik Wisły Płock blokuje piłkę ręką, ale sędzia Musiał dyktuje rzut wolny przed linią. VAR podpowiada, że do złamania przepisów doszło w obrębie szesnastki, gwizdek, karny
Tak czy siak, pomijając kontrowersje, Śląsk był drużyną lepszą. Wisła Płock zaś nie miała dzisiaj na tyle animuszu, żeby odrobić straty. Oczywiście sędzia mógł podciąć jej skrzydła, aczkolwiek nawet bez tego to byłoby chyba za mało, żeby wywieźć z Wrocławia chociaż punkt. Zła passa porażek wyjazdowych „Nafciarzy” trwa.
Śląsk Wrocław – Wisła Płock 3:1 (2:1)
Praszelik 25′, Pich 34′, Pich 83′ – Krywociuk 30′
Fot. NewsPix